Reklamy, reklamy, reklamy
Któż z nas nie zaklął siarczyście pod nosem, gdy w trakcie oglądania filmu jakiegoś, w najciekawszym jego momencie, na ekranie pojawiły się reklamy. Jedną reklamkę malutką przełknąć by można było, no dwie ewentualnie też jeszcze. Medal jednak wręczyć należy temu, kto potrafi spokojnie przełknąć filmowe reklamy w całości.
Blok reklamowy, jak to się cudnie nazywa, faktycznie jest blokiem i to nie małym wcale. Tak naprawdę to wielkie gmaszysko. Z ciekawości kiedyś sprawdziłam, że nawet 20-minutowa przerwa może się nam wtedy trafić. Można więc w wolnym czasie zająć się różnymi sprawami, jeśli nie życzymy sobie gapić się w reklamy. Czasu starczy praktycznie na wszystko co człowiek sobie potrafi wymyślić. Można okna umyć, herbatę zrobić, papierosa zapalić, pranie rozwiesić, z koleżanką przez telefon poplotkować, z dzieckiem się pokłócić, posprzątać, kolację dla siebie przygotować, wykąpać się, gazetę przekartkować, a jeśli się postaramy i marudzić za bardzo nie będziemy, czasu na seks również nam starczy.
Już nie raz zdarzyło mi się zapomnieć o filmie, który właśnie oglądałam, gdyż w czasie przydługiej przerwy reklamowej, coś innego moją uwagę przykuło. Zdarzyło mi się również, że skacząc z nudów z kanału na kanał kompletnie zapomniałam, gdzie oglądany film się znajduje.
Nie lubię reklam. Zdarza mi się jednak reklamy oglądać. Rzadko która potrafi wzbudzić mój zachwyt. Niektóre mnie rozśmieszają. Nigdy nie wzruszyłam się na żadnej, natomiast wiele reklam wyzwala we mnie negatywne emocje.
Jeśli już zdarzy mi się na reklamy gapić, z niepokojem widzę jak po raz kolejny wypacykowana panienka biega z mopem po chałupie, kurze śliczną ściereczką ściera i martwi się czy proszek, który posiada usunie plamki na koszulce jej dziecka. Panienka martwi się, czym wannę ma umyć, na ile naczyń kropelka płynu wystarczy i jaka tabletka nie zostawi smug na wymytych kieliszkach. Szesnastoletnia dziewczynka krem dla kobiet dojrzałych reklamuje i o jego skuteczności zapewnia. Przystojny młodzieniec kolejny kufel piwa z pianką na 3 palce wychyla, z pogardą najnowszej klasy samochód reklamuje i bez wysiłku wygrywa maraton w butach z najnowszej kolekcji Nike. Przewidywalne są te nasze reklamy. Perełki jakieś rzadko się zdarzają.
Reklamy silnie na nas oddziaływają. Nikt nie jest na nie odporny. Wcześniej czy później coś tam pod wpływem reklamy kupimy. Skoro takie świetne, to czemu mamy nie spróbować? Również mi zdarzyło się kupić jakieś badziewie tylko dlatego, że miła kobitka powiedziała, że warto.
Największe oddziaływanie reklamy mają na dzieci. Dzięki nim nasze pociechy jęczą o kolejny nowy telefon, samobudujące klocki lub gadającego misia chcą dostać. W sklepach wypatrują najnowszych smaków gum do żucia, limitowanych edycji coca coli i barwiących na zielono język lizaków.
Głupiejemy w sklepie, gdy przyjdzie nam pastę do zębów kupić, gdyż analizując kolejne reklamy przypuszczać można, że na raz kilku past używać należy. Ta wybiela, inna usuwa, kolejna gładzi zęby. Która jest tą idealną, nikt tak naprawdę nie wie. Tylko zdrowy rozsądek pozwoli nam odpowiedniego wyboru dokonać. Być może będzie to ta, której reklamy nigdy nie widzieliśmy, bo jej po prostu nie ma.
