• - Strona Główna

• 
  

- Głęboko wierzę, że dobrobyt państwa, jednostek, rodzin nie bierze się z zasiłków, tylko z pracy - stwierdziła w Wyszkowie Kaja Godek, kandydująca z pierwszego miejsca na mazowieckiej liście komitetu Konfederacja Korwin Braun Liroy Narodowcy. Towarzyszył jej Marek Szewczyk, również ubiegający się o mandat posła w Parlamencie Europejskim.

Kaja Godek jest działaczką Fundacji Życie i Rodzina. Przystąpiła do Konfederacji, a której swoich reprezentantów mają różne środowiska polityczne i społeczne m.in. partia KORWiN, Ruch Narodowy, organizacja Pobudka Grzegorza Brauna, Stowarzyszenie Skuteczni Piotra Liroya Marca, Federacja dla Rzeczypospolitej Marka Jakubiaka.
Spotkanie z kandydatami odbyło się 15 maja w Miejsko-Gminnej Bibliotece Publicznej, a poprowadził je koordynator partii KORWiN w powiecie wyszkowskim Arkadiusz Jarosz.
Jak stwierdziła Kaja Godek, tak jak za rządów Platformy Obywatelskiej, tak teraz nie ma szans na zmianę prawa (tzw. kompromisu aborcyjnego) i ochronę życia.
- Do polityki idą albo osoby szalenie ideowe, stawiające sobie wielkie cele, albo politycy, którzy robią coś dobrego tylko wtedy, kiedy są do tego przymuszeni i nie mają innego wyjścia. Jeśli będziemy opozycją konstruktywną, rolą naszą będzie doprowadzić do sytuacji, kiedy rządzący nie będą mogli inaczej zrobić, jak działać na korzyść Polski - stwierdziła Kaja Godek. - W demokracji rządzi mniejszość jeśli jest dobrze zorganizowana, pewna swego i jasno stawia postulaty. Widzimy, jak skrajna lewica dziś nadaje ton debacie publicznej. Mała grupa ludzi potrafi narzucić agendę debaty publicznej, wciągnąć w wojnę religijną, ataki na kościół, narzucić rozmowę o związkach homoseksualnych. Lewa strona jest asertywna, zdecydowana w swoich roszczeniach, nie ogląda się na krytykę. Naszym zadaniem jako konserwatystów, wolnościowców, pro-liferów jest zrobić to samo - nie trzeba być większością jeśli jest się w mniejszości, która jest zorganizowana, wiedząca czego chce. Wtedy można wiele osiągnąć. To jest nasza rola. Wiemy, że nie dostaniemy większości, jeśli już to stworzymy koalicję, ale istotne jest, żeby reprezentowali nas ludzie ideowi, na pierwszym miejscu stawiający dobro Polski. Jesteśmy jedynym ugrupowaniem, które mówi, że idzie do Parlamentu Europejskiego dla Polski. To narody organizują życie ludzi, są zaraz po rodzinie grupą, w ramach której ludzie się identyfikują. Nie ma czegoś takiego jak naród i interes europejski.
Zdaniem kandydatki, Polska powinna być członkiem Unii Europejskiej tak długo, jak długo jej się to opłaca.
- Dziś w Polsce debata jest prowadzona tak, że można wyrażać tylko unioentuzjazm. Prawda jest taka, że Polska jest częścią Europy niezależnie, czy jest w Unii Europejskiej czy nie - stwierdziła. - Musimy się bronić przed zamachem na cywilizację europejską, przebiegającym głównie w postaci ideologii neomarksistowskiej i nie rozpływać się wsród krajów, które wojnę kulturową przegrały i przyniosło im to głównie problemy.
Zdaniem Kai Godek, dziś Polska jest pod ogromną presją skłaniającą do przyjmowania rozwiązań dyktowanych przez Brukselę.
- Parlament Europejski ma prerogatywy, ale nie jest to ciało, które rządzi Europą. Unia to przede wszystkim koncert mocarstw - dyktat Berlina i silnych państw - uznała. - My jako konfederacja patrzymy na Unię trzeźwo i chcemy do takiego patrzenia państwa zaprosić - dodała. - Unia jest nam przedstawiana jako organizacja, która daje Polsce pieniądze. Jako kraj płacimy składkę członkowską. Ktoś te pieniądze rozdziela, a my musimy zwiększyć biurokrację - zatrudnić ludzi zajmujących się rozdzielaniem unijnych pieniędzy. Kiedy samorządy biorą fundusze, muszą wykazać wkład własny. Wiele z nich jest przez to zadłużonych. Jeśli ktoś nam pieniądze daje, to często robi to w określonym celu. Nie jest tak, że jeden człowiek daje pieniądze innemu tak po prostu - tak samo jest w UE. Daje się po coś. Przy rozdzielaniu funduszy mówi się na przykład, że mogą być dofinansowane projekty, które charakteryzują się zasadą gender mainstreamingu.
