PIS odsłonił twarz… Przypadek czy zamierzone działanie?
Starsza pani, profesor, poseł PIS, Krystyna Pawłowicz na sali Parlamentu krzyczy „SPIER…AJ” do posła lewicy. Powoli spada wykreowana maska odsłaniając prawdziwą twarz PiS. Nie jest najgorsze, że pani profesor w Sejmie zachowuje się jak kibol na podrzędnym boisku. Najgorsze, że były premier ogłasza: „NIESŁYCHANA ZBRODNIA” a były minister spraw zagranicznych postuluje poinformowanie sojuszników z NATO na podstawie wątpliwych doniesień prasowych. Jakie to szczęście, że ci ludzie nie pełnią dziś swoich dawnych funkcji.
Jak ciężkie w skutkach mogłyby być decyzje tych osób podejmowane jedynie na podstawie doniesień prasowych. Bez sprawdzenia, bez potwierdzenia, bez refleksji, jedynie w amoku.
Redaktor Rzeczpospolitej popełnia błąd. PIS się kompromituje. „Rzeczpospolita” traci wiarygodność. Rząd przestrzega, co mogłoby się stać, gdyby u władzy byli ludzie tak łatwo ulegający wpływom. „Gazeta Wyborcza” bije w ten bębenek…
Jakiż to komfortowy zbieg okoliczności? W jednym dniu Kaczyński udowodnił swoją niekompetencję, a „Rzeczpospolita” swoją niewiarygodność.
Zbieg okoliczności? A może przeciek kontrolowany…? Może! Może! Stało się, jedni stracili, inni wygrali – ludzie widzą, słuchają i myślą!!! Społeczeństwo wyciągnie wnioski…
„Rzeczpospolita” doniosła – we wraku Tupolewa znaleziono ślady trotylu. PiS, w błyskawicznym tempie wydaje, a raczej potwierdza wcześniej wydany wyrok – to był zamach!!! Na stronach internetowych, w przekazach medialnych prawej i sprawiedliwej partii dominują słowa: zamach, morderstwo, zbrodnia. Opinia publiczna dawno nie była tak zgodna – Tusk musi odejść. Mija kilka godzin od ujawnienia szokujących wiadomości. Kancelaria Prezesa Rady Ministrów milczy. Platforma milczy. PiS bryluje w mediach nakręcając karuzelę domysłów i spekulacji, kto stał za zamachem.
Jeden z redaktorów dziennika „Rzeczpospolita” poświęcił swój artykuł nowym odkryciom w sprawie katastrofy smoleńskiej. Według jego informatorów, na wraku Tupolewa odnaleziono ślady trotylu. Informacja ta w błyskawicznym tempie obiegła wszystkie media, portale informacyjne i społecznościowe. Po chwili dowiadujemy się, że zwołane zostało nadzwyczajne posiedzenie komisji śledczej w.s. zbadania przyczyn katastrofy smoleńskiej.
I w tym właśnie momencie rozpoczął się chocholi taniec nad trumnami. Kaczyński wydaje wyrok – to było morderstwo. Wraz z Macierewiczem obwiniają premiera Tuska i stronę rosyjską. Ze wszystkich stron atakują nas czołowi politycy Prawa i Sprawiedliwości, którzy z niespotykaną wręcz pewnością, powtarzają jak mantrę słowa ich prezesa: zamach, morderstwo, śmiało wskazując palcem w wiadomym kierunku. Co robi rząd? Rząd milczy pozwalając na narastający zamęt i chaos. Dopiero po kilku godzinach konferencję organizuje rzekomy „morderca” Tusk. Był to przełomowy moment dla całej tej afery, z TNT w tle. Okazuje się, że artykuł opublikowany w „Rzeczpospolitej”, został przygotowany w sposób nie do końca rzetelny.
