PiS, czyli policja i sanepid
Dwie instytucje, które będziemy na zawsze utożsamiać z końcówką tych bardzo szkodliwych dla Polski rządów, i które długo będą nam się źle kojarzyły.
Te dwie instytucje są bezwzględnie wykorzystywane przez władzę do gnębienia Polaków, którzy chcą normalnie żyć, żyć godnie nie licząc na kolejne zasiłki z jakichś tam tarcz i innych programów socjalnych, którzy chcą też po prostu przeżyć, po tym jak rząd nakazał im zamknięcie ich firm i ponieśli w związku z tym ogromne straty. Niektórzy tak ogromne, że musieli zlikwidować, czasem tworzone całe życie i jego kosztem, własne przedsiębiorstwo, sklep, czy zakład usługowy.
Za zwrotem lockdown gospodarki kryją się bardzo często ludzkie tragedie, nieraz zakończone nie tylko śmiercią firmy, ale nawet jej właściciela. To straszne jak szybko obóz polityczny, który kiedyś określał się mianem „dobrej zmiany” (od swojego hasła wyborczego) zaczął naśladować najgorsze rządy z naszej historii, wpisując się wręcz w naśladowanie rządów naszych najgorszych okupantów. Czy ktoś w przyszłości pociągnie ich za to do odpowiedzialności? Patrząc na to, że tak właściwie nikt nie poniósł odpowiedzialności za tragiczne w skutkach rządy komunistyczne (a ile się o tym mówiło!), wydaje się, że i obecnej władzy ujdą ich posunięcia na sucho, chociaż któż to wie… Fortuna kołem się toczy, może więc jednak przyjdą takie rządy, że powsadzają do więzienia co niektórych obecnych ministrów, którzy mają na swoim sumieniu dziesiątki tysięcy śmierci z powodu rozwalenia służby zdrowia. Przypominam, że za tych rządów umiera nas najwięcej od czasów II wojny światowej! Średnio od października jest o 30-40% zgonów więcej niż było przez lata.
To, że oni się boją to jest pewne i nie zdziwiłbym się, jeśli na wszelki wypadek pewne dokumenty ulegną zniszczeniu, tak jak teraz w krakowskim magistracie, gdzie spłonęły papiery umieszczone w tamtejszym archiwum. Jakie? Możemy się tylko domyślać i powtórzyć za księdzem Bronisławem Bozowskim, że nie ma przypadków są tylko znaki. Nie będzie dokumentów, nie będzie dowodów. Przeszłość nie zostanie rozliczona, sprawcy nie poniosą konsekwencji, ale o ile ludzka sprawiedliwość może ich nie dosięgnie, to boskiej sprawiedliwości z pewnością nie unikną. Każdy z nas po śmierci o tym się przekona na własne oczy, nawet niewierzący.
Pozytywne jest to, że akcja #otwieraMY przyniosła już pewne skromne rezultaty. Rząd delikatnie ugiął się i zaczął luzować obostrzenia. To jest dowód na to, że oni się boją. Nie jest to jeszcze co prawda powrót do normalności, ale zawsze coś. Wszystkich nas nie zamkną, a im więcej osób będzie pokazywać, że ma gdzieś te wszystkie idiotyczne nakazy i zakazy, tym szybciej władza zacznie się z nich wycofywać. PiS boi się silnych. A rządząca nami koalicja Zjednoczonej Prawicy ciągle przeżywa wewnętrzne wstrząsy, co dodatkowo ją osłabia. Teraz dopadły one akurat jednego z koalicjantów tj. Porozumienie Jarosława Gowina, w którym doszło do zawieszania/wyrzucania z partii kilku znaczących jej członków w tym europosła Adama Bielana, który chciał zastąpić samego Jarosława Gowina. On sam zawiesił w związku z tym swój udział w Radzie Koalicji Zjednoczonej Prawicy. Wydaje się, że PiS, a tak właściwie Naczelnik państwa, wykorzystując pozycję A. Bielana chciało wchłonąć jedną ze swoich przystawek. Być może ten plan się uda, ale kosztem utraty części elektoratu tzw. centrowego i kosztem utraty większości sejmowej. Na tym wszystkim zyskuje Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry, która wydaje się być pozbawiona wewnętrznych konfliktów, a jej rola w koalicji po odejściu ludzi J. Gowina znacząco wzrośnie.
