Wolność czy swawola
Przez Polskę przetacza się fala różnorakich manifestacji. A to zapewne jeszcze nie koniec. Protestują środowiska skrajnej lewicy, które jak zwykle pokazują, że są zwolennikami bezkarnego zabijania dzieci w łonach matek.
Protestowały też środowiska wolnościowe, konserwatywno-liberalne, które sprzeciwiają się kolejnym ograniczeniom wolności serwowanym nam przez PiS-owski rząd.
Ostatni tydzień pokazał, że PiS zdecydował się pójść na jeszcze jedną wojnę z kolejną grupą, mianowicie ze środowiskami proaborcyjnymi. Po rozpętaniu konfliktu z rolnikami, branżą fitness i restauracyjną, nie wspominając już o środowiskach wolnościowych, które od początku tej całej wyimaginowanej pandemii sprzeciwiają się kolejnym ograniczeniom nakładanym przez władzę, po ubiegłotygodniowym wyroku Trybunału Konstytucyjnego pojawił się kolejny konflikt dotyczący ochrony życia dzieci nienarodzonych. A dokładnie tych dzieci, które zostały dotknięte wadami rozwojowymi.
Opierając się na konstytucji uchwalonej w 1997 r. przez środowiska lewicowe (Sojusz Lewicy Demokratycznej, Polskie Stronnictwo Ludowe, Unia Wolności, Unia Pracy) i następnie zatwierdzonej w referendum przez ok. 23% uprawnionych do niego Polaków, Trybunał Konstytucyjny stwierdził, że tzw. przesłanka eugeniczna, czyli zabijanie dzieci w łonach matek z powodu stwierdzenia faktycznej lub ewentualnej wady poczętego dziecka, jest niezgodne z zawartym w tejże konstytucji zapisem o prawnej ochronie życia. O ironio, ci, którzy do tej pory krzyczeli: KONSTYTUCJA, bo PiS miał łamać jej postanowienia, unieśli się wielkim oburzeniem, gdy okazało się, że jej przepisy nie pozwalają na zabijanie dzieci z wadami genetycznymi. Cóż, kolejny raz okazało się, że niektórym bliska jest moralność Kalego. Jeśli zapisy Konstytucji RP są po ich myśli, to należy ich przestrzegać, jeśli nie, to można je łamać.
Ewidentnie widać to też na przykładzie nakładania kolejnych restrykcji związanych z tą całą wykreowaną „pandemią”. Mimo, że są one uchwalane wbrew zapisom konstytucji, to mają poparcie wszystkich sił politycznych poza KONFEDERACJĄ, która od początku stoi na straży obrony wolności obywateli. W tej sprawie cały POPiS oraz Lewica i PSL idą ręka w rękę mając w głębokim poważaniu naszą wolność, nasze prawo do życia po swojemu, łamiąc konstytucyjne artykuły, które miały nas przed czymś takim chronić.
Na kanwie ostatnich protestów widać też, że niektórzy opatrznie rozumieją wolność, myląc ją ze swawolą. Chcieliby, aby pewni ludzie, tu na przykładzie protestów proaborcyjnych chodzi konkretnie o kobiety, mieli możliwość decydowania kogo można bezkarnie zabić. W tym momencie przypomina się nazizm (symbolem protestu jest błyskawica, tak jak runy podobne do dwóch błyskawic były symbolem hitlerowskiej SS), gdzie nadludzie decydowali o życiu podludzi, czy komunizm, gdzie kolektyw partyjny przy pomocy ubecji/esbecji pozbywał się nieprawomyślnych. Dziś wielu z tych oprawców, którzy jeszcze kiedyś bez mrugnięcia okiem na rozkaz swoich przełożonych zamordowaliby niejednego księdza (19 października minęła kolejna rocznica zamordowania bł. ks. Jerzego Popiełuszki), czy innego „wroga ludu”, wspiera działania popłuczyn po komunistycznej ideologii. Wielu z nich zmieniło tylko skórę, ale nie zmieniło myślenia, czy przyzwyczajeń i chcieliby zaszczepić bandycką ideologię kolejnym pokoleniom.
Walka o rząd dusz trwa i będzie trwała do końca świata. Kto będzie finalnym zwycięzcą dla osób wierzących w Boga nie ulega żadnej wątpliwości, dlatego nie ma się co bać liczby protestujących przeciw zakazowi zabijania dzieci z wadami. Komuniści, czy naziści mieli znacznie więcej zwolenników, a mimo to systemy, które budowali upadły. Przeraża to, że ciągle tak łatwo ludzie dają się manipulować złu. Żaden, ale to absolutnie żaden system społeczny, który nie opiera się na prawdzie, czy też łamie podstawowe prawa naturalne, nigdy nie przetrwa. Historia wielokrotnie to potwierdziła. Szkoda tylko, że musi się to czasem odbywać kosztem cierpienia wielu ludzi.
Co charakterystyczne w niektórych protestach, to to, że np. zwolennicy bezkarnego zabijania dzieci w łonach matek zakrywając swoje twarze pokazują, że tak właściwie to się boją. Nie ważne czy boją się nielegalnych kar za brak zakrytego nosa i ust, czy „zbrodniczego koronawirusa”. Ktoś, kto się boi, jak mawia klasyk. już jest niewolnikiem, w tym wypadku niewolnikiem kłamstwa, w które uwierzył. Całkiem inaczej zachowują się ludzie mający poczucie swojej własnej godności i wartości i nie bojący się czy to bezprawnych nakazów, czy jakiegoś tam jednego z wielu wirusów. Widać ich chociażby na protestach prowolnościowych. Oni pokazują swoją twarz, jak to się kiedyś mówiło, walczą z otwartą przyłbicaą, nie boją się sobą firmować sprawy prawdziwej wolności. Tylko odważni ludzie mogą zmienić świat. Tylko w takich jest potencjał do pokazania innym, że wolność to nie możliwość zabijania bezbronnych i ułomnych.
Charakterystyczną też rzeczą odróżniającą te dwa różne rodzaje protestów, jest to, że manifestacje proaborycyjne charakteryzują się przewagą kobiet, natomiast te prowolnościowe przewagą mężczyzn. Zapewne będzie to miało swoje odzwierciedlenie w możliwości spełnienia przedstawianych postulatów. Historia pokazuje, że kobiece protesty zazwyczaj nie miały istotnego przełożenia na politykę. Mimo to w obecnej sytuacji otwarcie kolejnego frontu przez PiS nie będzie miało dla rządu dobrego przełożenia.
Jak już słychać, za tydzień ma nastąpić całkowity lockdown Polski, bo nasz rząd potrafi tylko naśladować pod tym kątem Niemcy. Co prawda nawet do życia w obozach ludzie są zdolni przyzwyczaić się, ale wszystko ma swoje granice. Czy to będzie ta granica, po której przekroczeniu Polacy całkowicie zbuntują się przeciwko najbardziej opresyjnej władzy od czasów komuny?
Internauta
Ostatni tydzień pokazał, że PiS zdecydował się pójść na jeszcze jedną wojnę z kolejną grupą, mianowicie ze środowiskami proaborcyjnymi. Po rozpętaniu konfliktu z rolnikami, branżą fitness i restauracyjną, nie wspominając już o środowiskach wolnościowych, które od początku tej całej wyimaginowanej pandemii sprzeciwiają się kolejnym ograniczeniom nakładanym przez władzę, po ubiegłotygodniowym wyroku Trybunału Konstytucyjnego pojawił się kolejny konflikt dotyczący ochrony życia dzieci nienarodzonych. A dokładnie tych dzieci, które zostały dotknięte wadami rozwojowymi.
Opierając się na konstytucji uchwalonej w 1997 r. przez środowiska lewicowe (Sojusz Lewicy Demokratycznej, Polskie Stronnictwo Ludowe, Unia Wolności, Unia Pracy) i następnie zatwierdzonej w referendum przez ok. 23% uprawnionych do niego Polaków, Trybunał Konstytucyjny stwierdził, że tzw. przesłanka eugeniczna, czyli zabijanie dzieci w łonach matek z powodu stwierdzenia faktycznej lub ewentualnej wady poczętego dziecka, jest niezgodne z zawartym w tejże konstytucji zapisem o prawnej ochronie życia. O ironio, ci, którzy do tej pory krzyczeli: KONSTYTUCJA, bo PiS miał łamać jej postanowienia, unieśli się wielkim oburzeniem, gdy okazało się, że jej przepisy nie pozwalają na zabijanie dzieci z wadami genetycznymi. Cóż, kolejny raz okazało się, że niektórym bliska jest moralność Kalego. Jeśli zapisy Konstytucji RP są po ich myśli, to należy ich przestrzegać, jeśli nie, to można je łamać.
Ewidentnie widać to też na przykładzie nakładania kolejnych restrykcji związanych z tą całą wykreowaną „pandemią”. Mimo, że są one uchwalane wbrew zapisom konstytucji, to mają poparcie wszystkich sił politycznych poza KONFEDERACJĄ, która od początku stoi na straży obrony wolności obywateli. W tej sprawie cały POPiS oraz Lewica i PSL idą ręka w rękę mając w głębokim poważaniu naszą wolność, nasze prawo do życia po swojemu, łamiąc konstytucyjne artykuły, które miały nas przed czymś takim chronić.
