Gorące lato w pełni
Siadając do komputera planowałem napisać prawdziwie wakacyjny, lekki tekst. Coś, co pasowałoby do klimatu górskich wędrówek, morskich kąpieli i popołudniowego grillowania. Ale dokładnie w dniu, w którym zabierałem się do pracy, czwórka dzieciaków na oczach matki utonęła w Warcie. Wiadomość ta uderzyła mnie tym bardziej, że to przecież u nas – w Narwi i Bugu każdego roku giną dziesiątki osób.
Śmierć, szczególnie ta nagła i bezsensowna, burzy nasz świat. Nagle brakuje nam słów, a wszystko to, co wydawało się nam logiczne przestaje mieć znaczenie. Wobec takich zdarzeń wszyscy jesteśmy... po prostu głupi. Moment zderzenia z kruchością i ulotnością życia jest dla nas zbyt trudny do udźwignięcia. To dlatego niemal natychmiast stawiamy pytanie „dlaczego” i próbujemy znaleźć na nie odpowiedź. Próbujemy znaleźć tych, którzy za bezsens śmierci są odpowiedzialni.
Ten właśnie scenariusz powtarzany jest teraz, gdy czwórka rodzeństwa straciła życie w nurcie Warty. Prokuratura nie wyklucza postawienia zarzutów matce, media oskarżają władze gminy. W świecie, który tak bardzo chcemy kontrolować trudno nam pogodzić się z faktem, że zdarzyć się może coś, na co po prostu nie mamy wpływu.
Pozwolę sobie minimalnie odejść od tematu, by poruszyć kwestię legislacyjnych absurdów. 18 sierpnia 2011 roku – tuż przed końcem poprzedniej kadencji Parlamentu – przyjęto „Ustawę o bezpieczeństwie osób przebywających na obszarach wodnych”. W myśl ustawy, odpowiedzialnymi za bezpieczeństwo nad wodami zostali wójtowie i burmistrzowie „zarządzający obszarami wodnymi”. Samorządy – rzecz jasna – nie otrzymały w związku z nowym zakresem odpowiedzialności dodatkowych środków finansowych, natomiast lista ich zadań znacznie wzrosła. To one mają „finansować i organizować działania ratownicze”, to one prowadzić mają działania profilaktyczne i edukacyjne, to one wreszcie mają obowiązek oznakować i objąć nadzorem tzw. miejsca niebezpieczne. To fantastyczna lista życzeń. Trudno mi jednak oprzeć się wrażeniu, że jedynymi efektami ustawy będzie z jednej strony łatwość oskarżania wójtów o wypadki na rzekach, a z drugiej wprowadzenie przez samorządy całkowitego zakazu kąpieli poza wyznaczonymi przez gminę kąpieliskami. To z kolei jest niczym innym, jak zamachem na jakże podstawowe poczucie wolności.
Czy mamy więc jakieś wyjście? Postawmy sobie to pytanie nie domagając się natychmiastowej odpowiedzi. W obliczu tragedii nad Wartą nie chcę być tym, który z łatwością oskarża bądź rozgrzesza. Chcę choć przez chwilę pomilczeć.
B. Bodio
„Wyszkowiak” nr 33 z 13 sierpnia 2013 r.
Ten właśnie scenariusz powtarzany jest teraz, gdy czwórka rodzeństwa straciła życie w nurcie Warty. Prokuratura nie wyklucza postawienia zarzutów matce, media oskarżają władze gminy. W świecie, który tak bardzo chcemy kontrolować trudno nam pogodzić się z faktem, że zdarzyć się może coś, na co po prostu nie mamy wpływu.
Pozwolę sobie minimalnie odejść od tematu, by poruszyć kwestię legislacyjnych absurdów. 18 sierpnia 2011 roku – tuż przed końcem poprzedniej kadencji Parlamentu – przyjęto „Ustawę o bezpieczeństwie osób przebywających na obszarach wodnych”. W myśl ustawy, odpowiedzialnymi za bezpieczeństwo nad wodami zostali wójtowie i burmistrzowie „zarządzający obszarami wodnymi”. Samorządy – rzecz jasna – nie otrzymały w związku z nowym zakresem odpowiedzialności dodatkowych środków finansowych, natomiast lista ich zadań znacznie wzrosła. To one mają „finansować i organizować działania ratownicze”, to one prowadzić mają działania profilaktyczne i edukacyjne, to one wreszcie mają obowiązek oznakować i objąć nadzorem tzw. miejsca niebezpieczne. To fantastyczna lista życzeń. Trudno mi jednak oprzeć się wrażeniu, że jedynymi efektami ustawy będzie z jednej strony łatwość oskarżania wójtów o wypadki na rzekach, a z drugiej wprowadzenie przez samorządy całkowitego zakazu kąpieli poza wyznaczonymi przez gminę kąpieliskami. To z kolei jest niczym innym, jak zamachem na jakże podstawowe poczucie wolności.
Czy mamy więc jakieś wyjście? Postawmy sobie to pytanie nie domagając się natychmiastowej odpowiedzi. W obliczu tragedii nad Wartą nie chcę być tym, który z łatwością oskarża bądź rozgrzesza. Chcę choć przez chwilę pomilczeć.
B. Bodio
„Wyszkowiak” nr 33 z 13 sierpnia 2013 r.
Napisz komentarz
- Komentarze naruszające netykietę nie będą publikowane.
- Komentarze promujące własne np. strony, produkty itp. nie będą publikowane.
- Za treść komentarza odpowiada jego autor.
- Regulamin komentowania w serwisie wyszkowiak.pl