Dzięki reklamom firmy żyją. Grubą kasę wykładają na ich produkcję i emisję. Chociaż właściwie to kasę tę wykładamy my sami. Koszty reklamy wliczone są wszak w cenę towaru, który kupujemy. Może dlatego właśnie warto kupować to, co nie jest reklamowane?
Reklamy to nie tylko to, co w telewizji nam się pokazuje. Cała masa reklam jest w gazetach, na bilbordach, przy ulicach płachty wielkie są rozwieszane, nawet w naszych prywatnych skrzynkach pocztowych reklamy znajdujemy. Dla mnie bardzo irytujące są te, które zamiast listów ze skrzynki wyciągam. Kilogramy ulotek, których nigdy nie czytam ze złością wytrwale wywalam do śmieci. Smutno mi, że kolejny raz zamiast listu ofertę handlową kolejnego sklepu dostaję. Jeszcze smutniej, gdy wśród reklamowych śmieci znajduję kolejny rachunek do opłacenia.
Najtańszą reklamą jest ta, za którą płacić nie trzeba. Każdy taką chciałby mieć. Zdawać by się mogło, że jest to nierealne. Nic bardziej mylnego. Wyczaiłam niedawno wielką darmową reklamę nowo otwartego salonu kosmetycznego w Wyszkowie. Grzebiąc w necie, nie przypadkiem, strona Tuby Wyszkowa mi się otworzyła. Z lekkim niedowierzaniem zobaczyłam sporej wielkości artykulik ozdobiony wieloma fotkami z uroczystego otwarcia nowego dziecka żony naszego burmistrza – salonu kosmetycznego Tanrei. Oczy szeroko otworzyłam, pieśń pochwalną o wyjątkowości saloniku przeczytałam i zaczęłam się zastanawiać. Wyszków małym miasteczkiem nie jest. To nie pierwszy gabinecik, który u nas powstał. Co i raz coś nowego się pojawia w jakiejś części naszego miasta. Jedne saloniki czy sklepiki powstają, wytrwale walczą o przetrwanie i walkę tę wygrywają, inne tak szybko jak powstały tak szybko znikają. Ostatnio głośne było otwarcie sklepu Kauflad. Nie ma się czemu dziwić. Pracę tam kilkadziesiąt osób znalazło, promocje jakieś na otwarciu mieli, to i pisać o czym było. Nie przypominam sobie jednak, aby tak głośno, hucznie i medialnie otwarty był jakiś prywatny bądź co bądź nie taki znów wielki gabinecik kosmetyczny. Darmową reklamę pani burmistrzowa dostała. Być może zupełnie przypadkiem Tuba Wyszkowa się tam zjawiła. Jeździła, jeździła po Wyszkowie Tuba i nowości lub sensacji szukała. Nagle zobaczyła, że uroczyste otwarcie salonu się odbywa. Wiem jednak niestety, że przypadkowości nie ma tu żadnej. Tuba przybyła i relację z tego wyjątkowego wydarzenia przedstawiła. Gdyby gabinecik jakaś tam pani Wiesia Nowak otwierała, nasza miejska Tuba nie wykazałaby zainteresowania tym tematem. Jeśli interesik dotyczy miejskiego VIP-a (?) zainteresowanie lokalnych mediów się pojawiło. Zawsze można plusik złapać, zdjęcie z burmistrzową zrobić można, można nawet z jej mężem rękę przypadkiem uścisnąć. Nigdy nie wiadomo, czy w przyszłości znajomość taka się nie przyda.
Przypadkowo zupełnie dowiedziałam się, że nie tylko internetowy portalik zaproszenie na imprezę dostał. Inne lokalne media również doznały zaszczytu możliwości napisania o wyjątkowym wydarzeniu, jakim było otwarcie gabinetu pani burmistrzowej. Czy skorzystały? Myślę, że należy spytać redaktorów naczelnych naszych gazetek.
