Sok o smaku malinowym
Chciałem kupić niedawno sok malinowy. W supermarkecie znalazłem odpowiednią półkę. Patrzę – są trzy „soki – nie soki” w pięknych kolorowych buteleczkach. Stałem przy tej półeczce piętnaście minut, próbując wybrać najbardziej mi odpowiadający.
Długo to trwało, po pierwsze dlatego, że opisy produktu są wykonane tak drobnym drukiem, że właściwie trzeba zgadywać, co jest napisane. Ale oprócz tego język i sformułowania są mało zrozumiałe. Trzeba się dobrze zastanowić, o co chodzi. Ostatecznie doszedłem do wniosku po analizie opisów, że nie ma w tym sklepie soku malinowego. Są jedynie soki o smaku malinowym i bardzo trudno jest zorientować się, ile w nich zawartości malin. Czego w nich natomiast nie ma ? Ho, hooooo !! Jest syrop glukozowo-fruktozowy, jest woda, cukier, a także koncentrat soku aroniowego i wreszcie jest to, co stało się przyczyną mojej wizyty w sklepie – sok malinowy. Jednak w ilości nieznanej.
Jesteśmy zalewani kłamstwami w ładnym opakowaniu ze wszystkich stron. Dotyczy to również naszej lokalnej władzy. Pisałem już jakiś czas temu w jednym z moich tegorocznych felietonów o oczywistych kłamstwach jednego z naszych burmistrzów, który twierdził, że jesteśmy liderem w pozyskiwaniu funduszy unijnych, a także o Certyfikacie Lidera Aktywności Inwestycyjnej, który otrzymał Urząd Miejski w Wyszkowie pod koniec ubiegłego roku od… uwaga… czasopisma budowanego „Profile”. Sprawa z tym „certyfikatem” to potężna parodia. Prosiłbym każdego, kto znalazłby odrobinę czasu o wpisanie w Google hasła „Certyfikat Lidera Aktywności Inwestycyjnej”. Kto go ostatnio nie otrzymał??? Gmina Andrychów i wiele innych gmin, sanatorium w Inowrocławiu, Bydgoski Park Przemysłowo-Technologiczny, Wyższa Szkoła Ekologii i Zarządzania, liczne starostwa powiatowe. Po prostu sypią certyfikatami jak piachem z wora. A wśród wyróżnionych jest i nasza gmina. To była niezwykle radosna wiadomość, niech społeczność Wyszkowa cieszy się z naszych wspaniałych osiągnięć na niwie inwestycyjnej!!! Tylko dlaczego nasza władza gminna nie chce odpowiedzieć na pytanie, jakie są kryteria przyznawania tego wspaniałego wyróżnienia? Ma to chyba na wiek wieki pozostać słodką tajemnicą dla wyszkowskiego ludu, a także inteligencji.
Ostatnio dowiedzieliśmy się natomiast, że nasz samorząd miejski ponownie znalazł się w czołówce miast, które wydają najmniej na własną administrację. Tym razem jest to ranking poważnego pisma „Wspólnota” o tematyce samorządowej. Powiem tak – nie sprawdzałem zasad przyznawania tego wyróżnienia, ale ranga pisma pozwala zakładać, że to poważna sprawa. To znaczy czytelne, jednoznaczne kryteria oraz poważne grono oceniające. Jest jednak pytanie, co z tego wyróżnienia wynika? Wydatki naszego miejskiego samorządu na administrację są na poziomie 178 zł w przeliczeniu na mieszkańca i są niewysokie w porównaniu z wydatkami wielu innych gmin. I to wszystko. Ale gdyby zastanowić się nad takim rozwiązaniem. Przewidzieć dla jakiejś części pracowników administracyjnych możliwość specjalnych premii za konkretne zadania – ważne zadania rozwojowe dla gminy np. doprowadzenie do poważnego zwiększenia inwestycji lub skuteczne pozyskanie znacznie większych niż do tej pory funduszy unijnych. Proszę się zastanowić. Nasz gminny samorząd pozyskuje średnio bardzo niewiele funduszy zewnętrznych. Są to sumy od 300 tys. zł do ok. 3 mln zł w ostatnich latach. Samorządy lepsze od naszego pozyskują z zewnątrz pieniądze wielokrotnie większe. Dla zainteresowanych podaję kilka przykładów pozyskiwania funduszy unijnych przez gminy miejsko-wiejskie z województwa mazowieckiego z roku 2011: Ciechanów – 18,03 mln zł, Brwinów – 14,9 mln, Łochów – 12,1 mln, Otwock – 9,93 mln. Załóżmy hipotetycznie, że jednej trzeciej pracowników o 50 proc. podwyższamy pensje (np. w postaci premii), ale oczywiście po skutecznym zdobyciu pieniędzy z tych funduszy. Otrzymalibyśmy wówczas wzrost wydatków budżetowych o mniej niż jeden punkt procentowy, czyli wydatki względne na administrację łączne wzrosłyby bardzo nieznacznie w stosunku do budżetu wyjściowego. A w stosunku do budżetu z pozyskanymi nowymi funduszami nawet mogłyby zmaleć z tego powodu, że równocześnie wzrastają inwestycje i gmina zaczyna wchodzić na ścieżkę rozwoju. Czy takie myślenie nie mogłoby obowiązywać u nas? Komu potrzebny ten najtańszy samorząd? Lepiej byłoby chyba mieć samorząd dynamicznie rozwijający się. Tak sądzę. Dlatego, niestety, nasz samorząd kojarzy mi się bardzo z sokiem o smaku malinowym, w którym tego co najistotniejsze, tzn. malin prawie nie ma.
Marek Głowacki
„Wyszkowiak” nr 38 z 17 września 2013 r.
Jesteśmy zalewani kłamstwami w ładnym opakowaniu ze wszystkich stron. Dotyczy to również naszej lokalnej władzy. Pisałem już jakiś czas temu w jednym z moich tegorocznych felietonów o oczywistych kłamstwach jednego z naszych burmistrzów, który twierdził, że jesteśmy liderem w pozyskiwaniu funduszy unijnych, a także o Certyfikacie Lidera Aktywności Inwestycyjnej, który otrzymał Urząd Miejski w Wyszkowie pod koniec ubiegłego roku od… uwaga… czasopisma budowanego „Profile”. Sprawa z tym „certyfikatem” to potężna parodia. Prosiłbym każdego, kto znalazłby odrobinę czasu o wpisanie w Google hasła „Certyfikat Lidera Aktywności Inwestycyjnej”. Kto go ostatnio nie otrzymał??? Gmina Andrychów i wiele innych gmin, sanatorium w Inowrocławiu, Bydgoski Park Przemysłowo-Technologiczny, Wyższa Szkoła Ekologii i Zarządzania, liczne starostwa powiatowe. Po prostu sypią certyfikatami jak piachem z wora. A wśród wyróżnionych jest i nasza gmina. To była niezwykle radosna wiadomość, niech społeczność Wyszkowa cieszy się z naszych wspaniałych osiągnięć na niwie inwestycyjnej!!! Tylko dlaczego nasza władza gminna nie chce odpowiedzieć na pytanie, jakie są kryteria przyznawania tego wspaniałego wyróżnienia? Ma to chyba na wiek wieki pozostać słodką tajemnicą dla wyszkowskiego ludu, a także inteligencji.
Ostatnio dowiedzieliśmy się natomiast, że nasz samorząd miejski ponownie znalazł się w czołówce miast, które wydają najmniej na własną administrację. Tym razem jest to ranking poważnego pisma „Wspólnota” o tematyce samorządowej. Powiem tak – nie sprawdzałem zasad przyznawania tego wyróżnienia, ale ranga pisma pozwala zakładać, że to poważna sprawa. To znaczy czytelne, jednoznaczne kryteria oraz poważne grono oceniające. Jest jednak pytanie, co z tego wyróżnienia wynika? Wydatki naszego miejskiego samorządu na administrację są na poziomie 178 zł w przeliczeniu na mieszkańca i są niewysokie w porównaniu z wydatkami wielu innych gmin. I to wszystko. Ale gdyby zastanowić się nad takim rozwiązaniem. Przewidzieć dla jakiejś części pracowników administracyjnych możliwość specjalnych premii za konkretne zadania – ważne zadania rozwojowe dla gminy np. doprowadzenie do poważnego zwiększenia inwestycji lub skuteczne pozyskanie znacznie większych niż do tej pory funduszy unijnych. Proszę się zastanowić. Nasz gminny samorząd pozyskuje średnio bardzo niewiele funduszy zewnętrznych. Są to sumy od 300 tys. zł do ok. 3 mln zł w ostatnich latach. Samorządy lepsze od naszego pozyskują z zewnątrz pieniądze wielokrotnie większe. Dla zainteresowanych podaję kilka przykładów pozyskiwania funduszy unijnych przez gminy miejsko-wiejskie z województwa mazowieckiego z roku 2011: Ciechanów – 18,03 mln zł, Brwinów – 14,9 mln, Łochów – 12,1 mln, Otwock – 9,93 mln. Załóżmy hipotetycznie, że jednej trzeciej pracowników o 50 proc. podwyższamy pensje (np. w postaci premii), ale oczywiście po skutecznym zdobyciu pieniędzy z tych funduszy. Otrzymalibyśmy wówczas wzrost wydatków budżetowych o mniej niż jeden punkt procentowy, czyli wydatki względne na administrację łączne wzrosłyby bardzo nieznacznie w stosunku do budżetu wyjściowego. A w stosunku do budżetu z pozyskanymi nowymi funduszami nawet mogłyby zmaleć z tego powodu, że równocześnie wzrastają inwestycje i gmina zaczyna wchodzić na ścieżkę rozwoju. Czy takie myślenie nie mogłoby obowiązywać u nas? Komu potrzebny ten najtańszy samorząd? Lepiej byłoby chyba mieć samorząd dynamicznie rozwijający się. Tak sądzę. Dlatego, niestety, nasz samorząd kojarzy mi się bardzo z sokiem o smaku malinowym, w którym tego co najistotniejsze, tzn. malin prawie nie ma.
Marek Głowacki
„Wyszkowiak” nr 38 z 17 września 2013 r.
Napisz komentarz
- Komentarze naruszające netykietę nie będą publikowane.
- Komentarze promujące własne np. strony, produkty itp. nie będą publikowane.
- Za treść komentarza odpowiada jego autor.
- Regulamin komentowania w serwisie wyszkowiak.pl