Menu górne

REKLAMA

  • Reklama
Dziś jest 19 kwietnia 2024 r., imieniny Adolfa, Leona



Lato w uczuciach

[w:] "Wyszkowiak" nr 25/2009 z 23 czerwca 2009 r.
Krąg ludzi. Siedzą na krzesłach. Wszyscy zgodni. Wysłuchują swoich zwierzeń. Kobieta w lokach i nowoczesnym dresie typu „fitness” również zajmuje krzesło. Lecz wyraz jej twarzy jest mądrzejszy i wiedzący. W porównaniu oczywiście do reszty uczestników.
To terapeuta. A raczej terapeutka. Wysłuchuje. Potakuje. Częściej jednak nie reaguje.
„Terapeuta musi być powściągliwy w reakcjach. Nie można identyfikować się z kłopotami pacjentów”- mówią podręczniki dla terapeutów.

Lecz słowo „pacjent” coraz częściej zamienione jest na „klient”. Ale to dygresja nie z podręczników, lecz z życia.

Zatem terapia trwa. Wśród kręgu krzeseł znajduje się pan W.
- Dzień dobry panie W.- mówią inni, gdyż pan W. rozpoczął mówienie o swoim problemie.
- Denerwuje mnie, że nie mogę wydobyć u ludzi posłuchu- mówi.
Potakiwanie rozbrzmiewa bezgłośnie wśród kręgu krzeseł. Kobieta w dresie typu „fitness” również rozumie, chociaż jej reakcje są powściągliwe.
„Terapeuta ma w swoim zamiarze wysłuchać, ale nigdy nie mówić o sobie. Nie opierać terapii na swoich doświadczeniach”- cytują podręczniki.
Ale pan W. ma swoje zamiary. Chce wytłumaczyć przede wszystkim przed sobą sytuację swojej chęci władzy.
- Potem przypłacam to złym samopoczuciem.
- Drogi W. – odpowiada terapeuta zaraz po tym, jak wypowiedzieli się na temat problemu inni siedzący na krzesłach w kręgu. – Trzeba rozliczyć swoje dzieciństwo. Czyli najpierw skontaktować się z babcią i porozmawiać z nią przy stole o tym, kto ma większe prawa w domu: pan czy babcia.
Przywołana w terapii babcia pana W. oczywiście już nie żyje. Pan W. jest bardzo dorosłym mężczyzną, stąd absencja babci jest naturalną koleją rzeczy.
- Babcie przywołuje się na inscenizacji- oświadcza kobieta w dresie „fitness”.
Z sąsiedniego krzesła wstaje Joanna. Ona będzie grać rolę babci. Pan W. opowiada jej o swoich chęciach zarządzania.
Seans kończy się.
W tym samym czasie Dorota, rozwódka, ma negocjacje z byłym mężem przy udziale osoby trzeciej, zwanej mediatorem. Mąż rozgrywa jakiś teatr nieszczęśnika. Dorota obserwuje dziwne zachowanie wszystkich w tym pokoju.
Osoba trzecia, wyszkolona w tego typu rozmowach, ciągle popija coś z termosu. Nie wykazuje zainteresowania skłóconymi byłymi małżonkami. Opowieści o kwiatach na jej balkonie i psie, po którym w woreczki plastikowe należy zbierać jego biologiczne nieczystości, dominują spotkanie.
Kończy się. Tylko zapłata i małżonkowie wychodzą osobnymi drogami z budynku postmałżeńskiego negocjatora.

Dorota potem opowiada:
- Nic to nie dało. Strata czasu.
Poza tym w pokoju negocjacji unosił się zapach alkoholu. Prawdopodobnie z termosu.
Pan W. w swojej pracy epatuje terapią. Również terapią terroryzuje:
- Uczę się od początku, jak rozmawiać o uczuciach z pracownikami. Mówię na przykład do jednego z pracowników: „po raz kolejny próbuję wpłynąć na twoją decyzję o przejściu do innego działu, ale ty nie chcesz się zgodzić. Omawiam ten problem na terapii z psychoterapeutą, bo mam z tobą kłopot”.
Po takiej rozmowie z wyjaśnieniami, człowiek-pracownik oczywiście przenosi się do wskazanego przez szefa działu, chociaż jest mu to nie na rękę. Bo skoro szef musi poddawać się terapii, bo on - pracownik ma kłopoty ze sobą, znaczy że szef jest wartościowy.
Lecz drugi z pracowników szefa wykrywa w porę manipulację terapią. Również udaje się na terapię. Jego problemem jest szef, który zmusza do wykonywania własnych uczuciowych rozkazów.
- Nie mogę podzielić urlopu na pół, muszę wziąć go całościowo - mówi ów pracownik w rozmowie z szefem, który sugeruje mu, że bycie poza pracą cały miesiąc jest kłopotem dla firmy. – Tak radzi mi terapeuta, gdyż potrzebuję zdystansować się do pracy i uczyć asertywności.
- „Sprytnie”- myśli pan W., ale nie ma w związku z tym innych możliwości, jak dać miesięczny urlop sprytniejszemu uczestnikowi spotkań w kręgu krzeseł. – „Ale policzymy się, jak wrócisz frajerze”- dodaje, również w myślach.

I tak wszyscy dokoła rozgrywają swoje małe i duże gry. Coraz więcej ku temu możliwości, bo modne ostatnio hasła „być człowiekiem” oraz „pracować nad sobą”- jak zawsze człowiek wykorzystuje wyłącznie dla swoich celów.
Dlatego z początkiem kalendarzowego lata poddajmy się uczuciom prawdziwej beztroski i dajmy sobie wakacje od tzw. gier zespołowych. A wtedy bez użycia mediacji pani w dresie typu „fitness” i tak poczujemy się dobrze sami z sobą.

Daria Galant

Projekt witryny

Wykonanie: INFOSTRONY - Adam Podemski, e-mail: adam.podemski@infostrony.pl , Poczta