Menu górne

REKLAMA

  • Reklama
Dziś jest 21 listopada 2024 r., imieniny Janusza, Konrada



A ja sobie ponarzekam

Wtorek godzina 18.45. Stoję w kuchni, palę papierosa, wyglądam przez okno. Ciemno, co wcale nie jest dziwne jak na tę porę roku, wieje wiatr, na ulicy nikogo. Jeszcze raz patrzę na zegarek. Nie, nie pomyliłam się, jest 18.47. Na wszelki wypadek sprawdzam godzinę na drugim zegarku.
Niemożliwe, żeby dwa niezależne zegarki na raz się popsuły i pokazały zły czas. Pora jeszcze wczesna, a na ulicy nikogusieńko. Pogoda co prawda nie zachęca do spacerów, ale Wyszków wygląda jak wymarłe miasto. Myślę sobie, że zapewne coraz niższa temperatura sprawiła, że ludzie pochowali się w domach. Za oknem wisi termometr. Powiesić termometr za oknem łatwo, gorzej kiedy zimą pragniemy odczytać, ile kresek zimna mamy na dworze. Nie wiem dlaczego, ale ja zawsze mam problem z odczytaniem zimą temperatury. Zawsze mam okno zaparowane akurat w tym miejscu, gdzie wisi termometr. Tak jest i tym razem. Dodatkowo przyszło mi do głowy wstawić obiad na następny dzień. W kuchni ciepło, para z gara się wydobywa, szyba oprócz pary stałej, otrzymała dodatkową. Paluchem wycieram wilgotną szybę i dalej czynię próbę odczytania temperatury. Coś tam niby widać, ale ja niestety nic odczytać nie potrafię, zdecydowanie zbyt mały termometr za oknem sobie powiesiłam. Stwierdziłam, że tak naprawdę to jest fajnie. Ciemno, zimno, leży śnieg, a mi jest ciepło, bo siedzę w domu.
Chciałam zimy, to ją mam. Od lat każda kolejna zima co raz więcej emocji u mnie wywołuje. Nie dlatego, że coraz piękniejsza, lecz dlatego, że spotykają nas na ulicach coraz to większe atrakcje zimowe.
Jakiś czas temu w prasie ukazał się artykuł o przetargu, jaki gmina ogłosiła na zimowe utrzymanie naszych ulic. Przetarg wygrała firma z Ciechanowa. Fachowiec z Urzędu Miejskiego razem z firmą paradował ulicami Wyszkowa w celu zapoznania jej z topografią miasta. Pisałam wtedy, że fajnie by było, żeby zdążyła miasto poznać przed pierwszymi opadami śniegu. Pogoda dla nas do tej pory była łaskawa. Można więc było sądzić, że firma miała czas poznać Wyszków na wylot. Wszyscy się cieszyli, że wiosnę w zimie mamy. Ja niestety, nie. „Jak to? – pomyślałam sobie – Nie będzie można krytykować zimowego utrzymania naszych dróg? To o czym będziemy pisać? O czym będziemy czytać? O czym rozmawiać?”.
Zbyt wcześnie jednak zaczęłam się martwić. Zima przyszła w połowie stycznia, czyli wcale nie w jakimś dziwnym terminie. Teraz mamy kalendarzową zimę i zimę prawdziwą za oknem. Mamy też śnieżny bałagan na ulicach, przynajmniej w chwili, kiedy piszę ten właśnie tekścik. Być może w kolejny wtorek śniegu już nie będzie i tylko złe wspomnienia śniegu, który nagle nas zaatakował pozostanie w naszej pamięci.
