• - Strona Główna

• 
  Dariusz Andrzejewski fot. Justyna Pochmara

Dariusz Andrzejewski ogłosił chęć ubiegania się o tę funkcję w zbliżających się wyborach samorządowych. Jak mówi, jest członkiem Prawa i Sprawiedliwości, ale nie po drodze mu z obecnym kierownictwem powiatowych struktur tej partii. Dlatego swoich sił spróbuje w ramach komitetu wyborczego wyborców, do którego chcą także dołączyć Marek Głowacki, Adam Szczerba, Monika Bieżuńska, Bogdan Osik, Marek Pietrzak.

Większość z tych osób cztery lata temu kandydowała do samorządu z list komitetu Masz Wybór. Jak będzie się teraz nazywał ich komitet? Tego jeszcze nie ustalili. W sobotę 30 czerwca podczas konferencji prasowej zorganizowanej w miejskiej bibliotece przedstawili kandydata na burmistrza. Dariusz Andrzejewski w 2015 r. ubiegał się o mandat poselski z list Prawa i Sprawiedliwości i uzyskał 3377 głosów w okręgu. Do niedawna był prezesem klubu Bug Wyszków. Teraz uznał, że przyszedł czas powalczyć w wyborach samorządowych.
- Nasz start w wyborach nie jest przeciwko komuś, robimy to dla wszystkich, którzy chcą, by więcej spraw było załatwianych z myślą o potrzebach społeczeństwa - twierdzi. - Chciałbym, by przyświecało nam hasło „Wyszków - miasto przyjazne dla swoich mieszkańców”, w którym jest tańsze życie, niższe opłaty za wodę, ciepło, śmieci, gdzie dba się o przedsiębiorców poprzez niezwiększanie podatków. Chcemy dać ludziom możliwości spędzenia wolnego czasu w Wyszkowie - dodaje. - Pewne decyzje są załatwiane w urzędzie, na sesji tylko przyklepywane. Sami radni o tym mówią. Chcemy, by na sesjach dochodziło do starć między radnymi, a burmistrz szedł według kierunku wyznaczanego przez radę. Scena samorządowa od 16 lat jest niezmieniona. Powiew świeżości przyda się i wśród radnych, i w urzędzie.
Dariusz Andrzejewski dodaje, że wybrał komitet złożony z ludzi chcących działać na rzecz Wyszkowa, z którymi łączy go nić porozumienia.
- Nie wszystko mi odpowiada w związku z decyzjami, jakie zapadają ze strony przewodniczącego Sobczaka - twierdzi, choć cały czas, jak podkreśla, widzi szansę na porozumienie na prawicy. - Pan Sobczak to pan Sobczak, a PiS to PiS. Z PiS-em i ludźmi w PiS-ie rozmowy są prowadzone. Poinformowałem posłów PiS (o zamiarze kandydowania na burmistrza - przyp. red.), nie dostałem negatywnego odzewu. Jestem cały czas aktywnym członkiem partii, a teraz będę aktywnym członkiem komitetu - dodaje.
Marek Głowacki mówi o impasie w rozmowach zjednoczeniowych na wyszkowskiej prawicy trwającym od początku tego roku.
- Sądzimy, że naszym komitetem wzmacniamy prawicę docierając do nowych ludzi z pomysłami, dorobkiem, którzy chcą się zaangażować, a odrzucają formułę partyjną - zaznacza. - Formuła działań samorządowych jest czymś innym niż podział prawica, lewica. Należy się koncentrować na programie, rzeczywistych działaniach, a nie wchodzić w zagadnienia prawica, lewica, bo one bardziej odnoszą się do sceny ogólnopolskiej.

