Pandemia i co dalej?
Start w rok za nami. Nie był najgorszy jak na trudne czasy. Sytuacja pandemiczna została na dzisiejszy moment opanowana. Zmniejszają się bowiem od ponad miesiąca podstawowe parametry – zachorowalność, śmiertelność, liczba chorych z COVIV-19 w szpitalach i liczba osób pod respiratorem.
Choć były trudne, a nawet bardzo trudne momenty, szczególnie w końcówce listopada 2020 r. Z perspektywy dzisiejszej wiedzy wiosenna część pandemii z minionego roku była tylko lekką rozgrzewką. Rząd zadziałał wówczas szybko i skutecznie, choć trzeba powiedzieć z pewną przesadą, jeżeli chodzi o ostrość zakazów. Jest to jednak wybaczalne. Wszyscy na świecie, również i nasz rząd, działali pół w ciemno. Przełom kwietnia i maja to uspokojenie sytuacji i sukcesywne rozluźnianie ograniczeń – powroty z pracy zdalnej, otwieranie parków, zakładów fryzjerskich, restauracji, galerii handlowych itp. Latem, aż do września, mieliśmy stan uśpienia społeczeństwa i niestety również władzy. Taka ogólna fiesta. Wszyscy chcieli już zapomnieć o zagrożeniach pandemicznych i tylko od czasu do czasu było słychać , że nadchodzi druga fala. Jak nadeszła, to już ciężko było ją zatrzymać. W październiku gwałtownie podskoczyła zachorowalność na COVID-19 i śmiertelność, co jest bez wątpienia w sporej części winą rządu, ale po masowych ulicznych protestach zidiociałych feministek i LGBT-owców na przełomie października i listopada doszło do nowej fali zachorowań i sytuacji krytycznej, bliskiej załamania się systemu ochrony zdrowia i kompletnego chaosu państwa. Co ciekawe towarzyszki Lempart i Suchanow nadal wzywają do masowych protestów. Ludzie już jednak trochę przejrzeli na oczy i zmądrzeli. Dziś cieszą się one bowiem zaledwie kilkuprocentowym zainteresowaniem w stosunku do tych z końca października.
Nadzieją na zakończenie pandemii są szczepionki, jednak niepotrzebnie scedowaliśmy prawo ich zakupu na Unię Europejską, która po raz kolejny pokazała, że jest strukturą ciężką, nieefektywną i nie ma żadnej siły przebicia. Nie docierają więc one do nas w odpowiedniej liczbie, co stawia pod wielkim znakiem zapytania osiągniecie podstawowego celu, jakim jest szybkie wyszczepienie 60-70 % populacji. Wygląda na to, że Niemcy wyrolowali pozostałe kraje UE. Namawiali bowiem do wspólnego działania, a sami załatwili sobie olbrzymią liczbę szczepionek na boku. No cóż …. nie od dziś wiemy, że to Herrenvolk, rasa panów. Optymistyczne jest jednak to, że moda na nihilizm antyszczepionkowców minęła, a w każdym razie znacząco się ograniczyła. Także, gdy UE zacznie być skuteczniejsza albo nasz rząd znajdzie własne sposoby na pozyskanie szczepionek, raczej nie będzie problemu z chętnymi do szczepień. Względnym optymizmem napawają również główne parametry gospodarczo-społeczne. Mam na myśli stosunkowo nieduży, mniejszy niż 3 % spadek PKB w ubiegłym roku i niskie bezrobocie, utrzymujące się w ostatnich kilku miesiącach na podobnym poziomie. To duży sukces na tle wielu państw europejskich, w których notuje się spadki PKB wielokrotnie większe np. Francja - 8,3 %, Hiszpania - 11 %. Poziom stopy bezrobocia plasuje nas natomiast w ścisłej europejskiej czołówce. Do tego dochodzą cały czas dobre prognozy na rok 2021, wg których nastąpi zdecydowany wzrost gospodarczy. Specjaliści dyskutują, czy już w bieżącym roku, czy dopiero w przyszłym odzyskamy poziom PKB z roku 2019. O ile więc uda nam się w przyszłości utrzymać w ryzach rozwój pandemii i powoli ją ograniczać, co przecież udało się w minionych tygodniach, to nasza przyszłość nie rysuje się źle. I tu jest pies pogrzebany - o ile się uda. Jest to niestety wielka niewiadoma. Mówi się bowiem, że możliwa jest trzecia fala zakażeń, być może groźniejsza niż pozostałe. A tymczasem rośnie bunt przedsiębiorców przeciwko ograniczeniom. Częściowo uzasadniony, bo co ma robić człowiek budujący od lat swój biznes, który jest na granicy bankructwa? Ale z drugiej strony nihilizm, a także nieodpowiedzialność i zwykła bezmyślność objawiające się totalnym lekceważeniem obostrzeń jest nadal w wielu środowiskach normą. Totalitarna opozycja cały czas podgrzewa atmosferę i koncentruje się na próbach obalenia rządu za wszelką cenę, co jest skandalem, absurdem i cyniczną, niebezpieczną grą. Władza natomiast w wielu sprawach działa mało skutecznie, bez wyobraźni i nie wyciąga wniosków. Przykładem jest brak badań przez długi czas nad amantadyną i ograniczenie jej dostępności, a także słabe przygotowanie do drugiej fali epidemii. Zagrożeń jest więc wiele i szybkie wyjście z klinczu zdrowotno-gospodarczo-społecznego jest wariantem optymistycznym. Ja jednak wierzę, że nastąpi ono jeszcze w tym roku. Na pewno jest to możliwe, a nawet wg mnie prawdopodobne.
Marek Głowacki
Nadzieją na zakończenie pandemii są szczepionki, jednak niepotrzebnie scedowaliśmy prawo ich zakupu na Unię Europejską, która po raz kolejny pokazała, że jest strukturą ciężką, nieefektywną i nie ma żadnej siły przebicia. Nie docierają więc one do nas w odpowiedniej liczbie, co stawia pod wielkim znakiem zapytania osiągniecie podstawowego celu, jakim jest szybkie wyszczepienie 60-70 % populacji. Wygląda na to, że Niemcy wyrolowali pozostałe kraje UE. Namawiali bowiem do wspólnego działania, a sami załatwili sobie olbrzymią liczbę szczepionek na boku. No cóż …. nie od dziś wiemy, że to Herrenvolk, rasa panów. Optymistyczne jest jednak to, że moda na nihilizm antyszczepionkowców minęła, a w każdym razie znacząco się ograniczyła. Także, gdy UE zacznie być skuteczniejsza albo nasz rząd znajdzie własne sposoby na pozyskanie szczepionek, raczej nie będzie problemu z chętnymi do szczepień. Względnym optymizmem napawają również główne parametry gospodarczo-społeczne. Mam na myśli stosunkowo nieduży, mniejszy niż 3 % spadek PKB w ubiegłym roku i niskie bezrobocie, utrzymujące się w ostatnich kilku miesiącach na podobnym poziomie. To duży sukces na tle wielu państw europejskich, w których notuje się spadki PKB wielokrotnie większe np. Francja - 8,3 %, Hiszpania - 11 %. Poziom stopy bezrobocia plasuje nas natomiast w ścisłej europejskiej czołówce. Do tego dochodzą cały czas dobre prognozy na rok 2021, wg których nastąpi zdecydowany wzrost gospodarczy. Specjaliści dyskutują, czy już w bieżącym roku, czy dopiero w przyszłym odzyskamy poziom PKB z roku 2019. O ile więc uda nam się w przyszłości utrzymać w ryzach rozwój pandemii i powoli ją ograniczać, co przecież udało się w minionych tygodniach, to nasza przyszłość nie rysuje się źle. I tu jest pies pogrzebany - o ile się uda. Jest to niestety wielka niewiadoma. Mówi się bowiem, że możliwa jest trzecia fala zakażeń, być może groźniejsza niż pozostałe. A tymczasem rośnie bunt przedsiębiorców przeciwko ograniczeniom. Częściowo uzasadniony, bo co ma robić człowiek budujący od lat swój biznes, który jest na granicy bankructwa? Ale z drugiej strony nihilizm, a także nieodpowiedzialność i zwykła bezmyślność objawiające się totalnym lekceważeniem obostrzeń jest nadal w wielu środowiskach normą. Totalitarna opozycja cały czas podgrzewa atmosferę i koncentruje się na próbach obalenia rządu za wszelką cenę, co jest skandalem, absurdem i cyniczną, niebezpieczną grą. Władza natomiast w wielu sprawach działa mało skutecznie, bez wyobraźni i nie wyciąga wniosków. Przykładem jest brak badań przez długi czas nad amantadyną i ograniczenie jej dostępności, a także słabe przygotowanie do drugiej fali epidemii. Zagrożeń jest więc wiele i szybkie wyjście z klinczu zdrowotno-gospodarczo-społecznego jest wariantem optymistycznym. Ja jednak wierzę, że nastąpi ono jeszcze w tym roku. Na pewno jest to możliwe, a nawet wg mnie prawdopodobne.
Marek Głowacki
Napisz komentarz
- Komentarze naruszające netykietę nie będą publikowane.
- Komentarze promujące własne np. strony, produkty itp. nie będą publikowane.
- Za treść komentarza odpowiada jego autor.
- Regulamin komentowania w serwisie wyszkowiak.pl