Menu górne

REKLAMA

  • Reklama
Dziś jest 13 grudnia 2024 r., imieniny Łucji, Otylii



Czytając wyszkowską prasę

Mam sygnały od czytelników „Wyszkowiaka”, żeby pisać częściej o sprawach lokalnych. Wychodząc im naprzeciw postanowiłem dziś napisać kilka refleksji o wyszkowskiej prasie i jej relacjach z władzą. Myślę, że jest to temat bardzo ważny, obszerniejszy niż na jeden felieton, ale może uda się wywołać jakąś małą dyskusję ? Wówczas będziemy mogli go rozwinąć.
Wyszkowskie gazety obserwuję i czytam od dość dawna, bo od kilkunastu lat. Muszę przyznać, że z różną intensywnością. Miewam okresy, gdy zaglądam do wszystkich czterech tytułów lokalnych czasopism, a czasem do żadnego z nich. Związane jest to po pierwsze z tym, że gdy toczy się jakiś temat przeważnie odnoszący się do ważniejszych wydarzeń polityczno-społecznych wówczas śledzę prasę intensywniej i porównuję relacje. A czasem wieje nudą i zainteresowanie spada.
Wyszkowską prasę toczy kilka chorób, z których najważniejsza w mojej ocenie to lęk przed władzą i wasalna postawa w stosunku do niej. I tak jak główne media w Polsce stały się tubą propagandową rządu, tak nasze media lokalne pokazując władzę przecinającą wstęgi na kolejnej oddanej inwestycji stają się jej wydziałem promocji. A jest tak miedzy innymi dlatego, że większość naszych dziennikarek uważa to za najważniejszą sprawę, gdzie pokazał się i co powiedział burmistrz, czy starosta. I takie informacje dominują w relacjach prasowych. Taki materiał zresztą jest najprostszy do przygotowania. Zrobi się jedno zdjęcie, napisze kilkanaście neutralnych zdań, okrasi cytatem z wypowiedzi „bardzo ważnej osoby” i notatka prasowa gotowa. Brak natomiast tekstów analitycznych i porównawczych, które dałyby czytelnikowi jakiś punkt odniesienia. W ten sposób „bardzo ważna osoba” pokazywana jest np. kilkanaście razy w roku w charakterze przecinającego wstęgę, ale czytelnik nie wie np. czy ta inwestycja wykonana została w odpowiednim czasie, czy zaplanowany poziom inwestycji został zrealizowany, ani jaki on powinien być, nie mówiąc już o tym, żeby porównać go do poziomu inwestycji w innych, podobnych gminach. Żeby nie być gołosłownym podam dwa konkretne przykłady niewłaściwych, moim zdaniem, relacji naszych lokalnych mediów i władzy.
Przed ostatnimi wyborami samorządowymi pan wiceburmistrz z Platformy Obywatelskiej Adam Mróz na konferencji prasowej albo publicznym spotkaniu poinformował społeczeństwo, że Wyszków jest liderem, jeżeli chodzi o pozyskiwanie funduszy unijnych. I taka informacja znalazła się w naszej wyszkowskiej prasie. Niepoparta żadnymi danymi porównawczymi, czy jakimkolwiek uzasadnieniem. Ot, po prostu – pan burmistrz powiedział, że Wyszków jest liderem. Była to jednak informacja nieprawdziwa. Wyszków być może był liderem w pozyskiwaniu funduszy unijnych, ale od końca listy. Liderem na Mazowszu był wówczas Grodzisk Mazowiecki, gmina porównywalna wielkością do naszej, pozyskująca jednak wielokrotnie większe sumy z funduszy unijnych. Podobnie nie tak dawno, bo w listopadzie ubiegłego roku zostaliśmy uraczeni informacją, że „Urząd Miejski w Wyszkowie nagrodzony został Certyfikatem Lidera Aktywności Inwestycyjnej, za przedsiębiorczość i podejmowanie szeroko zakrojonych działań na rzecz rozwoju miasta”. Informacja ta została również zawieszona na stronie internetowej urzędu. I nie poznajemy żadnych zasad przyznawania tej nagrody. A jej ranga jest mniej więcej taka, jakby w gazetce szkolnej któregoś z naszych gimnazjów ukazał się tekst o tym, że w Wyszkowie dużo się inwestuje. Taką informację dziennikarze powinni sprawdzić – co ten certyfikat oznacza, kto startował w rankingu, jakie były kryteria. Niestety, tego nie zrobiono. Pan burmistrz powiedział, że otrzymaliśmy certyfikat lidera i prasa to po prostu powtarza. A jaki sens i znaczenie ma ten certyfikat ? Odpowiedź jest bardzo prosta. Można to różnie określać – bajer, opowieści z mchu i paproci, pic na wodę fotomontaż itp.
Podsumowując, rolą mediów jest, a może raczej powinno być patrzenie władzy na ręce. Wyszkowska prasa tej funkcji nie pełni w stosunku do naszej lokalnej władzy. Nawet do tego nie aspiruje. Traci na tym społeczeństwo Wyszkowa, ponieważ nie ma dostępu do rzetelnej informacji. Szczególnie ponury efekt osiągnięty został w naszej gminie, gdzie nie ma żadnej opozycji. Mamy bowiem taki Front Jedności Narodu jak za Gierka i praktycznie rada miejska mogłaby nie istnieć, tak jak wówczas za komuny Sejm. Decyzje i tak są podejmowane gdzie indziej. Burmistrzowie czują się kompletnie bezkarni przez brak jakiejkolwiek kontroli i krytyki. Nie ma bowiem kontroli politycznej, bo mamy front jedności, prasa ogranicza się do pokazywania przecinanych wstęg, albo relacji w stylu: „ten powiedział to, a tamten coś innego”. Bronisław Geremek, guru środowisk gazetowo-wyborczych stworzył kiedyś pojęcie tzw. „faktu prasowego”. To znaczy, coś nie miało miejsca, ale o tym napisano. Niestety, takich „faktów prasowych” mamy w naszych lokalnych gazetach zdecydowanie zbyt wiele.

Marek Głowacki
„Wyszkowiak” nr 4 z 22 stycznia 2013 r.

Komentarze

Dodane przez pani, w dniu 10.02.2013 r., godz. 20.28
Trafne spostrzeżenia, one trafiłby do przecietnego Kowalskiego wówczas gdyby były powtarzane często w prasie a najlepiej przynajmniej 2 razy dziennie w telewizji lokalnej. Już to pisałam...............żyjemy w psychodelicznym locie tak widzę teraźniejszość, kłamstwa mówione parokrotnie w telewizji ludzie uznaja za prawdę............nie wiem nie chcę oceniac ale cos sie z NAMI dzieje złego NARODZIE. Młodzi nie maja czasu na "walkę" o takie wartości, studia, praca której nie ma. aby to odkręcic potrzeba pracy nad kolejnymi pokoleniami. Przeczytałam gdzieś, że wszysto ma poczatek, faze rozwoju i upadek. Jestesmy niestety w tej 3 fazie. Moim zdaniem, choć mlodziezy mówi się, ze to rozwój.

Napisz komentarz

Projekt witryny

Wykonanie: INFOSTRONY - Adam Podemski, e-mail: adam.podemski@infostrony.pl , Poczta