Menu górne

REKLAMA

  • Reklama
Dziś jest 05 listopada 2024 r., imieniny Elżbiety, Sławomira



Jak to ze śmieciami bywa

Dużo na temat śmieci ostatnio się mówi. Dużo się też dzieje. Radni miejscy zobowiązali nas do płacenia określonych stawek za wyrzucanie śmieci. Za śmieci płaciło się zawsze. Inaczej opłaty w blokach były naliczane, inaczej ustalane były dla prywatnych producentów śmieci. Jako mieszkanka bloku nie bardzo wiem, ile płacę za ich wywóz.
Coś tam w kosmicznym czynszu jest doliczone i pewna jestem, że za darmo nikt moich śmieci z kontenerów nie wybiera. Szczęśliwi posiadacze domku własnego od zawsze borykają się z problemem segregacji śmieci. W dniu ich zbierania przed każdym domkiem stoi olbrzymi worek ze śmieciami. Śmieciara jeździ i je odbiera. Wiem też, że właściciele prywatnych domków od lat dokonują segregacji śmieci. Papier i puszki oddają do skupu i prywatny kompost sobie przyrządzają w pojemniku w rogu działki. Część śmieci niewiadomego pochodzenia zapewne palą w piecu, o czym świadczyć mogą co i raz wydobywające się z kominów kłęby duszącego dymu.
Niedawno moja spółdzielnia mieszkaniowa podrzuciła mi papierek, na którym należało zaznaczyć, w jaki sposób będę wyrzucała swoje śmieci. Do tej pory wyrzucałam je do kosza. W koszu był worek. Jak się uzbierał, wędrował do śmieciowego kontenera. To znaczy, sam nie wędrował. Od zawsze w moim domu trwają przepychanki kto wytaszczy wór z mieszkania. Jakiś czas temu pojawiły się dwa nowe kontenerki, w które można było wyrzucać szkło i papier. Buteleczki i słoiczki zbierałam więc oddzielnie i karnie do pojemnika na szkło odstawiałam. Jakież było moje zdziwienie, gdy podpatrzyłam w jaki sposób śmieci są odbierane. Jedna śmieciara zbierała wszystko to, co ludzie wytworzyli, bez podziału na papier, szkło i zwykłe brudy. Jaki więc jest sens oddzielnego upychania szkła w niewielki pojemnik stojący pod blokiem nie mam pojęcia. Stwierdziłam, że moich wysiłków nikt nie docenia i wróciłam do starych przyzwyczajeń.
Skoro jednak spółdzielnia chce teraz wiedzieć, czy będę segregować śmieci, czy też nie, do tematu podeszłam mocno poważnie. Różnica w miesięcznej opłacie niby niewielka. Za te niesegregowane 16 zł z kawałkiem, za te podzielone na różne kupki 10,46 zł. Obliczenia dokonałam i wyszło mi, że różnica wynosi 6,20 zł. „Mało – myślę sobie. No tak, ale to na łeb jeden” – dalej kombinuję. Znowu za matematykę się wzięłam i mnożę poszczególne stawki przez liczbę głów w domu, by otrzymać miesięczną opłatę. Więcej wyszło, nie powiem, żebym się ucieszyła z tego powodu. Pokusiłam się wyliczyć opłatę na rok. Znowu wyszło więcej. Potem na lat 10 i nawet lat 30 policzyłam jeszcze. Z przeprowadzonych wyliczeń wyszło mi, że za 30 lat będę mogła przeprowadzić remont łazienki, jeśli skuszę się na segregację śmieci. „Będę segregować” – pomyślałam sobie. Tylko jak? Nie mam pojęcia, na czym segregacja śmieci polega. Plastikowe butelki od tych szklanych odróżniam, wiem jak gazety wyglądają i nawet je czytam czasami, nie mam jednak pojęcia, czy karton po mleku jest papierem czy też plastikiem. Niby z zewnątrz papier, ale w środki coś błyszczącego siedzi i nie wiem, czy to przypadkiem do plastikowych rzeczy powinno się zaliczyć. Wołam dziecko, co by zasady segregacji mi wyjaśniło, bo wiem, że w szkole się tego uczyła. Młoda dziwnie na mnie patrzy, odwraca się, wychodzi i za