Menu górne

REKLAMA

  • Reklama
Dziś jest 10 października 2024 r., imieniny Franciszka, Pauliny



Uprzejmie informuję, że…

Przyszła do mnie koleżanka. Nie pierwszy raz, więc nic w tym dziwnego. Kawkę sobie pijemy i ględzimy tak, jak ględzą dwie baby. Ona zazwyczaj mówi mało o swoich dzieciach. Nie dlatego, że dzieci się wstydzi czy ich nie lubi, lecz dlatego, że jak mawia, nie po to do mnie przychodzi, by opowiadać o przygodach swoich dzieci.
Rewolucję otaczającego nas świata przeprowadziłyśmy. Podzieliłyśmy się informacjami, kto zgłupiał, kto nowe autko sobie kupił, kto nas rozczarował, a kto mile zaskoczył. Nie widziałyśmy się dwa tygodnie, więc było o czym mówić.
Nie wiadomo, kiedy się zaczęła dyskusja o donosach. Od dziecka uczą nas, że donosić na kogoś jest rzeczą złą – jednak to tylko teoria. Rzeczywistość jest zupełnie inna. Okazuje się, że donos stał się modny, a donosiciele są niezwykle cenieni.
Już dzieci zajmują się kablowaniem. Najpierw to raczej niewinne i tyczy jedynie mówienia, kto od kogo lekcje na przerwie przepisał lub kto zwiał ze szkoły i dlatego go nie ma, mimo iż podobno chory w łóżku leży. Jedni mówią, że to tylko powiedzenie prawdy, inni że donosicielstwo. Donos jest to, gdy mówimy to sami, z serca dobrego, chociaż nikt nas o nic nie pytał. Mówienie prawdy – jeśli pytają, a my kłamać nie potrafimy. Czy jednak faktycznie nie potrafimy kłamać? Oczywiście, że każdy z nas ma to opanowane do perfekcji. Kłamać więc można, zamiast w donosiciela się bawić.
Donosicielstwem zajmują się nastolatki. W celu przypodobania się nauczycielowi mówią, co wiedzą. Dodadzą też czasem coś od siebie, ubarwią, podkręcą. Jedni powiedzą, że to dobry kontakt z nauczycielem, ja mówię – kablowanie. Nauczyciel to nie kolega i nie bardzo wiem, o czym z nim może nastoletni człowiek rozmawiać.
Słyszałam kiedyś o anonimowej ankiecie, którą przeprowadzono w szkole. Ankieta pytań nie posiadała. Skoro nie ma pytań, to jaka to ankieta, zaczęłam się zastanawiać. Na czystej kartce zazwyczaj donos się pisze. Można też napisać na kartce brudnej, ale nie wiem, czy ktoś wtedy rozszyfruje, co tam zostało napisane.
Rzesza donosicieli jest wśród ludzi dorosłych. Czasy PRL-u dawno mamy za sobą. Wtedy z wyrażaniem swoich poglądów należało uważać. Olbrzymie znaczenie miało, co gdzie powiesz. Nigdy nie było wiadomo, czy ktoś kogo na kawę do domu zaprosiliśmy nie zrobił skrupulatnej notatki z informacją, o czym mówiliśmy.
Zdawać by się mogło, że dzisiaj czasy trochę inne. Zdawać by się mogło, że za donosy nikt już nikomu nie płaci i nikt nie wymaga szczegółowych informacji o życiu naszych znajomych. Według mnie jednak, nic w donosicielstwie się nie zmieniło. Donosiciele dalej piszą donosy. Czasami podpisane, czasami anonimowe. Uprzejmie informują odpowiedni urząd o nowym samochodzie sąsiada, który za własne pieniądze na pewno go nie kupił. Proszą o sprawdzenie, czy sąsiada stać na remont, który właśnie w domu jego się odbywa. Donos podpisany pewnie jest sprawdzany. Ten anonimowy powinien być jednak po prostu wywalony. Jeśli szkoda donosów wywalać, można je przechowywać, by przyszłym pokoleniom pokazać, czym zajmują się nudzący się ludzie.
Najgorsze są jednak donosy pracowe. Siedzisz, pracujesz, myślisz, główkujesz, gadasz i opowiadasz o swoim życiu, przygodach, klniesz na szefa i kombinujesz jak pracować, by się nie przepracować. Kolega lub koleżanka zza biurka przytakuje, obgaduje i również kombinuje, a potem to, niestety wykorzystuje. Ukradkiem szefowi przekazuje informacje, niekoniecznie dla jego ucha przeznaczone.
