Ze skrajności w skrajność...
Jesteśmy wspaniałym narodem. Potrafimy się zjednoczyć i wspierać w najtrudniejszych chwilach. Znamy swoją wartość i jesteśmy świadomi naszej tożsamości. Przetrwaliśmy wiele: trudne czasy w okresie formowania się państwa polskiego, rozbiory i dwie wojny. Jednak, jako naród mamy wspólną, na szczęście niegroźną, wadę – lubimy popadać ze skrajności w skrajność. Ze stanu ogromnej radości i szczęścia, w ciągu kilku chwil „staczamy się” do stanów nieomal depresyjnych. Wówczas nie docierają do nas racjonalne argumenty, tłumaczące w prosty sposób, dlaczego stało się tak a nie inaczej.
I choć w powyższym akapicie generalizuję i uproszczam, to jest w tym wszystkim ziarno prawdy. Idealnym przykładem ogromnej amplitudy naszych emocji jest zakup Dreamlinera, przez Polskie Linie Lotnicze LOT. Jego zakupienie i powitanie w Polsce, to zjawisko niezwykłe w skali świata. Już dawno żadna maszyna nie wywołała tak skrajnych emocji, jak wspomniany Boeing 787.
Według różnych szacunków, na promocję i powitanie najnowocześniejszego samolotu pasażerskiego wydaliśmy jako państwo, +/- 500 tysięcy złotych. To dużo i mało. LOT od dłuższego czasu znajduje się w trudnej sytuacji finansowej i tego typu wydatki są dużym obciążeniem dla budżetu. Jednak z drugiej strony... chcąc jak najlepiej wykorzystać potencjał nowoczesnych maszyn, należy uświadomić obywateli, że takie maszyny są w dyspozycji polskiego przewoźnika. A jeśli rozbijemy koszt promocji na osiem maszyn (bo zakup tylu sztuk, zakontraktował LOT), to nie jest to wiele.
Boeing B-787, nazwany Dreamlinerem to najnowocześniejszy i najbardziej zaawansowany technologicznie samolot pasażerski na świecie. O jego zaletach można pisać wiele. Wspomnę jedynie o tych najważniejszych. Dzięki zastosowaniu lekkich materiałów kompozytowych (ponad 50 proc. całej maszyny), a także zastąpieniu wielu elementów hydraulicznych elektrycznymi, udało się uzyskać dużo niższe spalanie paliwa. Dzięki temu, 787 jest o 20 proc. lżejszy, bardziej ekonomiczny i ekologiczny w stosunku do podobnych maszyn, poprzedniej generacji.
Wszystkie zalety Dreamlinera, poszły jednak w zapomnienie, w momencie kiedy media zaczęły informować o usterkach. I wtedy to zaczęła się masowa krytyka. Czy uzasadniona? Po części tak. Jednak warto zwrócić uwagę na kilka ważnych faktów.
Przede wszystkim, pierwsze miesiące użytkowania nowego samolotu (bez znaczenia, kto jest jego producentem), są związane z różnego typu usterkami. Podobnie było w przypadku Boeingów serii 737, 757, 777 itd. Czy też w przypadku Airbusów A320, A330 czy też największego samolotu pasażerskiego na świecie A380. Mimo iż wydaje się to dziwne, to w każdym, fabrycznie nowym samolocie, podczas pierwszych miesięcy/lat komercyjnej eksploatacji, ujawniają się usterki. Jednak z reguły, nie stwarzają one bezpośredniego zagrożenia dla życia pasażerów. W takich sytuacjach, procedura wstrzymania lotu lub też awaryjnego lądowania, jest obowiązkowa. Choćby była to z pozoru niewielka i nieszkodliwa usterka. Czy teraz, ktoś z Państwa pamięta o problemach technicznych maszyn, o których wspominałem powyżej? Czy samoloty te stoją na lotniskach nieużywane? Odpowiedź na oba pytania, w większości przypadków brzmi: NIE. A to dlatego, że w wyniku eksploatacji pozbyto się wielu usterek tzw. „wieku młodzieńczego”. Nie sposób zaprzeczyć, że w przypadku Dreamlinera jest ich wyjątkowo dużo. Takie są jednak konsekwencje wprowadzenia nowoczesnej, niestosowanej wcześniej, technologii. Nie można też zaprzeczyć, że przymusowe postoje maszyn to straty, również finansowe. Jednak należy pamiętać o tym, że Boeing B-787 to wciąż najnowocześniejsza, najbardziej ekologiczna i najbardziej ekonomiczna jednostka pasażerska na świecie. To maszyna, która za kilkanaście lat będzie określana jako krok milowy w konstruowaniu samolotów. Nie powinniśmy skreślać jej przedwcześnie. Bo tak naprawdę w lotnictwie nic się nie zmieniło. A my z miłości do naszej własności, chcemy linczować postęp technologiczny – z jednej strony tak niedoskonały, a z drugiej nieunikniony i potrzebny.
Negatywne emocje w stosunku do polskich Dreamlinerów, spowodowane są głównie tym, że trafiły się w najgorszym, możliwym okresie. W okresie kiedy to ważą się losy Polskich Linii Lotniczych LOT. Oczywiście krytyka jest uzasadniona, lecz zastanawiam się, co tkwi w nas takiego, że nie możemy bić mniej braw, a z drugiej rzucać mniej kamieni... Nie popadajmy ze skrajności w skrajność!
