Menu górne

REKLAMA

  • Reklama
Dziś jest 20 kwietnia 2024 r., imieniny Agnieszki, Teodora



Tłum przed komputerem

[w:] „Wyszkowiak” nr 22/2011 z 31 maja 2011 r.
Całkiem niedawno słyszałam o śmiesznej historii. Rzecz dotyczy Internetu. A ściślej: Facebooka. Otóż, ktoś kogoś dodał sobie do ulubionych stron i się tym chełpił. Okazało się, że ten ktoś (kto dodał), jest osobą o morale zupełnie niereprezentującym poglądów owej strony. Chociaż warto wyznawać poglądy tej strony, gdyż uchodzi to za eleganckie. Człowiek, który podszył się pod idee wielbionej na swoim facebookowym profilu strony, został lepiej postrzegany przez osoby „dodane” do niego jako znajomi.

Ze strony tymczasem wypisały się inne osoby, które tego, kto dodał strony – nie darzyły poważaniem i znały go jak przysłowiową złą monetę.
– Nie wyobrażam sobie być w takim towarzystwie – brzmiał jeden z argumentów ludzi oburzonych deklaracjami kanalii.

To w tej chwili pojawiający się nowy problem, tzw. portali społecznościowych. Ludzie tworzą swoje profile, kreując na nowo e’wizerunki poprzez zdjęcia, wypowiedzi, cytaty, w końcu „ulubione” linki. W ten sposób łatwo im zintegrować się nie tylko z podawaną ideą, ale i podnieść tzw. społeczne kwalifikacje. Poczuć się lepiej. Mówiło się kiedyś, że kartka papieru wszystko przyjmie. Teraz okazuje się, że profil na Facebooku również.

Nadejdzie taki czas, że bycie na Facebooku okaże się dyskredytujące. Że miarą indywidualizmu i zdrowego rozsądku w człowieku nie będzie uczestniczenie i tracenie czasu na tworzenie swojego wirtualnego świata i „obrabianie” mailowo oraz komentarzowo znajomych. Zostanie to zarezerwowane dla tych, którzy nie za bardzo mają nic innego do roboty.

Jeszcze co prawda taka chwila nie nadeszła, chociaż zwiastuny już są. W postaciach pojawiających się niekiedy publikacji lub wypowiedzi w mediach.
Taki los podzieliła Nasza Klasa, gdy zaczęto się z niej masowo się wypisywać.
– Po prostu nie wypada już tam być, jeżeli uchodzi się za dorosłego człowieka – usłyszałam niedawno taki oto argument.
– Gdy znajduję specjalistę, do którego chcę się zwrócić o pomoc w mojej sprawie na Facebooku i wiem o jego prywatności więcej, niż chciałbym, wycofuję się z decyzji o zawarciu z nim kontraktu – mówił mi jeden ze znajomych. – Wydaje mi się wtedy człowiekiem mniej poważnym, niż myślałem.

Nie jest odkryciem, że gdzieś tam w tle toczy się debata na temat „bytności” na portalach społecznościowych. Czy wypada, czy nie. Specjaliści stwierdzili bowiem, że generowanie swoich profili społecznościowych na Facebooku oparte jest o narcyzm. I że po wnikliwiej analizie zawartych tam treści, osoba posiadająca wiedzę psychologiczną umie sporo rzeczy zidentyfikować u „przeglądanej” osoby. Na przykład, z czym się boryka. Jakie ma kompleksy. Kim chciałaby być, a nie jest.

W połączeniu wszystkich tych newsów, postów, autoprezentacji, wychodzi spójny psychologicznie obraz jestestwa danego człowieka. Uczestnictwo w internetowym życiu społecznym jest uczestnictwem w tzw. wirtualnym tłumie.

Gustve Le Bon w swojej pracy pt: „Psychologia tłumu” w 1895 r. propagował pojęcie tłumu jako podmiotu polityki. Działania. Wzniecania określonych idei.
Krzysztof Korona, psycholog mediów, w jednym z artykułów o „Psychozie indukcyjnej” mówi, że ludzie przed komputerem to też tłum, który steruje i którym można sterować. Wystarczy tylko podać im odpowiednie idee, treści. Moderować odpowiednie dyskusje. Wzniecać żar, a następnie go studzić.

Wszystko to powoduje reakcje na pojawiające się w Internecie wypowiedzi, odniesienia. To doskonałe pole manewrów do zaszczepiania sposobu myślenia. Lub ich oduczania.

To, że w portalach społecznościowych uczestniczą specjaliści od reklamy internetowej, od sprzedaży – nie jest dziwne. To jest bowiem ich praca i sposób działania zgodny z kontaktowaniem się z tzw. tłumem odbiorców.

To, że politycy wzniecają tłum przed komputerem na swoich blogach – też w świecie jest oczywiste. Oczywiste jest też to, że tzw. przeciętny człowiek może poczuć się jak gwiazda mediów, wstawiając swoje zdjęcia z rozbieranych sesji lub w stylizowanych ubiorach, mających podkreślić indywidualizm.

Czy jednak przejawem indywidualizmu jest granie pod dyktando tych, którzy Facebook wymyślili? Dla swoich oczywistych zysków finansowych?

Daria Galant

Projekt witryny

Wykonanie: INFOSTRONY - Adam Podemski, e-mail: adam.podemski@infostrony.pl , Poczta