Pomyślałam sobie, że niejeden wyszkowski malutki biznesmen chciałby dostać taką darmową reklamkę. Niestety, na zainteresowanie Tubci lub prasy lokalnej nie ma co liczyć. Samochodzik Tuby po mieście się kręci, dziennikarze biegają i sensacji szukają, nie należy jednak wierzyć w to, że na otwarciu kolejnego, przypadkowego sklepiku ktokolwiek się pojawi. Na darmową reklamę proszę więc nie liczyć, niestety.
Judyta
„Wyszkowiak” nr 26 z 25 czerwca 2013 r.
Już nie raz zdarzyło mi się zapomnieć o filmie, który właśnie oglądałam, gdyż w czasie przydługiej przerwy reklamowej, coś innego moją uwagę przykuło. Zdarzyło mi się również, że skacząc z nudów z kanału na kanał kompletnie zapomniałam, gdzie oglądany film się znajduje.
Nie lubię reklam. Zdarza mi się jednak reklamy oglądać. Rzadko która potrafi wzbudzić mój zachwyt. Niektóre mnie rozśmieszają. Nigdy nie wzruszyłam się na żadnej, natomiast wiele reklam wyzwala we mnie negatywne emocje.
Jeśli już zdarzy mi się na reklamy gapić, z niepokojem widzę jak po raz kolejny wypacykowana panienka biega z mopem po chałupie, kurze śliczną ściereczką ściera i martwi się czy proszek, który posiada usunie plamki na koszulce jej dziecka. Panienka martwi się, czym wannę ma umyć, na ile naczyń kropelka płynu wystarczy i jaka tabletka nie zostawi smug na wymytych kieliszkach. Szesnastoletnia dziewczynka krem dla kobiet dojrzałych reklamuje i o jego skuteczności zapewnia. Przystojny młodzieniec kolejny kufel piwa z pianką na 3 palce wychyla, z pogardą najnowszej klasy samochód reklamuje i bez wysiłku wygrywa maraton w butach z najnowszej kolekcji Nike. Przewidywalne są te nasze reklamy. Perełki jakieś rzadko się zdarzają.
Reklamy silnie na nas oddziaływają. Nikt nie jest na nie odporny. Wcześniej czy później coś tam pod wpływem reklamy kupimy. Skoro takie świetne, to czemu mamy nie spróbować? Również mi zdarzyło się kupić jakieś badziewie tylko dlatego, że miła kobitka powiedziała, że warto.
Największe oddziaływanie reklamy mają na dzieci. Dzięki nim nasze pociechy jęczą o kolejny nowy telefon, samobudujące klocki lub gadającego misia chcą dostać. W sklepach wypatrują najnowszych smaków gum do żucia, limitowanych edycji coca coli i barwiących na zielono język lizaków.
Głupiejemy w sklepie, gdy przyjdzie nam pastę do zębów kupić, gdyż analizując kolejne reklamy przypuszczać można, że na raz kilku past używać należy. Ta wybiela, inna usuwa, kolejna gładzi zęby. Która jest tą idealną, nikt tak naprawdę nie wie. Tylko zdrowy rozsądek pozwoli nam odpowiedniego wyboru dokonać. Być może będzie to ta, której reklamy nigdy nie widzieliśmy, bo jej po prostu nie ma.
Dzięki reklamom firmy żyją. Grubą kasę wykładają na ich produkcję i emisję. Chociaż właściwie to kasę tę wykładamy my sami. Koszty reklamy wliczone są wszak w cenę towaru, który kupujemy. Może dlatego właśnie warto kupować to, co nie jest reklamowane?
Reklamy to nie tylko to, co w telewizji nam się pokazuje. Cała masa reklam jest w gazetach, na bilbordach, przy ulicach płachty wielkie są rozwieszane, nawet w naszych prywatnych skrzynkach pocztowych reklamy znajdujemy. Dla mnie bardzo irytujące są te, które zamiast listów ze skrzynki wyciągam. Kilogramy ulotek, których nigdy nie czytam ze złością wytrwale wywalam do śmieci. Smutno mi, że kolejny raz zamiast listu ofertę handlową kolejnego sklepu dostaję. Jeszcze smutniej, gdy wśród reklamowych śmieci znajduję kolejny rachunek do opłacenia.
