Okiem rzuciłam LXI
Najpierw troszeczkę poplotkujemy… Plotka nr 1W „Głosie Wyszkowa” ukazał się artykuł „Kampania wśród straganów”. Kandydat na burmistrza Wyszkowa pan Marek Głowacki, wraz z przedstawicielami ze swojego komitetu, w ramach kampanii wyborczej wybrał się na miejskie targowisko przy ul. Dworcowej.
W trakcie spotkania z mieszkańcami powiatu wyszkowskiego powiedział „Krążą różne informacje, ludzie na targu o tym mówią, że targowisko miałoby być zlikwidowane”.
Konsekwencja nr 1
3 komitety popierające obecnego burmistrza się zdenerwowały. Na odzew nie trzeba było długo czekać. Komitety jednym chórem stwierdziły „Fotografowanie się na potrzeby kampanii na targowisku, na którym nie robi się zwykle zakupów, to marketingowy zabieg, ale zgodny z prawem. Natomiast sugerowanie, że targowisko jest zagrożone i potrzebna mu wyborcza obrona, to już cios poniżej pasa”. Relacje z targowiska ukazały się również w innych gazetach, lecz w żadnej z nich nie doczytałam się, by pan Marek powiedział, że to obecna władza gminna ma niecne zamiary wobec targowiska. Zastanawiam się więc, dlaczego komitety oburzyły się na słowa pana Marka? Przypomniały mi się dwa powiedzenia: „Uderz w stół a nożyce się odezwą” i „Na złodzieju czapka gore”. Nie wiem, które z nich bardziej pasuje do zaistniałej sytuacji. Może oba?
Plotka nr 2
Redaktor naczelny „Wyszków24” zdenerwował się, że część społeczności lokalnej negatywnie odebrało pojawienie się jego osoby na listach wyborczych G-P Wspólnoty Samorządowej. Zarzut jest jeden – czy redaktor naczelny gazety powinien angażować się w politykę? A jeśli tak, to czy będzie potrafił być dalej obiektywny? Pan Arkadiusz Wróbel swoją złość skierował w stronę kandydata na burmistrza pana Głowackiego „Drogi Panie Głowacki, drodzy członkowie komitetu – uprzejmie wyjaśniam, że jestem również wydawcą gazety. Podobnie zresztą jak Pan Głowacki, który pod przykrywką i w dość oczywisty sposób pisząc własne felietony robi sobie kampanię we własnej gazecie”.
Konsekwencja nr 2
Po raz kolejny pojawiła się plotka, że pan Marek Głowacki jest właścicielem „Wyszkowiaka” (domniemam, że o tej gazecie pan Arek pisze, gdyż właśnie tam pojawiają się felietony pana Marka). Pan Arek nie wiadomo od kogo, zapewne z „potwierdzonych”, tylko sobie znanych źródeł, uwierzył w „wiarygodną” plotkę, którą w radosny sposób podzielił się z mieszkańcami Wyszkowa. Zastanawiam się, czy dalej warto zajmować się tą sensacyjną plotką, czy też lepiej temat przemilczeć w myśl zasady „przekonanego i tak nie przekonasz”. Tak na marginesie – prawdziwym właścicielom „Wyszkowiaka” musi być przykro, gdy słyszą tak sensacyjne informacje.
Teraz o radosnej twórczości
Z artykułu „Przepisy sobie, a reklamy sobie” („Nowy Wyszkowiak”) wynika, że w naszym mieście obowiązują przepisy dotyczące umieszczania reklam wielkogabarytowych. Przepisy są, ale jakoby ich nie było. Pan burmistrz G. Nowosielski reklamowy bałagan tłumaczy „Chcemy zaangażować przedsiębiorców i mieszkańców, uświadomić im, że również są odpowiedzialni za ład przestrzenny w mieście. (…) Chcemy przekonać przedsiębiorców, by reklamy przenieśli lub je zmniejszyli. (…) Restrykcje są sprawą ostateczną. Nie chcemy by znikały w sposób restrykcyjny, tylko ewolucyjny”. Byłam przekonana, że przepisy są po to, by je przestrzegać, zwłaszcza jeśli są to przepisy uchwalone przez radę miejską (Uchwała Nr XIII/74/11 z 21.07.2011 r.). Jeśli przepis jest „martwy”, to taki przepis należy zlikwidować. Wtedy nikt nie będzie się czepiał radosnej twórczości reklamodawców.
Warto przeczytać
W „Wyszkowiaku” ukazał się felieton pana Marka Głowackiego „Czy obywatel powinien być obywatelem”. Panem Marek napisał „(…) Po 12 latach sprawowania rządów przez pana Nowosielskiego bardziej właściwe i uprzejme jest wierzyć w zapewnienia, że Wyszków jest fajny, wszyscy dookoła nam zazdroszczą, jest pięknie, nowocześnie i będzie jeszcze lepiej. Zadawanie trudnych pytań, krytykowanie i rozliczanie jest zaś czymś nieeleganckim i niewłaściwym. Zasada rozliczalności władzy zakłada jednak, że rządzący powinni odpowiadać za to, co robią. Obywatele mają prawo wytykać im niedociągnięcia i błędy. Nie jest to na pewno miłe, ale służba nie drużba. Czas wyborów jest też czasem rozliczeń”. Zachęcam do przeczytania felietonu, naprawdę warto. Przecież to my, wyborcy mamy wpływ na to, kto przez najbliższe 4 lata będzie nami rządził i kogo wybierzemy do rady miejskiej i powiatowej, by w naszym imieniu podejmowali decyzje.
