• - Strona Główna

• 
  

Środowisko Rewii Dziecięcej „Sylaba” w środę przed „Hutnikiem” zademonstrowało swoje niezadowolenie z decyzji podjętych przez dyrekcję ośrodka kultury. Nie obyło się bez udziału policji, która pilnowała, by nie doszło do niedozwolonego w czasie epidemii zgromadzenia.

Przed „Hutnikiem”, w którym w środę 21 maja odbywała się sesja Rady Miejskiej, zebrali się rodzice dzieci uczęszczających do Sylaby, sylabianki, a także inne osoby wyrażające wsparcie dla rewii i ich instruktorek. Powód swojego niezadowolenia opisali już wcześniej w liście otwartym publikowanym m.in. w „Wyszkowiaku”. Boją się, że przez wypowiedzenie warunków pracy i płacy instruktorkom Sylaby przyszłość rewii jest zagrożona.
Już rano, przed sesją pod Hutnik przyjechała policja. Także po południu licznie zgromadzone radiowozy nie mogły pozostać niezauważone przez przechodniów. Zgodnie z prawem, w czasie epidemii obowiązuje zakaz zgromadzeń, stąd obecność funkcjonariuszy obawiających się, że może dojść do złamania prawa.
Do „Hutnika” pozwolono wejść dwóm przedstawicielkom Stowarzyszenia Przyjaciół Rewii Dziecięcej „Sylaba”, które miały możliwość przedstawienia swoich argumentów dopiero pod koniec ośmiogodzinnych obrad.

Brak dialogu
Prezes Stowarzyszenia Przyjaciół Rewii Dziecięcej „Sylaba” Patrycja Ogrodzińska oraz wiceprezes Ewelina Kowalczyk to także członkinie Rady Rodziców rewii, byłe sylabianki i mamy obecnych sylabianek. Wyraziły zaniepokojenie ograniczeniem etatów instruktorów WOK „Hutnik”
- To sytuacja krzywdząca dla naszych dzieci – stwierdziła Patrycja Ogrodzińska. – Wydaje nam się zagrażająca zespołowi. W zespole jest 150 dzieci, które odbywały próby pod kierunkiem trzech instruktorek. Wykonywały wiele pracy. Ten zespół jest fenomenem. To, że jesteśmy tu po 36 latach od jego założenia, o czymś świadczy. Sylaba to nie tylko skakanie na scenie, taniec, to także emocje, wspomnienia, przyjaźnie, związanie się z zespołem na całe życie.
Ja podkreśliła, rodzice i instruktorki wychodziły z inicjatywami na rzecz ratowania zespołu.
- Chcieliśmy, by dzieci miały zajęcia online, jak w szkołach. Były wysyłane mailowe wiadomości z prośbą o możliwość prowadzenia takich zajęć. Instruktorki nie otrzymały na nie zgody. Jako rodzice interweniowaliśmy w tej sprawie – zaznaczyła Patrycja Ogrodzińska. - Przy ostatniej rozmowie telefonicznej dyrektor zgodził się na takie zajęcia, ale za dwa dni instruktorki otrzymały wypowiedzenie z pracy.
Jak zaznaczyła przedstawicielka stowarzyszenia, w nowym zakresie obowiązków Ireny Zdunek nie ma punktu stwierdzającego, że jest odpowiedzialna za prowadzenie zespołu.
- Nie możemy pozwolić na taką sytuację, że nie wiemy co będzie w przyszłości z naszymi dziećmi i kto będzie prowadził zespół – oznajmiła.
- W dobie kryzysu wszyscy powinniśmy się wspierać, a zwłaszcza powinniśmy wspierać dzieci. A tego wsparcia nie ma – dodała Ewelina Kowalczyk. – Jeśli chce się utrzymać pracowników to nie daje się im wypowiedzenia umowy o pracę. To szantaż, bo albo instruktorki zgodzą się na karygodne warunki, albo zespół przestanie istnieć. Pytamy, czy zostały wykorzystane wszystkie dostępne środki w ramach tarczy antykryzysowej, innych instrumentów pozwalające na utrzymanie etatów? Jako zespół, rodzice, instruktorzy nie chcemy być traktowani wyjątkowo, indywidualnie, inaczej niż wszyscy. Wszyscy jesteśmy w trudnej sytuacji. Chodzi o rozmowę, wsparcie, którego nie ma. To karygodne, by nie można było prowadzić zajęć online.
Ewelina Kowalczk zwróciła uwagę na brak dyskusji, dialogu z dyrektorem „Hutnika”.
- Apelujemy do państwa o wpłyniecie na krzywdzące decyzje, które zostały podjęte - dodała.