Dzisiaj jednak śnieg jest. Nie żeby jakieś jego olbrzymie ilości, ale jest. Jest go tyle, że w ciągu tygodnia zdążył sparaliżować ulice Wyszkowa. Samochodem zaczęliśmy się poruszać z prędkością żółwia. Zdecydowanie szybciej można było dojść niż dojechać. Niby można było jechać, ale pod warunkiem że prosto, bez zakrętów, rond, wzniesień i spadków. Jeśli jednak pragnęliśmy jakiś manewr wykonać, należało go odpowiednio wcześniej zaplanować. Nie wolno było gwałtownie hamować, bo pod ubitym śniegiem znajdowała się warstwa lodu. Właściwie to z hamowaniem w ogóle był i w dalszym ciągu jest problem. Być może lód pod śniegiem znalazł się po kolejnej anomalii pogodowej, która nas zaatakowała, a mianowicie po deszczu, który nagle na krótko się pojawił. Głupi deszcz wieczorem nagle zaczął padać. W nocy chwycił mróz i nad ranem samochody były pokryte grubą warstwą lodu. Każdy, kto żyw zaczął odkuwanie ich z lodu. Oby chociaż jedne drzwi się otworzyły, te od strony kierowcy. W końcu to kierowca do jazdy samochodem jest niezbędny, reszta niech radzi sobie sama.
Odkucie samochodu z lodu należało do nas. Nikomu bowiem nie płacimy za jego czyszczenie i uzdatnianie do jazdy. Jak komuś się nie chce pracować nad autkiem szykując go do jazdy – niech nie jeździ.
Odniosłam wrażenie, że z tego samego założenia wyszła firma odśnieżająca miasto. Chcesz jeździć – radź sobie sam. Chcesz chodzić po chodniku – też radź sobie sam. Zarówno ulice, jak i chodniki przypominały lodowisko. Może się czepiam, może niedowidzę, a może jeżdżę niewłaściwymi ulicami, ale niestety żadnego dnia, od kiedy śnieg przykrył ulice Wyszkowa nie widziałam „solniczki” osalającej nasze ulice, ani piaskarki, która by ułatwiła przemieszczanie się. Niby trochę odśnieżone jest, tam skrobnięte, tu ruszone, ale tak naprawdę to coś nie tak z tym odśnieżaniem poszło. Ludzie są wściekli, wszyscy rozmawiają o bałaganie panującym na ulicach. Ja też jestem wściekła. Jestem też również dociekliwa, więc pojechałam sprawdzić jak to jest z tym nieszczęsnym odśnieżaniem. Najpierw udałam się do Rybienka Leśnego. W Rybienku pięknie i biało. Nic w tym dziwnego, tam zawsze jest pięknie. Tym razem jest również ślisko i niebezpiecznie. Ulice pługu i „solniczki” na pewno nie widziały. Potem jadę mały kawałek trasą w kierunku Brańszczyka – fajnie, cicho i… niespodzianka, znowu ślisko. Jadę w stronę Nadleśnictwa Wyszków – wcale już nie jestem zaskoczona, że tam jest podobnie, piękne lasy dookoła i… masa lodowych glutów na jezdni, które pozwalają na jazdę 10 km/godz. Moja wyprawa nie ma jednak na celu podziwiania uroków okolic Wyszkowa. Ma cel badawczo-poznawczy, chciałam się dowiedzieć, gdzie i jak jest odśnieżone.
Badanie wyszło kiepsko. Śmiało mogę powiedzieć, że biało, ślisko, niebezpiecznie było wszędzie. Mam wrażenie, że firma odśnieżająca zapomniała, gdzie jest Wyszków, gdyż pługu, solarki i piaskarki nie nigdzie nie było widać.
Pomyślałam, że zamiast kręcić się bez sensu po mieście i okolicach należy siedzieć na tyłku w domu. Wtedy śliskie ulice nikomu nie będą przeszkadzały.
Od rana media trąbią o niefortunnej wypowiedzi wiceminister E. Bieńkowskiej, która odpowiadając na zarzuty dotyczące opóźnień na kolei stwierdziła, że „…sorry, taki mamy klimat”. Zastanawiam się, kiedy my od władz naszych usłyszymy to samo, gdy udamy się do magistratu z interwencją na nieodśnieżoną ulicę lub na lodowisko na środku ronda.
Sorry, taki mamy klimat, jak jest zima, to musi być… ślisko. Siedź głupi człowieku w domu i czekaj na wiosnę, która kiedyś tam nadejdzie.

Judyta
„Wyszkowiak” nr 4 z 28 stycznia 2014 r.

Napisz komentarz

Projekt witryny

Wykonanie: INFOSTRONY - Adam Podemski, e-mail: adam.podemski@infostrony.pl , Poczta