Menu górne

REKLAMA

  • Reklama
Dziś jest 28 marca 2024 r., imieniny Anieli, Sykstusa



Pejsy czy maseczka?

Jak co roku, tym razem w 234. rocznicę śmierci jednego z pierwszych cadyków (charyzmatyczny przywódca chasydyzmu, odłamu judaizmu) w historii religii mojżeszowej, żydowskiego rabina Elimelecha Weissbluma do Leżajska zjechało mnóstwo chasydów.
Oczywiście mniej niż w latach wcześniejszych, ze względu na tzw. pandemię, ale jak podawały media było ich ok. 500. Nie ma w tym nic dziwnego ani nadzwyczajnego, ale rzeczą wartą zauważenia jest to, że modląc się w tzw. ohelu (żydowski grobowiec) absolutnie nie zastosowali się oni do przepisów, które mają obowiązywać na terenie naszego państwa w związku ze stanem (fałszywej) epidemii. Można to zobaczyć na własne oczy na publikowanych zdjęciach czy filmie. Nie było między nimi wymaganego dystansu, nie mieli maseczek, nie mówiąc już o przepisowej liczbie osób na 15 metrów kwadratowych w pomieszczeniu zamkniętym.
W tym też nie ma nic dziwnego ani zaskakującego, w końcu jeśli ktoś wierzy w Bożą opiekę, to śmierci z powodu zachorowania na zbrodniczego koronawirusa absolutnie się nie obawia, a głupich i nieżyciowych przepisów nie będzie po prostu zazwyczaj przestrzegał. Natomiast warte zauważenia jest to, że mimo obecności w pobliżu sporej ilości policjantów jakoś nikt ze służb nie reagował na łamanie przeciwepidemicznych zarządzeń. Nie było także wizyty nikogo z sanepidu, nie mówiąc już o straży pożarnej. A niechby coś takiego co w tym ohelu się działo, miało miejsce w jakimś kościele, jakie byłoby zaraz aj waj, od razu posypałyby się ogromne kary administracyjne i rozpętałaby się medialna nagonka na tzw. siewców śmierci, jak to miało miejsce w wielu miejscach w Polsce, dzięki jakimś usłużnym sygnalistom (kiedyś mówiło się o takich per kapuś). A już, gdyby to był jakiś otwarty, pomimo nielegalnego zakazu, lokal gastronomiczny, to nalot różnorakich służb mundurowych byłby niemal pewny. A tu mamy ciszę. Wymowne milczenie, które daje dużo do zrozumienia.
Obserwacja braku reakcji na to, co się wydarzyło potwierdza tylko, że nasze państwo jest nadal silne wobec słabych, a słabe wobec silnych, co zadaje kłam słowom samego premiera M. Morawieckiego, który jeszcze rok temu na podsumowaniu realizacji obietnic przedwyborczych twierdził coś zupełnie przeciwnego. Czyny organów państwa, ich owoce brutalnie zweryfikowały słowa szefa rządu i kolejny raz obnażyły hipokryzję rządzących.
Może jak wszyscy zapuścilibyśmy pejsy, to rząd na wszelki wypadek zakazałby karania za brak noszenia maski, żeby nie być posądzonych o… antysemityzm. Zaprzestałby nalotów na otwierające się lokale gastronomiczne, rekwirowania właścicielom towarów, co jest ewidentnym pogwałceniem prawa własności i innych działań mających uprzykrzanie nam życia. A rzecznik ministra zdrowia nawet nie ośmieliłby się ponownie wspominać o jakichś tam ograniczeniach w kościołach, czy w przyjmowaniu gości podczas nadchodzących Świąt Wielka… tzn. Paschy. Jak pokazuje sprawa zmiany ustawy o IPN, kiedy to PiS ugiął się pod naciskiem Żydów, mielibyśmy potężnego protektora w państwie Izrael, które nie pozwala na krzywdzenie tych, którzy przynależą do narodu wybranego.
Póki co musimy czekać, aż polityczna odwilż nawiedzi także nasz nieszczęśliwy kraj. Na razie w samym USA, które nadają ton politycznym trendom, kilkanaście stanów ogłosiło odejście od lockdownu, od karania za brak noszenia masek i innych ograniczeń, które wprowadziły w związku z tą całą fałszywą pandemią. W Europie w wielu krajach odbywają się protesty przeciwko istniejącym jeszcze ograniczeniom. Szwecja, w której nie było żadnego lockdownu, obowiązku chodzenia w maskach i praktycznie innych szkodliwych dla ludzi ograniczeń, jakoś się nie wyludniła z powodu zgonów na koronawirusa. To samo dotyczy naszego sąsiada, tj. Białorusi. Obywatele żyją w tych krajach i zachowują się tak samo jak przed tym całym szaleństwem. Filmiki kręcone przez turystów pokazują, że podobnie jest już w Chorwacji. W Bułgarii w związku z kwietniowymi wyborami rząd także wycofał się z wielu obostrzeń. Powoli, ale jednak wraca normalność. Niestety jeszcze nie w Polsce.
W Polsce władza ciągle jeszcze chciałaby zamknąć przynajmniej pół kraju, a może nawet i cały, żeby wykorzystując maksymalnie zastraszenie społeczeństwa rządzić po swojemu, bez oglądania się na przestrzeganie swobód obywatelskich. Ale widać już pierwsze pęknięcia wśród pandemicznych celebrytów, którzy doradzają premierowi co do dalszego postępowania w sprawie koronawirusa. Jedni zaczynają mówić co innego niż drudzy i nie zgadzać się ze sobą. Co mądrzejsi pewnie zdali sobie sprawę do jakiej katastrofy może doprowadzić dalsze trwanie obecnych obostrzeń, a także ze skutków jakie wywołały dotychczasowe ograniczenia. Mogą sobie też uzmysławiać, że ludzie za to odpowiedzialni po zmianie władzy mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność, nawet karną, więc nie chcą brnąć w większe ograniczenia, tym bardziej przy rosnącym oporze społecznym.
Tymczasem po rezygnacji z funkcji prezydenta miasta Rzeszowa szykują się nam tam przedterminowe wybory. Zapewne wszystkie główne siły polityczne wystawią swoich kandydatów i potraktują je jako swoisty poligon i istotny sondaż przedwyborczy. Niewykluczone, że wynik tych wcześniejszych wyborów może wpłynąć na przyspieszenie wyborów do Sejmu i Senatu, tym bardziej, że pojawiają się przecieki, że właśnie taki wariant, czyli przedterminowe wybory najpóźniej na jesieni tego roku jest rozważany przez Naczelnika państwa. Plusem tego wszystkiego byłoby szybkie zakończenie lockdownu gospodarki i wycofanie się rządu z wielu innych restrykcji, które tak jak w Bułgarii, po otrząśnięciu się większości Polaków ze strachu, który nakręciła władza, stały się coraz mniej popularne i coraz więcej ludzi widzi ich szkodliwość.
Internauta

Napisz komentarz

Projekt witryny

Wykonanie: INFOSTRONY - Adam Podemski, e-mail: adam.podemski@infostrony.pl , Poczta