Zatrzymajmy się na chwilę w tym punkcie, drodzy Państwo. Zastanówmy się, jak bardzo zdeterminowani i sfrustrowani muszą być politycy partii prawej i sprawiedliwej, skoro na podstawie jednej, jedynej publikacji prasowej zapominają o całym otaczającym ich świecie. W jednej chwili zapominają o miesiącach prac komisji, zapominają o pracy specjalistów. W ich świecie liczy się tylko udowodnienie zamachu. Nawet, jeśli to nieprawda. Trzeba też zadać sobie pytanie, gdzie w tym wszystkim była prokuratura? Przecież za pośrednictwem dziennika, o zasięgu ogólnopolskim, do opinii publicznej trafiły błędne, wyssane z palca informacje (dziennik zdobył się jedynie na krótkie i ledwo zauważalne dementi). Lider jednej z opozycyjnych partii bez mrugnięcia okiem wydaje wyroki, oskarża o zabójstwo. W państwie, w której funkcjonuje sprawna i zdrowa prokuratura, taka sytuacja jest nie do pomyślenia!
Dla PiS liczy się tylko Smoleńsk. Politycy wybrani przez obywateli do rządzenia krajem, zapominają o swoich obowiązkach. Za nic mają sytuację ekonomiczną i gospodarczą kraju.
A dla PO i premiera Donalda Tuska jest to sytuacja idealna. Wspaniały dar losu – temat zastępczy, który zdominował przekazy medialne i odciągnął uwagę ludzi, od kiepskiej sytuacji platformy. W swoim niedawnym expose, premier lekką ręką wydał wiele miliardów złotych na naprawę polskiej gospodarki. Pomysły może i zrobiły wrażenie na mediach, i na tej części społeczeństwa, które jest ślepo zapatrzone w rządy PO i PSLu. Czy dojdzie do realizacji obietnic złożonych przez premiera? Szczerze wątpię. Nawet, jeśli cudem zdarzy się tak, że Donald Tusk zacznie spełniać swoje deklaracje, to wynik będzie mizerny. Wszak na początku swojej pierwszej kadencji obiecał zmniejszenie biurokracji. I co? Za jego rządów, w latach 2008-2012 liczba urzędników na szczeblu centralnym wzrosła o 19 285, czyli ponad 10,6 proc. Tym samym wzrosła kwota przeznaczana na wynagrodzenia armii urzędasów – w latach 2008-2012 wydatki na administrację wzrosły o 10,6 mld złotych!!! I to nie koniec wydatków. Przecież nowych urzędników należy przeszkolić i przygotować do pracy. To kolejny miliard złotych. To czterokrotnie więcej niż kwota, jaką w 2011 roku, polskie państwo przeznaczyło na wsparcie hospicjów. I niewiele więcej niż fundusz kościelny – 89 mln złotych.
I wszystko byłoby do zaakceptowania, gdyby te wydatki przynosiły efekty. Niestety. W dalszym ciągu jesteśmy wśród państw, które są najmniej przyjazne przedsiębiorcom. Przewodzimy stawce państw z najdłuższym i najbardziej skomplikowanym procesem zakładania własnej firmy. A urzędnicy? Urzędnicy niczym się nie przejmują. Nie obchodzi ich to, że spóźniają się z wydawaniem decyzji, orzeczeń. Nie interesuje ich to, że w ten sposób szkodą ludziom, którzy poprzez założenie firmy, często realizują swoje marzenia. I dlaczego ich to nie obchodzi? Bo są bezkarni. Nie grożą im żadne konsekwencje, za powodowanie opóźnień, wydawanie błędnych decyzji. Typowego (być może stereotypowego), urzędnika interesują tylko 3 rzeczy. Poranna kawa, popołudniowa kawa i tzw. „fajrant”. Im mniej wysiłku włożą w ciągu 8 godzin pracy, tym bardziej udany jest to dzień.
Polska prawdopodobnie straci kilka tysięcy kilometrów torów kolejowych, polskim rodzinom zabrano obiecaną podwyżkę becikowego. Podobnych przykładów mogę mnożyć bez liku. I co w tym wszystkim najgorsze? Rząd nie robi nic, aby powstrzymać ten potok beznadziei zalewający nasz kraj. Nie interesuje ich absolutnie nic oprócz sondaży, które determinują ich pracę. Prawą stronę opozycji interesuje tylko jedno. Drogie posłanki i drodzy posłowie. Do roboty! Ten kraj potrzebuje waszej rzetelnej pracy, a nie kabaretu, który serwujecie mieszkańcom od kilku tygodni!