Wieloletni konflikt
- Jest konflikt na linii urząd-rewia-hutnik. Nie wiem dlaczego i jak długo on trwa, ale jego istnienie nie jest przyjemne dla mnie jako mieszkańca gminy. Powinniśmy wspierać Sylabę, zwolnień, do których doszło, nie rozumiem. Nie wiem, czy ich powodem jest rzeczywiście COVID-19, czy jest on tylko pretekstem do dokonania zwolnień – zabrała głos radna z klubu Masz Wybór Monika Bieżuńska. – Nie rozumiem, dlaczego takiej perełce, jaką jest Sylaba, podcina się skrzydła. Wiem, że to nie jedyny zespół w mieście, ale nie ma tu zespołu z taką historią i dokonaniami, jak Sylaba. Będę stawać w obronie zespołu, mam do niego sentyment, zawsze byłam fanką rewii. Proszę pracowników urzędu o zażegnanie tego konfliktu, rozmowę
- Już w grudniu prosiliśmy o spotkanie i do marca nie było możliwości się spotkać, bo pan dyrektor odmawiał – zaznaczyła Patrycja Ogrodzińska. – Wiem, że są inne zespoły, nie mamy nic przeciwko nim. Ale to nie nasza czy dzieci wina, że Sylaba powstała w Hutniku.
Dowodziła, że ze strony Sylaby była wola do dialogu. Według niej, grupa odbywała próby w Szkole Podstawowej nr 4, bo pojawiały się pretensje o zajmowanie sali w Hutniku.
- Założyliśmy stowarzyszenie, poszykujemy środki, piszemy projekty. A Sylaba została potraktowana krzywdząco - dodała.
Radny Jan Abramczyk wyraził poparcie dla rodziców.
- Wyobraźmy sobie, że 150 dzieci zostaje przez treningów. Co z nimi? – oznajmił. – Mam wnuczkę, która trenuje w Sylabie. Dzieci trenują tam po kilka godzin dziennie. Rodzice wnoszą opłaty. Trzeba im pomóc. Trzeba zorganizować okrągły stół, zaprosić zainteresowane strony, radnych. Skoro instruktorki dostały wypowiedzenia, normalnym jest, że Sylaba za jakiś czas się skończy. Jestem za tym, by pomóc. Jeśli jako radni mamy obniżyć sobie diety, to jestem za tym, by te oszczędności przeznaczyć na Sylabę.
- Wszyscy chcemy normalności w czasach, które normalne nie są. Chętnie będę rozmawiał na ten temat, ale pan radny wie, że nie można wydać więcej niż się posiada - zabrał głos burmistrz Grzegorz Nowosielski. – Do tego stołu trzeba by zaprosić też pływaków, członków Bugu Wyszków, innych klubów, sekcji kulturalnych, sportowych, organizacje, zespoły – uznał podkreślając, że ograniczenia w finansowaniu dotyczą różnych podmiotów. - Jeśli dziś nie podejmiemy pewnych działań, to jako radni za jakiś czas będziecie mieli do mnie pretensje, że konstruując kolejny budżet mamy pętlę na szyi. Cięcia to nie jest kwestia personalnych animozji, ale racjonalności – dodał. – W Sylabie została zwolniona osoba zatrudniona na zastępstwo. Etat nie został zlikwidowany, więc osoba przebywająca na zwolnieniu lekarskim wróci. To sekcja domu kultury, którym kieruje dyrektor. Jak bym się nie godził być dyrektorem ośrodka nie mając wpływu na kształt kadry i finansowanie. W każdej dziedzinie życia samorządowego będą oszczędności – oznajmił. – Zapraszam rodziców do rozmowy. Takie spotkania odbywały się już w urzędzie, także z dyrektorem Hutnika. Szczerze mówiąc, trochę nie rozumiem zarzutu o brak rozmowy z jego strony, bo dyrektor jest osobą kontaktową, otwartą, a szefowie innych podmiotów, szkół raczej chwalą sobie współpracę z nim.
Burmistrz wielokrotnie podkreślał, że jedynym powodem podjętych decyzji są kwestie ekonomiczne.
- Rozumiemy cięcia, wiemy, że sytuacja jest bardzo trudna. Nie rozumiem jednak braku zgody na zajęcia online. Chcemy wiedzieć, co zostało zrobione zanim podjęto decyzję o zwolnieniu pracowników. Można było pozyskać jakieś środki na podtrzymanie tych etatów – stwierdziła Patrycja Ogrodzińska.

