Menu górne

REKLAMA

  • Reklama
Dziś jest 19 kwietnia 2024 r., imieniny Adolfa, Leona



Praca czy dotacje

Lewaczka z SPD (Socjaldemokratyczna Partia Niemiec), jej sekretarz generalny, doktor prawa, pani Katarzyna Barley, deputowana do Parlamentu Europejskiego, jego wiceprzewodnicząca zresztą, wyraziła się w wywiadzie dla rozgłośni Deutschlandfunk, że Polskę i Węgry „trzeba finansowo zagłodzić”.
Taka kara za brak praworządności w tych krajach. Konkretnie chodziło o niewypłacanie Polsce i Węgrom pieniędzy z funduszy utworzonych przez UE w ramach walki z wirusem COVID-19. Wypowiedź ta, oprócz zamanifestowania, kto w Unii rozdaje karty, pokazuje także, że chce się nas uzależnić od dotacji, żeby łatwiej się nami rządziło.
Eurokraci myślą, że brak dotacji miałby uderzyć w Polskę i Węgry i spowodować większe podporządkowanie się zaleceniom unijnej biurokracji. I tu, jak wszyscy lewacy, się mylą, jeśli chodzi o gospodarkę, ale niestety mają rację sądząc, że rodzima biurokracja może się takich wypowiedzi wystraszyć. Otóż brak unijnych funduszy uderza właśnie w rodzimą biurokrację, bo nie ma ona kasy, którą może częściowo rozkraść dla siebie. Nie ma też kasy, którą może rozdawać po uważaniu w taki sposób, żeby kupować sobie przychylność wyborców. Natomiast absolutnie nie uderza brak dotacji w rozwój jakiegoś kraju. Warto przypomnieć tu, że rozwój gospodarczy bierze się z pracy, a nie z sypania pieniędzmi poprzez jakieś dofinansowania czy jałmużny, co dobitnie pokazuje historia. Niech każdy sobie zada pytanie, dlaczego Hiszpania i Portugalia nie są najbogatszymi krajami na świecie lub mocarstwami europejskimi, mimo posiadania kolonii w Ameryce już od XVI wieku? Przecież z tych kolonii napłynęło do tych państw mnóstwo złota i srebra, czyli pieniędzy, bo z tych metali się je wytwarzało, a mimo to nie są one mocarstwami. Co się stało, że ogromne ilości tych kruszców nie przyczyniły się do utrzymania ich potęgi? Co więcej, biedniejsze wtedy od nich Francja i Wielka Brytania i nie mające takich źródeł finansowania stały się z czasem bogatsze od Hiszpanii i Portugalii i to one w XIX wieku podzieliły świat między sobą. Francja i Wielka Brytania posiadają dziś broń jądrową i są zaliczane do tzw. państw nuklearnych, co świadczy o pewnej mocarstwowości. A Hiszpania i Portugalia?
Bogactwo nie bierze się z rozdawnictwa, z otrzymanych od kogoś pieniędzy, ale z pracy. Bez pracy nie ma kołaczy, o tym lewacy zdają się zapominać. Nawet, gdybyśmy nie otrzymali złamanego grosza z funduszy europejskich, to nie stalibyśmy się biedniejsi. Biedniejsi stajemy się z powodu wysokich podatków i bzdurnych przepisów prawa, które ograniczają bogacenie się obywateli. Zabijają chęć do pracy, do wytwarzania dóbr i usług. Kraj zawsze bogaty jest bogactwem swoich obywateli. Jeśli przepisy prawa ograniczają możliwości powiększania ich majątku, to tym samym ograniczają bogacenie się kraju. Tę prawdę trzeba powtarzać aż do znudzenia, bo niestety niektórym nadal wydaje się, że dobrobyt bierze się z rozdawnictwa pieniędzy. To tak jak dzieciom wydaje się, że bogactwo bierze się z bankomatu. Wystarczy podejść do maszyny, wpisać PIN, podać kwotę i będziemy już bogaci.
Biurokraci unijni większą szkodę wyrządzą nam coraz głupszym prawem, które wprowadzają, i które cofa nas do czasów komuny, niż odebraniem dotacji. Dlatego niech sobie lewactwo odcina nas od europejskich funduszy i nie żąda, jak to ma miejsce teraz w związku z otrzymywanymi pieniędzmi, wypełniania bzdurnych przepisów prawa, a my swoją drogą zmieńmy rząd na taki, który pozwoli nam Polakom się bogacić. Na taki, który będzie promował przedsiębiorczość, a nie rozdawnictwo, czyli nie będzie ograniczał inicjatywy gospodarczej, jak to ma miejsce teraz, i nie będzie rzucał kłód pod nogi tym, którzy będą chcieli pracować. Nie będzie też zabierał lwiej części owoców naszej pracy poprzez wysokie podatki, żeby kupować sobie wyborców zasiłkami. Promowanie postaw roszczeniowych to szybka droga do degeneracji naszego narodu.
Wymieńmy rząd na taki, który nie będzie się też ośmieszał tym, że od kichnięcia jednego z niedoszłych ministrów nie może się on zebrać, żeby zostać zaprzysiężonym. Jak widać, nie potrzeba wojny, żeby Polskę pozbawić władzy. Sami rządzący się jej pozbawiają i pewnie wyślą się nawzajem na kwarantannę. Pod pewnym względem nie byłoby to złe, bo nie podejmując decyzji mniej nam zaszkodzą.
A swoją drogą, dlaczego chory, przyszły minister edukacji nie założy po prostu maseczki na zaprzysiężenie rządu, żeby chronić pozostałych przed sobą i zabezpieczyć ich przed zarażeniem koronawirusem? Czyżby te nowe gusła jednak nie działały wbrew zapewnieniom ministra zdrowia? Skoro przybywa zarażonych, co jest normalne w sezonie przeziębieniowym, to pewnie tak, więc po co się każe je nosić?
Na miejscu naszych wrogów tylko bym się cieszył, że mamy tak idiotyczne rządy, które boją się zakatarzonego niedoszłego ministra. Co gorsza dla nas ten strach chcą też koniecznie zaszczepić w społeczeństwie. Rozbicie relacji społecznych poprzez wprowadzanie atmosfery wzajemnego zagrożenia nie skończy się dobrze. Póki co nie pozostaje nam nic innego, tylko jak za komuny bierny opór, żeby nie dać się stłamsić, zastraszyć i pozbawić godności. Ciekawe czy Kościół, za komuny jednak jedna z niewielu ostoi normalności, po tym jak dał się na chwilę wpuścić przez obecną władzę na tory prowadzące do ateizacji społeczeństwa, tym razem postawi się ewentualnym ograniczeniom szykowanym na 1 listopada.
Internauta

Napisz komentarz

Projekt witryny

Wykonanie: INFOSTRONY - Adam Podemski, e-mail: adam.podemski@infostrony.pl , Poczta