Człowiek prostuje moje wypowiedzi
- Pomóż mi, pomóż – męczę Człowieka od jakiegoś czasu. - Czego Ty chcesz ode mnie? – burczy Człowiek. - Nie mam o czym pisać. Może o Tobie napiszę, co? Mogę? – pytam grzecznie. - Zwariowałaś? I tak już głupoty o mnie napisałaś nie raz. Więcej nie trzeba – Człowiek marszczy czoło i natychmiast zaczyna mnie słuchać.
- Głupoty? Jakie? Kiedy? Trochę przesadzasz, naprawdę – z lekka się irytuję. – Skoro uważasz, że to głupoty to proszę bardzo, wszystko możesz sprostować. Do każdego tekstu, gdzie mowa jest o Tobie, proszę mi napisać swoje spojrzenie na daną sprawę.
Człowiek gapi się i nie bardzo wie, co ma powiedzieć. Zadanie dla niego? Pisać ma? Powiedzieć może i owszem, ale pisać?
- Dam Ci kopię tego co pisałam, a Ty tylko napiszesz, co o tym myślisz. Zobacz, jaka dobra jestem. Nie musisz grzebać, dam Ci wszystko gotowe – gadam jak najęta.
Z miny Człowieka można wywnioskować, iż do tej pory myślał, że żartuję. Nie raz już słyszał, że nie mam pomysłu na pisanie i nagle jakiś temacik się pojawiał. Zapewne i tym razem podejrzewał mnie o zwykłe „kokieterstwo”. Po kilku dniach oznajmiłam mu, iż wysłałam mailem to wszystko, do czego ma się odnieść. Człowiek udaje że mnie nie słyszy. Jeśli słyszy, to udaje, że nie wie o co mi chodzi. Mijają tygodnie. Człowiek rozmowy nie zaczyna na interesujący mnie temat. Zapewne myśli, że skoro nic nie gadam, to o całej sprawie dawno zapomniałam.
- Napisałeś? – pytam któregoś dnia.
- Co? – pyta.
- Jak to, co? Odpowiedź na moje rzekomo przekłamane teksty. Miałeś napisać.
- Eee, nie napisałem. Skasowałem całą pocztę. Miejsce robiłem, bo już nic nie wchodziło – odpowiada Człowiek
- I co? Myślisz, że daruję Ci to pisanie? Dostaniesz raz jeszcze, ja tego nie zgubiłam. Nie chcesz mojej pomocy, to sam szukaj tych niby nieprawdziwych informacji – mówię naburmuszona.
- Wiesz co, to może porozmawiamy o tym. Ja powiem, Ty napiszesz – przymila się Człowiek.
- Porozmawiamy? Uważaj, żebym sama nie napisała Twoich wypowiedzi. Pamiętam co mówiłeś.
- Napisz, zobaczymy co zrozumiałaś. Zobaczymy, co i jak przełożyłaś na swoje potrzeby – Człowiek jest wyraźnie z siebie zadowolony. Wymigał się od roboty. Potem poczyta i znowu powie, że kłamałam, dodałam od siebie, nic nie zrozumiałam.
Wkurzył mnie. Jak zwykle wyszło na to, że on nic nie będzie robił. Ja za to muszę siedzieć i myśleć. Ok, napiszę. Dałam się podpuścić, ale mnie wkurzył. Chce analizy moich własnych tekstów o sobie, będzie ją miał. W życiu nie udowodni mi, że gdzieś zrobiłam błąd.
Dokładnie pamiętam jak wkurzył się, gdy przeczytał felietonik o telefonach komórkowych.
- Wcale nie chwalę się swoim telefonem – mówił. – Po prostu pokazywałem „X” nową, świetną aplikację. Będzie z niej mógł korzystać.
Ta, pokazywał. Przez moment. Jak dzieci, razem z „X” wyrywali sobie urządzonko z ręki i gdyby nie mój foch, spotkanie przy piwie przemieniłoby się w oglądanie filmów. Nie po to z kumplami na „pifko” się umawiam, by filmy oglądać. „X” z aplikacji nigdy nie skorzysta, bo nie ma pojęcia do czego ona służy. Dla „X” telefon jest do dzwonienia i wysyłania smsów. Każde inne badziewie w telefonie jest dla niego zbędne. Awanturę o to, że z telefonem mogli się umówić, a nie ze mną mieli potworną. Do dzisiaj, niestety kompletnie nie rozumieją, dlaczego tak bardzo się wtedy zdenerwowałam.