Być może taki jest też plan, żeby koalicja jednak upadła, a w raz z nią rząd i odbyły się wcześniejsze wybory, które dadzą PiS-owi jeszcze jakieś znaczące poparcie. Podobno jeden z wariantów rozważany przez Naczelnika państwa przewiduje właśnie wymianę obecnego premiera Mateusza Morawickiego na Daniela Obajtka (obecny prezes PKN Orlen) i jesienne wybory do Sejmu i Senatu. Jeśli PiS miałby przejść do opozycji, to póki poparcie w sondażach dla nich za bardzo nie spadło i jest to dobry moment do pozbycia się odpowiedzialności za ten cały bałagan, który został wywołany ich decyzjami. Przejście do opozycji spowodowałoby, że przestaliby ponosić odpowiedzialności za kryzys, czy też próby wyjście z niego. Każde odciąganie wyborów w czasie będzie skutkowało z pewnością większą utratą poparcia dla PiS-u, tym bardziej, jeśli rząd będzie dalej niszczył naszą gospodarkę wydłużając, czy wręcz zaostrzając lockdown. A jest to całkiem możliwe, bo oni naśladują to, co robią Niemcy.
Każdy z nas ma pewną swoją wytrzymałość, jej przekroczenie będzie powodowało coraz większą frustrację na otaczającą nas rzeczywistość. Rząd gnębiąc nas nakładanymi ograniczeniami wcześnie czy później z pewnością ją przekroczy, bądź już przekroczył, co poskutkuje spadkiem poparcia szczególnie wśród tzw. betonowego elektoratu, do którego w końcu dotrze, że rządzący wcale nie chcą naszego dobra. Im wcześniej to nastąpi tym lepiej, bo może zapobiec coraz większym szkodom, często nieodwracalnym i może spowodować wcześniejsze zakończenie tych bardzo niebezpiecznych dla nas
Internauta
Za zwrotem lockdown gospodarki kryją się bardzo często ludzkie tragedie, nieraz zakończone nie tylko śmiercią firmy, ale nawet jej właściciela. To straszne jak szybko obóz polityczny, który kiedyś określał się mianem „dobrej zmiany” (od swojego hasła wyborczego) zaczął naśladować najgorsze rządy z naszej historii, wpisując się wręcz w naśladowanie rządów naszych najgorszych okupantów. Czy ktoś w przyszłości pociągnie ich za to do odpowiedzialności? Patrząc na to, że tak właściwie nikt nie poniósł odpowiedzialności za tragiczne w skutkach rządy komunistyczne (a ile się o tym mówiło!), wydaje się, że i obecnej władzy ujdą ich posunięcia na sucho, chociaż któż to wie… Fortuna kołem się toczy, może więc jednak przyjdą takie rządy, że powsadzają do więzienia co niektórych obecnych ministrów, którzy mają na swoim sumieniu dziesiątki tysięcy śmierci z powodu rozwalenia służby zdrowia. Przypominam, że za tych rządów umiera nas najwięcej od czasów II wojny światowej! Średnio od października jest o 30-40% zgonów więcej niż było przez lata.
To, że oni się boją to jest pewne i nie zdziwiłbym się, jeśli na wszelki wypadek pewne dokumenty ulegną zniszczeniu, tak jak teraz w krakowskim magistracie, gdzie spłonęły papiery umieszczone w tamtejszym archiwum. Jakie? Możemy się tylko domyślać i powtórzyć za księdzem Bronisławem Bozowskim, że nie ma przypadków są tylko znaki. Nie będzie dokumentów, nie będzie dowodów. Przeszłość nie zostanie rozliczona, sprawcy nie poniosą konsekwencji, ale o ile ludzka sprawiedliwość może ich nie dosięgnie, to boskiej sprawiedliwości z pewnością nie unikną. Każdy z nas po śmierci o tym się przekona na własne oczy, nawet niewierzący.