I paradoksalnie, to nie wadliwie działające baterie zasilające, źle wysuwające się podwozie, będą największymi problemami spółki. Dużo trudniejsza będzie odpowiedź na pytanie: jak wykorzystać tak nowoczesną maszynę w linii, która jest na skraju bankructwa?
B. Bodio
„Wyszkowiak” nr 5 z 29 stycznia 2013 r.
Według różnych szacunków, na promocję i powitanie najnowocześniejszego samolotu pasażerskiego wydaliśmy jako państwo, +/- 500 tysięcy złotych. To dużo i mało. LOT od dłuższego czasu znajduje się w trudnej sytuacji finansowej i tego typu wydatki są dużym obciążeniem dla budżetu. Jednak z drugiej strony... chcąc jak najlepiej wykorzystać potencjał nowoczesnych maszyn, należy uświadomić obywateli, że takie maszyny są w dyspozycji polskiego przewoźnika. A jeśli rozbijemy koszt promocji na osiem maszyn (bo zakup tylu sztuk, zakontraktował LOT), to nie jest to wiele.
Boeing B-787, nazwany Dreamlinerem to najnowocześniejszy i najbardziej zaawansowany technologicznie samolot pasażerski na świecie. O jego zaletach można pisać wiele. Wspomnę jedynie o tych najważniejszych. Dzięki zastosowaniu lekkich materiałów kompozytowych (ponad 50 proc. całej maszyny), a także zastąpieniu wielu elementów hydraulicznych elektrycznymi, udało się uzyskać dużo niższe spalanie paliwa. Dzięki temu, 787 jest o 20 proc. lżejszy, bardziej ekonomiczny i ekologiczny w stosunku do podobnych maszyn, poprzedniej generacji.
Wszystkie zalety Dreamlinera, poszły jednak w zapomnienie, w momencie kiedy media zaczęły informować o usterkach. I wtedy to zaczęła się masowa krytyka. Czy uzasadniona? Po części tak. Jednak warto zwrócić uwagę na kilka ważnych faktów.
Przede wszystkim, pierwsze miesiące użytkowania nowego samolotu (bez znaczenia, kto jest jego producentem), są związane z różnego typu usterkami. Podobnie było w przypadku Boeingów serii 737, 757, 777 itd. Czy też w przypadku Airbusów A320, A330 czy też największego samolotu pasażerskiego na świecie A380. Mimo iż wydaje się to dziwne, to w każdym, fabrycznie nowym samolocie, podczas pierwszych miesięcy/lat komercyjnej eksploatacji, ujawniają się usterki. Jednak z reguły, nie stwarzają one bezpośredniego zagrożenia dla życia pasażerów. W takich sytuacjach, procedura wstrzymania lotu lub też awaryjnego lądowania, jest obowiązkowa. Choćby była to z pozoru niewielka i nieszkodliwa usterka. Czy teraz, ktoś z Państwa pamięta o problemach technicznych maszyn, o których wspominałem powyżej? Czy samoloty te stoją na lotniskach nieużywane? Odpowiedź na oba pytania, w większości przypadków brzmi: NIE. A to dlatego, że w wyniku eksploatacji pozbyto się wielu usterek tzw. „wieku młodzieńczego”. Nie sposób zaprzeczyć, że w przypadku Dreamlinera jest ich wyjątkowo dużo. Takie są jednak konsekwencje wprowadzenia nowoczesnej, niestosowanej wcześniej, technologii. Nie można też zaprzeczyć, że przymusowe postoje maszyn to straty, również finansowe. Jednak należy pamiętać o tym, że Boeing B-787 to wciąż najnowocześniejsza, najbardziej ekologiczna i najbardziej ekonomiczna jednostka pasażerska na świecie. To maszyna, która za kilkanaście lat będzie określana jako krok milowy w konstruowaniu samolotów. Nie powinniśmy skreślać jej przedwcześnie. Bo tak naprawdę w lotnictwie nic się nie zmieniło. A my z miłości do naszej własności, chcemy linczować postęp technologiczny – z jednej strony tak niedoskonały, a z drugiej nieunikniony i potrzebny.
Negatywne emocje w stosunku do polskich Dreamlinerów, spowodowane są głównie tym, że trafiły się w najgorszym, możliwym okresie. W okresie kiedy to ważą się losy Polskich Linii Lotniczych LOT. Oczywiście krytyka jest uzasadniona, lecz zastanawiam się, co tkwi w nas takiego, że nie możemy bić mniej braw, a z drugiej rzucać mniej kamieni... Nie popadajmy ze skrajności w skrajność!
I paradoksalnie, to nie wadliwie działające baterie zasilające, źle wysuwające się podwozie, będą największymi problemami spółki. Dużo trudniejsza będzie odpowiedź na pytanie: jak wykorzystać tak nowoczesną maszynę w linii, która jest na skraju bankructwa?
B. Bodio
„Wyszkowiak” nr 5 z 29 stycznia 2013 r.
Napisz komentarz
- Komentarze naruszające netykietę nie będą publikowane.
- Komentarze promujące własne np. strony, produkty itp. nie będą publikowane.
- Za treść komentarza odpowiada jego autor.
- Regulamin komentowania w serwisie wyszkowiak.pl