Menu górne

REKLAMA

  • Reklama
Dziś jest 24 kwietnia 2024 r., imieniny Grzegorza, Horacego



Wewnętrzny ogród

[w:] "Wyszkowiak" nr 5/2010 z 2 lutego 2010 r.
Środek wszystkiego, najbardziej mocny jest w nas samych. Gdzieś. Wymaga poszukiwania. Znajdować go musisz wiele lat. Całe życie. O szczęściu mówisz, gdy go nie znasz. O szczęściu milczysz, gdy je poznasz. Wtedy szczęście czujesz.

Każdy człowiek ma dwie tożsamości: wewnętrzną i zewnętrzną. Tożsamość wewnętrzna jest to ta, która powoduje, że odczuwamy siebie jako siebie. To nasze myślenie, nasza jaźń, nasze postrzeganie świata, z którym się urodziliśmy. Natomiast tożsamość zewnętrzna to coś na kształt roli, jaką pełnimy w środowisku. Rola ta jest tym bardziej wyraźna, im mniej wyraziści jesteśmy my sami, a tym samym nasza tożsamość wewnętrzna. Dlatego nasze dwie tożsamości nie uzupełniają się. Lub uzupełniają się w sposób odwrotny. Tworzą jedynie coś na wzór fałszywego lustra. Mniejsza skuteczność wewnętrzna, większa na zewnątrz. Cechy duchowe ustępują cechom materialnym. I odwrotnie.

Zazwyczaj utożsamiamy się z tym, co stworzyliśmy „na zewnątrz”. Z domem, pracą, samochodem, stosunkami między ludźmi. Kiedy coś z tych rzeczy stracimy, tracimy również grunt pod nogami. Zawala się świat i światopogląd. Dlatego, że nasza tożsamości wewnętrzna nie jest na tyle zbudowana lub rozwinięta, aby znaleźć w niej wsparcie. Szukamy nowych substytutów tożsamości zewnętrznej. Niestety, te substytuty również w pewnym momencie upadną. Nastanie koniec.

Koniec ma w sobie siłę nowego. Kto końca nie doświadczy, nie zrobi kroku na drodze kształtowania się umysłu.

Był człowiek. Istniał w wymiarze doczesnej egzystencji. Jego dusza była ogrodem, którego nikt nie podlewał.
– Dlaczego nie pielęgnujesz ogrodu wewnątrz siebie? – zapytał kiedyś człowieka jego zatroskany przyjaciel.
– Po co? – pytaniem na pytanie odpowiedział człowiek. – I tak mam go w sobie. On musi sobie poradzić. Nie ma wyjścia. Żyję już tyle lat, a mój ogród wewnętrzny nie zmarniał. Nadal jest.
– Ale nie rozkwitł. Jest taki sam od lat. Nie czerpiesz z niego radości. Nie spacerujesz po nim, czerpiąc natchnienie z jego piękna. Nie ma w nim ukojenia dla ciebie. Po prostu trwacie – powiedział przyjaciel. – Ty i twój zaniedbany ogród. Nic więcej.
– Widocznie tyle wystarczy – odparł butnie człowiek. – Jest mi dobrze.
– A jemu? – zapytał ponownie przyjaciel.
– Chyba też. A dlaczego ma być inaczej? – zdziwił się. Lecz to zdziwienie nie było naiwne. Przepełnione było premedytacją. Instynktem egoizmu.

Któregoś dnia człowieka spotkał kataklizm. Zawaliło się jego życie. Zawiódł ukochaną osobę, bo był na tyle słaby, że nie mógł przezwyciężyć dwuznacznej sytuacji. Chciał mieć i nie chciał tracić. Chciał zyskać, a nie chciał rezygnować. Zawiódł siebie. Zawiódł swoje obietnice i swoje wyobrażenia. Popadł w ciemność.

Błąkał się po swoim ogrodzie. Wewnątrz duszy. Spotykał tylko nieuporządkowane grządki, nie zasiane, porośnięte chwastami. Dopadał go tam coraz mocniejszy smutek. Spotkał się z przyjacielem.
– Nasz mistrz mówił, że w chwilach smutku powinniśmy spacerować po ogrodach duszy i z ich piękna czerpać siłę – żalił się przyjacielowi. – Ale to nieprawda. Mistrz mówił nieprawdę. Z wewnętrznego ogrodu nic się nie czerpie. Tam jest tez smutno, jak na ziemi. Tak samo. Tam nie ma nic.

Przyjaciel był jeszcze bardziej zafrasowany postawą człowieka.
– Gdybyś pielęgnował wewnętrzny pejzaż, kiedy na ziemi dobrze ci się wiodło, teraz mógłbyś przenieść się do swojego ogrodu i z niego czerpać siłę do życia. Ale ty zaniedbałeś to wnętrze. Wystarczyło ci tylko to, co materialne i ziemskie. Nadszedł koniec. Koniec jest przystankiem na drodze nowego. Zatem ruszaj. Tu nie masz co szukać.

Człowiek ruszył w poszukiwaniu nowego. Zajęło mu to wiele lat. Nikt nie wie, czy znalazł.

Zaczerpnijmy z tego naukę. Dbajmy o nasze wewnętrzne ogrody, aby nie stracić szansy na własną mądrość.

Daria Galant

Projekt witryny

Wykonanie: INFOSTRONY - Adam Podemski, e-mail: adam.podemski@infostrony.pl , Poczta