Menu górne

REKLAMA

  • Reklama
Dziś jest 29 marca 2024 r., imieniny Eustachego, Wiktora



Powroty złych działań

[w:] „Wyszkowiak” nr 04/2011 z 25 stycznia 2011 r.
Jest takie prawo w naturze, że to, co dajemy, do nas wraca. Oczywiście nie powraca od razu. Dlatego często ludzie twierdzą, że czynienie dobra nie jest opłacalne. Bo nie widać efektów. Pomagając innym, będąc uczciwym, uczuciowym, empatycznym – narażamy się na ewentualność wykorzystania nas przez tych przebiegłych. Nie tylko przebiegłych w świecie materii, ale i przebiegłych w emocjach. Bo tacy też istnieją. A może przede wszystkim tacy. Każde bowiem oszustwo lub tzw. wampiryzm energetyczny, pojawia się na płaszczyźnie emocji. Trzeba zmanipulować, aby uzyskać korzyść.

Techniki manipulacji emocjonalnej są również ukryte pod płaszczykiem zrozumienia dla otoczenia. Jednym z takich działań jest powodowanie u innych (czytaj – ofiar) wyrzutów sumienia. Aby osiągnąć zamierzony efekt, należy kogoś najpierw przygotować na odpowiedni odbiór naszych intencji.
– Przychodzi do mnie znajoma i żali się na swoje życie. Mąż taki. Dzieci takie. Kredyty. Złe życie. Choroba. Strach – opowiadał mi znajomy. – Ja słucham. Zaczyna się u mnie proces myślowy: „biedna. Tyle na jej głowie. Z tyloma rzeczami musi się borykać”.

Po fazie współczucia rozpoczyna się faza porównawcza. Znajomy dalej opisuje zachodzące w nim procesy:
– Porównuję z nią swoje życie. Ja to jestem w „czepku urodzony”. Nie mam kłopotów z płaceniem kredytów. Nie mam na razie choroby w domu. Nie mam beznadziejnego męża lub żony i nieczułych dzieci. Zaczynam mieć wyrzuty sumienia, że mi jest lepiej – opowiada.

Tymczasem taki proces porównawczy zawsze, przy wywoływaniu poczucia winy, wypada na niekorzyść ofiary manipulatora. Wiadomości, które przechwytuje nasz mózg są tak spreparowane, że układają się niby w logiczną całość zdarzeniową. Wywołują określone zachowania w nas samych. Na tym polega potęga manipulacji.
– Pomagam wtedy – mówi znajomy. Uważany jest za filantropa. On sam zaś boryka się z coraz częstszym procesem posiadania pretensji do siebie, że nie umie wykazać się asertywnością. Sam przed sobą.
– Mam poczucie wykorzystywania. Mam też poczucie samotności. Obiecuję sobie wiele razy, że położę temu kres. Lecz za każdym razem ulegam. Z jednej strony odmawiam. Zaraz potem mam wyrzuty sumienia – mówi.

Zazwyczaj ludzie, którzy umieją wywoływać w drugim człowieku wyrzuty sumienia, sami takowych nie posiadają. Często charakteryzują się po prostu brakiem empatii, czyli zrozumienia dla innych, wczuwania się w ich położenie. Potrafią natomiast doskonale wykorzystywać tę cechę w otoczeniu. Obracać nią i działać z uwzględnieniem owej humanistycznej naleciałości. Osoba żądając dla siebie współczucia, takiego współczucia nie umieć dawać innym. Z premedytacją wykorzystuje sprzyjające warunki emocjonalne u ludzi, działając na rzecz poprawy swoich szeroko pojętych interesów.

Kim bylibyśmy bez empatii? Jak żylibyśmy? Na pewno wielu ludzi o zdolnościach do współodczuwania, żyłoby spokojniej. Nie mieliby do nich dostępu ci, którzy sprytnie empatię mogą wykorzystywać. Lecz nawet wtedy, gdy czujemy się źle z własną naiwnością, warto nadal być człowiekiem honoru. Nie dla otoczenia. Dla siebie. Postępowanie zgodnie z własnym poczuciem wartości sprowadza na nasz organizm harmonię. I nie cwaniactwo powinno być cechą pożądaną, lecz wartości. Międzyludzkie i energetyczne. Energia przyrody i świata, do której należymy, porusza się bowiem w zamkniętym kręgu.

Warto zatem zasilać ów krąg pozytywnymi emocjami i honorowym postępowaniem. Bo – jak każde koło – i to powróci na dane miejsce z tym, co na nim pozostawiliśmy – nawet wiele lat temu. Jak mówi ludowe porzekadło: „kto sieje wiatr, zbiera burze”. Dlatego wiatru nie siejmy.

Daria Galant

Projekt witryny

Wykonanie: INFOSTRONY - Adam Podemski, e-mail: adam.podemski@infostrony.pl , Poczta