Menu górne

REKLAMA

  • Reklama
Dziś jest 21 listopada 2024 r., imieniny Janusza, Konrada



„W pośredniaku byłeś?”

„Jakie one mają być te studenty, jak one mają takich nauczycieli” – to cytat z popularnej komedii „Kogel – Mogel”. Jakże trafnie oddaje on smutny obraz przekazywany nam w ostatnich dniach Centralna Komisja Egzaminacyjna skompromitowała się przygotowując arkusze maturalne z informatyki i fizyki.
Na szczęście mamy bystrych i inteligentnych uczniów, którzy błyskawicznie wychwycili błędy. Niestety, w podobnym tonie nie możemy wypowiedzieć się o wszystkich profesorach. Ba! Niektórzy z nich są wręcz fatalni i stają się powodem do wstydu… Taka sytuacja, już po raz drugi, miała miejsce w naszym regionie. Pani poseł, doktor Krystyna Pawłowicz skompromitowała się dużo bardziej niż egzaminatorzy. Po raz kolejny ośmieszyła Ostrołękę i uczelnię, z którą jest związana. Jej wypowiedzi, nacechowane pogardą i brakiem szacunku dla innych, stały się powodem wstydu dla wielu spośród jej wyborców… To przykre, kiedy osoba, która winna świecić przykładem zachowuje się jak cytowana portierka Walczakowa, z komedii z lat osiemdziesiątych. Czasy się zmieniają, ale nie wszyscy za zmianami nadążają. Pozostaje mieć nadzieję, że ludzie nie będą oceniać kadr naukowych przez pryzmat tych smutnych przypadków. Dla abiturientów i absolwentów problemy rynku pracy są o wiele ważniejsze niż wstyd za język pani poseł.
Według najnowszych badań NBP, zaledwie 10-15 proc. ofert pracy trafia do tzw. pośredniaków. Pozostała ich część kierowana jest do prywatnych podmiotów i komercyjnych serwisów internetowych. Dlaczego tak się dzieje? Bo prywatne serwisy są dużo bardziej skuteczne w znajdowaniu pracy i pracowników. Pytanie, czy wynika to z winy i opieszałości urzędników pracujących w Urzędach Pracy? Czy też może, bieżący stan rzeczy determinują inne czynniki? Trudno jednoznacznie wskazać winnego. Do tej sytuacji po części przyczyniają się ludzie, którzy zamiast przyjąć ofertę pracy (nawet za minimalną krajową), wolą podpisać papierek i bez żadnego wysiłku otrzymywać zasiłek na konto, lub otrzymać zaświadczenie upoważniające do otrzymywania pomocy społecznej. Parafrazując: lepsze 600 złotych zasiłku niż 1 600 zł pensji.
Lenistwo to nie jedyny powód niskiej skuteczności PUP-ów. W ostatnim czasie dr Joanna Tyrowicz z Uniwersytetu Warszawskiego, opublikowała wyniki badań, które miały zbadać przyczynę tak słabej efektywności Urzędów. Wnioski są porażające. Aż 299 urzędów z 381, nie odpowiedziało na przesłane oferty pracy… Coś niewiarygodnego. Ponadto wielu urzędników wolało skupić się na fikcyjnych działaniach (np. organizowanie targów pracy) tylko dlatego, że te są dobrze widziane przez starostów, którzy nadzorują pracę PUP-ów. Podobnych sytuacji było więcej i nie starczyłoby mi miejsca, aby opisać dokładnie każdą z nich. Wniosek z tego jeden – środki finansowe przekazywane na aktywizację zawodową, wykorzystywane są nieefektywnie. Dla pracodawcy ważne są kompetencje, zawód, predyspozycje i CHĘĆ do pracy. Dla urzędów ważniejsze jest to, jaką etykietę otrzymuje osoba poszukująca pracy, np.: „bezrobotni do 25 roku” „50 plus”, „bezrobotni samotnie wychowujący dzieci” etc. A w najgorszej sytuacji są osoby, które nie mogą znaleźć pracy od 10 miesięcy, bowiem bycie niezatrudnionym przez 12 miesięcy, z automatu przypisuje etykietę tzw. „długotrwałego”. Wówczas „wartość” na rynku pracy identyczna jak osoby, która poszukuje pracy od 12 lat.
Niestety, zły system pracy wielu urzędów w połączeniu z ludzkim lenistwem jest barierą nie do przekroczenia. Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej planuje wdrożyć program, którego celem jest aktywizacja zawodowa „długotrwałych”. Niestety, pomysł ten jest skazany na niepowodzenie. Wiele długotrwale bezrobotnych osób woli siedzieć w domu i brać zasiłek. Cała para pójdzie w gwizdek.
A przecież można pomyśleć o współpracy z organizacjami pozarządowymi, które mają doświadczenie w zwalczaniu bezrobocia? Dlaczego nie wesprze się ich kwotą większą niż 1,2 proc. z 8 miliardów, przeznaczonych na program „Kapitał Ludzki”? Trudno mi powiedzieć…
Państwowe pośrednictwo pracy nie zdaje egzaminu. Mimo wszystko, ma swoich zwolenników. Głównie polityków, którzy w posadzie dyrektora widzą łakomy kąsek dla swojego ugrupowania. Wszak to on będzie zarządzał środkami finansowymi, które przeznaczone są na poszukiwania pracy i walkę z bezrobociem. Na szczęście, nadzieja umiera ostatnia, bo nie wszystkie urzędy działają w ten sposób.

B. Bodio
„Wyszkowiak” nr 23 z 4 czerwca 2013 r.

Napisz komentarz

Projekt witryny

Wykonanie: INFOSTRONY - Adam Podemski, e-mail: adam.podemski@infostrony.pl , Poczta