Menu górne

REKLAMA

  • Reklama
Dziś jest 10 grudnia 2024 r., imieniny Danieli, Julii



Cenzura prewencyjna

„Zbliżają się wybory i nasi koalicjanci doskonale wiedzą, że nie mają żadnych szans przy samodzielnym starcie w wyborach; utrzymajmy jedność środowisk, które wchodzą w skład Zjednoczonej Prawicy” – powiedział w niedzielę wicemarszałek Sejmu, szef klubu parlamentarnego PiS Ryszard Terlecki.
Poseł PiS zastrzegł, że koalicjanci zawsze mogą odejść, ale wtedy „popełnią polityczne samobójstwo”. No i taka jest prawda, albo razem z PiS-em wejdą do sejmu, albo dopadnie ich polityczna śmierć. Naczelnik państwa dobrze o tym wie i nic sobie nie robi z harców wewnętrznej opozycji, bo tak w stosunku do PiS zachowuje się Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry. Z drugiej strony dobrze też wie, że tylko taka koalicja daje jakieś szanse na trzecią kadencję pisowskich rządów i mimo wszystkich utarczek nie będzie chciał, póki co, z tego układu rezygnować.
Zjednoczona Prawica wydaje się więc wytrwać w obecnym składzie do wyborów, które mają się odbyć za rok. Od ich wyniku może zależeć, czy się nie rozpadnie. Bo jeśli straci władzę, to skończy się spoiwo, które utrzymuje ją jeszcze w całości, czyli pieniądze i stołki.
Zachowanie głównej siły opozycyjnej, która programowo jednak niewiele się różnią od PiS-u, daje duże szanse obecnej władzy na utrzymanie rządów. Jedynie postępujący kryzys może się przyczynić do mocnego spadku poparcia i tym samym utraty tejże władzy, ale czy opozycja w pełni to wykorzysta?
Przygotowania do wyborów widać już w świecie mediów, gdzie dochodzi do czyszczenia sobie przedpola przez PiS, żeby zawładnąć rządem wyborczych dusz. Jeden z największych serwisów społecznościowych YouTube, który umożliwia m.in. nadawanie telewizji przez Internet na żywo, usunął kilka dni temu ze swojego portalu kanał telewizji wRealu24, która jest największym medium opozycyjnym wobec obecnej władzy. 15 sierpnia wRealu24 zorganizowała po raz pierwszy „Marsz Polskości” w Warszawie, który miał na celu upamiętnienie 102. rocznicy „Cudu nad Wisłą”. Przyciągnął on kilka tysięcy ludzi, co mogło być dla władzy sygnałem rosnącej popularności tego medium i przyczynkiem do pewnych działań, które teraz nabrały tempa.
Prezesem YouTube od 2014 r. jest kuzynka naszego premiera Zuzanna Wojcicki, która pod koniec maja spotkała się z prezydentem Andrzejem Dudą. Po spotkaniu oficjalnie poinformowano, że tematem rozmów były m.in. działania firmy wobec dezinformacji w związku z wojną na Ukrainie, ale zapewne nie tylko.
Nie od dziś wiadomo, że pewne sprawy załatwia się drogą oficjalną, jak i nieoficjalną. Skoro ludzie władzy mają takie kontakty, to nie omieszkają się ich wykorzystać w swoich celach. Usunięcie kanału telewizji wRealu24 nie jest przypadkowe, tak jak nie było przypadkowe usunięcie z Facebooka profilu KONFEDERACJI, która jest jedyną partią opozycyjną wobec POPiS-owego układu. Wystarczy sprawdzić głosowania w najbardziej istotnych sprawach, żeby zobaczyć, że PO czy Lewica często głosują tak jak PiS.
KONFEDERACJA swoją drogą w tej sprawie z Facebookiem się sądzi, co jest pewnym precedensem, a do czasu rozstrzygnięcia sporu Sąd Okręgowy w Warszawie nakazał przywrócenie profilu tej partii. Niestety wyrok do tej pory nie został wykonany. To kolejny przyczynek do tego, jak traktowane jest nasze państwo przez międzynarodowe korporacje.
Obecnej władzy zresztą w to graj, bo sama lubi stosować cenzurę prewencyjną, żeby jak najwięcej wyborców utrzymać w przekonaniu, że dla ich rządów nie ma alternatywy. Opozycji z PO i Lewicy też jest to na rękę, w końcu po co ich wyborcy mają wiedzieć, że są jeszcze inne partie przeciwne obecnym rządom. Tak więc ta prewencyjna cenzura jest wszystkim pomagdalenkowym siłom politycznym na rękę, sprzyja zachowaniu obecnego układu i niepisanych umów, że raz rządzimy my, raz wy oraz temu, że wy nie ruszacie naszych, a my waszych.
Media głównego nurtu też rzadko pokazują polityków, którzy faktycznie mogliby zagrozić obecnemu układowi. Przoduje w tym głównie media państwowe (telewizja, radio), które w ogóle nie wykonują swojej misji zapisanej przecież w ustawie. Prywatni nadawcy nie mają takiego obowiązku, a mimo to są oni bardziej różnorodni w prezentowaniu poglądów politycznych.
Władza lubi mieć wpływ na to, co jest pokazywane wyborcom, dlatego poprzez uchwalane ustawy, koncesje, a nawet pieniędzmi (kupowanie reklam w mediach przez np. państwowe firmy) próbuje oddziaływać na medialny przekaz. No i poprzez kontakty nieformalne, co potwierdziły też wycieki ze skrzynki mailowej ministra Michała Dworczyka.
Internet, póki co, jest jeszcze niezależny od rządu, ale od lat widać, że i na to medium politycy mają chrapkę. Jak mogą, tak wpływają na to co pokazują główne portale społecznościowe. Ewidentnie widać tam większą cenzurę niż jeszcze kilka lat temu. A co będzie w przyszłości? Może władza będzie chciała „niepokornych i nieprawomyślnych” po prostu technicznie odcinać od sieci internetowej, żeby nie mieli wpływu na wyborców. Np. w Pakistanie próbowano blokować karty SIM niezaszczepionym na najmodniejszą ostatnio chorobę, a tym samym odcinano właśnie dostęp do Internetu.
Internauta

Napisz komentarz

Projekt witryny

Wykonanie: INFOSTRONY - Adam Podemski, e-mail: adam.podemski@infostrony.pl , Poczta