Radośnie budujemy eurokołchoz
W końcówce rządów towarzyszy Jaruzelskiego, Kiszczaka i Urbana mieliśmy na studiach blok tzw. „polityczno-społeczny”. Seminaria prowadzili różni ludzie i poruszane były tematy ekonomiczne, społeczne i polityczne, oczywiście w obowiązkowych sosach socjalistyczno-sowieckich. Jeden z politruków widząc niewielkie oddziaływanie propagandy wygłaszanej ex cathedra wchodził z nami czasem w luźniejsze rozmowy. Pewnego dnia opowiedział przeciekawą historyjkę.
Otóż, w latach stalinowskich był młodym działaczem socjalistycznego Związku Młodzieży Polskiej i razem z kolegą prowadził na wsi agitację za kołchozami. Pojechali na jedną wieś, zabrali ze sobą przygotowane przez wydział propagandy Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej ulotki i plakaty. Każdy zaczął z innej strony wsi i mieli spotkać się mniej więcej na środku. Idąc próbowali nawiązywać rozmowy z ludźmi, rozdawali ulotki i mocowali plakaty w widocznych miejscach. W pewnym momencie mój późniejszy wykładowca usłyszał jakiś tumult i ze złymi przeczuciami udał się w tę stronę. Zobaczył swojego kolegę przestraszonego i opierającego się o wierzeje stodoły. Jakiś mężczyzna grożąc mu widłami głośno perorował, że jak jeszcze raz się tu pojawi, to nie skończy się na grożeniu. Młodzi agitatorzy wrócili do domku i roztropnie przestali angażować się w kampanię na rzecz kołchozów. Zadałem mojemu wykładowcy pytanie, dlaczego chciał przekonywać chłopów do gospodarki kolektywnej i czy znał się na rolnictwie. Odpowiedział, że o rolnictwie niewiele wiedział, ale wierzył, że kołchozy to nowoczesność i postęp, a własność prywatna to wstecznictwo.
Nieco podobną sytuację mamy i dzisiaj w sprawach związanych z Unią Europejską. Wszędzie spotykamy nachalną, prymitywną propagandę unijną. Argumentów przemawiających jakoby za UE nie trzeba w ogóle uzasadniać. Wiadomo przecież , ze Unia nam daje. Każdy widzi tablice postawione przy drogach, przy budowie których wykorzystano fundusze unijne. Nie widać natomiast żadnych tablic przy zamkniętej stoczni, czy kopalni. Spotyka się czasem zupełnie kuriozalne oceny. Dla „naszego” posła np. korzystamy z Internetu, jesteśmy w kosmosie, taniej kupujemy żywność dzięki Unii, co opisał w niedawnym swoim felietonie. Jeżeli chodzi o mnie, to z Internetu korzystałem długo przed 2004 rokiem. W kosmos nie muszę latać – mieliśmy zresztą kiedyś Hermaszewskiego i sądzę, że wystarczy. Jeżeli chodzi o ceny żywności, to wydaje mi się, że najważniejsze w tej sprawie są popyt i podaż, a dotowanie rolnictwa wcale nie oznacza tańszej żywności. Dyskutowałem kiedyś z człowiekiem uważającym się za inteligenta, który twierdził, że jeździmy po świecie dzięki Unii. Sądzę, że to nieprawda, ponieważ sam jeździłem najwięcej po Europie i świecie w latach 1984-2003 i wiem, że to było wówczas również możliwe, a największa zmiana w Polsce w tym zakresie związana jest z końcem komunizmu w wersji sowieckiej w naszej Ojczyźnie, który miał miejsce w 1989 r., i w znacznej mierze wywalczyliśmy to sobie sami. Decydujący udział w obaleniu systemu komunistycznego miały Stany Zjednoczone, a kraje dzisiejszej Unii Europejskiej były wobec Związku Sowieckiego bardzo spolegliwe. Spotkałem w naszej lokalnej prasie kilka materiałów, najogólniej rzecz biorąc pod tytułem „Unia nam daje …”. Wydawać by się mogło, że dziesięciolecie naszej obecności w UE powinno być czasem podsumowań. Ocena to przede wszystkim porównanie. Tymczasem w materiałach prasowych w „Głosie Wyszkowa” i „Nowym Wyszkowiaku” wszelkie rozważania są zawieszone, jak plankton w oceanie, nie mają jakiegokolwiek układu odniesienia. Bo co tu porównywać, co tu oceniać ? Mamy przecież wielki, niepodważalny sukces, bo Unia nam daje. A kogo to obchodzi, że w latach 1995-2004 (czyli w dziesięcioleciu przed przystąpieniem do Unii) mieliśmy większy przyrost PKB niż w latach 2004-2013? A udział funduszy unijnych w naszym PKB jest na poziomie 2-3 proc. No, ale co jest najważniejsze? Oczywiście to, że Unia nam te 2 proc. „daje”. A czy to, co wpłacamy jako składkę nie powinno od tego „dawania” być odjęte ? Powinno. A ile z tego zostaje przeznaczone na propagandę? Dużo. Przykładem choćby spocik Platformy Obywatelskiej za 7 mln zł. A ile wydatków z funduszy UE jest bezsensownych dla naszej gospodarki? Dużo. Np. po co nam wiatraki, jak potrzebujemy nowoczesnych technologii przetwarzania węgla. Sprzedawanie wiatraków potrzebne jest natomiast koncernom je produkującym. Nasi wspaniali politycy i dziennikarze wychwalający pod niebiosa Unię Europejską staną niedługo przed podobnym dylematem, jak ten politruk, o którym pisałem na początku. Pozostanie jedynie czysta wiara, że uczestniczyli w budowaniu nowoczesności i postępu. A że kołchozy dziś nikomu niepotrzebne ? Jak to – niepotrzebne? Budujemy przecież eurokołchoz.
Marek Głowacki
„Wyszkowiak” nr 21 z 27 maja 2014 r.
Nieco podobną sytuację mamy i dzisiaj w sprawach związanych z Unią Europejską. Wszędzie spotykamy nachalną, prymitywną propagandę unijną. Argumentów przemawiających jakoby za UE nie trzeba w ogóle uzasadniać. Wiadomo przecież , ze Unia nam daje. Każdy widzi tablice postawione przy drogach, przy budowie których wykorzystano fundusze unijne. Nie widać natomiast żadnych tablic przy zamkniętej stoczni, czy kopalni. Spotyka się czasem zupełnie kuriozalne oceny. Dla „naszego” posła np. korzystamy z Internetu, jesteśmy w kosmosie, taniej kupujemy żywność dzięki Unii, co opisał w niedawnym swoim felietonie. Jeżeli chodzi o mnie, to z Internetu korzystałem długo przed 2004 rokiem. W kosmos nie muszę latać – mieliśmy zresztą kiedyś Hermaszewskiego i sądzę, że wystarczy. Jeżeli chodzi o ceny żywności, to wydaje mi się, że najważniejsze w tej sprawie są popyt i podaż, a dotowanie rolnictwa wcale nie oznacza tańszej żywności. Dyskutowałem kiedyś z człowiekiem uważającym się za inteligenta, który twierdził, że jeździmy po świecie dzięki Unii. Sądzę, że to nieprawda, ponieważ sam jeździłem najwięcej po Europie i świecie w latach 1984-2003 i wiem, że to było wówczas również możliwe, a największa zmiana w Polsce w tym zakresie związana jest z końcem komunizmu w wersji sowieckiej w naszej Ojczyźnie, który miał miejsce w 1989 r., i w znacznej mierze wywalczyliśmy to sobie sami. Decydujący udział w obaleniu systemu komunistycznego miały Stany Zjednoczone, a kraje dzisiejszej Unii Europejskiej były wobec Związku Sowieckiego bardzo spolegliwe. Spotkałem w naszej lokalnej prasie kilka materiałów, najogólniej rzecz biorąc pod tytułem „Unia nam daje …”. Wydawać by się mogło, że dziesięciolecie naszej obecności w UE powinno być czasem podsumowań. Ocena to przede wszystkim porównanie. Tymczasem w materiałach prasowych w „Głosie Wyszkowa” i „Nowym Wyszkowiaku” wszelkie rozważania są zawieszone, jak plankton w oceanie, nie mają jakiegokolwiek układu odniesienia. Bo co tu porównywać, co tu oceniać ? Mamy przecież wielki, niepodważalny sukces, bo Unia nam daje. A kogo to obchodzi, że w latach 1995-2004 (czyli w dziesięcioleciu przed przystąpieniem do Unii) mieliśmy większy przyrost PKB niż w latach 2004-2013? A udział funduszy unijnych w naszym PKB jest na poziomie 2-3 proc. No, ale co jest najważniejsze? Oczywiście to, że Unia nam te 2 proc. „daje”. A czy to, co wpłacamy jako składkę nie powinno od tego „dawania” być odjęte ? Powinno. A ile z tego zostaje przeznaczone na propagandę? Dużo. Przykładem choćby spocik Platformy Obywatelskiej za 7 mln zł. A ile wydatków z funduszy UE jest bezsensownych dla naszej gospodarki? Dużo. Np. po co nam wiatraki, jak potrzebujemy nowoczesnych technologii przetwarzania węgla. Sprzedawanie wiatraków potrzebne jest natomiast koncernom je produkującym. Nasi wspaniali politycy i dziennikarze wychwalający pod niebiosa Unię Europejską staną niedługo przed podobnym dylematem, jak ten politruk, o którym pisałem na początku. Pozostanie jedynie czysta wiara, że uczestniczyli w budowaniu nowoczesności i postępu. A że kołchozy dziś nikomu niepotrzebne ? Jak to – niepotrzebne? Budujemy przecież eurokołchoz.
