Menu górne

REKLAMA

  • Reklama
Dziś jest 10 października 2024 r., imieniny Franciszka, Pauliny



Czy trzeba być perfekcyjną

Od czasu jakiegoś oglądam pilnie emitowany program „Perfekcyjna Pani Domu”. Pomysł zaczerpnięty z telewizji brytyjskiej, gdzie prowadzącą jest Anthea Turner. U nas pani Małgosia Rozenek z gracją, elegancją i słodkim uśmiecham stara się uświadomić wszystkim Polkom (swoją drogą, ciekawe dlaczego tylko płci żeńskiej), jak szczęśliwe jest życie w uporządkowanym, lśniącym i pachnącym domu.
Bałaganiary z moich rodaczek są niesamowite. Sterty prania, prasowania, brudne talerze w zlewie, kłęby kurzu czyhające w każdym kącie. Roztrzęsione kobiety błagają panią Małgosię o pomoc w uporządkowaniu syfu, który same stworzyły i który zdaje się nie mieć końca. Nie mam pojęcia, czy domy takie istnieją naprawdę, czy stworzone zostały w celu realizacji programu. Nie widziałam nigdy u nikogo takiej sodomy. Być może jednak obracam się w świecie ludzi wyjątkowo eleganckich i uporządkowanych, o czym oczywiście nie mam pojęcia.
Pani Małgosia z miną przerażonego dziecka ogląda kolejne filmiki ukazujące pomieszczenia wyglądające jak po przejściu tornada. Ostro krytykuje płaczące kobiety i wyznacza im siedmiodniowy termin na uporządkowanie życia. Jeszcze tylko krótki kursik szykownego przyjęcia gości i babki przygotowane są do podjęcia morderczego wysiłku.
Pani Małgosia swój domek ma wyjątkowo sterylny. Wcale jej nie zazdroszczę posiadania takiego zamku i zastanawiam się, ile osób musi codziennie pucować po kolei wszystkie pokoiki, by panował tam taki porządek . Domek wygląda na wymarły. Mam wrażenie, że tylko ona biega po nim stukając swoimi wysokimi obcasikami. Nikogo więcej tam nie ma. Wszak każdy normalny człowiek wie, że posiadanie w domu męża i dzieci wiąże się nieustającym większym lub mniejszym bałaganem. Wiem również, że kuchnia, która służy zazwyczaj do gotowania, i w której odbywa się większość plotkarskich posiadówek nie może wyglądać tak, jak pokazuje nam to telewizja.
Jeśli faktycznie są na świecie kobiety, które wierzą w ten perfekcyjny świat pani Małgosi, to współczuję im z całego serca.
Perfekcyjna w sprzątaniu nie jestem, niestety. Nie odsuwam co tydzień szaf, aby kurze za nimi wytrzeć, nie myję okien co pełnia księżyca i nie jeżdżę na mopie raz dziennie. Powód prosty – lenistwo. Być może perfekcyjna Małgosia byłaby roztrzęsiona widząc nieład panujący w mojej kuchni i palpitacji serca dostałaby biedna, zaglądając do pokojów moich dzieci. Dbając o jej zdrowie postanowiłam jej nie zapraszać.
Skoro jednak kobiety w telewizji zaczęły sprzątać, ja również postanowiłam skorzystać z rad pani Małgosi. W czasie urlopu wzięłam się za porządki. Po trzech godzinach mieszkanie miałam sprzątnięte. Z dumą rozejrzałam się dookoła. Nie no, kurzu nie widać. Okna umyte, firanki poprane. Zrobiłam sobie kawkę i ległam na kanapie w oczekiwaniu na głosy pochwały. Pociechy me zjawiły się w domu, zamknęły w swoich pokojach i cisza. Nikt nic miłego mi nie powiedział. W przedpokoju za to pojawiły się byle jak rzucone buty, w kuchni również ktoś głodny dorwał się do jedzenia. Milczę, siedzę nadęta, nie będę się kłóciła, nie będę prosiła o uznanie. Poczekam, aż sami coś zauważą. Nie zauważyli. Noc nadeszła, dzieci poszły spać bałagan robiąc w łazience okropny. Cóż przynajmniej widać, że z czystymi nogami pod czystą pościel wlazły.