Z telefonem jeszcze jeden tekst był związany. Pretensje me dotyczące „małości” dzwonienia do mnie trwają dalej. On twierdzi, że dzwoni, ja twierdzę, że nie. To znaczy, dzwoni jak coś chce.
- A co mam na plotki dzwonić? – pyta Człowiek – Tyle razy mówiłem, że nie jestem Twoją koleżanką.
No mówił. Nawet jakby nie powiedział, że koleżanką nie jest, to za dziewczynkę na pewno bym go nie wzięła. Do mnie na ploty nie dzwoni, ale do kumpli i owszem. Z nimi ma o czym rozmawiać. Do mnie ma tylko konkretne sprawy. Po przeczytaniu o wykresikach, jakimi mnie uraczył na dowód, że dzwoni, nigdy więcej kolorowych słupków już nie oglądałam. Być może skapował, że to brzydko statystyką podpierać się w rozmowie z kobietą. Myślę jednak, że częstotliwość dzwonienia do mnie zdecydowanie zmalała, nie ma się czym chwalić, więc i wykresów więcej nie oglądałam.
Człowiek zaśmiewał się do rozpuku przy tekście o prezencie. Chciał kupić przegląd samochodu? Chciał! Do dzisiaj nie rozumie, dlaczego wtedy schowałam dowód rejestracyjny. Niestety, pomysł z przeglądem i tak został zrealizowany. W tym roku rozmowa o prezencie znowu miała miejsce. Męczył mnie dni kilka, co mi kupić.
- Pomyśl sam, daj mi spokój. Ja Ciebie nie pytam, co chcesz dostać – warczę.
Człowiek pomyślał – albo przegląd dostanę, albo nic. Troszkę mnie zaskoczył. Jeśli nic mam dostać, to już lepiej na prezentowy przegląd się zgodzić. Stówa w kieszeni zostanie, a za rok znowu będzie musiał nad prezentem myśleć, bo dwa razy tego samego nie można kupować. Niestety, tekstu chyba nie przeczytał zbyt dokładnie i w dalszym ciągu czekam na upragnione stokrotki…
Człowiek oburzył się, gdy przeczytał tekścik o pomaganiu w domu.
- Dodajesz od siebie jakieś bzdury i na idiotę wychodzę. Wcale tak nie było – gada. – Zimą trawy nie koszę. Nie tak nasza rozmowa wyglądała. A pomagać, pomagam.
Ta, pomaga. Znam Człowieka tyle lat i jedyne co w domu robi, to kosi trawę. Według jego relacji również zimą. Cały rok jest zapracowany, zarobiony, zajęty. Ponadto, po pierwsze to nikt nie wie, kim jest Człowiek. Po drugie, żaden facet do pomocy w domu się nie rwie, więc Człowieka każdy zrozumie. Po trzecie, może i coś dodam czasami od siebie, ale tylko dlatego, że nie pamiętam dokładnie co mówił. Dyktafon sobie kupię i nagrywać będę genialne wprost czasami stwierdzenia Człowieka. Bez zapisu na taśmie jednak wiem, że rola kobiety w jego życiu jest ściśle określona. Facet poluje, kobieta domem się zajmuje. Facet rządzi, kobieta słucha. Nie raz kłótnie między nami na ten temat były. Nie ja jednak jestem jego kobietą i nie ja muszę się martwić, że mną dyryguje.
- Nikt z Tobą nie wytrzyma. Nikt. Jesteś taka sama jak ja. Tylko rządzisz – wywala mi kiedyś Człowiek.
O masz ci los, ale wymyślił. Ciekawe, czym ja tak rządzę? W pracy nie mogę, w domu nie muszę, bo i tak dzieciaki są w miarę posłuszne, Człowiekiem rządzić się nie da, bo próba rządzenia na kłótni się kończy.
