Menu górne

REKLAMA

  • Reklama
Dziś jest 23 kwietnia 2024 r., imieniny Jerzego, Wojciecha



Minister bezradności

Takim mianem na jednym ze spotkań określił ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę Naczelnik państwa. Nie od dziś wiadomo, że obaj panowie za sobą nie przepadają, a sojusz PiS-u z Solidarną Polską wynikał z konieczności dojścia do władzy, a obecnie z chęci jej utrzymania.
Zbigniew Ziobro jest poza tym przeciwnikiem premiera Mateusz Morawieckiego, nawet wręcz wrogiem, w którym, póki co, Jarosław Kaczyński upatruje swojego następcę.
Najpóźniej za rok czekają nas wybory parlamentarne. Do tego czasu Solidarna Polska może podzielić los Porozumienia Jarosława Gowina. Naczelnik państwa nie będzie chciał przed samymi wyborami sporów o miejsca na listach wyborczych i z pewnością rozegra Solidarną Polskę jak partię J. Gowina. Z. Ziobro musi sobie z tego dobrze zdawać sprawę, więc albo przyjmie warunki Naczelnika i całkowicie zmarginalizuje swoje ugrupowanie, albo wyjdzie ze Zjednoczonej Prawicy i będzie startowała w wyborach samodzielnie. Im wcześniej wyjdzie, tym ma większą szansę na lepszy wynik wyborczy z powodu odcięcia się od PiS-u. Na fali krytyki premiera M. Morawieckiego i całego obozu władzy ma spore szanse na przyciągnięcie do siebie wyborców popierających kiedyś PiS, a teraz niezadowolonych z obecnych rządów. To jest spory elektorat, no i w miarę narastania kryzysu w gospodarce będzie się jeszcze powiększał. Jeśli do tego dołożyłoby się jeszcze jakieś poparcie ze strony Radia Maryja, to niewykluczone, że Solidarna Polska przekroczyłaby próg wyborczy na poziomie 5 procent.
Jaki scenariusz dla siebie i swojej partii wybierze minister sprawiedliwości pokaże już jesień i zima, kiedy kryzys gospodarczy coraz bardziej zacznie dawać się we znaki i będzie to widać w sondażach poparcia dla partii politycznych. Poza tym dojdą kolejne problemy związane z byciem Polski w Unii Europejskiej, a tu Solidarna Polska nie jest nastawiona tak ugodowo jak PiS w stosunku do poleceń płynących z Komisji Europejskiej. Zobaczymy, czy minister sprawiedliwości okaże się faktycznie ministrem bezradności w stosunku do większego koalicjanta.
W samym PiS-ie ewentualne odejście partii Z. Ziobry ze Zjednoczonej Prawicy większość pewnie przyjmie z radością i ulgą, bo będzie miała chociażby do swojej dyspozycji więcej miejsc biorących na listach do parlamentu. Przy spadającym poparciu, co przełoży się na mniejszą liczbę posłów w nowym sejmie, to ważny argument za pozbyciem się z list wyborczych ziobrystów. No i przede wszystkim ucieszy się z tego sam premier M. Morawiecki. Zniknie mu najpoważniejszy oponent i konkurent w obozie władzy do przejęcia schedy po Naczelniku państwa.
Sam Naczelnik na kolejnych wyjazdowych spotkaniach unika jak ognia zbliżenia z przypadkowymi wyborcami. Na sale wpuszczane są tylko wyselekcjonowane z pisowskiego aktywu osoby, a pytania czytane są z kartki. Widocznie nikt na dole nie chce podpaść, że coś na spotkaniu poszło nie tak i zamiast kolejnych peanów na cześć prezesa i obozu władzy J. Kaczyński usłyszy niewygodne pytania, żale czy też pretensje do sposobu rządzenia.
Utrzymywanie Naczelnika państwa w takiej odizolowanej od inaczej myślących Polaków atmosferze z pewnością utwierdzi go w przekonaniu, że rząd PiS-u na czele z premierem M. Morawieckim to najlepsze co się mogło przytrafić Polsce i Polakom. Przecież od swoich będzie otrzymywał tylko dobre wiadomości, nawet jeśli będą kłamstwem. Tym bardziej mocniejszym wstrząsem mogą być spadające sondaże poparcia. Jeden z nich niedawno pokazał nawet przewagę jednego punktu procentowego Platformy Obywatelskiej, ukrytej pod nazwą Koalicji Obywatelskiej, nad Prawem i Sprawiedliwością.
Póki kryzys gospodarczy bardziej nie dotknie Polaków, póty wyraźnego tąpnięcia w sondażach Naczelnik nie zobaczy. To nie czasy komuny, gdy tak ogromne podwyżki, jakie już nas dotknęły, wywoływały masowe protesty i zmianę nastrojów. Wtedy zmienić władzę było bardzo trudno, teraz wydaje się to łatwe. Co najmniej raz na cztery lata można tego dokonać przy pomocy kartki wyborczej. Ale czy zamiana PiS na PO to faktyczna zmiana?
Jedni i drudzy w sprawach istotnych niczym się od siebie nie różnią. Wystarczy porównać sobie jak głosowali posłowie tych ugrupowań w sprawach ważnych, jak ustawa covidowa, piątka dla zwierząt, zasiłki dla Ukraińców, dostęp do broni, itp. No i przede wszystkim obie te partie są za dalszą integracją w ramach Unii Europejskiej, a co za tym idzie przyjmowaniem i wdrażaniem wszystkich głupich pomysłów związanych także z gospodarką, które będą skutkowały jeszcze większym ograniczeniem naszych wolności, drożyzną i rozrostem biurokracji.
PiS i PO to dwie strony tej samej monety. Fałszywej monety, bo za rządów tych ugrupowań nasze wolności ulegały i ulegają ciągłemu ograniczeniu, podatki rosły tak samo jak biurokracja. Żadne z tych ugrupowań nigdy też nie rozliczyło rządów swoich poprzedników, a ile się na ten temat nagadały i na słowach się skończyło.
Zbigniew Ziobro wskakując w buty KONFEDERACJI i krytykując tzw. POPiS może trochę namieszać w polskiej polityce.
Internauta

Napisz komentarz

Projekt witryny

Wykonanie: INFOSTRONY - Adam Podemski, e-mail: adam.podemski@infostrony.pl , Poczta