Perfekcyjna Małgosia poleca mieć dużą ilość pudełek i pudełeczek, które rzekomo rozwiążą problemy drobiazgów, z którymi nie wiadomo co zrobić i nie wiadomo gdzie upchnąć, szkoda je wyrzucić, pamiątkę czasami jakąś stanowią lub po prostu są ładne, ale z powodu braku miejsca na półce lub ścianie trafiły do tymczasowej szuflady. Od dawna wiem, że bałagan schować jest najlepiej w czymś co ładnie wygląda, oko przyciąga, ale do środka nikt niepożądany zaglądał nie będzie. Sporo więc różnego rodzaju pudełeczek stoi w moim domu. Nigdy nie wiem, co w nich jest i raz do roku robię w nich porządek. Ze zdziwieniem odkrywam wtedy, że to, co uznałam za zaginione cudem się odnalazło. Aby dopełnić dzieło perfekcyjnego sprzątania postanowiłam jednak zakupić jeszcze chociaż jedno pudełko. Kupiłam trzy. Jedno śliczne, zielone i dwa jakieś mniej śliczne. Zielone trafiło do mojego pokoju z zamiarem trzymania w nim prasy, której czytanie dawno zakończyłam a wyrzucić szkoda, bo może ktoś znudzony jeszcze na nią rzuci okiem. Pudełko stoi więc sobie grzecznie obok kanapy, puste. Prasa leży na stole lub pod nim. O pudełku zapomniałam. Być może za dużo zachodu jest z wrzuceniem gazety do pudła, skoro można ją zostawić na stole.
Kolejne dwa pudełka złożyłam i postawiłam na szafkę w pokoju mojej córki. Dni kilka minęło i patrzę, jak dziecko wspina się na taboret i po pudła sięga. „Po co tam włazisz?” – pytam. „Chcę zobaczyć, co tam jest. Stoją, a ja nie wiem po co. Ja ich tam nie stawiałam” – odpowiada grzecznie. „Nic tam nie ma” – mówię. „Jak to?” – dziwi się córka. Wyjaśniam więc, że kupiłam, bo chciałam coś w nie włożyć. Przyniosłam, ale zapomniałam, po co je kupiłam. Skoro jednak już są, to niech stoją, bo co mam z nimi zrobić. Nie wyrzucę przecież dobrych pudełek. Młoda nie była nawet zdziwiona. Bywa przecież tak, że kupujemy coś nie wiadomo po co.
Trudy mojego sprzątania po czasie jakimś zauważył mój syn. „Gdzie są pilniki, które miałem w pokoju?” – zły pyta któregoś dnia. - „Tam gdzie być powinny. W szafce z narzędziami’ – odpowiadam. „Prosiłem tyle razy, żebyś nie ruszała moich rzeczy. Poupychasz nie wiadomo gdzie i nic znaleźć nie można” – drze się dziecko. Tak właśnie docenił trud mojego sprzątania.
Z radością odkryłam jednak, że kontrolowany bałagan wcale mi nie przeszkadza. Dom, w którym się mieszka, je, odpoczywa, gości przyjmuje nie może być sterylny. Nie przeszkadza mi plama na obrusie na stole w kuchni, firanka przez kota zaciągnięta u mojej siostry czy wyszczerbiony kubek, w którym kawę dostanę u przyjaciółki. Przeszkadza mi dom perfekcyjny - nadęty, błyszczący, świecący i idealny, z folią na fotelach – dom niby idealny.
Trochę czasu od mego sprzątania, w miarę dokładnego, minęło. Poupychane po kątach rzeczy znowu wylazły na powierzchnię. Walkę z dziećmi o porządek w ich pokojach podjęłam i sprzątają same. Genialne rozwiązania pani Małgosi u mnie egzaminu nie zdały.
Perfekcyjna Pani Domu uczy kobiety, jak być szczęśliwą w sterylnym domku. Ja poczułam się jedynie zmęczona i wiem, że porządek w domku nie powoduje porządku w życiu.

Judyta
„Wyszkowiak” nr 47 z 20 listopada 2012 r.

Napisz komentarz

Projekt witryny

Wykonanie: INFOSTRONY - Adam Podemski, e-mail: adam.podemski@infostrony.pl , Poczta