Spotkanie z honorowym obywatelem
(Zam: 20.11.2019 r., godz. 09.08)Tak pisze autor we wstępie do publikacji „W książce tej powracam do okresu pływania na obcych statkach. Były to lata 70-90. Przywilej ten przysługiwał pracownikom Polskiej Marynarki Handlowej za wyjątkowo dobrą pracę dla polskich armatorów albo za inne „zasługi”.
Ja w sam raz w 1978 r. skończyłem dwie kadencje pełnienia funkcji nauczyciela akademickiego, Rektora w Wyższej Szkole Morskiej w Szczecinie zarabiając w tym okresie 5 tysięcy złotych, więc znacznie mniej niż każdy kapitan w Polskiej Żegludze Morskiej z dodatkiem dewizowym.
Widocznie, biorąc pod uwagę to i moje kapitańskie zasługi, Minister Żeglugi na zakończenie mojej pracy w WSM w Szczecinie wyraził zgodę na zatrudnienie mnie u obcych armatorów, którzy płacili w „wymarzonych” przez wszystkich dolarach.
Oczywiście obcy armatorzy, znając dobrze sytuację płacową i wartość dolara na polskim rynku, oferowali znacznie niższe uposażenia w granicach 500-1000 dolarów od tych, które płacili kapitanom w swoim kraju. Pośrednikiem w zatrudnianiu było Polskie Przedsiębiorstwo „Polservice”, które jednak nie brało na siebie żadnej odpowiedzialności, jeżeli armator nie wywiązał się ze swoich zobowiązań. Brało za to od polskich fachowców opłatę w granicach 15-35% dolarów od zarobionych pieniędzy, co i tak Polakom się opłacało. Chętnych do pracy za granicą było coraz więcej, więc powoli wynagrodzenia malały i zgłaszali się coraz gorsi armatorzy ze starymi wysłużonymi statkami, wiedząc, że z Polski przyjeżdżają wykwalifikowane kardy. Nic dziwnego, że kilka zagranicznych „gratów” w tym czasie się utopiło wraz z polskimi załogami. Ale to nikogo nie odstraszało.”.
J.P.
Napisz komentarz
- Komentarze naruszające netykietę nie będą publikowane.
- Komentarze promujące własne np. strony, produkty itp. nie będą publikowane.
- Za treść komentarza odpowiada jego autor.
- Regulamin komentowania w serwisie wyszkowiak.pl