chwilę wraca. „Masz, poczytaj sobie” – mówi, wręczając mi swój podręcznik. Nie chce mi się czytać, więc myślę dalej. Wyszło, że trzy pojemniki będą mi potrzebne. Nie jest żadnym problemem kupić taki pojemnik. Problem zaczyna się, gdy przyjdzie nam gdzieś je postawić. Właściciel domku powierzchnię na pojemniki ma mocno rozbudowaną. Może je umieścić w piwnicy, na kawałku działki może postawić, kuchnię też pewnie ma większą niż ta moja blokowa. W kuchni kosz na śmieci zazwyczaj się znajduje pod zlewem. U mnie też tak jest. Oprócz kosza jest tam jednak magazyn dla ziemniaków, stoi kilka doniczek oraz plątanina rurek, które służą za odpływ do zmywarki. Ciężko już tam cokolwiek postawić. Kosze na segregację na środku kuchni też nie bardzo mi się podobają, a zresztą, tam miejsca na nie też nie ma. Pomysł wyniesienia pojemników na balkon zdusiłam w zarodku, bo nie wiem, czy mroźną zimą będzie mi się chciało latać na balkon z butelkami. Piwnica również dobrym pomysłem nie jest. Siedzę i kombinuję dalej. Pomyślałam, że oprócz miejsca kolor wiaderek trzeba ustalić, by nikomu nie mieszało się, gdzie co należy wyrzucić. Wyobraźnia zaczyna pracować. Znam dzieci swoje i wiem, że zupełnie niechcący, przypadkiem zupełnie każdy rodzaj śmiecia w jednym pojemniku będzie upychany. Nie chcąc zwalać całej winy na moje pociechy zastanawiam się, czy sama sobie poradzę z segregacją. Być może niechęć do trzymania kilku różnych worków na śmieci w domu, może zwykłe lenistwo by segregacji swojej i dzieciaków pilnować sprawiło, że do spółdzielni oddałam deklarację z informacją, że mój dom segregacji odpadów nie będzie prowadził. Remontu kuchni za lat 30 więc nie będzie.
Zaczęłam się jednak zastanawiać, ilu z nas oszczędności szukać będzie w swoim budżecie i przeprowadzi w domu zabawę śmieciową? Ilu, starym zwyczajem jeden worek do śmietnika będzie oddawało nie szukając oszczędności, a ilu segregację zapowie, lecz nigdy bawić się w nią nie będzie.
Zaczęłam również zastanawiać się nad tym, w jaki sposób i kto sprawdzał będzie, jak ludzie wypełniają swoją śmieciową deklarację. Być może właśnie w tym celu dwa nowe stanowiska w Urzędzie Miejskim utworzono i zatrudniono podinspektorów ds. ochrony środowiska, utrzymania porządku i czystości oraz gospodarki odpadami.
Zastanawiam się w, jaki sposób zostały ustalone stawki za wywożenie śmieci? Czy zastosowano jakiś skomplikowany wzór matematyczny, czy też może zważono śmieci gminy Wyszków z całego miesiąca i dokonano podziału na głowę. Zastanawiam się też, dlaczego stawki za wywóz śmieci w Wyszkowie i gminie Wyszków są wyższe niż w innych gminach powiatu wyszkowskiego.
Czytam również o decyzji radnych, którzy ustalili dopłatę śmieciową dla wybranych mieszkańców naszej gminy. Kto łaski takiej od władzy uświadczy i kto władzy będzie za to dziękował?
Każdy z nas śmieciami musiał się zainteresować, chociażby tylko dlatego, że odpowiednią deklarację musiał wypełnić i czytelnym podpisem poświadczyć, że podając nieprawdę na karę pozbawienia wolności możemy być narażeni.
Dalej nie wiem, kto będzie teraz pilnował śmieci. Być może stacze śmietnikowi zostaną zatrudnieni i będą sprawdzać, czy wyrzucamy śmieci zgodnie z podpisanymi oświadczeniami.

Judyta
„Wyszkowiak” nr 22 z 28 maja 2013 r.

Napisz komentarz

Projekt witryny

Wykonanie: INFOSTRONY - Adam Podemski, e-mail: adam.podemski@infostrony.pl , Poczta