Pewny siebie, czy zarozumiały?
Pewność siebie pomaga. Wiara we własne możliwości, umiejętności i siły każdemu się przydaje. Łatwiej się rozmawia, jeśli jesteśmy pewni siebie. Pewność siebie sprawia, że łatwiej nawiązujemy znajomości. Jeśli odbicie widziane w lustrze nawet nam się podoba, jeśli znamy swoją wartość – jesteśmy szczęściarzami. Zdecydowanie łatwiej jest, jeśli nie przywiązujemy zbytniej wagi do swoich wad i ułomności.
Przyszła do mnie koleżanka. Wieki się znamy i od czasu do czasu spotykamy się na babskie ploty. Lata całe uważałam, że jest ona osobą pewną siebie. Nie jest klasyczną pięknością. Jak mawia, jest zwykłą kobietą, ma dwie ręce, dwie nogi i głowę. Nie jest duszą towarzystwa, ale odludkiem również nie jest. Opowiada mi o jakimś spotkaniu z ludźmi, których dawno nie widziała. Widać, że jest mocno „nakręcona”. Śmieje się, macha rękami, obrazowo opisuje to, co się tam wydarzyło. „Zazdroszczę Ci tej pewności siebie” – mówię w pewnym momencie. „O czym Ty mówisz? Ja mam być pewna siebie? Bzdura! Jestem wstydliwa. Długo milczę, zanim odezwę się w nowym towarzystwie. Zobacz jak niewielu mam znajomych. Zawsze bardzo krytycznie siebie oceniam. Nie widzisz tego?” – odpowiada. Patrzę się na nią i nie bardzo wierzę w to, co mówi. Zastanawiam się, czy to nie jest jej kokieteria. „Ty jesteś wstydliwa? Od kiedy? Dzisiaj ci się ta wstydliwość włączyła?” – pytam. „Zawsze taka byłam, tylko starałam się to ukryć. Mimo że się wstydzę i tak pewne rzeczy muszę robić, bo to obciach być dorosłą, wstydliwą osobą. Nie sądzisz?” – odpowiada.
Pomyślałam sobie, że mało kto potrafi obiektywnie ocenić sam siebie. Nie potrafimy spojrzeć obiektywnie na swoje odbicie w lustrze. Większość z nas skupia się na mankamentach swojej urody. Patrzymy krytycznie na swój nos, nogi, biust, pośladki, cerę, usta, oczy. Większość z nas nie dostrzega piękna swojej twarzy. Wiadomo, że urodę zawsze można poprawić. Siwe włoski można przykryć farbą, zmarszczkę potraktować botoksem, oponkę na brzuchu wcisnąć w modelujące majtki. Po zastosowaniu kilku lub kilkunastu magicznych sztuczek, śmiało można wyjść z domu.
Tak jak mamy problem z obiektywną oceną swojej urody, tak samo niewielu potrafi obiektywnie ocenić swoje umiejętności. Uważamy, że ciągle za mało wiemy. Jeśli jednak coś tam wiemy to i tak uważamy, że wiemy zdecydowanie zbyt mało. Nie potrafimy reklamować swoich umiejętności. Wolimy, gdy ktoś nas pochwali, bo my sami nie potrafimy. Brak pewności siebie powoduje, że stajemy się nieśmiali, wycofani, trudniej się nam rozmawia, trudniej nawiązuje nowe znajomości. Wiele pracy trzeba włożyć w to, by przełamać swą nieśmiałość. Nigdy jednak nie staniemy się pewnymi siebie ludźmi. Znam wiele nieśmiałych osób, w tym jak się okazało również moją koleżankę, które mimo licznych zapewnień o ich wyjątkowości dalej w siebie nie wierzą. Znam ludzi nieśmiałych, którzy wcale na takich nie wyglądają. Oni nieśmiałość swą skrzętnie ukrywają i udają ludzi twardych i mało przystępnych.
Dobrze jest, gdy znajduje się w nas chociaż trochę pewności siebie. Łatwiej się wtedy żyje. Wówczas wady swoje potrafimy przemienić w zalety. Swoje zdolności umiejętnie przedstawimy i niewiedzę swoją umiejętnie potrafimy ukryć. Pewność siebie dodaje uroku. Pewność siebie jest zaletą, a nie wadą. Niestety, czasami zbyt wielka pewność siebie zmienia się w zwyczajne zarozumialstwo.
Jeśli wszystkim mówimy, jacy jesteśmy super, jeśli twierdzimy, że nigdy się nie mylimy, to… mamy problem. Gdy tak zaczynamy myśleć, to nie pewność przez nas przemawia, lecz zwykła głupota.