Marek Głowacki
„Wyszkowiak” nr 21 z 27 maja 2014 r.
Komentarze
Dziekuje
Dodane przez Pawel Bednarski, w dniu 13.06.2014 r., godz. 00.03
Marek. Dziekuje za krytyczne podejscie do tematu unii. Krytyczne nie musi oznaczac "zle". Moze raczej powinienem powiedziec podejscie "pod prad". Podobne opinie coraz czesciej wyrazane sa w polskiej prasie i na roznych portalach co swiadczy o tym, ze coraz wiecej Polakow zdjelo rozowe okulary i samemu ocenia sytuacje. Cieszy mnie to poniewaz moim zdaniem Polacy powinni byc bardziej niezalezni i z odwaga wypowiadac swoje opinie. Jestesmy narodem z przebiciem i przypomina mi sie stare haslo gierkowskie - "Polak potrafi". Za komuny czy za unii zawsze damy sobie rade. Pawel Bednarski /Nowy Jork/Long Island
Dodane przez Pawel Bednarski, w dniu 13.06.2014 r., godz. 00.03
Marek. Dziekuje za krytyczne podejscie do tematu unii. Krytyczne nie musi oznaczac "zle". Moze raczej powinienem powiedziec podejscie "pod prad". Podobne opinie coraz czesciej wyrazane sa w polskiej prasie i na roznych portalach co swiadczy o tym, ze coraz wiecej Polakow zdjelo rozowe okulary i samemu ocenia sytuacje. Cieszy mnie to poniewaz moim zdaniem Polacy powinni byc bardziej niezalezni i z odwaga wypowiadac swoje opinie. Jestesmy narodem z przebiciem i przypomina mi sie stare haslo gierkowskie - "Polak potrafi". Za komuny czy za unii zawsze damy sobie rade. Pawel Bednarski /Nowy Jork/Long Island
Dodane przez Marek Głowacki, w dniu 19.06.2014 r., godz. 22.38
Paweł, dzieki za ten sympatyczny głos z oddali. Ameryka jest daleko, ale w wielu sprawach jest dla nas wzorem. Zaprosilismy ostatnio do Wyszkowa Jana Marka Chodakiewicza, Polaka ze Stanów, człowieka, który wykłada na uczelni dla amerykańskich dyplomatów. Byłem na dwóch spotkaniach z nim. Zrobił na mnie duże wrażenie - ten powiew wolności, ta swoboda myśli, którą prezentuje !! I do tego potężna wiedza oraz klasa analizy. Prof. Chodakiewicz będzie w Wyszkowie 9 lipca. Skrobnij do mnie maila - mój adres glomar82@wp.pl.
Paweł, dzieki za ten sympatyczny głos z oddali. Ameryka jest daleko, ale w wielu sprawach jest dla nas wzorem. Zaprosilismy ostatnio do Wyszkowa Jana Marka Chodakiewicza, Polaka ze Stanów, człowieka, który wykłada na uczelni dla amerykańskich dyplomatów. Byłem na dwóch spotkaniach z nim. Zrobił na mnie duże wrażenie - ten powiew wolności, ta swoboda myśli, którą prezentuje !! I do tego potężna wiedza oraz klasa analizy. Prof. Chodakiewicz będzie w Wyszkowie 9 lipca. Skrobnij do mnie maila - mój adres glomar82@wp.pl.
Napisz komentarz
- Komentarze naruszające netykietę nie będą publikowane.
- Komentarze promujące własne np. strony, produkty itp. nie będą publikowane.
- Za treść komentarza odpowiada jego autor.
- Regulamin komentowania w serwisie wyszkowiak.pl