Menu górne

REKLAMA

  • Reklama
Dziś jest 16 kwietnia 2024 r., imieniny Erwina, Julii



Widma, które w nas mieszkają

[w:] „Wyszkowiak” nr 32/2010 z 10 sierpnia 2010 r.
Do prywatnego szpitala psychiatrycznego w Warszawie przywieziony zostaje mężczyzna Filip Ławrynowicz, którego błąkającego się i pijanego znalazła policja małego miasteczka na wschodzie Polski. Na pytania policjantów, które miały ustalić jego tożsamość, opowiada ciągle o jeziorze. Odnaleziony mężczyzna zaginął miesiąc wcześniej. Okazuje się być biznesmenem z Torunia.

Policjant z komisariatu kontaktuje się z jego konkubiną. Ta jednak boi się konsekwencji choroby psychicznej swojego partnera, dlatego postanawia powiadomić dawną żonę Ławrynowicza, którą wiele lat wcześniej zostawił z dzieckiem, aby związać się z nią - wtedy hostessą.

Partnerka Ławrynowicza, Monika, chce, aby była żona, Elżbieta, przejęła obowiązki sprowadzenia mężczyzny i ulokowania go w szpitalu. Nie umie bowiem sama sprostać obowiązkom wynikającym z rodzącej się choroby psychicznej swojego partnera. Elżbieta podejmuje się tego, pomimo że Ławrynowicz niegdyś głęboko ją zranił – przez cały czas trwania małżeństwa zdradzając ją z kim popadnie, aż w końcu porzucając i odchodząc do młodszej kobiety z całym ich wspólnym majątkiem.

To skrót fabuły noweli pt: „Jezioro”, którą napisałam na podstawie mojej powieści „Siostry Opposto” do realizacji filmowo-scenicznej. To swoiste studium psychologiczne współczesnego Casanovy i jego ofiar. Bezwzględne traktowanie swoich kobiet, wykorzystywanie ich do własnych potrzeb, głębokie ranienie najbliższych, komasują się w tragicznym i nagłym zniknięciu mężczyzny, a potem znajdują upust w jego obłędzie i szaleńczej opowieści o tajemniczym jeziorze. Opowieści, która przeraża nie tylko samego szaleńca, ale również dawną hostessę, reprezentującą nowobogacką filozofię bezwzględnego dążenia do obranych celów, przegraną i zakompleksioną Elżbietę, błagającą chociaż o jedno dobre słowo od swojego psychicznego oprawcy, jakim jest Ławrynowicz, aż w końcu zadumanego lekarza-psychiatrę, który przygląda się spektaklowi z uczuciem litości dla wszystkich bohaterów odsłony.

Jezioro i duch tajemniczej kobiety, o której ciągle mówi Ławrynowicz, są alegorią winy i kary za postępowanie w życiu.
W tafli jeziora i na jego dnie odbija się kondycja duchowa współczesnych ludzi – kobiet i mężczyzn, uginających się pod ciężarem zdehumanizowanego świata.

„Szpital świecił bielą. Tak odebrał otoczenie Filip Ławrynowicz, kiedy otworzył oczy. Nad nim zobaczył rurki i metalowe stojaki, przy których niezgrabnie manipulowała rękoma pielęgniarka w różowym kitlu.

(…) Kolor różowy miał zapewne rozjaśniać umysły pacjentów. Ale nie rozjaśniał. Ławrynowicz widział obrazy w kolorach starych filmów.

Pielęgniarka zauważyła, że mężczyzna nie śpi. A może wiedziała, zmieniając kolejną kroplówkę, że właśnie powinien wybudzić się ze snu farmakologicznego. Patrzyła czujnie na rozchylone powieki pacjenta.

- Witamy się, prawda? – padło dudnienie jej głosu, który nie konweniował z kolorem służbowego mundurka. Był chropowaty i nieprzyjemny. Filip nie lubił takich kobiecych głosów. Zmarszczył czoło (…).
- Pani głos… - powiedział Filip.
- Co mój głos? Dobrze, że pan go słyszy. Bo niedawno słyszał pan głosy kobiet, których nie ma – pielęgniarka była obcesowa. Beznamiętnie i bezczelnie spojrzała na niego. Przez chwilę zastanawiał się, czy jej zachowanie jest zgodne z etyką zawodu, który wykonuje (…).”


Chociaż powieść „Siostry Opposto” jest powieścią gotycką i pojawia się w niej przerażający świat widziadeł, pisząc „Jezioro” uzmysłowiłam sobie, że ten świat wielu z nas ma w sobie. A jednym z najgroźniejszych demonów w człowieku jest jego egoizm.

Daria Galant

Projekt witryny

Wykonanie: INFOSTRONY - Adam Podemski, e-mail: adam.podemski@infostrony.pl , Poczta