Menu górne

REKLAMA

  • Reklama
Dziś jest 29 marca 2024 r., imieniny Eustachego, Wiktora



Prowincja

Żyję na prowincji. Zapewne dla niektórych takie stwierdzenie jest obrazą. Wyszków to prowincja? Bez przesady! Wyszków to miasto, może niezbyt wielkie, ale jednak miasto, a miasto nie może być prowincją. Moim zdaniem Wyszków jest prowincją, dla mnie to określenie nie jest obraźliwe.
Mieszkańcy wielkich miast, np. z Warszawy szydzą z tych, którzy wybrali życie w małym mieście lub na wsi. Mieszkańcy wielkich miast nie wyobrażają sobie życia na prowincji. Życia bez teatrów, opery, muzeów, kin, centrów handlowych. W dużym mieście jest dużo ludzi, dużo samochodów, dużo bloków. W dużym mieście mamy korki, tłok, co i raz nowe objazdy, komunikacje miejską w postaci autobusów i tramwajów. W Warszawie dodatkowo mamy pół metra, którym bardzo się chwalimy.
Żyjąc na prowincji marzymy o życiu w wielkim mieście. Jako młodzi ludzie snujemy plany związane z życiem w wielkim mieście. Uważamy, że tylko tam można robić coś ciekawego. Tylko tam mamy możliwość poznawania nowych, ciekawych, kulturalnych, wyjątkowych ludzi. Tylko wielkie miasto daje nam gwarancję zarabiania wielkich pieniędzy i tylko tam niemal za każdym rogiem czeka na nas awans, który spełni marzenia o brylantowej karcie kredytowej. W wielkim mieście można być anonimowym, nikt nikomu w okna nie zagląda, nikt nikim się nie interesuje. Uważamy, że w wielkim mieście robiąc nawet najgłupszą rzecz i tak pozostaniemy anonimowi, unikniemy plotek i jest szansa, że wieści o naszej głupocie nie dotrą na prowincję, na której się wychowaliśmy.
Niewielu z tych, którzy marzyli o wielkim mieście, w wielkim mieście zostaje. Dla wielu zauroczenie wielkim miastem mija. Zaczyna denerwować ciągły zgiełk, ciągły tłok. Brakuje nam czasu na „uprawianie” kulturowego życia. Zaczynają męczyć korki na ulicach i tłok w wiecznie spóźniających się autobusach. Duże miasto cały czas jest dla nas obce. Duże miasto nigdy nie jest przyjazne, nie można nad nim zapanować, nie można go poznać. Powoli zaczynamy tęsknić za powolnym, monotonnym małomiasteczkowym życiem. Zaczynamy tęsknić za prowincją.
W końcu wracamy. Na prowincji czas płynie wolniej. Żyjąc w małym mieście wiemy, że wychodząc z domu na pewno spotkamy kogoś znajomego. Tam się ktoś do nas uśmiechnie, gdzie indziej ktoś nam pomacha ręką na powitanie. Jeszcze ktoś inny przejdzie obok nas odwracając głowę w drugą stronę. Widocznie nie ma ochoty przywitać się z nami, udaje że nas nie widzi lub nie zna.
Na prowincji szybciej można załatwić urzędową sprawę. Tu jest koleżanka, tam pracuje jakaś znajoma. Na prowincji mamy znajomego lekarza, który bez kolejki w nagłym wypadku załatwi nam wizytę u specjalisty. Na prowincji mamy znajomego nauczyciela, który za pół ceny udzieli dodatkowych lekcji naszej pociesze, gdy na koniec roku będzie jej groziła pała. Na prowincji każdy zna każdego. Być może dlatego prowincja to wylęgarnia plotek. Plotka powstaje z niczego. Tu kogoś zobaczysz, coś dopowiesz, czegoś się domyślisz i jako pewną, sprawdzoną informację przekażesz dalej. Na prowincji pani Hania ze sklepu wyjmie spod lady najświeższe mięsko, pani Basia na poczcie bez okazania dowodu wyda ci list polecony, a pan Kazio z paczką do pracy przyleci tylko po to, byś potem po jej odbiór nie musiał stać w ogonku.
Na prowincji nawet niewielkie wydarzenie skupia całą lokalną społeczność. Jeśli coś będzie się działo, to na pewno się o tym dowiemy. Małe, prowincjonalne miasto jest kameralne, łatwo je poznać, łatwo się w nim zadomowić, łatwo nawiązać nowe znajomości. Jeśli żyjemy na prowincjonalnej wsi, to niemalże każdy przejezdny stanowi tam atrakcję. Ludzie patrzą, obserwują, czasami dopytują, po co tu ktoś przyjechał, kogo szuka, czy przypadkiem nie zabłądził.
Z biegiem lat coraz większym uczuciem zaczęłam darzyć prowincję – wieś, małe miasta i miasteczka. Życie w Wyszkowie zaczęło sprawiać mi przyjemność. Jeszcze nie tak dawno denerwowało mnie, że nasze małe miasto zabiera mi anonimowość. Znam tu wiele osób. Jeśli jednak kogoś nie znam, to nie znaczy, że ludzie nie wiedzą co robię i jak żyję. Nie znają mnie bezpośrednio, ale znają moją rodzinę. Kiedyś uważałam, że nie ma nic gorszego niż urodzić się na prowincji. Jeszcze gorszą rzeczą jest na prowincji mieszkać. Uważałam, że małe miasto jakim jest Wyszków jest nijakie. Ani to wieś, gdzie jesteś blisko natury, ani to miasto, które otwiera możliwości rozwoju. Nie ma tu bowiem dobrego kina, nie ma teatru, nie ma miejsca, gdzie można pójść z koleżanką na kawę, by w spokoju poplotkować.
Nie wiadomo kiedy zaczęłam dostrzegać uroki prowincji. Dzisiaj męczy mnie tłum i natłok wydarzeń, tak charakterystyczny dla dużego miasta. Coraz częściej szukam spokoju i ciszy. Niedawno stwierdziłam, że małym miasteczkom charakteru nadają ludzie w nim mieszkający. Dzięki ludziom małe miasta mają pozytywną energię, której brakuje metropoliom. W większości małych miasteczek znajdują się ludzie perełki, którzy swoim działaniem, swoją pozytywną energią sprawiają, że w mieście coś się dzieje i właśnie tutaj chcemy żyć.
Stwierdziłam, że chyba zaczęłam lubić Wyszków. Zaczynam do niego tęsknić, gdy mnie w nim nie ma. Denerwuje i jednocześnie bawi mnie plotkarstwo ludzi tu mieszkających. Cenię sobie spokój, który mnie otacza, a jednocześnie wkurza monotonia dnia codziennego. Lubię swoje miasto za to, że nigdzie nie muszę się spieszyć. Lubię je za to, że bez zadyszki, w ramach spaceru mogę dojść wszędzie. Czasami coś się tu dzieje, czasami nie dzieje się nic. Mamy korki na ulicach i problem z codziennym parkowaniem. Jest to miejsce, z którego w parę minut można dotrzeć w serce puszczy, by zza krzaków obserwować leśną zwierzynę. Mamy świeże powietrze i wodę, którą możemy pić prosto z kranu.
Życie na prowincji może dać satysfakcję. To tutaj tak łatwo można nabrać dystansu do wielu spraw, można zwolnić, zająć się sobą i wcale nie trzeba się spieszyć. Na prowincji można się wsłuchać w padający deszcz. Na prowincji zimą na ulicach śnieg jest zawsze biały. Na prowincji jest cisza…
„Wielkie miasto nie ucieknie, a spokojne życie na prowincji może wcale nie trwać w nieskończoność…”.

Judyta
„Wyszkowiak” nr 21 z 27 maja 2014 r.

Napisz komentarz

Projekt witryny

Wykonanie: INFOSTRONY - Adam Podemski, e-mail: adam.podemski@infostrony.pl , Poczta