Piłeś? Nie jedź
Za nami jeden z najdłuższych weekendów tego roku. Czas odpoczynku, relaksu, grillowania i ogólnego „nicnierobienia”. Pomijając aspekty gospodarcze i ekonomiczne, taki odpoczynek potrzebny jest czasami każdemu z nas. Po tygodniach ciężkiej pracy mamy chwilę na naładowanie baterii, by wkrótce powrócić do pracy na nowo, pełni sił i zaangażowania.
Niestety, powrót nie zawsze oznacza dotarcie do miejsca docelowego. Zwłaszcza, jeśli chodzi o tych przemieszczających się własnymi środkami lokomocji. W trakcie długiego weekendu na polskich drogach doszło do 938 wypadków, zginęło 65 osób, a ponad 1 200 zostało rannych. Ponadto przeszło 5 000 kierowców jechało na tzw. „podwójnym gazie”. Patrząc na te statystyki warto się zastanowić, dlaczego dochodzi do tylu tragedii? Czy winą jest zły stan nawierzchni, a może ciągłe remonty? Czy też może wina leży jednak po stronie kierowców?
Nic nie tłumaczy tylko faktu kierowania pojazdem po alkoholu, w innych przypadkach zdania są podzielone. Owszem, zły stan nawierzchni drogowych przyczynia się do powstawania kolizji, jednak nie jest to jedyny czynnik. Ciągłe remonty, poprawki sprawiają, że kierowcy chcąc nadrobić stracony czas przekraczają znacznie dozwoloną prędkość. Oni nie „szarżują”, nie „wygłupiają się” na drodze, oni mają w głowie jeden cel: nadrobienie straconego czasu. W tym momencie przestają myśleć racjonalnie, tracą gdzieś poczucie odpowiedzialności za siebie, za swoich pasażerów i innych uczestników ruchu drogowego. Liczą się tylko zaoszczędzone sekundy i zyskane kilometry. Jaki jest tego skutek, każdy dobrze wie.
Nadmierne zaufanie do własnych umiejętności również bywa zgubne. W trudnych warunkach, przy zbyt dużej prędkości nie pomoże nawet „mistrzowskie kręcenie kółkiem”.
Mówi się, że najszybciej i najmniej odpowiedzialnie jeżdżą młodzi ludzie, którzy dopiero co odebrali prawo jazdy. Jest w tym sporo prawdy. Trzeba się jednak zastanowić, czy jest to wina młodego wieku, czy też złego systemu nauczania? Może warto położyć większy nacisk na uświadamianie kursantów o niebezpieczeństwach jakie mogą ich spotkać na drodze, jak również jakie są konsekwencje nieostrożnych zachowań.
Nie możemy jednak zrzucić całej winy na niedoświadczonych, czy też na zbyt pewnych siebie i nieostrożnych kierowców.
Jedną z największych plag na polskich drogach są pijani kierowcy. Osobiście nie jestem w stanie zrozumieć, co kieruje tymi ludźmi. Czy jest to nadzwyczajny brak wyobraźni i odpowiedzialności za siebie i innych? Czy też może poczucie bezkarności? Trudno jest mi to ocenić, a tym bardziej zrozumieć. Nawet jeśli po wypiciu przysłowiowego piwa kierowca czuje się dobrze i całkowicie trzeźwo, to musi pamiętać o tym, że nawet najmniejsza dawka alkoholu wpływa na czas reakcji i nawet jeśli są to tylko ułamki sekund, to mogą one decydować o ludzkim życiu. Dlatego też, jeśli widzimy osobę, która zamierza prowadzić auto, nawet po jednym piwie, spróbujmy przeciwdziałać takiemu zachowaniu. Jeśli nasze argumenty i możliwości nie wystarczą, zwróćmy się o pomoc do policji. Warto wcześniej niż później wybrać numer 997, kiedy dojdzie już do tragedii.
Drogi kierowco, jeśli Tobie nie zależy na bezpiecznym powrocie do domu, to pozwól innym dotrzeć na miejsce. Piłeś? Nie jedź.
B. Bodio
„Wyszkowiak” nr 20 z 15 maja 2012 r.
Nic nie tłumaczy tylko faktu kierowania pojazdem po alkoholu, w innych przypadkach zdania są podzielone. Owszem, zły stan nawierzchni drogowych przyczynia się do powstawania kolizji, jednak nie jest to jedyny czynnik. Ciągłe remonty, poprawki sprawiają, że kierowcy chcąc nadrobić stracony czas przekraczają znacznie dozwoloną prędkość. Oni nie „szarżują”, nie „wygłupiają się” na drodze, oni mają w głowie jeden cel: nadrobienie straconego czasu. W tym momencie przestają myśleć racjonalnie, tracą gdzieś poczucie odpowiedzialności za siebie, za swoich pasażerów i innych uczestników ruchu drogowego. Liczą się tylko zaoszczędzone sekundy i zyskane kilometry. Jaki jest tego skutek, każdy dobrze wie.
Nadmierne zaufanie do własnych umiejętności również bywa zgubne. W trudnych warunkach, przy zbyt dużej prędkości nie pomoże nawet „mistrzowskie kręcenie kółkiem”.
Mówi się, że najszybciej i najmniej odpowiedzialnie jeżdżą młodzi ludzie, którzy dopiero co odebrali prawo jazdy. Jest w tym sporo prawdy. Trzeba się jednak zastanowić, czy jest to wina młodego wieku, czy też złego systemu nauczania? Może warto położyć większy nacisk na uświadamianie kursantów o niebezpieczeństwach jakie mogą ich spotkać na drodze, jak również jakie są konsekwencje nieostrożnych zachowań.
Nie możemy jednak zrzucić całej winy na niedoświadczonych, czy też na zbyt pewnych siebie i nieostrożnych kierowców.
Jedną z największych plag na polskich drogach są pijani kierowcy. Osobiście nie jestem w stanie zrozumieć, co kieruje tymi ludźmi. Czy jest to nadzwyczajny brak wyobraźni i odpowiedzialności za siebie i innych? Czy też może poczucie bezkarności? Trudno jest mi to ocenić, a tym bardziej zrozumieć. Nawet jeśli po wypiciu przysłowiowego piwa kierowca czuje się dobrze i całkowicie trzeźwo, to musi pamiętać o tym, że nawet najmniejsza dawka alkoholu wpływa na czas reakcji i nawet jeśli są to tylko ułamki sekund, to mogą one decydować o ludzkim życiu. Dlatego też, jeśli widzimy osobę, która zamierza prowadzić auto, nawet po jednym piwie, spróbujmy przeciwdziałać takiemu zachowaniu. Jeśli nasze argumenty i możliwości nie wystarczą, zwróćmy się o pomoc do policji. Warto wcześniej niż później wybrać numer 997, kiedy dojdzie już do tragedii.
Drogi kierowco, jeśli Tobie nie zależy na bezpiecznym powrocie do domu, to pozwól innym dotrzeć na miejsce. Piłeś? Nie jedź.
B. Bodio
„Wyszkowiak” nr 20 z 15 maja 2012 r.
Napisz komentarz
- Komentarze naruszające netykietę nie będą publikowane.
- Komentarze promujące własne np. strony, produkty itp. nie będą publikowane.
- Za treść komentarza odpowiada jego autor.
- Regulamin komentowania w serwisie wyszkowiak.pl