B. Bodio
„Wyszkowiak” nr 45 z 6 listopada 2012 r.
Redaktor Rzeczpospolitej popełnia błąd. PIS się kompromituje. „Rzeczpospolita” traci wiarygodność. Rząd przestrzega, co mogłoby się stać, gdyby u władzy byli ludzie tak łatwo ulegający wpływom. „Gazeta Wyborcza” bije w ten bębenek…
Jakiż to komfortowy zbieg okoliczności? W jednym dniu Kaczyński udowodnił swoją niekompetencję, a „Rzeczpospolita” swoją niewiarygodność.
Zbieg okoliczności? A może przeciek kontrolowany…? Może! Może! Stało się, jedni stracili, inni wygrali – ludzie widzą, słuchają i myślą!!! Społeczeństwo wyciągnie wnioski…
„Rzeczpospolita” doniosła – we wraku Tupolewa znaleziono ślady trotylu. PiS, w błyskawicznym tempie wydaje, a raczej potwierdza wcześniej wydany wyrok – to był zamach!!! Na stronach internetowych, w przekazach medialnych prawej i sprawiedliwej partii dominują słowa: zamach, morderstwo, zbrodnia. Opinia publiczna dawno nie była tak zgodna – Tusk musi odejść. Mija kilka godzin od ujawnienia szokujących wiadomości. Kancelaria Prezesa Rady Ministrów milczy. Platforma milczy. PiS bryluje w mediach nakręcając karuzelę domysłów i spekulacji, kto stał za zamachem.
Jeden z redaktorów dziennika „Rzeczpospolita” poświęcił swój artykuł nowym odkryciom w sprawie katastrofy smoleńskiej. Według jego informatorów, na wraku Tupolewa odnaleziono ślady trotylu. Informacja ta w błyskawicznym tempie obiegła wszystkie media, portale informacyjne i społecznościowe. Po chwili dowiadujemy się, że zwołane zostało nadzwyczajne posiedzenie komisji śledczej w.s. zbadania przyczyn katastrofy smoleńskiej.
I w tym właśnie momencie rozpoczął się chocholi taniec nad trumnami. Kaczyński wydaje wyrok – to było morderstwo. Wraz z Macierewiczem obwiniają premiera Tuska i stronę rosyjską. Ze wszystkich stron atakują nas czołowi politycy Prawa i Sprawiedliwości, którzy z niespotykaną wręcz pewnością, powtarzają jak mantrę słowa ich prezesa: zamach, morderstwo, śmiało wskazując palcem w wiadomym kierunku. Co robi rząd? Rząd milczy pozwalając na narastający zamęt i chaos. Dopiero po kilku godzinach konferencję organizuje rzekomy „morderca” Tusk. Był to przełomowy moment dla całej tej afery, z TNT w tle. Okazuje się, że artykuł opublikowany w „Rzeczpospolitej”, został przygotowany w sposób nie do końca rzetelny.
Zatrzymajmy się na chwilę w tym punkcie, drodzy Państwo. Zastanówmy się, jak bardzo zdeterminowani i sfrustrowani muszą być politycy partii prawej i sprawiedliwej, skoro na podstawie jednej, jedynej publikacji prasowej zapominają o całym otaczającym ich świecie. W jednej chwili zapominają o miesiącach prac komisji, zapominają o pracy specjalistów. W ich świecie liczy się tylko udowodnienie zamachu. Nawet, jeśli to nieprawda. Trzeba też zadać sobie pytanie, gdzie w tym wszystkim była prokuratura? Przecież za pośrednictwem dziennika, o zasięgu ogólnopolskim, do opinii publicznej trafiły błędne, wyssane z palca informacje (dziennik zdobył się jedynie na krótkie i ledwo zauważalne dementi). Lider jednej z opozycyjnych partii bez mrugnięcia okiem wydaje wyroki, oskarża o zabójstwo. W państwie, w której funkcjonuje sprawna i zdrowa prokuratura, taka sytuacja jest nie do pomyślenia!
Dla PiS liczy się tylko Smoleńsk. Politycy wybrani przez obywateli do rządzenia krajem, zapominają o swoich obowiązkach. Za nic mają sytuację ekonomiczną i gospodarczą kraju.
A dla PO i premiera Donalda Tuska jest to sytuacja idealna. Wspaniały dar losu – temat zastępczy, który zdominował przekazy medialne i odciągnął uwagę ludzi, od kiepskiej sytuacji platformy. W swoim niedawnym expose, premier lekką ręką wydał wiele miliardów złotych na naprawę polskiej gospodarki. Pomysły może i zrobiły wrażenie na mediach, i na tej części społeczeństwa, które jest ślepo zapatrzone w rządy PO i PSLu. Czy dojdzie do realizacji obietnic złożonych przez premiera? Szczerze wątpię. Nawet, jeśli cudem zdarzy się tak, że Donald Tusk zacznie spełniać swoje deklaracje, to wynik będzie mizerny. Wszak na początku swojej pierwszej kadencji obiecał zmniejszenie biurokracji. I co? Za jego rządów, w latach 2008-2012 liczba urzędników na szczeblu centralnym wzrosła o 19 285, czyli ponad 10,6 proc. Tym samym wzrosła kwota przeznaczana na wynagrodzenia armii urzędasów – w latach 2008-2012 wydatki na administrację wzrosły o 10,6 mld złotych!!! I to nie koniec wydatków. Przecież nowych urzędników należy przeszkolić i przygotować do pracy. To kolejny miliard złotych. To czterokrotnie więcej niż kwota, jaką w 2011 roku, polskie państwo przeznaczyło na wsparcie hospicjów. I niewiele więcej niż fundusz kościelny – 89 mln złotych.
I wszystko byłoby do zaakceptowania, gdyby te wydatki przynosiły efekty. Niestety. W dalszym ciągu jesteśmy wśród państw, które są najmniej przyjazne przedsiębiorcom. Przewodzimy stawce państw z najdłuższym i najbardziej skomplikowanym procesem zakładania własnej firmy. A urzędnicy? Urzędnicy niczym się nie przejmują. Nie obchodzi ich to, że spóźniają się z wydawaniem decyzji, orzeczeń. Nie interesuje ich to, że w ten sposób szkodą ludziom, którzy poprzez założenie firmy, często realizują swoje marzenia. I dlaczego ich to nie obchodzi? Bo są bezkarni. Nie grożą im żadne konsekwencje, za powodowanie opóźnień, wydawanie błędnych decyzji. Typowego (być może stereotypowego), urzędnika interesują tylko 3 rzeczy. Poranna kawa, popołudniowa kawa i tzw. „fajrant”. Im mniej wysiłku włożą w ciągu 8 godzin pracy, tym bardziej udany jest to dzień.
Polska prawdopodobnie straci kilka tysięcy kilometrów torów kolejowych, polskim rodzinom zabrano obiecaną podwyżkę becikowego. Podobnych przykładów mogę mnożyć bez liku. I co w tym wszystkim najgorsze? Rząd nie robi nic, aby powstrzymać ten potok beznadziei zalewający nasz kraj. Nie interesuje ich absolutnie nic oprócz sondaży, które determinują ich pracę. Prawą stronę opozycji interesuje tylko jedno. Drogie posłanki i drodzy posłowie. Do roboty! Ten kraj potrzebuje waszej rzetelnej pracy, a nie kabaretu, który serwujecie mieszkańcom od kilku tygodni!
B. Bodio
„Wyszkowiak” nr 45 z 6 listopada 2012 r.
Napisz komentarz
- Komentarze naruszające netykietę nie będą publikowane.
- Komentarze promujące własne np. strony, produkty itp. nie będą publikowane.
- Za treść komentarza odpowiada jego autor.
- Regulamin komentowania w serwisie wyszkowiak.pl