Okręt tonie, szczury uciekają
W związku z nowym rozporządzeniem naszej władzy dotyczącym obowiązku zakrywania ust i nosa, która nota bene w tym wszystkim naśladuje rząd niemiecki, przypomniało mi się rozporządzenie Generalnego Gubernatora Hansa Franka, które weszło w życie na terenie Generalnego Gubernatorstwa z dniem 1 grudnia 1939 r.
Można było wyczytać w nim m.in.: „Wszyscy Żydzi i Żydówki przebywający na terenie Generalnego Gubernatorstwa, którzy przekroczyli 10 rok życia są obowiązani od 1 grudnia 1939 roku nosić na prawym rękawie ubrania i płaszczy białe opaski o minimalnej szerokości 10 cm zaopatrzone w gwiazdę Syjonu. W opaski te zaopatrzą się Żydzi i Żydówki sami.” Za niezastosowanie się do rozporządzenia miała grozić kara więzienia, o czym miał decydować Sąd Specjalny.
Ówczesny nasz okupant opublikował je z 7-dniowym wyprzedzeniem, obecne ukazują się tuż przed północą lub raptem parę godzin przed wejściem w życie. Nie zmienia to faktu, że w obu przypadkach u ich źródła stoi chęć panowania nad ludźmi, chęć kierowania naszym zachowaniem, czyli po prostu, jak to się popularnie mówi, zamordyzm wynikający z zapędów totalitarnych. A to, że teraz i wtedy ograniczaniu naszej wolności towarzyszyły piękne słowa o ochronie naszego zdrowia i życia, miało to służyć m.in. uśpieniu naszej czujności, czy napuszczaniu jednej części ludzi na drugich wg zasady dziel i rządź. Mało kto chyba pamięta, że hitlerowcy próbowali wtedy wmówić, że Żydzi roznoszą tyfus i inne choroby zakaźne. Powstał nawet specjalny plakat to sugerujący, taki element ówczesnej propagandy. Dziś siewcami śmierci mieliby być ci, którzy nie stosują się do rządowych rozporządzeń ograniczających naszą wolność, nie zakrywający ust i nosa, otwierający swoje biznesy gastronomiczne, itp., czyli ci wszyscy, którzy chcą normalnie żyć.
Polacy w większości mają już dość tego zamordyzmu, co pokazują swoim zachowaniem. Uczestniczą w jawnych i tajnych imprezach, nie do końca przestrzegają też niekonstytucyjnego obowiązku zakrywania ust i nosa, w większości nie ulegają też propagandzie zachęcającej do wzięcia udziału w wielkim eksperymencie medycznym, czyli zaszczepienia się przeciwko koronawirusowi.
Ludzie u władzy nie są wbrew pozorom głupi i coraz mocniej zapewne dociera do nich, że za to, co zrobili mogą stanąć przed sądami, gdy ta fala niechęci do tego, co teraz z nami wyprawiają jeszcze bardziej przybierze na sile. Że jest ona ogromna można się przekonać chociażby po lekturze komentarzy w mediach społecznościowych pod wpisami ministra zdrowia, czy innych czynowników walki z rzekomą pandemią. Jest to praktycznie jedna ogromna fala tzw. hejtu, który nie wziął się bez powodu.
Ostatnio jeden z kowidowych celebrytów błysnął pomysłem, żeby ci przedsiębiorcy, którzy mają problemy z powodu zamknięcia gospodarki przerzucili się na produkcję maseczek. Propozycja typu tej słynnej wypowiedzi „zmień pracę, weź kredyt”. Inny znów zaproponował, żeby nad każdym stolikiem w restauracji był wyciąg, który będzie odbierał zakażone powietrze. No po prostu ręce opadają, gdy się słyszy coraz to głupsze pomysły tych wszystkich doradców rządu od spraw „pandemii”. Wg nich, jeszcze do ubiegłego piątku przyłbice, szaliki, czy tzw. kominy miały zapobiegać przed rozprzestrzenianiem się zbrodniczego koronawirusa, a od soboty już straciły takie właściwości, jeśli kiedykolwiek je miały. Oczywiście przerobione na maseczkę z powrotem je nabędą. Czyż nie jest to przykład ewidentnej głupoty, która zalała ostatnio Polskę? Jak długo jeszcze będzie to trwało? Jak długo Polacy będą dawali się władzy tak oszukiwać i wodzić za nos?
