Menu górne

REKLAMA

  • Reklama
Dziś jest 26 listopada 2024 r., imieniny Konrada, Leonarda



Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych - transmisje uroczystości online (kliknij, aby oglądać)

(Zam: 26.02.2021 r., godz. 18.06)

W niedzielę i poniedziałek w Wyszkowie odbędą się uroczystości z okazji Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych.

Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych 2021 - transmisje online:

- 28.02.2021 niedziela, godz. 12.00

- 01.03.2021 poniedziałek, godz. 18.00



Link do transmisji mszy św. z Sanktuarium Świętej Rodziny (kliknij, aby oglądać)

Komentarze

Sonda
Dodane przez Gustawek, w dniu 26.02.2021 r., godz. 19.46
Czy żołnierze wyklęci byli bandytami, czy nie?
sonda
Dodane przez Anonim, w dniu 28.02.2021 r., godz. 08.32
Gustawek, a ty jesteś bandytą, czy zwykłym sowieckim śmieciem ?
Dodane przez Marek Eychler, w dniu 28.02.2021 r., godz. 12.26
Jestem przeciwny nazywaniu bandytami całego polskiego podziemia powojennego. Tak samo, jak nazywania pedofilami i pederastami całego polskiego kleru. W jednym i drugim przypadku możemy mówić jedynie o konkretnych osobach. Jestem również przeciwny mieszaniu polskich patriotów, którzy walczyli za wolną ojczyznę z pospolitymi bandziorami, jak Kuraś ps. Ogień, Bury, który mordował na Podlasiu nawet kobiety i dzieci, w tym niemowlęta czy Łupaszka. Tych bandytów noszą na swych koszulkach dzisiejsi "patrioci" spod znaku ONR, Gazety Polskiej, Radia MA ryja i innych oraz szczujący polski kościół katolicki, który wziął tych faszystów pod swoją opiekę.
Dodane przez Josek, w dniu 28.02.2021 r., godz. 15.33
Faszystą, to ty jesteś Echlej -nawet z pochodzenia !!!
IPN w sprawie Burego
Dodane przez Marek Eychler, w dniu 01.03.2021 r., godz. 00.11
" Zabójstwa furmanów i pacyfikacje wsi w styczniu lutym 1946 r. nie można utożsamiać z walką o niepodległy byt państwa, gdyż nosi znamiona ludobójstwa”, „akcje „Burego” przeprowadzone wobec mieszkańców podlaskich wsi, wspomagały komunistyczny aparat władzy i to przede wszystkim poprzez obniżenie prestiżu organizacji podziemnych, dostarczenie argumentów propagandowych o bandytyzmie oddziałów partyzanckich”, oraz „działania pacyfikacyjne przeprowadzone przez „Burego” w żadnym wypadku nie sprzyjały poprawie stosunków narodowych polsko-białoruskich i zrozumieniu walki polskiego podziemia o niepodległość Polski. Przeciwnie, tworzyły często nieprzejednanych wrogów lub też rodziły zwolenników dążeń oderwania Białostocczyzny od Polski. Żadna zatem okoliczność nie pozwala na uznanie tego co się stało za słuszne".
Dodane przez Nikolas, w dniu 01.03.2021 r., godz. 10.30
Marek oglądałeś w niedzielę film Wyklęty i co...?
Dodane przez anonim, w dniu 01.03.2021 r., godz. 10.54
Eychler to taki typowy ignorant, który myśli, że wolność to się dostaje od Rosji czy Niemiec. Polacy wolność i niepodległość wywalczyli sami, czy to w 1918 czy walcząc z okupantem sowieckim od 1944 roku. Skąd się bierze ta targowica w XXI wieku ? Skąd ten prymitywizm myślowy ? Ja nie chcę, żeby moje dzieci były niewolnikami u Niemca czy Ruska. Pomodlę się dziś za takich jak Eychler, ola, może wróci rozum.
"kiery jest kiery"
Dodane przez Czytelnik, w dniu 01.03.2021 r., godz. 13.06
W Wyszkowie zamieszkałem kilka miesięcy temu. Staram się zrozumieć kto jest kto na tym forum. Pana Marka Eychlera już poznałem. Wiem, że to zakała zacnej wyszkowskiej rodziny. Wiem, że to społeczny i moralny nieudacznik biorąc chociażby jego stosunek do własnego dziecka. Na podstawie wpisów wiem, że jest to intelektualnie mierny człowieczek, bez znajomości historii. Ot taka plujka. Podobny poziom na tym form prezentuje jakaś (jakiś) Ola. Ten osobnik prezentuje sobą może jeszcze bardziej denny poziom intelektualny niż Eychler. Jak dotychczas nie udało mi się nic więcej dowiedzieć o tym osobniku. Gdyby ktoś bardziej obyty mógł kilka słów na ten temat. Czy ta Ola to płatny "trol" bo przecież nikt normalny, choć trochę myślący nie używa takiego języka i nie pisze takich bzdur jak czyni wspomniana Ola. Ktoś wspominał, że to pracownik podległy Burmistrzowi Wyszkowa ale ja w to nie wierzę bo kim byłby wtedy burmistrz.
Dodane przez Anonim, w dniu 01.03.2021 r., godz. 13.19
Podobno trzódka ME ma zakłócić uroczystości przed kościołem Św. Rodziny, dziś o 18.30. Nie dajmy się sprowokować.
hipokryzja
Dodane przez Tomek, w dniu 01.03.2021 r., godz. 17.58
Jeszcze żyją świadkowie i ich rodziny tamtych "bohaterskich" wyczynów.
Dodane przez Anonim, w dniu 01.03.2021 r., godz. 22.51
Lepiej postawcie warty przez całą noc bo ja słyszałam, że ta trzódka ME ma przyjść w nocy lub o świcie i coś tam zmalować.
Ze strony IPNu
Dodane przez Monter, w dniu 02.03.2021 r., godz. 08.30
Zgodnie z Ustawą z 23 lutego 1991 r. o uznaniu za nieważne orzeczeń wydanych wobec osób represjonowanych za działalność na rzecz niepodległego bytu Państwa Polskiego (art. 2, pkt. 1) – „Stwierdzenie nieważności orzeczenia uznaje się za równoznaczne z uniewinnieniem”. W świetle obowiązującego prawa Romuald Rajs i Kazimierz Chmielowski są zatem niewinni.
wojownicy kur
Dodane przez Damian, w dniu 02.03.2021 r., godz. 10.49
To na ołtarze ich, morderców kobiet i dzieci. Wota będziecie mieli gdzie nosić na te ołtarze.
Dodane przez Marek Eychler, w dniu 02.03.2021 r., godz. 15.37
Pozwólcie mi opowiedzieć historię sanitariuszki "Inki". To głos potomka jej białoruskich i prawosławnych sąsiadów z okolic Narewki i Guszczewiny. Będzie to opowieść, której dziś już prawie nie słychać. Takie opowieści umierają wraz z odejściem pokolenia które opowiadało, potem przestało opowiadać, bo nikt nie chciał go słuchać. Dziś to pokolenie już tylko milczy, bo ci którzy powinni słuchać, wolą czytać patriotyczne pogadanki i bezwiednie przyswajać wychowawcze produkcje mediów narodowych. Takie sąsiedzkie opowieści podają zwykle dużo szczegółów, dygresji i niuansów, które czynią z ich bohaterów ludzi z krwi i kości. Historia mała jest cała utkana z takich opowieści. Niektóre z nich bywają zapożyczone przez historię dużą, zwykle w celach nieco wyższych, poważniejszych. Poznajemy te opowieści już okrojone z niepotrzebnych szczegółów, które mogą zaburzać przekaz. Wielkie historie nie lubią detali, od nich oczekuje się wielkich bohaterów którzy uczestniczą w wielkich wydarzeniach. Zanim mnie aresztujecie za bluźnierstwo, wysłuchajcie opowieści o wojennej przemocy i traumie pogranicza z której zbudowano bohaterską historię którą znacie. Narewka to było przed wojną niewielkie białorusko-polsko-żydowskie miasteczko na skraju Puszczy Białowieskiej, historycznie związane z Brześciem. Rodzina Siedzików trafiła tu, podobnie jak cała administracja II RP, już po odzyskaniu przez Polskę niepodległości. Ojciec jako leśniczy musiał być w okolicy ważną postacią. Pewnie dlatego podzielił tragiczny los deportowanych w 1940 na wschód. To wojna wyzwoliła na tym terenie drzemiące dotąd animozje na tle narodowościowym i wyznaniowym, umiejętnie podsycane wówczas przez okupantów. Bo przecież nie wszystkich wywożono. Ktoś stracił, ktoś zyskał. Oś wojennego konfliktu nałożono na podziały narodowościowe i wyznaniowe. Nie powiem nic odkrywczego, gdy napiszę, że międzywojenna Polska dla swoich licznych mniejszości narodowych była bardziej macochą niż matką. To dlatego urodzony w okolicach Narewki Aleksander Wołkowycki, chociaż skończył rosyjskie Seminarium Nauczycielskie i jako Białorusin pragnął uczyć miejscowe dzieci języka ojczystego, zaczął pracować w zawodzie dopiero w wieku 44 lat. A pozwoliły mu na to dopiero hitlerowskie Niemcy w 1939 roku zezwalając na białoruski ruch, co miało znaczenie propagandowe w późniejszej wojnie z sowietami. Wołkowycki uczy jedynie dwa lata, aż do wybuchu kolejnej wojny. Potem wraca do szkoły w 1944 roku już po zakończeniu okupacji niemieckiej, z mandatem nowej władzy – tym razem ludowej. Ponownie robił to o czym całe życie marzył – uczył miejscowe dzieci ich ojczystego języka, co w II RP możliwe nie było. W kwietniu 1945 roku zostaje zamordowany w Narewce na ulicy z rąk oddziału Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki”. Nie wiemy czy świadkiem zabójstwa była 17-letnia Danusia Siedzikówna, ale losy obu postaci jak w soczewce pokazują jak łatwo o konflikt. W pamięci wielu pokoleń Wołkowycki pozostał jako twórca miejscowej szkoły. Kilka lat temu pod wpływem zmasowanej akcji środowisk narodowych i mediów, przestał być patronem szkoły w Narewce. IPN oskarżył go o kolaborację z hitlerowcami i sowietami, ale nie przedstawił żadnych dowodów. Usunęła go miotła polityki historycznej. Jego miejsce w pamięci powinna dziś zająć słynna sanitariuszka. Tego wymaga historia, prawda? Los pamięci o Wołkowyckim został przypieczętowany 16 sierpnia 1945 roku gdy przesunięto granicę. Los związał „Inkę” z podziemiem jeszcze w 1943 roku. Wojna bardzo szybko zrobiła z niej swoją zakładniczkę odbierając rodziców. Ale prawdziwy rollercoaster w jej życiu zacznie się dopiero w czerwcu 1945 roku, gdy zostaje aresztowana przez NKWD, a następnie brawurowo uwolniona z konwoju przez leśny oddział pod dowództwem Stanisława Wołoncieja „Konusa”. To postać znana w okolicy. Miejscowi Białorusini zapamiętali głównie jego napady i grabieże. Przygoda nastolatki z oddziałem „Konusa” nie trwała długo. Jak podaje biografka „Inki” Luiza Łuniewska („Szukając Inki”, 2015) oddział przestał istnieć z powodu alkoholizmu jej członków. Wtedy 17-latka trafia do innego szwadronu „Łupaszki”, tym razem pod dowództwem Jana Mazura „Piasta”. Nie trafia do niego na długo, bo okazuje się, że Mazur – jak podaje Łuniewska – był w gruncie rzeczy pospolitym bandziorem. Ginie w leśnej egzekucji zarządzonej przez Szendzielarza. Rok później, już po ucieczce oddziału na Pomorze, „Inka” siedziała już w gdańskim więzieniu. Sporo jak na rok życia w ukryciu i tej potwornej demoralizacji, której musiała być świadkiem. Skazana w bezprecedensowym procesie na śmierć ginie tydzień przed swoimi osiemnastymi urodzinami. Co za potworna historia! Opowieść, którą snuję, to historia wojennej przemocy wobec dziecka. To historia deprawacji, która powinna nas odrzeć ze złudzeń co do istoty wojny. Danusia uwolniona z konwoju UB staje się poniekąd zakładniczką swoich towarzyszy