Menu górne

REKLAMA

  • Reklama
Dziś jest 06 listopada 2024 r., imieniny Feliksa, Leonarda



Na noże

Tak ostro w obozie władzy już dawno, a może w ogóle nie było. Rozpoczęła się walka na noże, a to przecież dopiero początek. Zobaczymy jakiej broni strony użyją w kolejnej odsłonie. O co chodzi?
„Pancerny Marian”, czyli Marian Banaś, prezes NIK-u (Najwyższa Izba Kontroli) nakazał skontrolowanie tzw. wyborów kopertowych, tych, które miały się odbyć w zeszłym roku, w których mieliśmy wybierać prezydenta. Co się okazało? To, co znający prawo od dawna już mówili, a mianowicie, że byłyby one całkowicie nielegalne, że doszło do niegospodarnego wydatkowania ze Skarbu Państwa ok. 60 mln złotych, a Poczta Polska i Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych SA poniosły szkody na ok. 80 mln złotych.
Kto za to odpowiada? Raport NIK-u jednoznacznie wskazuje, że premier Mateusz Morawiecki i szef jego kancelarii Michał Dworczyk. Bez dwóch zdań powinni oni stanąć przed Trybunałem Stanu i ponieść konsekwencje swoich działań, czyli złamania prawa. Oczywiście nic takiego się nie stanie, bo nie ma i raczej nie będzie takiej większości w Sejmie, tj. 3/5 posłów, którzy chcieliby rozliczenia tych osób. Oprócz wojny na górze jest medialna wrzawa w tej sprawie i wyborcy kolejny raz dowiadują się, jak władza marnuje pieniądze i traktuje prawo. Czy wyciągną z tego wnioski?
Ponieważ nie ma przypadków, a są tylko znaki, to w takim kontekście należy odczytywać nalot CBA (Centralne Biuro Antykorupcyjne) na mieszkanie Jakuba Banasia kilka dni po przedostaniu się do opinii publicznej wspomnianego wyżej raportu. Jakub Banaś to syn wspomnianego prezesa NIK-u Mariana Banasia, który to komentując tę akcję z synem powiedział, że żyjemy obecnie w państwie policyjnym i czasach bolszewickich. Zapewne wie, co mówi, tym bardziej będąc na takim stanowisku. Wizytę służb i to podległych premierowi należy jednoznacznie odczytywać jako zapowiedź walki na śmierć i życie z tymi, którzy będą chcieli zniszczyć karierę premiera Mateusza Morawickiego. Pokazał on, że nawet rodzinę takich osób będzie nękał podległymi mu służbami.
Sojusznikiem „pancernego Mariana” w tej całej sprawie może zostać Zbigniew Ziobro, który w każdej chwili może użyć podległych mu służb do wszczęcia śledztwa w sprawie nadużyć finansowych wymienionych w raporcie NIK-u. Ten temat jest mu jak najbardziej na rękę, bo umiejętnie wykorzystany osłabi pozycję jego największego rywala namaszczonego na swojego następcę przez samego Naczelnika państwa. Czy tak się stanie, czy Z. Ziobro wykorzysta tę sprawę, czas pokaże. Zapewne do pierwszej próby sił i policzenia głosów w realu nic nie będzie on robił.
Ta pierwsza poważna próba sił nastąpi już niebawem, tj. 13 czerwca br. w Rzeszowie podczas wyborów prezydenta miasta. Głosy rozłożą się na czterech kandydatów i pokażą realne poparcie dla PiS-u i oddzielnie startującego kandydata Solidarnej Polski, czyli koalicjanta PiS-u. Dwóch pozostałych kandydatów to kandydat tzw. totalnej opozycji (PO, Polska 2050, PSL i Lewica) oraz kandydat KONFEDERACJI. Niewykluczone, że wynik tych wyborów wpłynie też na decyzję o ewentualnych przedterminowych wyborach parlamentarnych. Im gorszy wynik PiS-u, tym Naczelnik państwa będzie miał mniejszą skłonność do ich szybkiego przeprowadzenia, dlatego też zezwolił na dogadywanie się z Lewicą, żeby na wszelki wypadek rząd mniejszościowy miał z ich strony poparcie.
Póki co majówka w mediach upływała pod znakiem szczepień, bo w każdym mieście wojewódzkim otworzono punkty, w których każdy ze skierowaniem na szczepienie mógł się właśnie zaszczepić przeciwko modnemu ostatnio koronawirusowi. Ludzie w deszczu i zimnie, narażając się na zachorowanie na grypę, czy po prostu na przeziębienie się, stali w kilkugodzinnych kolejkach, żeby tylko poddać się temu eksperymentowi medycznemu w celu nabycia odporności przed zachorowaniem na COVID-19, który nota bene nawet nie jest, póki co, wpisany w Polsce do rejestru chorób. Być może niektórzy poddali się temu zabiegowi tylko po to, żeby dostać w przyszłości „szczepionkowy paszport”, który ma zapewnić jakieś przywileje, np. możliwość swobodnego podróżowania. Na razie biurokracja w Unii Europejskiej jeszcze nie określiła, co konkretnie ma dawać ten dokument i nie ma żadnej pewności, że będzie on gdziekolwiek uznawany, ale temat jest medialnie wykorzystywany przez władzę i usłużnych jej dziennikarzy do zwiększenia emocjonalnego zapotrzebowania na szczepionki.
Oczywiście kolejki przed wyżej wymienionymi punktami zostały także wykorzystane propagandowo do napędzenia kolejnych chętnych do zaszczepienia się na zasadzie owczego pędu. Efekt tej medialnej akcji był jednak niewielki, bo mniejsza liczba osób zaszczepiła się w ostatni weekend niż w poprzedni. Swoją drogą już na jesieni w kolejnym sezonie przeziębieniowym okaże się na ile te wszystkie szczepionki zapewniają nabycie odporności przed zachorowaniem wywołanym modnym teraz zarazkiem, bo to, że koronawirusy były są i będą z nami nie ulega najmniejszej wątpliwości. No i oczywiście należy liczyć się z tym, że ujawnią się kolejne niepożądane odczyny poszczepienne, bo nie wszystkie pojawiają się w krótkim czasie po przyjęciu szczepionki. Kto wtedy będzie za to odpowiadał? A może władza zastosuje wtedy do zaszczepionych zasadę, że chcącemu nie dzieje się krzywda i powie, że przecież nikt nikogo nie zmuszał do wzięcia udziału w tym eksperymencie medycznym.
Internauta

Napisz komentarz

Projekt witryny

Wykonanie: INFOSTRONY - Adam Podemski, e-mail: adam.podemski@infostrony.pl , Poczta