Niewykluczone, że w związku z powyższym, czyli wyczuwalną zmianą nastrojów, co pokazują też sondaże poparcia dla PiS-u, zaczyna się już tzw. ucieczka szczurów z tonącego okrętu. W zeszłym tygodniu wymawiając się chorobą, oczywiście modnym teraz koronawirusem, wykorzystując pójście na kwarantannę w cień odsunęło się kilku rządowych dygnitarzy tzn. minister zdrowia oraz szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, obaj znani z pierwszej linii walki z tą niby-pandemią. Może ktoś, czy też oni sami doszli do wniosku, że się politycznie już zużyli? Sam Naczelnik próbuje ratować władzę ucieczką do przodu i mówi już o „Nowym Polskim Ładzie”. Świetnie zdaje sobie sprawę ze zmiany nastawienia społeczeństwa do obozu rządowego.
W samej koalicji rządzącej wojna między poszczególnymi jej członami i w samym PiS-ie trwa w najlepsze. Nie zakończyło jej oczywiście ostatnie spotkanie na szczycie i nie zakończą kolejne. Zapewne już niedługo będziemy świadkami nowych konfliktów jako efektów tej wojny. Ostatnie ataki na prezesa Orlenu Daniela Obajtka są zapewne jej wynikiem, w końcu to nikomu innemu jak środowisku premiera M. Morawieckiego mogło zależeć na tym, żeby nie urósł mu potencjalny konkurent, a właśnie D. Obajtek był wymieniany jak ewentualny następca M. Morawieckiego. Nie jest problem dla służb, które mają dostęp do różnych kompromitujących materiałów podsunąć je dziennikarzom i zachęcić ich różnymi sposobami (finansowo, hakami, może jednym i drugim) do publikacji. Stare łacińskie powiedzenie: is fecit, cui prodest (ten zrobił, komu to przyniosło korzyść) może wskazywać zleceniodawcę tego ataku.
Internauta
Ówczesny nasz okupant opublikował je z 7-dniowym wyprzedzeniem, obecne ukazują się tuż przed północą lub raptem parę godzin przed wejściem w życie. Nie zmienia to faktu, że w obu przypadkach u ich źródła stoi chęć panowania nad ludźmi, chęć kierowania naszym zachowaniem, czyli po prostu, jak to się popularnie mówi, zamordyzm wynikający z zapędów totalitarnych. A to, że teraz i wtedy ograniczaniu naszej wolności towarzyszyły piękne słowa o ochronie naszego zdrowia i życia, miało to służyć m.in. uśpieniu naszej czujności, czy napuszczaniu jednej części ludzi na drugich wg zasady dziel i rządź. Mało kto chyba pamięta, że hitlerowcy próbowali wtedy wmówić, że Żydzi roznoszą tyfus i inne choroby zakaźne. Powstał nawet specjalny plakat to sugerujący, taki element ówczesnej propagandy. Dziś siewcami śmierci mieliby być ci, którzy nie stosują się do rządowych rozporządzeń ograniczających naszą wolność, nie zakrywający ust i nosa, otwierający swoje biznesy gastronomiczne, itp., czyli ci wszyscy, którzy chcą normalnie żyć.
Polacy w większości mają już dość tego zamordyzmu, co pokazują swoim zachowaniem. Uczestniczą w jawnych i tajnych imprezach, nie do końca przestrzegają też niekonstytucyjnego obowiązku zakrywania ust i nosa, w większości nie ulegają też propagandzie zachęcającej do wzięcia udziału w wielkim eksperymencie medycznym, czyli zaszczepienia się przeciwko koronawirusowi.
