Menu górne

REKLAMA

  • Reklama
Dziś jest 26 kwietnia 2024 r., imieniny Klaudiusza, Marzeny



Samotność z końmi

[w:] "Wyszkowiak" nr 33/2009 z 18 sierpnia 2009 r.
Konie są istotami z innego wymiaru energii i pojmowania rzeczywistości. Mają w sobie ciszę i wnikliwą obserwację fluidów, wytaczających się z ludzi, traw, zwierząt. To dlatego, że są roślinożercami. Dlatego nie mają w sobie podstępu i ataku, a jedynie uwagę na to, co dokoła. Aby w porę uciec i w porę uratować siebie i stado. To pozostałości z wolnego życia. Bez człowieka i ograniczeń, które on przed koniem postawił.
Człowiek wziął konia w niewolę dawno temu. Aby mu służył, ciągał, pomagał w gospodarce. Zarabiał na człowieka. W końcu, aby koń przynosił mu chwałę i zaszczyty. Na swoim grzbiecie dźwigał ciężkie ego człowieka i mylne wyobrażenia swojego pana o potrzebach tego zwierzęcia.
Z końmi jestem związana w zasadzie odkąd pamiętam. Kiedy nie mogłam być blisko nich lub uczyć się jeździectwa (rodzice zabraniali mi kontaktów ze stadninami w obawie o moje bezpieczeństwo oraz przede wszystkim wykazywali się brakiem zrozumienia moich hippicznych zainteresowań), zbierałam plakaty z końmi, pisałam o nich wiersze, a nawet skomponowałam trywialną pieśń na gitarę klasyczną pt: „Biały koń”. Pieśń była żenująca, również brzmieniowo, ale miłość i fascynacja końmi – prawdziwa i rozwojowa.
Pierwszego konia, którego sobie kupiłam, otoczyłam absolutnym uwielbieniem, ale również podjęłam się trenowania i korygowania jego niecnych zamiarów, które miał w stosunku do człowieka. Dukat, bo tak ma na imię, jest ze mną do dziś. Jest towarzyszem mojego życia i wszystkich rzeczy, które się w tym życiu wydarzyły i z pewnością wydarzą.
Obserwuje swoimi oczami przybywających do mnie ludzi i ich obyczaje. Ma również rozpoznanie, co do ich psychicznych predyspozycji. W niewytłumaczalny sposób wie, kto jest obłudny. Kto delikatny. Kto nieśmiały. Wie, kto jest kim.
I właśnie magiczną rzeczą jest, że konie takie emocje potrafią wyczuwać. Są bezkompromisowe. Złamane przez człowieka, oddają swoje ciało w niewolę, ale nie oddają swojej duszy. Wówczas – przekonałam się o tym wiedząc wiele ciekawych sytuacji na zawodach jeździeckich lub w stajniach – czekają na moment, aby swojego „pana” w inteligentny sposób poniżyć. Zademonstrować mu jego małość.
W takich relacjach nie widać ani obłudy ani szykan. Jedynie brak przyjaźni, której człowiek ze zwierzęciem nie potrafił stworzyć.
Zawody jeździeckie konkurencji westernowych w Czechach. Rok 2005. Na arenę wjeżdża jeździec z koniem. Jeździec jest znany z brutalności, a jednocześnie skuteczności. Ma na swoim koncie trochę sukcesów. Sukcesy owe – okupione cierpieniem zwierząt – dodają mu jednak siły i charyzmy. Jego mowa ciała jest znacząca. Zaciśnięte usta, dumna mina, pogarda na twarzy rysująca się podczas rozprężania konia. Koń wszystkie manewry wykonuje poprawnie, poddany woli jeźdźca. Ale to jeszcze nie przejazd finałowy. To tylko trening.
Za chwilę wjeżdżają na arenę – startując już w konkursie.
Przejazd zaczyna się spektakularnie. Koń wykonuje posłusznie manewry, zadane przez jeźdźca i patern, który jedzie ta para. Ale wyczuwam w koniu napięcie. Wyczuwam coś niezwykłego. Przerażającą samotność i niezgodę na swój los. Niezgodę na sytuację. Smutek z oczu. Z ciała. Wszystko wykonywane jest perfekcyjnie, ale bez radości. Bez lubienia tego, co się robi.
Twarz jeźdźca zmienia się z pogardy dla konia na triumf nad koniem. Uśmiech i pycha. Taki ma wyraz jego twarz. I w pewnym momencie koń wyłamuje figurę, którą wykonuje. Zanim jeździec się orientuje, koń będzie już w uniesieniu pędził wokół areny, bez ładu i składu. Oczywiście przejazd jest przez sędziów wyzerowany. Zatrzymują się w końcu. Jeździec żegna się z sędziami i widownią ruchem ręki, przyłożonej do kapelusza. Opuszcza halę. Pamiętam, że nie chciałam wtedy myśleć, co będzie z tym biednym zwierzęciem, kiedy zniknie za drzwiami stajni wraz ze swoim „panem”.
Koń nie wytrzymał. Psychika pękła. Starał się tak bardzo, ale nie wytrzymał. A że konie są zwierzętami szczerymi, ciężko im zgadzać się na obłudę i hipokryzję. Wtedy człowiek przykleja im łatkę: „groźny”, „niebezpieczny” . I traktuje je jeszcze gorzej, bo ma wytłumaczenie.
Lubię samotność z końmi w mojej stajni. Kiedy wyprowadzam je na padoki. Karmię. Rozmawiam z nimi. Opowiadają wówczas swoją historię zawodu, jaki potrafi im sprawić człowiek przez setki lat obcowania z nimi. Czuję wtedy, jak dużo jest empatii w nich samych. Wymownego milczenia.
Dają dobro, pomimo że człowiek na to nie zasługuje. Dają dobro, bo po prostu takie są.

Daria Galant


* Patern – układ figur wykonywany przez jeźdźca i konia.

Projekt witryny

Wykonanie: INFOSTRONY - Adam Podemski, e-mail: adam.podemski@infostrony.pl , Poczta