Pegasus, kolejna odsłona
Ponad dwa lata temu pisałem, że służby wykorzystują izraelski program szpiegowski Pegasus do podsłuchiwania ludzi. Oczywiście CBA (Centralne Biuro Antykorupcyjne miało mieć do niego dostęp) do niczego się nie przyznaje, zgodnie z niepisaną zasadą, żeby wszystkiemu zaprzeczać.
Ale dowody przedstawione przez ekspertów z Kanady zatrudnionych na uniwersytecie w Toronto, którzy działają w ramach tzw. Laboratorium Obywatelskiego są jednoznaczne. Co najmniej trzy osoby w Polsce miały na swoich smartfonach zainstalowane powyższe oprogramowanie i to wielokrotnie, bo przypominam, że ten program potrafi sam się odinstalować w przypadku próby jego wykrycia. Kwestią czasu jest, kiedy znajdą się kolejne ofiary działania służb. W ciemno można założyć, że słynna afera Watergate (zainstalowanie na zlecenie amerykańskiego prezydenta Ryszarda Nixona podsłuchu w siedzibie sztabu wyborczego amerykańskiej Partii Demokratycznej) to błahostka w porównaniu ze skalą podsłuchów PiS-owskiej władzy.
O ile ówczesny prezydent USA musiał po tej aferze podać się do dymisji, to w Polsce pewnie nikomu nic się nie stanie. Jak to powiedziała kiedyś przy innej okazji była minister infrastruktury i rozwoju Elżbieta Bieńkowska, taki mamy klimat. W USA wtedy sprawę mocno rozdmuchały media, u nas te główne są po pierwsze na różnorakie sposoby zależne od władzy, po drugie wpływy służb są w nich ogromne, a po trzecie wolą nas teraz straszyć zbrodniczym koronawirusem i fałszywą pandemią.
Ciekawe czy sami Polacy byliby zainteresowani kto kogo podsłuchiwał? Może prędzej tym, co zostało zarejestrowane podczas tych podsłuchów. A niewykluczone, że kiedyś to wypłynie, szczególnie podczas nadchodzących kampanii wyborczych, podobnie jak to było z nagraniami w restauracji „Sowa i Przyjaciele”. Bardzo możliwe, że przyczynią się do tego obce służby, w końcu Pegasus został opracowany przez byłych oficerów izraelskiego Mosadu i to za pośrednictwem ich firmy inwigilowano ludzi. Warto tu zaznaczyć, że Izrael odciął PiS-owskiemu rządowi dostęp do systemu inwigilacyjnego Pegasus, bo uznał nasz kraj za kraj z autorytarnym reżimem po tym, jak wyszło na jaw, że podsłuchiwali oni osoby nieprzychylne obecnej władzy, w tym polityka opozycji i to w okresie, kiedy był szefem sztabu wyborczego PO (2019 r.),. Kto dysponuje teraz tymi nagraniami?
Nawet firmy amerykańskie pracujące na tej samej licencji odmówiły obecnie naszym służbom pomocy w jej odzyskaniu. Ciekawe, czy Izrael nie będzie teraz grał możliwością odzyskania dostępu do Pegasusa za jakieś ustępstwa polityczne ze strony Polski. Dotychczasowe zachowanie naszego słabego rządu pokazuje, że może on się zgodzić na wiele. A biorąc pod uwagę, że inwigilowanie opozycji może mieć wpływ na zachowanie władzy, to być może będą mogli wytargować z naszą władzą bardzo wiele. Żydzi do tej pory uważają za nierozwiązaną sprawę roszczeń za tzw. mienie bezspadkowe po ofiarach Holokaustu. Czy znowu ona odżyje?
Dla nas odcięcie służbom dostępu do Pegasusa jest o tyle dobrą wiadomością, że przynajmniej przez jakiś czas nie będziemy mogli być mocno przez nie inwigilowani. Ciekawe jak długo? Mimo, że każdy podsłuch rozmów telefonicznych stosowany przez służby najpóźniej po pięciu dniach od wniosku prokuratora (ma on na to trzy dni od jego założenia) powinien zostać zalegalizowany przez sąd, żeby mógł dalej się odbywać, to niestety polskie sądy nie wnikają jakiego narzędzia operacyjnego używają służby. A właśnie taki Pegasus daleko wykracza swoimi możliwościami poza zwykły podsłuch rozmów telefonicznych. Pozwala służbom na nagrywanie wszystkiego, co się dzieje w pobliżu smartfona zarówno z dźwiękiem, jak i z obrazem, jak i na przeglądanie wszystkiego, co się na nim znajduje. Niewykluczone, że służby specjalne później w różnych celach czy to politycznych, czy szantażu, żeby coś uzyskać, mogą pozyskany materiał wykorzystać. Kto je skontroluje?
Naczelnik państwa, który nadal jest wicepremierem i stoi na czele komitetu do spraw bezpieczeństwa oraz koordynuje i sprawuje nadzór nad resortami: obrony narodowej, spraw wewnętrznych oraz administracji i sprawiedliwości, czyli podlegają mu służby specjalne, zapytany, czy wiedział o stosowaniu przez te służby programu Pegasus do inwigilacji ludzi, oczywiście wszystkiego się wyparł. To stanowisko zostało publicznie podważone przez jednego z redaktorów mediów, które zajmują się opisywaniem pracy polskich służb. Jan Piński wprost powiedział, powołując się na informacje od swoich informatorów, że to nawet sam Jarosław Kaczyński wyznaczał, kto będzie inwigilowany i, że to on zaplanował podsłuchiwanie opozycji, bez jego zgody nic się nie działo w tej materii. To stanowisko wydaje się być prawdziwe, w końcu nie kto inny tylko Naczelnik państwa ma realną władzę w Polsce i z pewnością bezwzględnie ją wykorzystuje do swoich celów.
Stosowanie oprogramowania Pegasus jest w Polsce nielegalne, chociażby z tego powodu, że jego funkcje daleko wykraczają poza to, co dopuszcza nasze prawo. Czy jednak ktoś kiedyś odpowie karnie albo chociaż politycznie za jego używanie?
Internauta
O ile ówczesny prezydent USA musiał po tej aferze podać się do dymisji, to w Polsce pewnie nikomu nic się nie stanie. Jak to powiedziała kiedyś przy innej okazji była minister infrastruktury i rozwoju Elżbieta Bieńkowska, taki mamy klimat. W USA wtedy sprawę mocno rozdmuchały media, u nas te główne są po pierwsze na różnorakie sposoby zależne od władzy, po drugie wpływy służb są w nich ogromne, a po trzecie wolą nas teraz straszyć zbrodniczym koronawirusem i fałszywą pandemią.
Ciekawe czy sami Polacy byliby zainteresowani kto kogo podsłuchiwał? Może prędzej tym, co zostało zarejestrowane podczas tych podsłuchów. A niewykluczone, że kiedyś to wypłynie, szczególnie podczas nadchodzących kampanii wyborczych, podobnie jak to było z nagraniami w restauracji „Sowa i Przyjaciele”. Bardzo możliwe, że przyczynią się do tego obce służby, w końcu Pegasus został opracowany przez byłych oficerów izraelskiego Mosadu i to za pośrednictwem ich firmy inwigilowano ludzi. Warto tu zaznaczyć, że Izrael odciął PiS-owskiemu rządowi dostęp do systemu inwigilacyjnego Pegasus, bo uznał nasz kraj za kraj z autorytarnym reżimem po tym, jak wyszło na jaw, że podsłuchiwali oni osoby nieprzychylne obecnej władzy, w tym polityka opozycji i to w okresie, kiedy był szefem sztabu wyborczego PO (2019 r.),. Kto dysponuje teraz tymi nagraniami?
Nawet firmy amerykańskie pracujące na tej samej licencji odmówiły obecnie naszym służbom pomocy w jej odzyskaniu. Ciekawe, czy Izrael nie będzie teraz grał możliwością odzyskania dostępu do Pegasusa za jakieś ustępstwa polityczne ze strony Polski. Dotychczasowe zachowanie naszego słabego rządu pokazuje, że może on się zgodzić na wiele. A biorąc pod uwagę, że inwigilowanie opozycji może mieć wpływ na zachowanie władzy, to być może będą mogli wytargować z naszą władzą bardzo wiele. Żydzi do tej pory uważają za nierozwiązaną sprawę roszczeń za tzw. mienie bezspadkowe po ofiarach Holokaustu. Czy znowu ona odżyje?
Dla nas odcięcie służbom dostępu do Pegasusa jest o tyle dobrą wiadomością, że przynajmniej przez jakiś czas nie będziemy mogli być mocno przez nie inwigilowani. Ciekawe jak długo? Mimo, że każdy podsłuch rozmów telefonicznych stosowany przez służby najpóźniej po pięciu dniach od wniosku prokuratora (ma on na to trzy dni od jego założenia) powinien zostać zalegalizowany przez sąd, żeby mógł dalej się odbywać, to niestety polskie sądy nie wnikają jakiego narzędzia operacyjnego używają służby. A właśnie taki Pegasus daleko wykracza swoimi możliwościami poza zwykły podsłuch rozmów telefonicznych. Pozwala służbom na nagrywanie wszystkiego, co się dzieje w pobliżu smartfona zarówno z dźwiękiem, jak i z obrazem, jak i na przeglądanie wszystkiego, co się na nim znajduje. Niewykluczone, że służby specjalne później w różnych celach czy to politycznych, czy szantażu, żeby coś uzyskać, mogą pozyskany materiał wykorzystać. Kto je skontroluje?
Naczelnik państwa, który nadal jest wicepremierem i stoi na czele komitetu do spraw bezpieczeństwa oraz koordynuje i sprawuje nadzór nad resortami: obrony narodowej, spraw wewnętrznych oraz administracji i sprawiedliwości, czyli podlegają mu służby specjalne, zapytany, czy wiedział o stosowaniu przez te służby programu Pegasus do inwigilacji ludzi, oczywiście wszystkiego się wyparł. To stanowisko zostało publicznie podważone przez jednego z redaktorów mediów, które zajmują się opisywaniem pracy polskich służb. Jan Piński wprost powiedział, powołując się na informacje od swoich informatorów, że to nawet sam Jarosław Kaczyński wyznaczał, kto będzie inwigilowany i, że to on zaplanował podsłuchiwanie opozycji, bez jego zgody nic się nie działo w tej materii. To stanowisko wydaje się być prawdziwe, w końcu nie kto inny tylko Naczelnik państwa ma realną władzę w Polsce i z pewnością bezwzględnie ją wykorzystuje do swoich celów.
Stosowanie oprogramowania Pegasus jest w Polsce nielegalne, chociażby z tego powodu, że jego funkcje daleko wykraczają poza to, co dopuszcza nasze prawo. Czy jednak ktoś kiedyś odpowie karnie albo chociaż politycznie za jego używanie?
Internauta
Napisz komentarz
- Komentarze naruszające netykietę nie będą publikowane.
- Komentarze promujące własne np. strony, produkty itp. nie będą publikowane.
- Za treść komentarza odpowiada jego autor.
- Regulamin komentowania w serwisie wyszkowiak.pl