Zarozumiały człowiek ciągle gada o sobie. Zawsze jest piękny, mądry, posiada wiele talentów, wie wszystko, nigdy się nie myli, a jeśli się myli, to i tak ma rację. Zarozumialec nigdy nikogo nie pyta o zdanie, jeśli pyta, to i tak nie słucha o czym mówimy. Zarozumialec posiada odpowiedź na każde pytanie, nawet na takie, które nigdy nie było zadane. Zarozumialec słyszy same pochlebne opinie na swój temat, chociaż nikt miłych rzeczy mu nie mówi. Zarozumialec wie tyle, że wiedzy swej nie musi pogłębiać, bo to on może zrobić wykład. Pamiętać jednak należy, że mądry jest ten, kto stale się uczy. Głupi ten, kto uważa że nikt niczego nowego nie jest w stanie go nauczyć. Jeśli ktoś powie „wiem wszystko”, dowodzi swojej głupoty. Wykształcenie bowiem nie pokrywa się z mądrością. Dlatego też, znacznie więcej jest ludzi wykształconych niż mądrych.
Zaczęłam się zastanawiam jak ludzie odbierają osoby pewne siebie, a jak te zarozumiałe? Zauważyłam, że nie lubimy ani ludzi zarozumiałych, ani tych pewnych siebie. Być może dlatego, że uważamy, że zarozumialstwo znaczy dokładnie to samo co pewność siebie. Źle oceniamy ludzi, którzy są z siebie zadowoleni, którzy w pełni akceptują swoją urodę i pozytywnie oceniają swoją pracę. To my chcemy oceniać ludzi. My chcemy mówić, kto jest ładny, a komu by się przydała korekta.
Zaczęłam się zastanawiać, gdzie jest granica między pewnością siebie a zarozumialstwem (czyli głupotą)?
Wydaje mi się, że trudno jest taką granicę wyznaczyć. To, co dla jednych będzie zarozumialstwem, dla innych oznacza jeszcze pewność siebie. Bardzo łatwo z człowieka pewnego siebie stać się człowiekiem zarozumiałym. Sami bowiem nie jesteśmy w stanie wychwycić momentu, w którym przekraczamy tę granicę. Jeśli jednak słuchamy tylko siebie i nie słuchamy tego, co mają do powiedzenia inni, to skąd mamy wiedzieć, że właśnie przekroczyliśmy granicę zarozumialstwa?
Zaczęłam się również zastanawiać, czy nadmierna pewność siebie (zarozumialstwo) nie jest przypadkiem przykrywką posiadanych kompleksów.
Różnych ludzi spotykamy na swojej drodze. Spotykamy ludzi nieśmiałych, pewnych siebie i tych zarozumiałych. Wiem, że należy siebie doceniać (ale nie należy siebie przeceniać), należy wierzyć we własne możliwości. Trzeba nauczyć się pokazywać ludziom swoje umiejętności. Należy wierzyć w to, że w każdy w nas jest coś wyjątkowego i pięknego. Nie warto jednak mądrzyć się, jeśli nie mamy o czymś pojęcia. Nie warto mówić „wiem”, jeśli wiem niewiele. Nie warto całej swojej uwagi skupiać tylko na sobie i nie zauważać ludzi, którzy wokół nas istnieją.
Judyta
„Wyszkowiak” nr 49 z 3 grudnia 2013 r.
Pomyślałam sobie, że mało kto potrafi obiektywnie ocenić sam siebie. Nie potrafimy spojrzeć obiektywnie na swoje odbicie w lustrze. Większość z nas skupia się na mankamentach swojej urody. Patrzymy krytycznie na swój nos, nogi, biust, pośladki, cerę, usta, oczy. Większość z nas nie dostrzega piękna swojej twarzy. Wiadomo, że urodę zawsze można poprawić. Siwe włoski można przykryć farbą, zmarszczkę potraktować botoksem, oponkę na brzuchu wcisnąć w modelujące majtki. Po zastosowaniu kilku lub kilkunastu magicznych sztuczek, śmiało można wyjść z domu.
Tak jak mamy problem z obiektywną oceną swojej urody, tak samo niewielu potrafi obiektywnie ocenić swoje umiejętności. Uważamy, że ciągle za mało wiemy. Jeśli jednak coś tam wiemy to i tak uważamy, że wiemy zdecydowanie zbyt mało. Nie potrafimy reklamować swoich umiejętności. Wolimy, gdy ktoś nas pochwali, bo my sami nie potrafimy. Brak pewności siebie powoduje, że stajemy się nieśmiali, wycofani, trudniej się nam rozmawia, trudniej nawiązuje nowe znajomości. Wiele pracy trzeba włożyć w to, by przełamać swą nieśmiałość. Nigdy jednak nie staniemy się pewnymi siebie ludźmi. Znam wiele nieśmiałych osób, w tym jak się okazało również moją koleżankę, które mimo licznych zapewnień o ich wyjątkowości dalej w siebie nie wierzą. Znam ludzi nieśmiałych, którzy wcale na takich nie wyglądają. Oni nieśmiałość swą skrzętnie ukrywają i udają ludzi twardych i mało przystępnych.