Człowiek jest w moim życiu. Zjawił się nagle i pewnie tak samo nagle zniknie. Śmieszy mnie, wkurza. Jest moim przyjacielem. Trudna to przyjaźń, gdyż dwa mocne charaktery na drodze się spotkały. Trudna – bo przyjaźń damsko-męska zawsze jest źle odbierana, nierozumiana i niedoceniana.
Judyta
„Wyszkowiak” nr 30 z 24 lipca 2013 r.
Człowiek gapi się i nie bardzo wie, co ma powiedzieć. Zadanie dla niego? Pisać ma? Powiedzieć może i owszem, ale pisać?
- Dam Ci kopię tego co pisałam, a Ty tylko napiszesz, co o tym myślisz. Zobacz, jaka dobra jestem. Nie musisz grzebać, dam Ci wszystko gotowe – gadam jak najęta.
Z miny Człowieka można wywnioskować, iż do tej pory myślał, że żartuję. Nie raz już słyszał, że nie mam pomysłu na pisanie i nagle jakiś temacik się pojawiał. Zapewne i tym razem podejrzewał mnie o zwykłe „kokieterstwo”. Po kilku dniach oznajmiłam mu, iż wysłałam mailem to wszystko, do czego ma się odnieść. Człowiek udaje że mnie nie słyszy. Jeśli słyszy, to udaje, że nie wie o co mi chodzi. Mijają tygodnie. Człowiek rozmowy nie zaczyna na interesujący mnie temat. Zapewne myśli, że skoro nic nie gadam, to o całej sprawie dawno zapomniałam.
- Napisałeś? – pytam któregoś dnia.
- Co? – pyta.
- Jak to, co? Odpowiedź na moje rzekomo przekłamane teksty. Miałeś napisać.
- Eee, nie napisałem. Skasowałem całą pocztę. Miejsce robiłem, bo już nic nie wchodziło – odpowiada Człowiek
- I co? Myślisz, że daruję Ci to pisanie? Dostaniesz raz jeszcze, ja tego nie zgubiłam. Nie chcesz mojej pomocy, to sam szukaj tych niby nieprawdziwych informacji – mówię naburmuszona.
- Wiesz co, to może porozmawiamy o tym. Ja powiem, Ty napiszesz – przymila się Człowiek.
- Porozmawiamy? Uważaj, żebym sama nie napisała Twoich wypowiedzi. Pamiętam co mówiłeś.
- Napisz, zobaczymy co zrozumiałaś. Zobaczymy, co i jak przełożyłaś na swoje potrzeby – Człowiek jest wyraźnie z siebie zadowolony. Wymigał się od roboty. Potem poczyta i znowu powie, że kłamałam, dodałam od siebie, nic nie zrozumiałam.
Wkurzył mnie. Jak zwykle wyszło na to, że on nic nie będzie robił. Ja za to muszę siedzieć i myśleć. Ok, napiszę. Dałam się podpuścić, ale mnie wkurzył. Chce analizy moich własnych tekstów o sobie, będzie ją miał. W życiu nie udowodni mi, że gdzieś zrobiłam błąd.
Dokładnie pamiętam jak wkurzył się, gdy przeczytał felietonik o telefonach komórkowych.
- Wcale nie chwalę się swoim telefonem – mówił. – Po prostu pokazywałem „X” nową, świetną aplikację. Będzie z niej mógł korzystać.
Ta, pokazywał. Przez moment. Jak dzieci, razem z „X” wyrywali sobie urządzonko z ręki i gdyby nie mój foch, spotkanie przy piwie przemieniłoby się w oglądanie filmów. Nie po to z kumplami na „pifko” się umawiam, by filmy oglądać. „X” z aplikacji nigdy nie skorzysta, bo nie ma pojęcia do czego ona służy. Dla „X” telefon jest do dzwonienia i wysyłania smsów. Każde inne badziewie w telefonie jest dla niego zbędne. Awanturę o to, że z telefonem mogli się umówić, a nie ze mną mieli potworną. Do dzisiaj, niestety kompletnie nie rozumieją, dlaczego tak bardzo się wtedy zdenerwowałam.
Z telefonem jeszcze jeden tekst był związany. Pretensje me dotyczące „małości” dzwonienia do mnie trwają dalej. On twierdzi, że dzwoni, ja twierdzę, że nie. To znaczy, dzwoni jak coś chce.