Kaja Godek dużo mówiła o zagrożeniach ideologicznych płynących z Unii.
- Homoseksualizm idzie w parze z pedofilią, stąd taki pęd homoseksualistów do adopcji, zajmowania się dziećmi. Po co im dziecko? Przecież to towarzystwo hedonistyczne, lubiące sobie dogadzać. Ideologia lewacka zawsze kończy się niebezpiecznymi rozwiązaniami - zaznaczyła. - Czy jest w stanie nas przed tymi szaleństwami bronić rząd, który wykonuje praktycznie każde polecenie z zagranicy, który obiecywał, że wypowie konwencję stambulską, wprowadzającą pojęcie płci społeczno-kulturowej, i tego nie zrobił? Mamy politykę rozbestwiania środowisk homoseksualnych. Oni robili co chcieli, mieli parady równości, a policja pacyfikowała kontrmanifestacje. Potem nagle jest zdziwienie, że działacze LGBT wchodzą do kościoła i krzyczą, że im się nie podoba jego wystrój. To są środowiska, które mają potężne wsparcie z UE, cieszą się protekcją ze strony Brukseli.
Zdaniem Kai Godek ta polityka jest sprzeczna z pierwotnymi założeniami, zgodnie z którymi Unia miała nie ingerować w obszarach ideologicznych. Miała też zapewnić swobodny przepływ ludzi, kapitału, dóbr.
- W gospodarce liczba unijnych regulacji i ograniczeń rośnie. UE nie jest tym, czym miała być. Ludzie deklarują w Polsce, że są za unią, ale kochają ją, bo kochają wyobrażenia o niej, analizy na chłodno nie ma. Mówią, że dzięki unii można się swobodnie przemieszczać, a przecież są kraje będące w układzie z Schengen, niebędące w UE. Chyba ulegliśmy propagandzie, że unia jest fantastycznym tworem, który dużo daje.
Marek Szewczyk określił konfederację jako sojusz sił propolskich.
- Jesteśmy świadomi różnic istniejących między nami, ale stwierdziliśmy, że są one mało ważne, ważna jest Polska, wolność naszej ojczyzny. Chcemy Polski suwerennej politycznie, gospodarczo, kulturowo - stwierdził. - Dziś większość prawa w Polsce implementowana jest z Brukseli. Obowiązują nas takie umowy handlowe, jakie zawrze UE . Kupujemy drogi gaz, a Niemcy dogadują się w jego sprawie poza naszymi głowami. Oni nie patrzą na nasz interes, tyko swój. Każde z państw ciągnie do siebie, a że Niemcy mają pozycję dominującą, to rządzą w UE.
Kandydat podkreślił, że unia dąży do centralizmu i przypomniał, że „za Traktatem Lizbońskim głosowali Jarosław Kaczyński z Donaldem Tuskiem ramię w ramię”.
- Jeśli PiS mówi, że jest uniosceptyczny i chce się stawiać Brukseli, to możecie sobie włożyć te opowieści między baśnie. Głosują jak PO, niewiele ich różni - stwierdził.
Gość podkreślił, że konfederacji sprzeciwiają się wspólnej europejskiej armii, która, ich zdaniem, nie będzie realizowała interesów polskich, tylko niemieckie. Podkreślił też, że sprzeciwiają się jakiejkolwiek wypłacie odszkodowań za mienie bezspadkowe pozostawione przez Żydów w Polsce.
- Nie pamiętam tak proimigracyjnego rządu jak rząd PiS. Mamy Ukraińców, ludzi z Bangladeszu, Indii, Pakistanu, Bliskiego Wschodu. My jako konfederacja chcemy, by ludzie wracali do Polski, a nie by ściągana była tania siła robocza z obcych kulturowo państw - stwierdził Marek Szewczyk. - W polityce zagranicznej PiS nie widzi innego kierunku jak USA, a polityka w tym względzie powinna być wielowektorowa. Jeden sojusznik będzie mógł nam narzucić to, co będzie chciał. Powinniśmy być liderem Grupy Wyszehradzkiej. Krótkowzroczność rządu jest porażająca. Ważna jest podmiotowa polityka i prowadzona z rozmysłem. Żadna opcja polityczna dziś nie przewiduje wyjścia z UE, nauczyli się otrzymywać rozkazy - najpierw z Moskwy, teraz z Berlina czy Brukseli. My chcemy, by Polska była rządzona przez Polaków dla Polaków. Jako Ruch Narodowy przygotowaliśmy program polexitu. Nie mówimy, że już on nastąpi, ale będziemy na wyjście z unii gotowi. Żadnych roszczeń, imigrantów, żadnego euro, tylko polska armia - dodał.