Pozytywne jest to, że akcja #otwieraMY przyniosła już pewne skromne rezultaty. Rząd delikatnie ugiął się i zaczął luzować obostrzenia. To jest dowód na to, że oni się boją. Nie jest to jeszcze co prawda powrót do normalności, ale zawsze coś. Wszystkich nas nie zamkną, a im więcej osób będzie pokazywać, że ma gdzieś te wszystkie idiotyczne nakazy i zakazy, tym szybciej władza zacznie się z nich wycofywać. PiS boi się silnych. A rządząca nami koalicja Zjednoczonej Prawicy ciągle przeżywa wewnętrzne wstrząsy, co dodatkowo ją osłabia. Teraz dopadły one akurat jednego z koalicjantów tj. Porozumienie Jarosława Gowina, w którym doszło do zawieszania/wyrzucania z partii kilku znaczących jej członków w tym europosła Adama Bielana, który chciał zastąpić samego Jarosława Gowina. On sam zawiesił w związku z tym swój udział w Radzie Koalicji Zjednoczonej Prawicy. Wydaje się, że PiS, a tak właściwie Naczelnik państwa, wykorzystując pozycję A. Bielana chciało wchłonąć jedną ze swoich przystawek. Być może ten plan się uda, ale kosztem utraty części elektoratu tzw. centrowego i kosztem utraty większości sejmowej. Na tym wszystkim zyskuje Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry, która wydaje się być pozbawiona wewnętrznych konfliktów, a jej rola w koalicji po odejściu ludzi J. Gowina znacząco wzrośnie.
Być może taki jest też plan, żeby koalicja jednak upadła, a w raz z nią rząd i odbyły się wcześniejsze wybory, które dadzą PiS-owi jeszcze jakieś znaczące poparcie. Podobno jeden z wariantów rozważany przez Naczelnika państwa przewiduje właśnie wymianę obecnego premiera Mateusza Morawickiego na Daniela Obajtka (obecny prezes PKN Orlen) i jesienne wybory do Sejmu i Senatu. Jeśli PiS miałby przejść do opozycji, to póki poparcie w sondażach dla nich za bardzo nie spadło i jest to dobry moment do pozbycia się odpowiedzialności za ten cały bałagan, który został wywołany ich decyzjami. Przejście do opozycji spowodowałoby, że przestaliby ponosić odpowiedzialności za kryzys, czy też próby wyjście z niego. Każde odciąganie wyborów w czasie będzie skutkowało z pewnością większą utratą poparcia dla PiS-u, tym bardziej, jeśli rząd będzie dalej niszczył naszą gospodarkę wydłużając, czy wręcz zaostrzając lockdown. A jest to całkiem możliwe, bo oni naśladują to, co robią Niemcy.
Każdy z nas ma pewną swoją wytrzymałość, jej przekroczenie będzie powodowało coraz większą frustrację na otaczającą nas rzeczywistość. Rząd gnębiąc nas nakładanymi ograniczeniami wcześnie czy później z pewnością ją przekroczy, bądź już przekroczył, co poskutkuje spadkiem poparcia szczególnie wśród tzw. betonowego elektoratu, do którego w końcu dotrze, że rządzący wcale nie chcą naszego dobra. Im wcześniej to nastąpi tym lepiej, bo może zapobiec coraz większym szkodom, często nieodwracalnym i może spowodować wcześniejsze zakończenie tych bardzo niebezpiecznych dla nas
Internauta
Napisz komentarz
- Komentarze naruszające netykietę nie będą publikowane.
- Komentarze promujące własne np. strony, produkty itp. nie będą publikowane.
- Za treść komentarza odpowiada jego autor.
- Regulamin komentowania w serwisie wyszkowiak.pl