Menu górne

REKLAMA

  • Reklama
Dziś jest 27 kwietnia 2024 r., imieniny Teofila, Zyty



Trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi

Dwa podobne zdarzenia z paru ostatnich dni, ale o dwóch różnych zakończeniach. Pierwsze miało miejsce w Wielkiej Brytanii w Wielki Piątek do polskiego kościoła Chrystusa Króla w Balham w południowym Londynie podczas nabożeństwa wkroczyła policja (dwoje funkcjonariuszy).
Pod groźbą nałożenia na każdego uczestnika kary (200 funtów mandatu, ok. 1 100zł) kazała zakończyć nabożeństwo, a zgromadzonym opuścić kościół tłumacząc to złamaniem restrykcji epidemicznych. Proboszcz parafii ks. prałat Władysław Wyszowadzki po rozmowie z wikarym kilkukrotnie prosił wiernych o szybkie opuszczenie kościoła, co też nastąpiło.
Drugie zdarzenie miało miejsce w Kanadzie w Calgary w Wielką Sobotę. Sześciu policjantów chciało przerwać nabożeństwo paschalne, ale na przeszkodzie stanął im lokalny pastor Artur Pawłowski (też Polak) ze Street Church. Po prostu im się postawił, początkowo łagodnie prosił, żeby wyszli z budynku kościoła, potem stracił cierpliwość i nie przebierając w słowach (padały określenia typu gestapo, naziści, wynocha) wygonił ich, nie dając im się nawet wypowiedzieć mówiąc, że nie obchodzi go to, co mają do przekazania oraz dodając, że nie chce ich widzieć, dopóki nie wrócą z nakazem. Policjanci jak zmyci wycofali się, odpuszczając całkowicie interwencję.
Wniosek, od postawy pasterza, który we wspólnocie religijnej jest przywódcą bardzo wiele zależy. Patrząc na to, co działo się w Wielkim Tygodniu na całym świecie w kościołach, w polskich też, trzeba sobie jasno powiedzieć, że niestety w większości wygrały wiara, ale w fałszywą pandemię, święty spokój i troska o życie doczesne. Komuniści oraz innej maści lewactwo i antyklerykałowie, nawet gdy rządzili, to nigdy nie doszli do takiego etapu, żeby wespół z nimi sama hierarchia kościelna i zwykli księża brali udział w zachęcaniu wiernych do nieuczestniczenia we mszy świętej, czy wręcz niewpuszczaniu ludzi do kościoła. Ile dałaby SB (Służba Bezpieczeństwa) za to, żeby „Dziennik Telewizyjny” (odpowiednik dzisiejszych „Wiadomości” w czasach komuny) pokazał księży z własnej nieprzymuszonej woli zamykających kościoły, bo został przekroczony limit wiernych? Zapewne bardzo dużo. Czy możemy wyobrazić sobie błogosławionego księdza Jerzego Popiełuszkę, który z ambony nawołuje do opuszczenia kościoła, bo nie jest zachowany społeczny dystans i wszyscy się zaraz pozarażają zbrodniczym koronawirusem? Z pewnością takiego kapłana SB nie tylko by nie zamordowała, ale wręcz dawała za wzór do naśladowania. Ale jaka wtedy byłaby nasza wiara?
Trzeba zauważyć, że jest i dziś sporo chlubnych wyjątków wśród kapłanów, nawet lokalnie, ale fakt faktem, że medialny przekaz z kościołów, no i ten główny z Bazyliki Świętego Piotra na Watykanie był bardzo przygnębiający. Pokazywał prawie puste kościoły i księży, którzy z licznikiem w ręku, czy kartką papieru pilnowali, aby za dużo ludzi nie przyszło do Jezusa („A Jezus, widząc to, oburzył się i rzekł do nich: Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im; do takich bowiem należy królestwo Boże.” Mk 10,14). Czyżby reżim sanitarny okazał się skuteczniejszy w walce z chrześcijaństwem, a w szczególności wyznaniem rzymskokatolickim niż jakikolwiek inny antychrześcijański reżim, począwszy od czasów rewolucji francuskiej? Nie było przecież w historii okresu, że Kościół katolicki zamykał się przed wiernymi rękami własnych kapłanów. Coś takiego było wręcz nie do pomyślenia. Tym bardziej w okresie różnych epidemii Kościół był ostoją normalności, instytucją, która pomagała i wspierała chorych. A dziś?
Ostatnimi czasy głośno mówiło się o kryzysie wiary, kryzysie w samym Kościele, spadku ilości powołań, po tym co się teraz wyprawia te problemy tylko się pogłębią. Im dłużej będzie trwało uśpienie Kościoła i dostosowanie się do wprowadzonych restrykcji, tym głębszy będzie ten cały kryzys i dłuższa droga wychodzenia z niego. Im wcześniej i więcej hierarchów Kościoła przejrzy na oczy i zorientuje się w czym bierze udział, tym większe szanse na szybszy powrót do normalności. Jak już kiedyś pisałem, utrata przez naród przywództwa politycznego jest niczym w porównaniu z utratą przywództwa duchowego. Bez tego pierwszego można przetrwać, co pokazał okres zaborów, bez tego drugiego nie da się.
Minister zdrowia, choć z racji ilości nadmiarowych zgonów Polaków (już ok. 100 000 osób więcej umarło w ciągu ostatniego roku porównując z wieloletnią średnią) właściwsze byłoby określenie minister śmierci Adam Niedzielski, zapowiedział, że nigdy nie wróci normalność, bo ma być coraz więcej zagrożeń biologicznych, które mają być coraz bardziej niebezpieczne. Maseczki, dystans mają zostać na zawsze i oczywiście wzrosnąć ma znaczenie inspekcji sanitarnych. Jeśli to nie jest bredzenie jakiegoś psychopaty i zapowiedź nastania kolejnego reżimu, tym razem sanitarnego, to co to jest? Komunizm miał trwać wiecznie, na szczęście już upadł, bo każdy zamordystyczny ustrój, który walczy z ludzką wolnością, wcześniej czy później padnie. Także ten obecny, który jako narzędzie strachu wprowadza obawę przed zbrodniczym koronawirusem, wcześniej czy później zakończy się. Tym szybciej to się stanie, im mniejsze będzie miał poparcie właśnie chociażby wśród naszych przywódców duchowych. Nie pozostaje więc nic innego, jak wierzyć w to, że w końcu przypomną sobie słowa pierwszego papieża i pozostałych Apostołów, którzy dzięki Duchowi Świętemu po zmartwychwstaniu Jezusa nabrali wyjątkowej odwagi i prześladującym im Żydom wprost powiedzieli, że trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi.
Internauta

Komentarze

Dodane przez Anonim, w dniu 09.04.2021 r., godz. 16.13
Dlatego dla mnie jest tak trudne do zrozumienia te posluszenstwo i poddanie sie wiekszosci ksiezy - Gdzie swiadectwo wiary Nauczanie ???

Napisz komentarz

Projekt witryny

Wykonanie: INFOSTRONY - Adam Podemski, e-mail: adam.podemski@infostrony.pl , Poczta