Na kanwie ostatnich protestów widać też, że niektórzy opatrznie rozumieją wolność, myląc ją ze swawolą. Chcieliby, aby pewni ludzie, tu na przykładzie protestów proaborcyjnych chodzi konkretnie o kobiety, mieli możliwość decydowania kogo można bezkarnie zabić. W tym momencie przypomina się nazizm (symbolem protestu jest błyskawica, tak jak runy podobne do dwóch błyskawic były symbolem hitlerowskiej SS), gdzie nadludzie decydowali o życiu podludzi, czy komunizm, gdzie kolektyw partyjny przy pomocy ubecji/esbecji pozbywał się nieprawomyślnych. Dziś wielu z tych oprawców, którzy jeszcze kiedyś bez mrugnięcia okiem na rozkaz swoich przełożonych zamordowaliby niejednego księdza (19 października minęła kolejna rocznica zamordowania bł. ks. Jerzego Popiełuszki), czy innego „wroga ludu”, wspiera działania popłuczyn po komunistycznej ideologii. Wielu z nich zmieniło tylko skórę, ale nie zmieniło myślenia, czy przyzwyczajeń i chcieliby zaszczepić bandycką ideologię kolejnym pokoleniom.
Walka o rząd dusz trwa i będzie trwała do końca świata. Kto będzie finalnym zwycięzcą dla osób wierzących w Boga nie ulega żadnej wątpliwości, dlatego nie ma się co bać liczby protestujących przeciw zakazowi zabijania dzieci z wadami. Komuniści, czy naziści mieli znacznie więcej zwolenników, a mimo to systemy, które budowali upadły. Przeraża to, że ciągle tak łatwo ludzie dają się manipulować złu. Żaden, ale to absolutnie żaden system społeczny, który nie opiera się na prawdzie, czy też łamie podstawowe prawa naturalne, nigdy nie przetrwa. Historia wielokrotnie to potwierdziła. Szkoda tylko, że musi się to czasem odbywać kosztem cierpienia wielu ludzi.
Co charakterystyczne w niektórych protestach, to to, że np. zwolennicy bezkarnego zabijania dzieci w łonach matek zakrywając swoje twarze pokazują, że tak właściwie to się boją. Nie ważne czy boją się nielegalnych kar za brak zakrytego nosa i ust, czy „zbrodniczego koronawirusa”. Ktoś, kto się boi, jak mawia klasyk. już jest niewolnikiem, w tym wypadku niewolnikiem kłamstwa, w które uwierzył. Całkiem inaczej zachowują się ludzie mający poczucie swojej własnej godności i wartości i nie bojący się czy to bezprawnych nakazów, czy jakiegoś tam jednego z wielu wirusów. Widać ich chociażby na protestach prowolnościowych. Oni pokazują swoją twarz, jak to się kiedyś mówiło, walczą z otwartą przyłbicaą, nie boją się sobą firmować sprawy prawdziwej wolności. Tylko odważni ludzie mogą zmienić świat. Tylko w takich jest potencjał do pokazania innym, że wolność to nie możliwość zabijania bezbronnych i ułomnych.
Charakterystyczną też rzeczą odróżniającą te dwa różne rodzaje protestów, jest to, że manifestacje proaborycyjne charakteryzują się przewagą kobiet, natomiast te prowolnościowe przewagą mężczyzn. Zapewne będzie to miało swoje odzwierciedlenie w możliwości spełnienia przedstawianych postulatów. Historia pokazuje, że kobiece protesty zazwyczaj nie miały istotnego przełożenia na politykę. Mimo to w obecnej sytuacji otwarcie kolejnego frontu przez PiS nie będzie miało dla rządu dobrego przełożenia.
Jak już słychać, za tydzień ma nastąpić całkowity lockdown Polski, bo nasz rząd potrafi tylko naśladować pod tym kątem Niemcy. Co prawda nawet do życia w obozach ludzie są zdolni przyzwyczaić się, ale wszystko ma swoje granice. Czy to będzie ta granica, po której przekroczeniu Polacy całkowicie zbuntują się przeciwko najbardziej opresyjnej władzy od czasów komuny?
Internauta
Napisz komentarz
- Komentarze naruszające netykietę nie będą publikowane.
- Komentarze promujące własne np. strony, produkty itp. nie będą publikowane.
- Za treść komentarza odpowiada jego autor.
- Regulamin komentowania w serwisie wyszkowiak.pl