Ludzie u władzy nie są wbrew pozorom głupi i coraz mocniej zapewne dociera do nich, że za to, co zrobili mogą stanąć przed sądami, gdy ta fala niechęci do tego, co teraz z nami wyprawiają jeszcze bardziej przybierze na sile. Że jest ona ogromna można się przekonać chociażby po lekturze komentarzy w mediach społecznościowych pod wpisami ministra zdrowia, czy innych czynowników walki z rzekomą pandemią. Jest to praktycznie jedna ogromna fala tzw. hejtu, który nie wziął się bez powodu.
Ostatnio jeden z kowidowych celebrytów błysnął pomysłem, żeby ci przedsiębiorcy, którzy mają problemy z powodu zamknięcia gospodarki przerzucili się na produkcję maseczek. Propozycja typu tej słynnej wypowiedzi „zmień pracę, weź kredyt”. Inny znów zaproponował, żeby nad każdym stolikiem w restauracji był wyciąg, który będzie odbierał zakażone powietrze. No po prostu ręce opadają, gdy się słyszy coraz to głupsze pomysły tych wszystkich doradców rządu od spraw „pandemii”. Wg nich, jeszcze do ubiegłego piątku przyłbice, szaliki, czy tzw. kominy miały zapobiegać przed rozprzestrzenianiem się zbrodniczego koronawirusa, a od soboty już straciły takie właściwości, jeśli kiedykolwiek je miały. Oczywiście przerobione na maseczkę z powrotem je nabędą. Czyż nie jest to przykład ewidentnej głupoty, która zalała ostatnio Polskę? Jak długo jeszcze będzie to trwało? Jak długo Polacy będą dawali się władzy tak oszukiwać i wodzić za nos?
Niewykluczone, że w związku z powyższym, czyli wyczuwalną zmianą nastrojów, co pokazują też sondaże poparcia dla PiS-u, zaczyna się już tzw. ucieczka szczurów z tonącego okrętu. W zeszłym tygodniu wymawiając się chorobą, oczywiście modnym teraz koronawirusem, wykorzystując pójście na kwarantannę w cień odsunęło się kilku rządowych dygnitarzy tzn. minister zdrowia oraz szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, obaj znani z pierwszej linii walki z tą niby-pandemią. Może ktoś, czy też oni sami doszli do wniosku, że się politycznie już zużyli? Sam Naczelnik próbuje ratować władzę ucieczką do przodu i mówi już o „Nowym Polskim Ładzie”. Świetnie zdaje sobie sprawę ze zmiany nastawienia społeczeństwa do obozu rządowego.
W samej koalicji rządzącej wojna między poszczególnymi jej członami i w samym PiS-ie trwa w najlepsze. Nie zakończyło jej oczywiście ostatnie spotkanie na szczycie i nie zakończą kolejne. Zapewne już niedługo będziemy świadkami nowych konfliktów jako efektów tej wojny. Ostatnie ataki na prezesa Orlenu Daniela Obajtka są zapewne jej wynikiem, w końcu to nikomu innemu jak środowisku premiera M. Morawieckiego mogło zależeć na tym, żeby nie urósł mu potencjalny konkurent, a właśnie D. Obajtek był wymieniany jak ewentualny następca M. Morawieckiego. Nie jest problem dla służb, które mają dostęp do różnych kompromitujących materiałów podsunąć je dziennikarzom i zachęcić ich różnymi sposobami (finansowo, hakami, może jednym i drugim) do publikacji. Stare łacińskie powiedzenie: is fecit, cui prodest (ten zrobił, komu to przyniosło korzyść) może wskazywać zleceniodawcę tego ataku.
Internauta
Napisz komentarz
- Komentarze naruszające netykietę nie będą publikowane.
- Komentarze promujące własne np. strony, produkty itp. nie będą publikowane.
- Za treść komentarza odpowiada jego autor.
- Regulamin komentowania w serwisie wyszkowiak.pl