„Tu jest potrzebny okrągły stół”
Elżbieta Piórkowska, również związana z Sylabą jako matka uczestniczki, zwróciła się do Moniki Bieżuńskiej.
- Konflikt, o którym pani mówi, nie jest kwestią obecnej chwili. Pikiety pod urzędem były już przed wieloma laty. Może rzeczywiście sprawą powinien się tu zająć mediator – zaznaczyła.
- Jesteśmy tu, bo nie ma dialogu z panem dyrektorem – oznajmiła po raz kolejny Ewelina Kowalczyk. – Do dziś nie mamy wytycznych, informacji, odbijamy się od ściany. Dlatego tu jesteśmy.
- Kobiecie, która założyła zespół próbuje sie go odebrać. Jej córce, związanej od urodzenia z Sylabą, proponuje się pół etatu. Dziewczynie prowadzącej najmłodsze grupy została odebrana praca. Zwracam uwagę na te fakty. To dla nas najistotniejsza kwestia – dodała Patrycja Ogrodzińska.
- Chciałbym usłyszeć jasną deklarację, czy to oznacza, że likwidujemy gminny zespół w obecnym formacie? – podkreślił radny Masz Wybór Adam Szczerba. – Tu potrzebny okrągły stół zorganizowany najlepiej jeszcze w tym tygodniu. Nie chcę, by ta dyskusja skończyła się na stwierdzeniu, że sytuacja jest trudna i trzeba zacisnąć pasa.
- Decyzje powinny być podjęte natychmiast. Instruktorki albo warunki przyjmą, albo zespół przestanie istnieć. Przy braku dialogu zespół z pewnością przestanie istnieć. W czasie pandemii zamiast wspierać Sylabę, państwo ją zabiją - dodała Ewelina Kowalczyk.
- Panie burmistrzu, proszę by podjął pan decyzję dotyczące okrągłego stołu, wyznaczył termin – zabrał głos Jan Abramczyk. – Nie daj Boże, żeby ten temat nie został załatwiony – wtedy to nie wrócimy już do takiego zespołu jak teraz i nie znajdziemy tak dobrych instruktorów.

„Tego zespołu nikt nie zlikwidował i nie zlikwiduje”
- Rozumiem, że panie reprezentują interes Sylaby i ma was prawo nie obchodzić jaka jest sytuacja innych grup. My zlikwidowaliśmy dziś szkołę (filia w Skuszewie – przyp. red.) – to jedna z trudnych decyzji w oświacie. W ostatnim czasie zredukowaliśmy 15 etatów w przedszkolach, wprowadzając bon przedszkolny. Kilkanaście etatów zlikwidowaliśmy w szkołach – zabrała głos zastępca burmistrza Aneta Kowalewska. – Trudne decyzje są podejmowane w różnych obszarach. Jako Sylaba jesteście aktywni, ale trzeba pamiętać, że są inne osoby również przeżywające problemy, tragedie. My musimy patrzeć na Sylabę z perspektywy całości – nie rozumiem zaniepokojenia, co będzie dalej z Sylabą. Tego zespołu nikt nie zlikwidował i nie zlikwiduje, ale musimy podjąć trudne zadania, które przed nami stoją. Ta trudna sytuacja dotyka wielu ludzi.
- Nasze dzieci ciężko pracują na to, by być podwójnymi wicemistrzami świata. Powtarzam pytanie, czy zostały zrobione wszystkie kroki, by etaty instruktorów utrzymać? – dodała Ewelina Kowalczyk.
- W Sylabie najważniejsze są dzieci – stwierdził burmistrz. – W domu kultury tylko trzech instruktorów Sylaby było na etacie, pozostali pracowali na zlecenie. Bez względu na to, czy dotujemy podwójnego wicemistrza świata, czy pedagoga ulicy, który pomaga dzieciom z trudnego środowiska, to dla nas to są sprawy tak samo ważne. To są nasi mali obywatele, których chcemy wspierać – uznał burmistrz. –Jedni zdobywają medale, a dla innych mistrzostwem jest wyrośnięcie na przyzwoitych ludzi.
W sali obrad nie było dyrektora WOK „Hutnik” Mariusza Kowalskiego. Ok. godz. 17.00 obrady zakończyły się. Przedstawiciele Sylaby czekający na zewnątrz nagrodzili wychodzące z budynku Ewelinę Kowalczyk i Patrycję Ogrodzińską brawami.
J.P.

• 
  
  
• 
  
  
• 
  
  
• 
  
  
• 
  
  
• 
  
  
• 
  
  
• 
  
  
• 
  
  
• 
  
  

Komentarze

Napisz komentarz

• Komentarze naruszające netykietę nie będą publikowane.
• Komentarze promujące własne np. strony, produkty itp. nie będą publikowane.
• Za treść komentarza odpowiada jego autor.
• Regulamin komentowania w serwisie wyszkowiak.pl

Imię:

Tytuł:

Komentarz: