I kto za to wszystko zapłaci?
Za co...? Za stadiony, za autostrady, za drogi. Kto ma plan na utrzymanie nowych obiektów? Czy pójdziemy śladem Grecji i zmarnujemy szansę, którą sobie daliśmy? A może tym razem będzie wprost przeciwnie...?
Za nami największe wydarzenie ostatnich lat – Mistrzostwa Europy w Piłce Nożnej. Mistrzostwa udane pod wieloma względami. Wystawiliśmy bardzo dobrą drużynę, która ma potencjał. Wielki potencjał. Nasi kibice (i nie mówię tu o kibolach), stanęli na wysokości zadania i pokazali Europie, jak się tworzy prawdziwą atmosferę (warszawska strefa kibica, gol Lewandowskiego, Tytoń broniący karnego). Te momenty na długo zostaną w pamięci. Tak samo jak widok setek i tysięcy samochodów z biało-czerwonymi flagami.
Niestety, równie długo będziemy zadawać sobie pytanie: kto za to wszystko zapłaci? A jest za co płacić. Same inwestycje drogowe związane z Euro 2012 to prawie 70 mld złotych. Koszt wybudowania drogi to tylko połowa wydatków. Drugie 50 proc. pochłania jej utrzymanie i konserwacja. Warto wiedzieć, że budżet na drogi został już wykorzystany niemal w całości. I co teraz? Co, jeżeli asfalt zacznie pękać? Jeżeli pobocza się obsuną? Skąd wziąć środki finansowe, skoro ich już nie ma? Czy ktoś o tym pomyślał? Ponadto nie możemy zapomnieć o tym, że drogi tak naprawdę nie są gotowe. Są przejezdne. Do ich wykończenia potrzeba jeszcze wiele czasu i środków finansowych. Od dróg gorzej wypadły tylko koleje. Fakt, zmodernizowano kilka dworców, ale nie zdążono z zaplanowaną przebudową linii kolejowych. Wstyd!
Po ostatnich doniesieniach medialnych nachodzi mnie refleksja, czy warto było budować stadion narodowy. Czy warto było wydawać prawie 2 miliardy złotych? Fakt, na Euro się przydał, ale co dalej? W jaki sposób stadion zarobi na swoje utrzymanie? A kwota jest niemała: to około 30 milionów rocznie. I zarówno ministerstwo sportu, jaki i Polski Związek Piłki Nożnej powinni dokładać wszelkich starań, abyśmy nie skończyli jak Portugalia, która organizowała mistrzostwa Europy w 2008 roku. Z 10 stadionów, które zostały wówczas wybudowane, tylko 3 były w stanie na siebie zarobić i nie przynosić strat. Należy więc maksymalnie wykorzystać stadion i jego możliwości. Jednak czy PZPN przyczyni się do prawidłowego wykorzystania stadionu? Czy też wygrają układy i układziki tam panujące i Polska reprezentacja będzie rozgrywać mecze na małych, starych, nieremontowanych stadionach? O sytuacji panującej w PZPN-ie mówi się od dawna. Sęk w tym, że tylko się mówi i nic ponadto. Żaden z poprzednich rządów, czy też resortów nawet palcem nie kiwnął, aby uzdrowić polską piłkę, a nic nie wskazuje na to, aby sytuacja miała się tam poprawić (prezes Lato ogłosił, że będzie kandydował w kolejnych wyborach).
Warto sobie postawić pytanie: czy Euro to faktycznie wielka klapa?
Otóż nie. Pomijając nieudolne planowanie rządu i jeszcze bardziej nieudolną realizację tego planu uważam, że Euro się nam udało. Kibice dojechali na czas. Każdy miał gdzie spać. Nie dochodziło do większych incydentów. Fani piłki nożnej bawili się w radosnej i przyjaznej atmosferze. Zagraniczne media (poza nielicznymi wyjątkami), chwaliły Polskę i Polaków za udaną organizację tej imprezy.
Mam jednak cichą nadzieję, że kiedyś nastąpi taki moment, że polski rząd zrealizuje zakładane plany terminowo i zgodnie z obietnicami... Wszak nie możemy w nieskończoność śpiewać „Polacy nic się nie stało...”
B. Bodio
„Wyszkowiak” nr 28 z 10 lipca 2012 r.
Niestety, równie długo będziemy zadawać sobie pytanie: kto za to wszystko zapłaci? A jest za co płacić. Same inwestycje drogowe związane z Euro 2012 to prawie 70 mld złotych. Koszt wybudowania drogi to tylko połowa wydatków. Drugie 50 proc. pochłania jej utrzymanie i konserwacja. Warto wiedzieć, że budżet na drogi został już wykorzystany niemal w całości. I co teraz? Co, jeżeli asfalt zacznie pękać? Jeżeli pobocza się obsuną? Skąd wziąć środki finansowe, skoro ich już nie ma? Czy ktoś o tym pomyślał? Ponadto nie możemy zapomnieć o tym, że drogi tak naprawdę nie są gotowe. Są przejezdne. Do ich wykończenia potrzeba jeszcze wiele czasu i środków finansowych. Od dróg gorzej wypadły tylko koleje. Fakt, zmodernizowano kilka dworców, ale nie zdążono z zaplanowaną przebudową linii kolejowych. Wstyd!
Po ostatnich doniesieniach medialnych nachodzi mnie refleksja, czy warto było budować stadion narodowy. Czy warto było wydawać prawie 2 miliardy złotych? Fakt, na Euro się przydał, ale co dalej? W jaki sposób stadion zarobi na swoje utrzymanie? A kwota jest niemała: to około 30 milionów rocznie. I zarówno ministerstwo sportu, jaki i Polski Związek Piłki Nożnej powinni dokładać wszelkich starań, abyśmy nie skończyli jak Portugalia, która organizowała mistrzostwa Europy w 2008 roku. Z 10 stadionów, które zostały wówczas wybudowane, tylko 3 były w stanie na siebie zarobić i nie przynosić strat. Należy więc maksymalnie wykorzystać stadion i jego możliwości. Jednak czy PZPN przyczyni się do prawidłowego wykorzystania stadionu? Czy też wygrają układy i układziki tam panujące i Polska reprezentacja będzie rozgrywać mecze na małych, starych, nieremontowanych stadionach? O sytuacji panującej w PZPN-ie mówi się od dawna. Sęk w tym, że tylko się mówi i nic ponadto. Żaden z poprzednich rządów, czy też resortów nawet palcem nie kiwnął, aby uzdrowić polską piłkę, a nic nie wskazuje na to, aby sytuacja miała się tam poprawić (prezes Lato ogłosił, że będzie kandydował w kolejnych wyborach).
Warto sobie postawić pytanie: czy Euro to faktycznie wielka klapa?
Otóż nie. Pomijając nieudolne planowanie rządu i jeszcze bardziej nieudolną realizację tego planu uważam, że Euro się nam udało. Kibice dojechali na czas. Każdy miał gdzie spać. Nie dochodziło do większych incydentów. Fani piłki nożnej bawili się w radosnej i przyjaznej atmosferze. Zagraniczne media (poza nielicznymi wyjątkami), chwaliły Polskę i Polaków za udaną organizację tej imprezy.
Mam jednak cichą nadzieję, że kiedyś nastąpi taki moment, że polski rząd zrealizuje zakładane plany terminowo i zgodnie z obietnicami... Wszak nie możemy w nieskończoność śpiewać „Polacy nic się nie stało...”
B. Bodio
„Wyszkowiak” nr 28 z 10 lipca 2012 r.
Napisz komentarz
- Komentarze naruszające netykietę nie będą publikowane.
- Komentarze promujące własne np. strony, produkty itp. nie będą publikowane.
- Za treść komentarza odpowiada jego autor.
- Regulamin komentowania w serwisie wyszkowiak.pl