Menu górne

REKLAMA

  • Reklama
Dziś jest 29 marca 2024 r., imieniny Eustachego, Wiktora



Cenzura?

Obserwuję, patrzę, wyciągam wnioski, słucham (nie podsłuchuję). Za chwilę kolejne wybory samorządowe. Niejeden palcem w czoło się postuka i powie, że to jeszcze szmat czasu. Ja jednak mam wrażenie, że powoli zaczęła się kampania przedwyborcza.
Na wyszkowskim rynku można zakupić cztery tytuły prasowe. Właściwie to jeden dostajemy za darmo. Jak chwali się redaktor naczelna, rozchodzi się on w 100 proc. Nie dziwi to, gdyż wiadomo, że skoro za darmo, to go sobie weźmiemy do czytania lub jako podpałkę do pieca. Zawsze do czegoś się przyda. Jeśli trzeba zapłacić zastanowimy się, który kupić i czy warto wydać na jakiś kasę. Ja nie kupuję żadnego. Czekam cierpliwie na „wydanie” internetowe i wtedy czytam najważniejsze informacje. Czasami u siostry, która gazetkę kupuje systematycznie, zerknę na wydanie papierowe, które swój niewątpliwy urok posiada. Papier pachnie tuszem i strony można sobie poprzekładać. W Internecie natomiast, w gratisie poczytać sobie można komentarze.
Mam wrażenie, że tzw. „niebieski” tygodnik od czasu jakiegoś prowadzi kampanię miłościwie nam panującemu burmistrzowi. Burmistrz tu, burmistrz tam, zdjątko, życzonka, uśmiech, uścisk – same superlatywy. Brzydkich komentarzy na władzę gminną w „niebieskim” nie uświadczysz. Trzeba mieć nie lada szczęście, by „zły” komentarz przeczytać. Komentarze pod artykuł wskakują od razu, bez interwencji moderatora, ale tak szybko jak wskakują, tak szybko potrafią zniknąć. Nie lada refleksem należy się wykazać, by jakiś komentarzowy kwiatek wyłapać. Identycznie sprawy się mają z artykułami, które są zamieszczane na stronie internetowej. Są i za chwilkę ich nie ma. Wystarczy kilka niekoniecznie dobrych komentarzy i artykuł zostaje ocenzurowany i zdjęty. W konkurencyjnym tytule pojawiło się kilka pytań, dlaczego „niebieski” artykuł zdjął. Pytania pozostały bez odpowiedzi. W końcu „niebieski” to prywatna gazeta i nikt im nie będzie mówił, co im wolno, a czego im nie wolno. Będą chcieli, to nic tam nie będzie. Będą chcieli, to ocenzurują wszystko. Do łez rozbawiło mnie natomiast zdjęcie zamieszczone tam z okazji 10-lecia miłościwie nam panującemu burmistrzowi. Ścisk, tłok, przepychanki – kto pierwszy, ten lepszy. Zaskoczenie (czy aby na pewno?) burmistrza, drzewo dla niego i wagon kwiatów. Przejęty burmistrz mówi: „Nie sądziłem, że po dziesięciu latach będzie jeszcze tyle do zrobienia, tzn. jak wiele pojawia się przed nami nowych wyzwań, jak wiele jest możliwości”. Dziwne, że dziesięć lat zajęło mu szukanie możliwości. Jeszcze kolejnych dziesięć i na pewno znajdzie nowe możliwości.
Nowe tchnienie widać natomiast w tzw. „czerwonym” tygodniku. Ta potoczna nazwa brzydko mi się kojarzy zwłaszcza, że czerwony to on teraz tylko z tytułu pozostał. Tygodnik zrobił się jakby bardziej niezależny. Nowy właściciel + stara ekipa = nowe wcielenie. Można sobie felieton Bodia albo Głowackiego przeczytać, w których widać zderzenie dwóch różnych spojrzeń na otaczającą nas rzeczywistość. Największą jednak atrakcję stanowią komentarze. Jest w końcu miejsce, gdzie można wylać swój żal na władzę, na jej głupotę i nicnierobienie. Więcej ludzi zaczęło właśnie tu pisać. Wśród internautów są kłótnie i spory. Cenzura tego, co ma się pokazać na pewno istnieje, ale można wyrazić swoją opinię i wiemy, że nikt tego nie wytnie. Nie znikają artykuły i nie ma strachu przed konsekwencjami, jeśli o władzy ktoś źle napisze.
Nasza władza, jak wszystkim wiadomo, krzywo patrzy na tych co piszą, że w inwestycji kolejnej coś się nie udało i nie wierzą w dalekosiężne plany dotyczące rozwoju naszego regionu. Władza chce czytać o sobie dobrze, chce być doceniona. Nasi włodarze chcą, by za ich życia był w naszym mieście wystawiony pomnik ku ich świetności.
Istnienie tak wielu tytułów prasowych na wyszkowskim rynku powinno dać możliwość czytania nam, jako czytelnikom, nie tylko informacji o cudach, jakie się u nas podobno zdarzają, lecz także o porażkach, które chyba zbyt często mają miejsce. Wybudowanie dwóch mostów, które połączyła krzywa droga, cichcem sprzedany stadion, redukcja etatów sprzątaczek w szkołach, catering dostarczany do szkół z Warszawy, czy zamknięcie kolejnej wiejskiej szkoły chwały władzy nie przynoszą. Krótka informacja w prasie na temat tego, co się nie udało w zupełności wystarczy. Należy mieć nadzieję, że mało inteligentne społeczeństwo jej nie zauważy. Pochwały i listy gratulacyjne z okazji 10-lecia panowania burmistrza, wstęga przecięta na wąskiej dróżce, którą jakimś cudem udało się wybudować wspólnymi siłami stanowią podstawowe informacje lokalnej prasy. Czytamy spore artykuły o odwadze policji, która zaczęła rozdawać na prawo i lewo mandaciki, chcąc zapewne normę wyrobić. Trzeźwość kierowców sprawdza, uczy zmiatać śnieg z dachu samochodu wręczając durnemu kierowcy 200 zł mandatu. We wszystkich lokalnych tytułach ukazują się podobne artykuły, pod każdym na stronie internetowej można wpisywać komentarze. Szkoda tylko, że nie wszyscy podlegają karze. Szkoda, że mieszkańcy Wyszkowa podzieleni są na tych, którzy mogą być ukarani i na tych, którym każde wykroczenie będzie odpuszczone. Wszyscy wiedzą o kim mowa, wszyscy po cichu gadają, nikt głośno nie powie. Równi i równiejsi, ważni i ważniejsi, władza i reszta – tak na dzień dzisiejszy podzielony jest nasz powiat.
Nie mamy prawa mówić, co nam się nie podoba, pisać o tym też nie mamy prawa. Jak tresowane pieski powinniśmy przytakiwać, skakać i dziękować za posadzony dąbek, kolejny nudny festynik i możliwość życia w Wyszkowie. Wszelkiego rodzaju niesubordynacja, krytyka, wychylanie się i umiejętność powiedzenia „nie zgadzam się” doprowadza do wściekłości władz gminnych i powiatowych. Kontrola prasy, myślenia ludzkiego i czynów ludzkich byłaby pożądana.
Dziwi mnie, że część prywatnej prasa podporządkowała się lokalnej władzy może ze strachu, z chęci zysku, może z lizusostwa.
Z lekkim niepokojem oczekuję przedwyborczych wydań naszych tygodników. Zapewne już dzisiaj przygotowywane są listy pochwalne na cześć miłościwie nam panujących. Skrzętnie zapisuje się mądre słowa przez nich wypowiedziane. Kwitnie też nadzieja, że tego co wyszło źle i tego, w jakim miejscu noga komuś z władzy się podwinęła, mało rozgarnięty naród nie będzie pamiętać. Zapewne nie tylko władza, ale również radni liczyć będą na to, że ludzie omamieni kolejnymi obietnicami wybudowania cudnego ratusza, utworzenia nowych miejsc pracy, wyjścia do ludzi i szacunku dla nich oraz mówienia „Człowiek jest najważniejszy” nie będą pamiętać o potknięciach, których… tak naprawdę nigdy nie było…

Judyta
„Wyszkowiak” nr 4 z 22 stycznia 2013 r.

Napisz komentarz

Projekt witryny

Wykonanie: INFOSTRONY - Adam Podemski, e-mail: adam.podemski@infostrony.pl , Poczta