Otwarci na różne środowiska
Dariusz Andrzejewski podczas konferencji zarysował pewne tematy, które uznaje za ważne z perspektywy wyszkowian.
- Chciałbym odkorkować miasto - podkreśla. - Inwestycje powinny być prowadzone w sposób przemyślany.
- Droga w Natalinie mogłaby być zrobiona kilka lat temu - twierdzi Adam Szczerba.
Gminni radni przeznaczyli na jej wyremontowanie w tym roku 700 tys. zł. Według A. Szczerby, przy takiej skali tamowania ruchu przez remonty, dołożenie kolejnej inwestycji tylko pogorszy ten stan.
- Ta droga jest bardzo potrzebna, ale można było pomyśleć o niej wcześniej. O budowie kładki przy moście było wiadomo, a mimo to radni zaplanowali plażę, by potem z niej zrezygnować z powodu… budowy kładki. Są w kwestii inwestycji elementy nieskoordynowane. Podobna kwestia dotyczy planowania przestrzennego - powstają się bloki przy domkach jednorodzinnych. Dziś po prostu przychodzi inwestor, który ma środki i buduje.
- Wszystkie miejscowości wiejskie i miasto muszą być tak samo traktowane, a dziś robi się inwestycje tam, skąd pochodzi radny - twierdzi Dariusz Andrzejewski. - Budowa chodników, gdzie są na razie łąki i pola na pewno nie jest priorytetem.
Kandydat uważa, że koszty niektórych inwestycji realizowanych w mieście są zawyżone.
- Wydano kilkaset tysięcy złotych na plac, gdzie niedawno odsłonięto pomnik burmistrza. Moim zdaniem, za takie pieniądze zrobiono tam mało. Słyszymy o parkingu typu „parkuj i jedź” za ogromną sumę. Pojawiają się głosy, że jest to robione pod kogoś. Chcemy rozmawiać z przedsiębiorcami, którzy są ważni, bo płacą podatki i dają zatrudnienie naszym mieszkańcom. Chcemy ich wspierać, ale nie może to być to wspieranie wybiórcze kilku osób. Przedsiębiorcy muszą być traktowani na równych prawach.
D. Andrzejewski mówił o konieczności rozwoju Wyszkowa.
- Przede wszystkim chcemy rozmawiać, chcemy rzeczywistość zmieniać, a nie obiecywać. Chcemy zacząć oszczędzać, także w spółkach miejskich - nie może być tak, że taka spółka, która jest monopolistą, ma zysk. Mnie paczkowarka do wody (kupiona przez PWiK - przyp. red.) za kilkaset tysięcy złotych razi - twierdzi kandydat. - Nic nam gmina nie daje, pieniądze są mieszkańców, trzeba mieć tego świadomość i wymagać. Chcemy skłonić też inne komitety do rozmów o przyszłości miasta.
Kandydat zapowiada, że do dyskusji zaprosi też urbanistów.
- Przez ostatnie 16 lat nie było wizji Wyszkowa. Plany przestrzennego zagospodarowania są zmieniane wiele razy w roku wycinkowo, zamiast być dostosowywane do wizji odpowiednio przemyślanej - dodaje Marek Głowacki.
- Widzimy coraz większa potrzebę dania mieszkańcom wyboru, pokazania nowych osób, alternatywy do tego, co dzieje się w mieście - podkreśla Adam Szczerba. - Stawiamy na osoby aktywne, chcące działać, zmieniać lokalne środowisko, zaangażowane w prace społeczne dla swoich środowisk, chcące podjąć działania w kierunku zmiany. Każdy ma swoje poglądy polityczne, ale nasza kampania będzie się koncentrowała na sprawach samorządowych, codziennych bolączkach mieszkańców. Deklarujemy otwartość na wszystkie środowiska, osoby chcące włączyć się w pracę na rzecz zmian.
- Liczymy, że różne środowiska do nas dołączą. Mogą to być organizacje społeczne, jak i osoby. Każda osoba, która jest znana, ma doświadczenie, pomysły będzie przez nas mile widziana - dodaje Marek Głowacki, który jak mówi, od ponad 20 lat jest aktywny publicznie biorąc udział w wielu działaniach o charakterze ekologicznym, historycznym, patriotycznym itp.