Judyta
„Wyszkowiak” nr 44 z 4 listopada 2014 r.
Konsekwencja nr 1
3 komitety popierające obecnego burmistrza się zdenerwowały. Na odzew nie trzeba było długo czekać. Komitety jednym chórem stwierdziły „Fotografowanie się na potrzeby kampanii na targowisku, na którym nie robi się zwykle zakupów, to marketingowy zabieg, ale zgodny z prawem. Natomiast sugerowanie, że targowisko jest zagrożone i potrzebna mu wyborcza obrona, to już cios poniżej pasa”. Relacje z targowiska ukazały się również w innych gazetach, lecz w żadnej z nich nie doczytałam się, by pan Marek powiedział, że to obecna władza gminna ma niecne zamiary wobec targowiska. Zastanawiam się więc, dlaczego komitety oburzyły się na słowa pana Marka? Przypomniały mi się dwa powiedzenia: „Uderz w stół a nożyce się odezwą” i „Na złodzieju czapka gore”. Nie wiem, które z nich bardziej pasuje do zaistniałej sytuacji. Może oba?
Plotka nr 2
Redaktor naczelny „Wyszków24” zdenerwował się, że część społeczności lokalnej negatywnie odebrało pojawienie się jego osoby na listach wyborczych G-P Wspólnoty Samorządowej. Zarzut jest jeden – czy redaktor naczelny gazety powinien angażować się w politykę? A jeśli tak, to czy będzie potrafił być dalej obiektywny? Pan Arkadiusz Wróbel swoją złość skierował w stronę kandydata na burmistrza pana Głowackiego „Drogi Panie Głowacki, drodzy członkowie komitetu – uprzejmie wyjaśniam, że jestem również wydawcą gazety. Podobnie zresztą jak Pan Głowacki, który pod przykrywką i w dość oczywisty sposób pisząc własne felietony robi sobie kampanię we własnej gazecie”.
Konsekwencja nr 2
Po raz kolejny pojawiła się plotka, że pan Marek Głowacki jest właścicielem „Wyszkowiaka” (domniemam, że o tej gazecie pan Arek pisze, gdyż właśnie tam pojawiają się felietony pana Marka). Pan Arek nie wiadomo od kogo, zapewne z „potwierdzonych”, tylko sobie znanych źródeł, uwierzył w „wiarygodną” plotkę, którą w radosny sposób podzielił się z mieszkańcami Wyszkowa. Zastanawiam się, czy dalej warto zajmować się tą sensacyjną plotką, czy też lepiej temat przemilczeć w myśl zasady „przekonanego i tak nie przekonasz”. Tak na marginesie – prawdziwym właścicielom „Wyszkowiaka” musi być przykro, gdy słyszą tak sensacyjne informacje.
Teraz o radosnej twórczości
Z artykułu „Przepisy sobie, a reklamy sobie” („Nowy Wyszkowiak”) wynika, że w naszym mieście obowiązują przepisy dotyczące umieszczania reklam wielkogabarytowych. Przepisy są, ale jakoby ich nie było. Pan burmistrz G. Nowosielski reklamowy bałagan tłumaczy „Chcemy zaangażować przedsiębiorców i mieszkańców, uświadomić im, że również są odpowiedzialni za ład przestrzenny w mieście. (…) Chcemy przekonać przedsiębiorców, by reklamy przenieśli lub je zmniejszyli. (…) Restrykcje są sprawą ostateczną. Nie chcemy by znikały w sposób restrykcyjny, tylko ewolucyjny”. Byłam przekonana, że przepisy są po to, by je przestrzegać, zwłaszcza jeśli są to przepisy uchwalone przez radę miejską (Uchwała Nr XIII/74/11 z 21.07.2011 r.). Jeśli przepis jest „martwy”, to taki przepis należy zlikwidować. Wtedy nikt nie będzie się czepiał radosnej twórczości reklamodawców.
Warto przeczytać
W „Wyszkowiaku” ukazał się felieton pana Marka Głowackiego „Czy obywatel powinien być obywatelem”. Panem Marek napisał „(…) Po 12 latach sprawowania rządów przez pana Nowosielskiego bardziej właściwe i uprzejme jest wierzyć w zapewnienia, że Wyszków jest fajny, wszyscy dookoła nam zazdroszczą, jest pięknie, nowocześnie i będzie jeszcze lepiej. Zadawanie trudnych pytań, krytykowanie i rozliczanie jest zaś czymś nieeleganckim i niewłaściwym. Zasada rozliczalności władzy zakłada jednak, że rządzący powinni odpowiadać za to, co robią. Obywatele mają prawo wytykać im niedociągnięcia i błędy. Nie jest to na pewno miłe, ale służba nie drużba. Czas wyborów jest też czasem rozliczeń”. Zachęcam do przeczytania felietonu, naprawdę warto. Przecież to my, wyborcy mamy wpływ na to, kto przez najbliższe 4 lata będzie nami rządził i kogo wybierzemy do rady miejskiej i powiatowej, by w naszym imieniu podejmowali decyzje.
Judyta
„Wyszkowiak” nr 44 z 4 listopada 2014 r.