Menu górne

REKLAMA

  • Reklama
Dziś jest 24 kwietnia 2024 r., imieniny Grzegorza, Horacego



Powieści grozy

[w:] "Wyszkowiak" nr 43/2009 z 27 października 2009r.
Literatura grozy nigdy w Polsce nie miała aż takich korzeni, jak na przykład w Anglii lub krajach skandynawskich.
Była zawsze czymś „drugorzędny”, chociaż opowiadania grozy pisał Prus, Sienkiewicz, Mickiewicz (w formie wierszy) i wielu naszych pisarzy.
I chociaż czytelnik czekał na książkę, z którą można przeżyć „bezpieczny strach”, bo w fotelu i we własnych domu, to jednak wydawcy mało przykładali się do propagowania tego rodzaju wątków literackich, uważając je za mniej ważne od np. etosu narodowego.
Byliśmy i jesteśmy krajem rozbitym wewnętrznie poprzez kłótnie i waśnie pomiędzy sobą. Kiedy dodamy do tego wojny, przesiedlenia i utraty suwerenności – makabra w literaturze (ta wymyślona, paranormalna) nie jest już w zasadzie potrzebna. Tak uważa się do dziś.
Tymczasem cały świat literacki żywi się literaturą sensacyjną w pojęciu grozy. Mam tu na myśli horrory, literaturę fantasy, thrillery – słowem książki, które wprowadzają do naszego organizmu dreszcz przerażenia i po których przeczytaniu przez parę dni mamy opory przed zgaszeniem światła w sypialni, kiedy idziemy spać.
Literatura iberoamerykańska, cały jej realizm magiczny – duchy, zaświaty, przychodzenie pomiędzy żywych osób z tamtych wymiarów i dawanie im wskazówek – jest kunsztem pisarskim, przez który dany naród może pokazywać swoje „jestestwo”.
Wciągając czytelnika w świat niedomówień, pisarz ma okazję przedstawić również całą otoczkę danego narodu. Jego specyfikę. Jego magię. Jego charakter.
Oczywiście bywa, że przedstawia dramatyczną historię walki o niepodległość.
Tak dzieje się u pisarzy chilijskich, argentyńskich, peruwiańskich, pisarzy z Meksyku. Ich dzieła tłumaczone są na wszystkie języki świata i stanowią najsłynniejszy odłam literatury, którą wypada znać. I którą czyta się zawsze wyśmienicie, chociaż realia w niej przedstawione różnią się od naszych zasadniczo. I również nie należą do amerykańskiej idylli literackiej. Traktują natomiast o rzeczach tragicznych, w których wątki metafizyczne pomagają rozumieć czytelnikowi ogrom emocji, jakimi ulegają bohaterowie tych powieści.
W Polsce zaś, uwikłani w kontekst narodowościowy, poprzez literaturę dokonujemy rozrachunków z własnymi dążeniami, własną historią i własną szarością egzystencji. Lecz ciężki kaliber tych doświadczeń robi się jeszcze bardziej ciężki, kiedy przedstawiany jest bez potrzebnej literaturze fikcji i literackiej magii.
Dlatego jedynymi rozpoznawalnymi i kultowymi reżyserami polskimi na świecie są Polański i śp. Kieślowski.
Tak jak Polański wpisany jest już w nurt europejskiej tradycji prezentacji wątków literackich w filmie, tak Kieślowski pokazywał w swoich filmach wszystkie polskie bolączki, ale okraszone potrzebną na ten cel metafizyką.
Wtedy owe wątki stają się zrozumiałe dla świata. Nie zaś dla garstki widzów w naszym kraju. Wysokiej klasy nacjonalizm w naszym narodzie, a równoczesne wewnętrzne skłócenie – te dwa czynniki powodują, że dla zagranicy jesteśmy krajem zamkniętym i niezrozumiałym artystycznie.
Nie mamy bowiem ponadpokoleniowych i uniwersalnych przekazów i nic nie robimy, aby je tworzyć. A może po prostu „ciasnota tradycjonalistyczna”, z którą polscy publicyści walczyli w epoce literackiej, zwanej Oświeceniem, nadal – na skutek braków w edukacji i zapatrzeniu w siebie – skutkuje marazmem kolejnego pokolenia. Pokolenia uwikłanego w walkę między sobą?
Przedstawienie grozy w odpowiednim kontekście, gdzie ujmuje się całokształt lęków ludzkości i jej obaw, jest dobrą terapią, aby odpowiedzieć sobie na ważne życiowo pytania: kim jesteśmy i dokąd zmierzamy.
Służy temu właśnie metafizyka. Nie realizm. Nie obsceniczność. Realizm pogłębia tylko nasze frustracje i uświadamia nam brak wyjścia z zapyziałej atmosfery.
Literatura grozy – jak osądzają ją literaturoznawcy – jest bowiem twórczością wyższej rangi, bo łączy w sobie dwie trudne do połączenia rzeczy: problem winy i kary, odkupienia, zemsty za złe rzeczy (Makbet też należy do grozy) oraz lekkość czytania tekstu.
Dlatego, kiedy zbliżają się długie ciemne wieczory, zagłębmy się w świat gotyku, zaczynając od bibliotek i prosząc w nich – na sam początek – o grozę z literatury angielskiej.

Daria Galant

Projekt witryny

Wykonanie: INFOSTRONY - Adam Podemski, e-mail: adam.podemski@infostrony.pl , Poczta