Kandydaci zaprezentowali się
Marek Głowacki, były przewodniczący Rady Miejskiej, teraz jest radnym powiatowym.
- Jako uczestnik życia publicznego i jego uważny obserwator od dłuższego czasu widzę betonowanie się sceny politycznej w Wyszkowie - stwierdza. - To zjawisko bardzo niekorzystne z punktu widzenia rozwoju miasta. Odnoszę wrażenie, że bardzo wiele ważnych decyzji dla miasta podejmowanych jest w cichych uzgodnieniach w zaciszu gabinetów, za parawanami w restauracjach, a demokracja lokalna zaczyna być fasadowa. Uważam, że blokuje to aktywność obywateli, powoduje ich zniechęcenie. Trzeba to zmieniać. Myślę, że w tym zespole to się uda.
Swoje motywacje do kandydowania zaprezentowali też inni uczestnicy konferencji.
- Od trzech lat jestem sołtysem Leszczydołu Starego, gdzie się wychowałam, mieszkam z rodziną. Poznałam problemy ludzi, zyskałam doświadczenie. Mogę powiedzieć, że będąc sołtysem zaczęłam się przyglądać tym problemom od podszewki - twierdzi Monika Bieżuńska. - W ubiegłym roku zajęłam trzecie miejsce w konkursie na liderkę wiejską organizowanym w Urzędzie Marszałkowskim, co zmobilizowało mnie, by wystartować w wyborach. Mobilizacją są dla mnie też mieszkańcy, którzy namawiali mnie, bym startowała. To nie tylko mieszkańcy Leszczydołu Starego, ale też okolicznych wsi, którzy chwalą sobie moją pracę. Słyszę, że chcieliby mieć takiego sołtysa. Niestety, nie mogę reprezentować wszystkich wiosek, a funkcja radnego by mi to umożliwiła. Chcę wpływać na realizację inwestycji na wsiach, ale też i w mieście, bo jetem mieszanką tej gminy i Wyszków jest bliski mojemu sercu.
Jak podkreśla Monika Bieżuńska, wraz z lokalną społecznością od kilkunastu lat walczy o budowę sali gimnastycznej przy szkole w Leszczydole Starym.
- W odpowiedzi słyszymy od burmistrza i radnych, że sprawa jest odwlekana, bo nie mamy własnego radnego i nie ma komu nas wspierać. Nie rozumiem takiego podejścia. Dla kogo są ci radni, kto ich wybierał? - zaznacza. - Jako radna miałabym większe możliwości wykazania się, pełniąc tę funkcję chciałabym reprezentować wszystkie wioski.
Marek Pietrzak przedstawia się jako czynny członek wielu organizacji społecznych.
- Chciałbym wspierać ważne dla mnie wartości, jak Bóg, honor ojczyzna. Jestem zaangażowany w wiele spraw związanych ze środowiskiem oświaty, pomocy społecznej. Zależy mi na solidarności z ludźmi słabszymi, dziećmi zagrożonymi wykluczeniem społecznym, chcę podejmować działania w tym zakresie - informuje.
Adam Szczerba jest radnym miejskim już drugą kadencję, a wcześniej, jak podkreśla, również był zaangażowany w społecznie w działania kulturalne.
- Chciałem zawsze, by głos mieszkańców i radnych był mocno słyszany. W ostatnim czasie dyskusja i wszelkie przejawy rozmów, analiz są są w radzie ograniczane coraz bardziej - zaznacza.
Podaje przykład zmian w statucie gminy, zgodnie z którymi podczas sesji Rady Miejskiej mieszkańcy mogą zabierać głos nie na początku obrad, jak do tej pory, ale na końcu.
- Mieszkaniec nie wie po ilu godzinach skończy się sesja. Takie rozwiązanie utrudnia zadawanie niewygodnych pytań. Gdy jako radni zadajemy pytania na końcu sesji to albo nie ma któregoś z naszelników, albo dostajemy informacje w późniejszym terminie. Jest ograniczony dostęp do dyskusji - twierdzi. - Ważną dyskusję na sesji na temat sprzedaży mienia przerwano wnioskiem o jej zakończenie przegłosowanym przez większość koalicyjną. Ważny temat nie został odpowiednio przeanalizowany, nie została podjęta odpowiednia decyzja. Będę zabiegał o przywrócenie odpowiedniej rangi Radzie Miejskiej, by miała wpływ na to, co dzieje się w samorządzie, by radni radzili, dyskutowali, spierali się. Żeby nie było tak jak teraz, że rozmawiając z mieszkańcami słyszę, „radni są na sesjach, by podnieś rękę i nic nie mają do powiedzenia”. Nie zgadzam się z tym podejściem, bo tylko dzięki wspólnym rozmowom jesteśmy w stanie wypracować najlepsze stanowisko dla lokalnej społeczności.
Bogdan Osik też startował w minionych wyborach z komitetu Masz Wybór.
- Otrzymałem wiele głosów i wyrazów sympatii odnośnie mojej do działaności publicznej - podkreśla. - Postanowiłem kandydować. Uważam, że Urząd Miejski powinien być bardziej przejrzysty w swoim działaniu i bardziej otwarty na potrzeby mieszkańców, w tym także na konsultacje z nimi. W celu zwiększenia przejrzystości i efektywności wydatków publicznych zaproponowałem (Urzędowi Miejskiemu - przyp. red.) m.in. prowadzenie internetowej księgi dotacji, która zawierałaby listę wszystkich złożonych ofert oraz przyznanych dotacji. W 2016 r. mój wniosek został uwzględniony w programie współpracy gminy z organizacjami pozarządowymi, jednak na rok 2017 i 2018 zabrakło tego zapisu. Internetowej księgi dotacji do dziś nie ma. Komu to przeszkadzało? Czy przejrzystość informacji o dotacjach, konkursach, przetargach, sprzedaży nieruchomości przez Urząd Miejski nie powinna być normalną praktyką?
J.P.

• 
  
  fot. Justyna Pochmara
• 
  Bogdan Osik
  fot. Justyna Pochmara
• 
  
  fot. Justyna Pochmara
• 
  Adam Szczerba
  fot. Justyna Pochmara
• 
  Marek Pietrzak
  fot. Justyna Pochmara
• 
  
  
• 
  
  

Komentarze

Napisz komentarz

• Komentarze naruszające netykietę nie będą publikowane.
• Komentarze promujące własne np. strony, produkty itp. nie będą publikowane.
• Za treść komentarza odpowiada jego autor.
• Regulamin komentowania w serwisie wyszkowiak.pl

Imię:

Tytuł:

Komentarz: