Menu górne

REKLAMA

  • Reklama
Dziś jest 20 kwietnia 2024 r., imieniny Agnieszki, Teodora



Rola życia – ofiara

[w:] „Wyszkowiak” nr 28/2010 z 13 lipca 2010 r.
Są tacy ludzie, dla których bycie ofiarą w życiu jest ich jedynym celem. I jedyną drogą przez życie.

Na pierwszy rzut oka nikt tą ofiarą być nie chce. To oczywiste. Ludzie-ofiary jednak realizują pewną specyficzną filozofię swojego istnienia.

Wszędzie tam, gdzie wchodzi w grę filozofia, powstają również założenia. Gdzie natomiast powstają założenia, nie ma miejsca na spontaniczności, bowiem należy założenia realizować. I to za wszelką cenę. Nawet wtedy, kiedy zmienia się sytuacja i otoczenie, założenia są nadal realizowane. Wówczas, być może już niepotrzebnie.

Nieumiejętność modyfikowania swojego życia w stosunku do okoliczności jest postawą lękową. Modyfikowanie potrzebuje zmian. A zmiany są ciężką sytuacja dla ludzi, którzy mają w sobie lęk. Spontaniczność jest tymczasem wyznacznikiem swobody w życiu i brakiem lęku. Lecz nie powinna to być brawura czy zwykły brak wyobraźni. Tym spontaniczność nie jest. Spontaniczność to energia tworzenia. Tworzenia z radością, biorąc pod uwagę i porażkę, i sukces, jednocześnie. Wtedy w głowie człowieka może pojawić się twórcza myśl, która to myśl przerodzi się w twórczy czyn. Bo istnieją czyny, które twórcze nie są. „Nietwórcze” to każde działanie, jakim kieruje lęk i jakie przez lęk jest motywowane.
Lecz powróćmy do roli w życiu czyli roli ofiary.

Psycholog Colin Simson stworzył tzw. koło ofiary. Wszystko w nim sprowadza się do lęku i nim jest podyktowane. Według owego diagramu, kiedy osądzamy, czujemy opór, napięcie, tłumimy oddech, uciekamy w zachowania „uzależnieniowe”, wówczas poruszamy się po kole ofiary. Człowiek realizuje i opisuje swoje emocje jako chęć życia dobrze i szczęśliwie. To znaczy, bez kłopotów, poniżenia, w bogactwie, sławie, dobrobycie. Głosi to każdy – bez względu na stan posiadania, wykształcenia, świadomości. Lecz okazuje się, że są ludzie, którzy dążą bezwzględnie do samounicestwienia się. Przedstawianie siebie jako ofiary wszystkich i wszystkiego staje się ich nadrzędnym celem. Bez tego celu nie umieją istnieć i nic osiągać. Nie potrafią, jeśli nie czują czyjegoś współczucia i zrozumienia. Współczucie i zrozumienie osiągane jest poprzez generowanie sytuacji tak, że osoba ustawiona w pozycji ofiary odbiera „ciosy od życia”. A to wymaga od innych bezwzględnego honorowania jej nieszczęścia. Bardzo często zatem sprzeciwianie się jakimkolwiek decyzjom ofiary komentowane jest jako bezduszność, gdy tymczasem jest tylko wyrażeniem własnego zdania.
Człowiek o typie „ofiary” charakteryzuje się swoistym egotyzmem, chociaż sprawia wrażenie człowieka oddanego ludziom i sprawie. Jego oddanie nie jest bowiem wyborem, lecz po prostu lękiem przed wchodzeniem w konfrontację ze światem i innymi ludźmi poprzez ujawnianie swojego indywidualizmu. Dlatego owo dobro, przez niego tworzone, nie jest dobrem samym w sobie. Nie jest czystą formą dobra, a jedynie obroną przed światem i jego zagrożeniami. Nie zaś postawą twórczą.

Postawa taka widoczna jest często u ludzi, którzy „poświęcają się”. Potem zaś wymagają rekompensaty tego poświęcenia, chociażby w docenieniu ich. Słowo „domagają się” jest tu bardzo adekwatne. Zaspokojenie ich pragnienia „bycia docenionym” – choć zabrzmi to dziwnie i kontrowersyjnie – jest egoistyczną chęcią przygarnięcia do siebie energii pochlebców. Jeśli zaś ktoś potrzebuje pochwał i ich się domaga – skierowany jest na potrzebę pochlebiania sobie, a co za tym idzie, ukazuje tym samym brak pewności siebie. Swoją wartość określa bowiem oceną innych. Kiedy nie zostanie doceniony, czyli oceniony wyżej, popada w frustrację. Koło ofiary toczy się. Czy wiecie, że osiemdziesiąt procent ludzi na świecie jest ofiarami? Szczególnie samych siebie.

Daria Galant

Projekt witryny

Wykonanie: INFOSTRONY - Adam Podemski, e-mail: adam.podemski@infostrony.pl , Poczta