Menu górne

REKLAMA

  • Reklama
Dziś jest 10 grudnia 2024 r., imieniny Danieli, Julii



Konsumpcjonizm

Co oznacza konsumpcjonizm? Mądre słownik termin ten wyjaśniają jako przekonanie, że możliwe jest osiągnięcie osobistego szczęścia poprzez konsumpcję dóbr i podniesienie statusu poprzez zakup produktów. Oznacza to więc, że konsumpcjonizm jest sposobem na zaspokojenia własnego ego. Krótko mówiąc, można powiedzieć, że konsumpcjonizm jest materialnym egoizmem.
Dlaczego o tym piszę?
Zupełnie nie tak dawno naszła mnie refleksja, że ludzie dokonują niewłaściwego wyboru pomiędzy mieć i być. Większość z nas (a może nawet „większa większość”) stawia mieć przed być. Często takiego wyboru dokonujemy świadomie. Czasami jednak nie zdajemy sobie sprawy z tego, że postanowiliśmy na mieć i zapomnieliśmy o tym, żeby być.
Od dłuższego również czasu obserwuję, że zbyt dużą wagę przywiązujemy do zdobywania nowych rzeczy. Co za tym idzie, zbyt dużo czasu poświęcamy na pracę. Wiadomo bowiem, że jeśli chcemy mieć rzeczy materialne to trzeba stanąć do tzw. wyścigu szczurów. Harujemy więc, staramy się, pracujemy ponad siły. Nie mamy czasu na nic. Z jednej pracy biegniemy do pracy drugiej. Bez słowa sprzeciwu bierzemy kolejne nadgodziny. Jesteśmy zmęczeni, ale cieszymy się, gdyż mamy coraz więcej kasy, którą możemy wydać.
A na co wydajemy? Wydajemy na wszystko! Kupujemy to, co jest potrzebne i to, co wydaje się nam potrzebne, ale wcale takie nie jest.
Konsumpcyjny styl życia to efekt wszechobecnej, natrętnej reklamy. Omamieni reklamami chcemy mieć coraz więcej. Chcemy mieć rzeczy wyjątkowe, mieć to coś, czego nikt inny nie ma. Chcemy mieć coś, co innych wprawi w osłupienie i zachwyt.
Konsumpcyjny styl życia jest również efektem łatwego dostępu do kredytów, pożyczek i tzw. chwilówek. Korzystamy więc, pożyczamy, bierzemy, kupujemy a potem… coraz więcej pracujemy by mieć kasę na spłatę tego, co udało się nam pożyczyć.
Wpadliśmy w szał życia na pokaz. Samochody zmieniamy z młodych na młodsze, z lepszych na jeszcze lepsze i z większych na jeszcze większe. Z uporem muła co 5 lat przeprowadzamy generalny remont domków. Wymieniamy wtedy wszystko co można wymienić. Kupujemy nowsze i większe telewizorki i komputerki. Kupujemy bardziej nowoczesne pralki, zmywarki, lodówki i inne sprzęciory, które rzekomo mają nam ułatwić lub umilić niełatwe, zabiegane życie.
Jednocześnie, nie wiadomo dlaczego uważamy, że nowy samochodzik czy wielkie mieszkanie podniesie nasz społeczny status, a modny, markowy ciuszek zapewni szacunek całego otoczenia. Chcemy stwarzać wrażenie, że jesteśmy bogatsi niż jesteśmy. Uwielbiamy, gdy inni nam zazdroszczą. Wierzymy, że mając dużo kasy i jeśli otacza nas dużo, pięknych (niestety, nie zawsze potrzebnych) rzeczy to… jesteśmy szczęśliwi. Wierzymy, że mając coraz więcej, warto będzie nas znać. Wierzymy, że posiadanie tego czegoś szczególnego sprawi, że będziemy lubiani. Wierzymy również w to, że wtedy będziemy mieli wielu przyjaciół, znajomych, kolegów.
Nie wiadomo kiedy bieg po galeriach handlowych zastąpił nam spacery po parku, wyjazd do lasu na grzyby czy rodzinne spotkanie przy grillu. Hipermarkety stały się miejscem, gdzie razem z rodzinką spędzamy niedzielne popołudnie na kupowaniu kolejnych ciuchów, kosmetyków i rzeczy, które być może poniosą nasz społeczny status.
Powszechne stało się to, że to co wytworzymy pracą własnych rąk, natychmiast przeznaczamy na konsumpcję. Potwierdza to stwierdzenie, że „…większość ludzi żyje z ręki do ust”.
Tak mocno rozpowszechniony konsumpcjonizm ma niestety, negatywny wpływ na społeczne relacje. Zwykłe, przyziemne, normalne potrzeby stabilnego, rodzinnego życia i zwykłych, normalnych, kochanych, niezawodnych przyjaciół zastąpiliśmy pragnieniem posiadania wszystkiego. Co za tym idzie, skupiliśmy się na zarabianiu pieniędzy, które przyczynią się do tego, że będziemy w stanie kupić wiele, a być może nawet będziemy mogli kupić wszystko.
Śmiało można więc powiedzieć, że szerzący się konsumpcjonizm popsuł relacje międzyludzkie. Brak czasu dla rodziny i przyjaciół nagradzamy kolejną materialną rzeczą, kolejnym prezentem jako dowodem naszego „oddania”, „miłości”, „przyjaźni” i „pamięci”.
Ale czy można kupić przyjaźń i miłość?
Czy rzeczy materialne są ważniejsze od relacji międzyludzkich?
Moim zdaniem, nic nie zastąpi rozmowy z drugim człowiekiem. Rodzina i przyjaciele pomogą nam przetrwać nawet najcięższe chwile. Nieszczęśliwy jest bowiem ten, kto w pogoni za pieniądzem i karierą, w pogoni za realizacją tylko swoich marzeń i pragnień przestał dostrzegać innych ludzi.
Jak mówi prof. Zygmunt Bauman „Niezależnie od zasobności naszego portfela i liczby posiadanych kart kredytowych w galeriach handlowych nie znajdziemy miłości ani przyjaźni, radości z posiadania domu, satysfakcji, jakiej dostarcza troska o ukochane osoby albo niesienie pomocy sąsiadom, którzy znaleźli się w potrzebie”.
Niedawno przeczytałam również, że konsumpcja to nie jest coś, co jest związane tylko z jedną klasą. Wystawne życie na pokaz, kupowanie najdroższych rzeczy jest domeną klas wyższych, nie bez przyczyny nazywanej klasą próżniaczą. Kupowanie najdroższych samochodów i budowanie własnego prestiżu to współczesny obraz dawnych uczt na dworach królewskich.
Polscy socjologowie uważają zaś, że my Polacy jesteśmy narodem na dorobku. Jako społeczeństwo nie osiągnęliśmy jeszcze takiego poziomu życia, jaki byśmy mogli uznać za wystarczający. Polscy socjologowie usprawiedliwiają więc po części nasz konsumpcjonizm. Uważają, że istnieje granica, do której największe znaczenie mają wartości materialne. Jeśli dojdziemy do niej, to potem większe znaczenie zaczynają mieć wartości duchowe.
Czytając takie opinie zastanawiam się jednak, czy w szale zarabiania i wydawania ciężko zarobionych pieniędzy będziemy w stanie tę granicę zauważyć.
W jaki sposób odnajdziemy potem przyjaciół, których kiedyś zepchnęliśmy na dalszy plan tylko dlatego, że postanowiliśmy mieć zamiast być?

„Chodząc do pracy, której nie cierpimy, kupujemy rzeczy, których nie potrzebujemy, za pieniądze, których nie mamy, usiłując zaimponować ludziom, których nie lubimy, udając kogoś kim nie jesteśmy” — Fight Club

Judyta
„Wyszkowiak” nr 27 z 8 lipca 2014 r.

Napisz komentarz

Projekt witryny

Wykonanie: INFOSTRONY - Adam Podemski, e-mail: adam.podemski@infostrony.pl , Poczta