Zastanawiam się, po co komu takie działania. Szef zapewne cieszy się, bo ma bieżące informacje o swoich pracownikach. Wie kto go lubi, kto od pracy się miga, komu obowiązków trzeba dołożyć. Zna koligacje rodzinne swoich pracowników, wie kto gdzie bywa i kto z kim po pracy wódkę pije. Wie wszystko, chociaż wiedza ta jest dla niego zbyteczna. Bez niej lepiej by spał i cieszył by się, że jest dobrym szefem. Donosiciel też się cieszy. Spełnia dobry uczynek, jest uczciwy w stosunku do szefa. Jest „lojalny”, gdyż nie pozwala na obgadywanie szefa za jego plecami.
Donosiciela jednak nikt nie lubi. Milczymy przy nim, półsłówkami mówimy, na migi między sobą się porozumiewamy, podpuszczamy i sprawdzamy, czy każda rozmowa dalej zostanie przekazana.
Wydaje mi się, że tendencję do donoszenia mają ci, którzy czują się niedocenieni i zazdrośni. Tacy, którzy chcieliby być kimś ważnym, którzy na awans lata całe czekają. Donosi ten, kto w pracy za wszelką cenę chce się utrzymać i dlatego nagle tajnym informatorem się staje. Donosicielstwo świadczy o osobistych problemach i frustracjach. Donosiciel jest miły dla wszystkich. Temu współczuje, tamtego rozumie, innemu przytakuje. Tak naprawdę jednak każdemu ma coś do zarzucenia. Nikogo nie ceni i nie ma nikogo, z kim kawę w czasie przerwy mógłby wypić.
Złym jest szef, który donosicieli w pracy słucha. Podatność szefa na plotki źle wpływa na pracę zespołu. Szef w pracy nie powinien spoufalać się z pracownikami. Takie działania powodują, że jedni są dyskryminowani, a inni faworyzowani.
Praca, w której pojawia się tajny informator staje się koszmarem. Osoba, na którą doniesiono nie ma możliwości obrony. Nagle znajdujemy się w centrum zainteresowania naszego szefa. Nie wiemy, dlaczego jesteśmy kontrolowani, wzywani na dywanik, przepytywani. Nagle musimy udowadniać, że potrafimy, rozumiemy, wiemy i możemy samodzielnie wykonywać powierzone nam zadania. Nagle zaczynamy tłumaczyć się z rzeczy, których nie zrobiliśmy. Nagle zaczynamy wyjaśniać nie nasze błędy. Czujemy się obserwowani. Nie jest łatwo się oczyścić z podejrzeń, które niesłusznie na nas padły, jeśli dowiemy się, dlaczego tak nagle znaleźliśmy się w centrum zainteresowania.
Nikt z nas nie chce mieć koło siebie donosiciela. Nikt nie chce być niesłusznie pomówiony, oskarżony, oczerniony. Za lepszą pensję, za obietnicę awansu, za możliwość wypicia kawy w gabinecie szefa wielu z nas sprzeda swoich znajomych i pozbędzie się wieloletnich przyjaźni. Złośliwość i zazdrość popycha nas do tego, że kablujemy od najmłodszych już lat. Mam wrażenie, że dla wielu ludzi donos nie jest czymś złym. To sposób na obronę własnej osoby, sposób na ukrycie swoich niekompetencji. Być może sposób na stanie popularnym, akceptowanym.
Dla mnie jednak człowiek, dla którego donosicielstwo jest sposobem na życie jest kimś, kogo należy omijać. Nigdy nie wiemy, kto z kolegi stanie się nagle tajnym informatorem. Nie można jednak całe życie uważać na to, co mówimy. Dlatego czasami przychodzi nam zmierzyć się z problemem, który zafundował nam donosiciel.

Judyta
„Wyszkowiak” nr 25 z 18 czerwca 2013 r.

Komentarze

aha
Dodane przez ja, w dniu 29.07.2015 r., godz. 06.22
co tak dłudo

Napisz komentarz

Projekt witryny

Wykonanie: INFOSTRONY - Adam Podemski, e-mail: adam.podemski@infostrony.pl , Poczta