broni, wszak poszukiwana, zupełnie nie ma gdzie pójść. Czy podzielała nacjonalistyczne poglądy żołnierzy „Łupaszki”? O jaką Polskę walczyła? Czy było w niej miejsce dla wiejskiego nauczyciela Wołkowyckiego, uczącego białoruskie dzieci? Tego się nie dowiemy. Starsze pokolenie w Guszczewinie i Narewce nie ma najlepszego zdania na temat „Inki” i etosu Wyklętych. Kojarzy im się z leśnymi bandami. Z niedowierzaniem przyjmuje to jak wielką bohaterką Polski w ostatnich latach stała się dziewczyna, którą pamiętali z dzieciństwa. Nie mają wpływu na to jak się opowiada o wydarzeniach, których była częścią. Nie ma na to wpływu sama nastolatka, spoglądając przed siebie z coraz większej ilości pomników na terenie całego kraju.
Dodane przez Marek Głowacki, w dniu 02.03.2021 r., godz. 21.01
Współcześni sowieci, a także różnego rodzaju zbolszewizowana hołota próbują wyciągać ubeckie materiały, przeróżne fałszywki, żeby atakować i dyskredytować Żołnierzy Wyklętych. W rzeczywistości to bolszewia ma krew na rękach. Bierut, Berman, Fejgin, Różański, Michnik, Wolińska, Kiszczak, Jaruzelski. Są winni masowym morderstwom, torturom i prześladowaniom. Są winni zniszczenia życia milionom Polaków. A ich pogrobowcy - Czarzasty, Hartman, Senyszyn, Środa, Zandberg, Śmiszek, Żukowska i wielu innych przez swoje plugawe manipulacje i kłamstwa stawiają się w roli współwinnych tych zbrodni.
Dodane przez Anonim, w dniu 03.03.2021 r., godz. 09.16
Głowacki, pogrobowiec bandytów Łupaszki, Ognia i Burego, ludzi winnych masowym morderstwom i zbrodniom przeciwko ludzkości przez swoje plugawe manipulacje i kłamstwa postawił się właśnie w roli współwinnego tych zbrodni.
Dodane przez Marek Głowacki, w dniu 03.03.2021 r., godz. 17.43
Komunizm to najbardziej zbrodniczy system w historii ludzkości. Odpowiedzialny za dziesiątki milionów ofiar w całym świecie. Z rozkazu Józefa Stalina wymordowano ponad 100 tys Polaków w latach 1937 – 1938 w ramach tzw. Operacji Polskiej. To byli ci, którzy nie mieli szczęścia i znaleźli się w Związku Radzieckim po ustaleniu granicy między Polską a ZSRS w Traktacie Ryskim z 1921 r. Po IV rozbiorze Polski w 1939 r. komuniści zamordowali ponad 20 tys polskich oficerów i zesłali ok. 1,5 miliona Polaków na Syberię. Wielu z nich nigdy nie wróciło. Po 1944 roku nastąpił kolejny etap eksterminacji Polaków, wspierany przez polskich i żydowskich zdrajców, którzy, razem z Ruskimi współtworzyli aparat represji. Nastąpiły masowe aresztowania, wywózki na Sybir, rozstrzeliwania, skrytobójcze mordy. Ci, którzy próbowali bronić Polski przed zniewoleniem , przeważnie żołnierze Armii Krajowej lub Narodowych Sił Zbrojnych tworzący oddziały zbrojne o różnych nazwach, początkowo odnosili niejednokrotnie sukcesy. Z biegiem czasu opór malał wobec przygniatającej przewagi Armii Radzieckiej i rosnących sił zdrajców, współdziałających z najeźdźcą. Wszystkim bohaterom walczącym wówczas o wolną Polskę należy się dziś szacunek. Wielu z nich zginęło w walce, lub zostali podstępnie zamordowani i do dziś nie mają grobu.
Dodane przez Marek Głowacki, w dniu 03.03.2021 r., godz. 17.48
Zygmunt Szendzielarz ps „Łupaszka”, Józef Kuraś ps. „Ogień”, Romuald Rajs ps. „Bury” to żołnierze, broniący Polski przed komunistycznym najazdem, walczący z bronią w ręku. Cześć ich pamięci !!

Napisz komentarz

Projekt witryny

Wykonanie: INFOSTRONY - Adam Podemski, e-mail: adam.podemski@infostrony.pl , Poczta