Dobrze jest, gdy znajduje się w nas chociaż trochę pewności siebie. Łatwiej się wtedy żyje. Wówczas wady swoje potrafimy przemienić w zalety. Swoje zdolności umiejętnie przedstawimy i niewiedzę swoją umiejętnie potrafimy ukryć. Pewność siebie dodaje uroku. Pewność siebie jest zaletą, a nie wadą. Niestety, czasami zbyt wielka pewność siebie zmienia się w zwyczajne zarozumialstwo.
Jeśli wszystkim mówimy, jacy jesteśmy super, jeśli twierdzimy, że nigdy się nie mylimy, to… mamy problem. Gdy tak zaczynamy myśleć, to nie pewność przez nas przemawia, lecz zwykła głupota.
Zarozumiały człowiek ciągle gada o sobie. Zawsze jest piękny, mądry, posiada wiele talentów, wie wszystko, nigdy się nie myli, a jeśli się myli, to i tak ma rację. Zarozumialec nigdy nikogo nie pyta o zdanie, jeśli pyta, to i tak nie słucha o czym mówimy. Zarozumialec posiada odpowiedź na każde pytanie, nawet na takie, które nigdy nie było zadane. Zarozumialec słyszy same pochlebne opinie na swój temat, chociaż nikt miłych rzeczy mu nie mówi. Zarozumialec wie tyle, że wiedzy swej nie musi pogłębiać, bo to on może zrobić wykład. Pamiętać jednak należy, że mądry jest ten, kto stale się uczy. Głupi ten, kto uważa że nikt niczego nowego nie jest w stanie go nauczyć. Jeśli ktoś powie „wiem wszystko”, dowodzi swojej głupoty. Wykształcenie bowiem nie pokrywa się z mądrością. Dlatego też, znacznie więcej jest ludzi wykształconych niż mądrych.
Zaczęłam się zastanawiam jak ludzie odbierają osoby pewne siebie, a jak te zarozumiałe? Zauważyłam, że nie lubimy ani ludzi zarozumiałych, ani tych pewnych siebie. Być może dlatego, że uważamy, że zarozumialstwo znaczy dokładnie to samo co pewność siebie. Źle oceniamy ludzi, którzy są z siebie zadowoleni, którzy w pełni akceptują swoją urodę i pozytywnie oceniają swoją pracę. To my chcemy oceniać ludzi. My chcemy mówić, kto jest ładny, a komu by się przydała korekta.
Zaczęłam się zastanawiać, gdzie jest granica między pewnością siebie a zarozumialstwem (czyli głupotą)?
Wydaje mi się, że trudno jest taką granicę wyznaczyć. To, co dla jednych będzie zarozumialstwem, dla innych oznacza jeszcze pewność siebie. Bardzo łatwo z człowieka pewnego siebie stać się człowiekiem zarozumiałym. Sami bowiem nie jesteśmy w stanie wychwycić momentu, w którym przekraczamy tę granicę. Jeśli jednak słuchamy tylko siebie i nie słuchamy tego, co mają do powiedzenia inni, to skąd mamy wiedzieć, że właśnie przekroczyliśmy granicę zarozumialstwa?
Zaczęłam się również zastanawiać, czy nadmierna pewność siebie (zarozumialstwo) nie jest przypadkiem przykrywką posiadanych kompleksów.
Różnych ludzi spotykamy na swojej drodze. Spotykamy ludzi nieśmiałych, pewnych siebie i tych zarozumiałych. Wiem, że należy siebie doceniać (ale nie należy siebie przeceniać), należy wierzyć we własne możliwości. Trzeba nauczyć się pokazywać ludziom swoje umiejętności. Należy wierzyć w to, że w każdy w nas jest coś wyjątkowego i pięknego. Nie warto jednak mądrzyć się, jeśli nie mamy o czymś pojęcia. Nie warto mówić „wiem”, jeśli wiem niewiele. Nie warto całej swojej uwagi skupiać tylko na sobie i nie zauważać ludzi, którzy wokół nas istnieją.
Judyta
„Wyszkowiak” nr 49 z 3 grudnia 2013 r.
Napisz komentarz
- Komentarze naruszające netykietę nie będą publikowane.
- Komentarze promujące własne np. strony, produkty itp. nie będą publikowane.
- Za treść komentarza odpowiada jego autor.
- Regulamin komentowania w serwisie wyszkowiak.pl