Najtańszą reklamą jest ta, za którą płacić nie trzeba. Każdy taką chciałby mieć. Zdawać by się mogło, że jest to nierealne. Nic bardziej mylnego. Wyczaiłam niedawno wielką darmową reklamę nowo otwartego salonu kosmetycznego w Wyszkowie. Grzebiąc w necie, nie przypadkiem, strona Tuby Wyszkowa mi się otworzyła. Z lekkim niedowierzaniem zobaczyłam sporej wielkości artykulik ozdobiony wieloma fotkami z uroczystego otwarcia nowego dziecka żony naszego burmistrza – salonu kosmetycznego Tanrei. Oczy szeroko otworzyłam, pieśń pochwalną o wyjątkowości saloniku przeczytałam i zaczęłam się zastanawiać. Wyszków małym miasteczkiem nie jest. To nie pierwszy gabinecik, który u nas powstał. Co i raz coś nowego się pojawia w jakiejś części naszego miasta. Jedne saloniki czy sklepiki powstają, wytrwale walczą o przetrwanie i walkę tę wygrywają, inne tak szybko jak powstały tak szybko znikają. Ostatnio głośne było otwarcie sklepu Kauflad. Nie ma się czemu dziwić. Pracę tam kilkadziesiąt osób znalazło, promocje jakieś na otwarciu mieli, to i pisać o czym było. Nie przypominam sobie jednak, aby tak głośno, hucznie i medialnie otwarty był jakiś prywatny bądź co bądź nie taki znów wielki gabinecik kosmetyczny. Darmową reklamę pani burmistrzowa dostała. Być może zupełnie przypadkiem Tuba Wyszkowa się tam zjawiła. Jeździła, jeździła po Wyszkowie Tuba i nowości lub sensacji szukała. Nagle zobaczyła, że uroczyste otwarcie salonu się odbywa. Wiem jednak niestety, że przypadkowości nie ma tu żadnej. Tuba przybyła i relację z tego wyjątkowego wydarzenia przedstawiła. Gdyby gabinecik jakaś tam pani Wiesia Nowak otwierała, nasza miejska Tuba nie wykazałaby zainteresowania tym tematem. Jeśli interesik dotyczy miejskiego VIP-a (?) zainteresowanie lokalnych mediów się pojawiło. Zawsze można plusik złapać, zdjęcie z burmistrzową zrobić można, można nawet z jej mężem rękę przypadkiem uścisnąć. Nigdy nie wiadomo, czy w przyszłości znajomość taka się nie przyda.
Przypadkowo zupełnie dowiedziałam się, że nie tylko internetowy portalik zaproszenie na imprezę dostał. Inne lokalne media również doznały zaszczytu możliwości napisania o wyjątkowym wydarzeniu, jakim było otwarcie gabinetu pani burmistrzowej. Czy skorzystały? Myślę, że należy spytać redaktorów naczelnych naszych gazetek.
Pomyślałam sobie, że niejeden wyszkowski malutki biznesmen chciałby dostać taką darmową reklamkę. Niestety, na zainteresowanie Tubci lub prasy lokalnej nie ma co liczyć. Samochodzik Tuby po mieście się kręci, dziennikarze biegają i sensacji szukają, nie należy jednak wierzyć w to, że na otwarciu kolejnego, przypadkowego sklepiku ktokolwiek się pojawi. Na darmową reklamę proszę więc nie liczyć, niestety.
Judyta
„Wyszkowiak” nr 26 z 25 czerwca 2013 r.
Napisz komentarz
- Komentarze naruszające netykietę nie będą publikowane.
- Komentarze promujące własne np. strony, produkty itp. nie będą publikowane.
- Za treść komentarza odpowiada jego autor.
- Regulamin komentowania w serwisie wyszkowiak.pl