Menu górne

REKLAMA

  • Reklama
Dziś jest 19 kwietnia 2024 r., imieniny Adolfa, Leona



#otwieraMY

Ten tydzień będzie bardzo ważny dla nas Polaków. Jak pisałem w poprzednim felietonie, albo oni nas, albo my ich. Albo rząd zniszczy nam całkowicie gospodarkę (sam główny doradca premiera do spraw COVID-19 przyznał, że ją zdemolowali), a przynajmniej te branże, które zostały w wyniku jego bezprawnych decyzji zamknięte lub ograniczono ich działanie, albo zbuntowani przedsiębiorcy otworzą swoje biznesy, a konsumenci masowo korzystając z ich produktów i usług pokażą władzy, gdzie mają te wszystkie zakazy.
To, że są one bezprawne potwierdzają liczne już wyroki sądów administracyjnych. Kolejni przedsiębiorcy w nich wygrywają i mają anulowane kary nakładane przez Sanepid, na podstawie bezprawnych rozporządzeń rządu.
Jedyną w tej chwili nadzieję na to, że PiS podkuli ogon i wycofa się ze swoich głupich i szkodliwych decyzji daje właśnie masowy protest przedsiębiorców i ich klientów, rozpropagowywany w Internecie pod tzw. hasztagiem #otwieraMY. Tamże dostępna jest też strona (https://newsmap.pl/biznes/), przez którą można zgłaszać informację o otwarciu swojego biznesu i dzięki temu zostanie on umieszczony na mapie Polski. Zawsze to jakaś dodatkowa reklama, która w tych ciężkich czasach zapewne się przyda.
Szef małopolskiego Sanepidu przyznał, że oni nie będą w stanie opanować masowego restauratorskiego nieposłuszeństwa. Liczne relacje z kolejno otwierających się punktów gastronomicznych pokazują, że ani policja, ani Sanepid do końca nie wiedzą, jak się zachować w takich sytuacjach, często odstępują więc od jakichkolwiek działań. Rząd co prawda jeszcze straszy karami i odebraniem dotacji z tzw. tarcz, ale ktoś, kto stoi przed widmem bankructwa, często utratą dorobku całego życia, pewnie nie będzie się już zbytnio tym przejmował, bo tak właściwie co ma jeszcze do stracenia?
Wydaje się, że z tego wszystkiego zdaje sobie sprawę premier M. Morawiecki, bo jakoś przestał się pokazywać w mediach, żeby nie firmować swoją twarzą politycznej porażki, której możliwość jest już widoczna w przypadku powodzenia protestu. Dodatkowo niewypałem okazuje się cały ten eksperyment medyczny ze szczepionkami. A to najpierw pokątnie, po znajomości otrzymały je osoby, które nie były w tzw. grupie 0, a to teraz okazuje się, że nie dla wszystkich chętnych wystarczy ich w najbliższym czasie, no i liczba zaszczepionych osób, które pracują w służbie zdrowia też nie jest dla celów propagandowych rewelacyjna. Ktoś z pewnością będzie musiał zostać kozłem ofiarnym i ponieść odpowiedzialność polityczną za to wszystko.
Naczelnik państwa chyba też pomału traci kontakt z rzeczywistością. Jego wystąpienie na mszy w rocznicę śmierci matki, które było transmitowane w rządowej telewizji, dobitnie to pokazuje. Z pewnością zdawał sobie sprawę, że będzie uczestniczył w tym spektaklu telewizyjnym, bo tak to należy nazwać, tym bardziej, że widział kamery TVPiS. Uroczystość stricte prywatna przerodziła się w uroczystość quasi-państwową. Czy teraz będzie tak co roku? A może dojdą wspominkowe msze za śp. ojca braci Kaczyńskich? Może zastąpią one dawne rocznice smoleńskie? Czy Kościół Katolicki nie widzi, że godząc się m.in. na takie rzeczy staje się jednym z instrumentów władzy, tracąc swoją niezależność?
Już wcześniej uczestnicząc w tym całym „pandemicznym” cyrku, poddając się praktycznie bez większych protestów kolejnym zarządzeniom rządu, Kościół wpisał się w jej retorykę. Niestety uwiarygadniał ją tym w tych bezprawnych działaniach. Taka postawa to szybka i prosta droga do utraty wiernych, którzy widząc to co robią księża, nie pozostaną obojętni. Skoro życie doczesne staje się tak ważne, że ma być chronione kosztem uczestnictwa we mszy świętej (rządowe rozporządzenia bezprawnie ograniczają na nich liczbę wiernych), to co mają myśleć wierni o nauce Jezusa Chrystusa, który to powiedział o sobie: „Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki.” (J 6,51). Przecież po to się uczęszcza na mszę świętą, żeby przyjąć ciało Zbawiciela. Hierarchowie Kościoła zgadzając się z rządowymi rozporządzeniami tracą w tym momencie wiarygodność w oczach wiernych, szczególnie tych którzy poważnie traktują słowa Jezusa, swoją wiarę. Utrata przywództwa duchowego przez Kościół katolicki, to krok do głębokiego kryzysu wiary.
Kryzys wiary wcześniej czy później doprowadzi do kryzysu moralności, która po okresie komunizmu i tak już jest mocno nadszarpnięta, czy o to chodzi naszym duchowym przywódcom? Może znowu jako naród będziemy musieli popaść w jakąś niewolę, żeby przypomnieć sobie co stanowi o naszej tożsamości. Spadek liczby Polaków wcześniej czy później doprowadzi do tego, że w naszym własnym kraju będziemy po prostu mniejszością etniczną, a w dobie panującej demokracji chyba nie trzeba tłumaczyć do jakich zmian politycznych może to w przyszłości doprowadzić, a jeśli na to nałoży się jeszcze kryzys wiary i moralności, to będzie bardzo źle.
Póki co najważniejszą sprawą jest to, abyśmy wreszcie wrócili do normalności. Żeby każdy biznes mógł normalnie funkcjonować, żebyśmy my mogli normalnie żyć. Co prawda, to co było przed „pandemią” nie było właściwie pełną normalnością, ale to co jest teraz jeszcze bardziej od niej odbiega. Ten tydzień i kolejne dni będą więc bardzo ważne. Jeśli zostanie przekroczona pewna masa krytyczna, to PiS będzie musiał się ugiąć i wycofać wprowadzone ograniczenia, wygra wtedy wolnościowe podejście do życia, a zamordyści będą musieli odpuścić.
Internauta

Napisz komentarz

Projekt witryny

Wykonanie: INFOSTRONY - Adam Podemski, e-mail: adam.podemski@infostrony.pl , Poczta