- A co mam na plotki dzwonić? – pyta Człowiek – Tyle razy mówiłem, że nie jestem Twoją koleżanką.
No mówił. Nawet jakby nie powiedział, że koleżanką nie jest, to za dziewczynkę na pewno bym go nie wzięła. Do mnie na ploty nie dzwoni, ale do kumpli i owszem. Z nimi ma o czym rozmawiać. Do mnie ma tylko konkretne sprawy. Po przeczytaniu o wykresikach, jakimi mnie uraczył na dowód, że dzwoni, nigdy więcej kolorowych słupków już nie oglądałam. Być może skapował, że to brzydko statystyką podpierać się w rozmowie z kobietą. Myślę jednak, że częstotliwość dzwonienia do mnie zdecydowanie zmalała, nie ma się czym chwalić, więc i wykresów więcej nie oglądałam.
Człowiek zaśmiewał się do rozpuku przy tekście o prezencie. Chciał kupić przegląd samochodu? Chciał! Do dzisiaj nie rozumie, dlaczego wtedy schowałam dowód rejestracyjny. Niestety, pomysł z przeglądem i tak został zrealizowany. W tym roku rozmowa o prezencie znowu miała miejsce. Męczył mnie dni kilka, co mi kupić.
- Pomyśl sam, daj mi spokój. Ja Ciebie nie pytam, co chcesz dostać – warczę.
Człowiek pomyślał – albo przegląd dostanę, albo nic. Troszkę mnie zaskoczył. Jeśli nic mam dostać, to już lepiej na prezentowy przegląd się zgodzić. Stówa w kieszeni zostanie, a za rok znowu będzie musiał nad prezentem myśleć, bo dwa razy tego samego nie można kupować. Niestety, tekstu chyba nie przeczytał zbyt dokładnie i w dalszym ciągu czekam na upragnione stokrotki…
Człowiek oburzył się, gdy przeczytał tekścik o pomaganiu w domu.
- Dodajesz od siebie jakieś bzdury i na idiotę wychodzę. Wcale tak nie było – gada. – Zimą trawy nie koszę. Nie tak nasza rozmowa wyglądała. A pomagać, pomagam.
Ta, pomaga. Znam Człowieka tyle lat i jedyne co w domu robi, to kosi trawę. Według jego relacji również zimą. Cały rok jest zapracowany, zarobiony, zajęty. Ponadto, po pierwsze to nikt nie wie, kim jest Człowiek. Po drugie, żaden facet do pomocy w domu się nie rwie, więc Człowieka każdy zrozumie. Po trzecie, może i coś dodam czasami od siebie, ale tylko dlatego, że nie pamiętam dokładnie co mówił. Dyktafon sobie kupię i nagrywać będę genialne wprost czasami stwierdzenia Człowieka. Bez zapisu na taśmie jednak wiem, że rola kobiety w jego życiu jest ściśle określona. Facet poluje, kobieta domem się zajmuje. Facet rządzi, kobieta słucha. Nie raz kłótnie między nami na ten temat były. Nie ja jednak jestem jego kobietą i nie ja muszę się martwić, że mną dyryguje.
- Nikt z Tobą nie wytrzyma. Nikt. Jesteś taka sama jak ja. Tylko rządzisz – wywala mi kiedyś Człowiek.
O masz ci los, ale wymyślił. Ciekawe, czym ja tak rządzę? W pracy nie mogę, w domu nie muszę, bo i tak dzieciaki są w miarę posłuszne, Człowiekiem rządzić się nie da, bo próba rządzenia na kłótni się kończy.
Człowiek jest w moim życiu. Zjawił się nagle i pewnie tak samo nagle zniknie. Śmieszy mnie, wkurza. Jest moim przyjacielem. Trudna to przyjaźń, gdyż dwa mocne charaktery na drodze się spotkały. Trudna – bo przyjaźń damsko-męska zawsze jest źle odbierana, nierozumiana i niedoceniana.
Judyta
„Wyszkowiak” nr 30 z 24 lipca 2013 r.
Napisz komentarz
- Komentarze naruszające netykietę nie będą publikowane.
- Komentarze promujące własne np. strony, produkty itp. nie będą publikowane.
- Za treść komentarza odpowiada jego autor.
- Regulamin komentowania w serwisie wyszkowiak.pl