Menu górne

REKLAMA

  • Reklama
Dziś jest 20 kwietnia 2024 r., imieniny Agnieszki, Teodora



Dobra psu i mucha

Mamy coraz więcej przypadków zachorowań na koronawirusa, a mimo to rząd znosi kolejne restrykcje, co tylko dowodzi, że nic strasznego się nie dzieje.
Można przypuszczać, że cała ta epidemia, epidemia tak właściwie strachu, została specjalnie wywołana, żeby co niektórzy zrobili niezłe interesy, a to na maseczkach, przyłbicach, czy środkach higieny, a niejeden rekin finansowy zarobił na spadkach kursów giełdowych. Niestety, większość społeczeństwa z powodu zamknięcia prawie całej gospodarki straciła. Oprócz wymiernych strat ekonomicznych, są jeszcze te niewymierne związane ze skutkami społecznymi wprowadzonych ograniczeń.
Naczelnik państwa myślał, że i PiS-owi uda się wykorzystać ludzki strach, żeby Andrzej Duda ponownie został prezydentem. Niestety, Jarosław Gowin pokrzyżował mu plany, a wywołany wprowadzonymi restrykcjami kryzys zaczyna odbijać się na nastrojach społecznych, które zaczynają być coraz bardziej nieprzychylne rządowi. Widać to w sondażach poparcia, czy też zaufania. To ostatnie jest dla obecnego prezydenta w wyraźnym trendzie spadkowym. Andrzej Duda ma zaufanie na poziomie niższym niż jego poprzednik Bronisław Komorowski, który przecież przegrał wybory prezydenckie. Ma też największy elektorat negatywny, co nie jest dobrą prognozą przed drugą turą wyborów prezydenckich, a wszystko wskazuje na to, że jednak druga tura się odbędzie. Spadek poparcia dla obecnej ekipy rządzącej słychać też w rozmowach prywatnych. Ludzie po prostu narzekają na swoje położenie ekonomiczne, co nie dziwi, bo wiele firm oprócz zwolnień zastosowało też obniżki pensji jako remedium na spadek przychodów. Z pewnością będzie to miało przełożenie na wynik wyborczy.
Ciekawe, czy władza w związku z pogarszającymi się nastrojami społecznymi nie szykuje się już czasem na wojnę z narodem, skoro kupuje dla policji sprzęt do kontrolowania i pacyfikowania tłumu za ok. 30 mln zł. Zachowanie jakie wykazała wobec protestujących w Warszawie przedsiębiorców pokazuje, że jest to z jej strony jak najbardziej możliwe. Wystarczy, że poczuje się wzmocniona wynikiem wyborczym.
Niemcy w związku z kryzysem obniżają u siebie podatek VAT z 19% na 16%, a nasz rząd nawet nie zrealizował swojej obietnicy wyborczej z 2015r. tj. powrotu do stawki 22%, nie wspominając już o podwyższeniu każdemu kwoty wolnej od podatku. Nawet ma zamiar wprowadzać nowe podatki, co w oczywisty sposób przyczyni się do spowolnienia wychodzenia z kryzysu, bo mniej pieniędzy w portfelach, to mniejsze zakupy. A skoro konsumenci mniej kupują, to firmy ograniczają produkcję.
Rząd zamknął na razie na trzy tygodnie 12 kopalń, a górnikom, żeby oczywiście nie protestowali, obiecał 100% tzw. postojowego, czyli wypłatę pełnej pensji. Widać, że jedne grupy społeczne są dla władzy ważniejsze, a inne mniej ważne lub w ogóle nieważne. Nie zmienia to faktu, że wszyscy za te rozdawnictwo zapłacimy w podatkach, bo przecież dochody pochodzą z pracy, a nie z nic nierobienia. Na otarcie łez dla pozostałych, a dokładnie dla tych co nie płacą abonamentu za propagandę m.in. z TVPiS, wicepremier Jacek Sasin zaapelował do Poczty Polskiej o zaprzestanie ściągania zaległego abonamentu. Jak to mówią dobra psu i mucha. Rządzący i tak jak zabraknie TVPiS pieniędzy to dorzucą im kolejne dwa miliardy z budżetu. NBP dodrukuje i po sprawie.
Jak powiedział kiedyś prezydent USA Ronald Reagan: „Rząd nie jest lekarstwem z tej prostej przyczyny, że to on stanowi problem.”. Prawdziwość tego stwierdzenia wyraźnie widać dziś. Rząd nie ma spójnej koncepcji na wyjście z bałaganu, który sam narobił. Nie dziwi to, bo gdyby rządzili mądrzy ludzie, to by przede wszystkim nie posunęli się do zamknięcia prawie całej gospodarki. Nie ulegliby ani niczyjemu szantażowi, ani można by rzec pewnej modzie na wprowadzanie restrykcji pod pozorem walki z koronawirusem. Co zresztą przybliżyło nas do systemu totalitarnego. Niestety, przeważyła chęć wykorzystania ludzkiego strachu i podkręcenia reakcji społecznych w celu wygrania wyborów prezydenckich. Czyli typowa dla demokratycznych polityków krótkowzroczność. Dla nich nie jest ważne co będzie za kilka lat z Polską, ważne, żeby teraz utrzymali się u władzy. A jeszcze jak wyznają zasadę, że cel uświęca środki, to nie będą zbytnio przejmowali się negatywnymi skutkami swoich decyzji. Tym bardziej jak można było robić niezłe kokosy na środkach ochronnych. W końcu pieniądze nie śmierdzą.
Internauta

Projekt witryny

Wykonanie: INFOSTRONY - Adam Podemski, e-mail: adam.podemski@infostrony.pl , Poczta