Kaja Godek była pytana o to, dlaczego w Polsce nadal obowiązują dotychczasowe regulacje dotyczące możliwości dokonywania aborcji.
- Klasa polityczna nie dorosła do tego, co mówi społeczeństwo. Żeby to zmienić, nie trzeba aż tak straszenie dużo - trzeba wymienić klasę polityczną, czyli kilkadziesiąt do kilkuset osób - podkreśliła. - Środowiskom aborcyjnym 1000 dzieci w jedną albo drugą stronę nie robi różnicy. To ludzie cyniczni. To, co jest dla nich niebezpieczne to fakt, że moglibyśmy, popchnąć prawo w kierunku ochrony życia i uświadomić innym krajom, że nie ma przymusu przesuwania prawodawstwa w lewo. Jest możliwy powrót do ochrony życia. Rząd powinien działać w interesie obywateli. Jego zachowanie wskazuje jednak, że lobby aborcyjne trzyma go na sznurku. Nie jest normalne, że ignoruje milion podpisów ludzi stanowiących część elektoratu, a także wezwania do ochrony życia wyrażane przez Episkopat. Tymczasem rzeczniczka rządzącej partii potrafi na konferencji prasowej stwierdzić „jesteśmy partią katolicką”.
Kaja Godek opowiedziała się za ekonomiczną wolnością obywateli tworzoną własną pracą, a nie poprzez transfer socjalny.
- Głęboko wierzę, że dobrobyt państwa, jednostek, rodzin nie bierze się z zasiłków, tylko z pracy. Polacy są niesamowitym narodem, bo w gąszczu przepisów, instytucji, biurokracji prowadzą biznesy. Bardzo ciężko jest być w Polsce przedsiębiorcą - uznała. - Jestem przekonana, że powinniśmy dążyć do tego, by być od państwa niezależni. Państwo socjalistyczne musi nas kontrolować, a uzależnienie od socjalu jest formą kontroli, konserwowaniem określonego poziomu życia. Wierzę, że autonomia rodziny od państwa to najzdrowszy możliwy układ. Możliwość zarobienia na siebie, wychowania dzieci niezależnie od państwa to najlepsze co się może zdarzyć. Jetem zwolenniczką bonu edukacyjnego. Jestem za wycofaniem dotacji państwowych z organizacji społecznych - wtedy padłyby agendy LGBT, feministyczne i inne. Zostałyby organizacje takie jak nasza pro-life. Normalny człowiek nie identyfikuje się z paradą dewiantów. Nie znam osoby, która w porywie serca wpłaciłaby im 50 zł na ich organizację. Jestem za tym, by ludzie mieli dzieci, rodzina była niezależna od państwa, rodzice decydowali o dzieciach, mieli prawo ochronić je przed patologiami. Państwo boi się silnego obywatela, traktuje go jako zagrożenia, a nie jak bogactwo.
Kaja Godek podkreśliła, że program 500 plus funkcjonował jako prodemograficzny tylko w przekazie propagandowym.
- Chodziło o to, by udzie widzieli państwo jako dobrego wujka, który daje. Żeby dostać 500 zł trzeba wpłacić 619 zł do budżetu. To, co buduje rodzinę to zostawienie jej pieniędzy, które ona zarobi - mówiła kandydatka. - Ludzie nie zakładają rodzin, nie mają dzieci, bo nie mają gdzie mieszkać. Może część ludzi myśli, że bez dzieci jest wygodniej, można robić karierę. Ale to styl myślenia raczej „warszawki”. W większości ludzie napotykają przeszkody ekonomiczne. Wyż demograficzny jest w Wielkiej Brytanii, bo tu ci ludzie nie mogli sobie ułożyć życia. Nie mają do czego wrócić. Polski rząd zastawiania się jak zabezpieczyć Polaków na wyspach, a nie jak ściągnąć ich z powrotem. Powinniśmy jako państwo przestać utrudniać ludziom życie.
- Rząd PiS chce wprost kupić wyborców, to jest taki typ rozdawnictwa. Nikt nie pokazał w rządzie bilansu zysków i strat tych programów, bo ich to nie obchodzi - dodał Marek Szewczyk.
J.P.

• 
  
  
• 
  
  
• 
  
  

Komentarze

Napisz komentarz

• Komentarze naruszające netykietę nie będą publikowane.
• Komentarze promujące własne np. strony, produkty itp. nie będą publikowane.
• Za treść komentarza odpowiada jego autor.
• Regulamin komentowania w serwisie wyszkowiak.pl

Imię:

Tytuł:

Komentarz: