Menu górne

REKLAMA

  • Reklama
Dziś jest 14 października 2024 r., imieniny Bernarda, Dominika



Maciąg – w stulecie urodzin

(Zam: 24.07.2020 r., godz. 11.07)

Jest dla mnie wielką radością każde zdarzenie, które w stulecie urodzin Ludwika Maciąga nawiązuje do postaci tego wybitnego malarza, ale także niezwykłego człowieka, który Ziemię Wyszkowską wybrał za swój dom.

Znałem go w ostatnich latach jego życia, przeprowadziliśmy wiele rozmów prawie o wszystkim, choć dominowały tematy sztuki, kultury, polskiej historii, tożsamości i narodowego dziedzictwa. Koń, kawaleria, husaria, ułańska fantazja, a także polski pejzaż były zawsze gdzieś w centrum tych wszystkich ważnych spraw. Maciąg mógłby być moim dziadkiem, a jednak nawet przy takiej różnicy wieku szybko nawiązał ze mną dobry kontakt, podobnie jak z wieloma osobami z mojego pokolenia, a nawet młodszymi. Wiem, że pojawiał się nawet w małych szkółkach wiejskich i prowadził z dziećmi warsztaty o sztuce, próbując wyłuskiwać talenty. Z pewnością nie mogę powiedzieć, że znałem go dobrze, ponieważ poznaję go do dziś, poszukując czasem i odkrywając ślady jego różnych działań, dowiadując się również o nim nowych rzeczy podczas rozmów z ludźmi, którzy go znali. Był piękną, bogatą osobowością i urzekał bezpośredniością. Był bardzo otwarty i prowadził otwarty dom, przez który przewijało się mnóstwo ludzi i środowisk. Inspirował wszystkich. Malarzy, miłośników koni, patriotów, społeczników. Gdy zastanawiam się nad tym, co najważniejszego pozostawił mi osobiście to myślę, że szacunek dla polskiej kultury. Utkwiły mi w pamięci jego słowa: „Marek, wszystko znika, przestaje istnieć, czego naród nie uwieczni w kulturze. Gdyby nie było piosenki „Czerwone maki…” i książki Melchiora Wańkowicza, to bitwa pod Monte Cassino byłaby po prostu jedną z wielu bitew, o której wiedzieliby jedynie historycy. A jest symbolem polskiej walki o wolność na wszystkich frontach świata”. Bardzo ubolewał nad tym, że polska kultura została podporządkowana obcym wzorom i nie może się z tego wyzwolić. Sam wybrał swoją indywidualną drogę twórczą i drogę życia odsuwając się od kosmopolitycznych salonów i skazując na życie na marginesie wielkiego świata. A mimo to pojawiali się w jego gulczewskim, drewnianym domu, który sam w trudzie budował i urządzał przed ponad czterdziestu laty, ludzie różnych opcji politycznych i zawodów, przede wszystkim ludzie kultury – malarze, pisarze, aktorzy, filmowcy, poeci. Potrafił jednak nawiązać kontakt z każdym, niezależnie od jego statusu materialnego, czy społecznego. To było w nim wspaniałe. Obserwując go w gulczewskim gospodarstwie zauważyłem jego bardzo serdeczny stosunek do zwierząt. Konie i psy, które posiadał były jego przyjaciółmi. Dbał o nie osobiście i traktował jak najlepiej, a podczas licznych wyjazdów zostawiał pod dobrą opieką. Humanitarny stosunek do zwierząt traktował jako ważny składnik człowieczeństwa. Pod koniec jego życia, kiedy wiadomo już było, że bardzo słabnie, jego dom był tłumnie odwiedzany przez przyjaciół i znajomych z różnych środowisk. Z niezwykłą cierpliwością rozmawiał z każdym, kto chciał się z nim pożegnać. Na jednym ze spotkań, 14 lipca 2007 r., na trzy tygodnie przed śmiercią, sformułował swoje przesłanie w 8 punktach dla ludzi, którzy chcieliby założyć stowarzyszenie jego imienia i nawiązywać do maciągowego dziedzictwa. Gdy je ostatnio przeczytałem, uświadomiłem sobie, że słowa, które wówczas powiedział były integralne z jego życiem. Ludwik Maciąg zostawił trwałe ślady na Ziemi Wyszkowskiej. Wiele z nich krzyżowało się w wyszkowskiej bibliotece, która była jego drugim domem. To miejsce nadal pulsujące Maciągiem. Wydaje mi się jednak, że powinniśmy w Wyszkowie bardziej docenić fakt obecności człowieka takiego formatu jak profesor Ludwik Maciąg i bardziej to eksponować. Pomysłów może być wiele. Ale to już bardziej zadanie dla władz. Zarówno miejskich, jak i powiatowych.
Marek Głowacki

Komentarze

Dodane przez Marek Eychler, w dniu 24.07.2020 r., godz. 14.01
Pierwszy tekst Głowackiego, w którym nie pluje jadem, nie obraża, nie napada z nienawiścią. Kto mu ten tekst napisał?
do Marka Eychlera
Dodane przez obserwator, w dniu 25.07.2020 r., godz. 06.41
Ciekawe kiedy Ty się nauczysz pisać takie teksty. Jakie Ty masz prawo recenzować teksty Marka Głowackiego z Twoim intelektem.
ola
Dodane przez Anonim, w dniu 25.07.2020 r., godz. 08.03
panie Głowacki - tekst wyżej wydawałoby się neutralny, obiektywny, dotyczący kultury, malarstwa, niestety takim nie jest: jakim prawem porusza pan i ocenia wątki śwatopglądowe profesora? takiej miary człowiek nie potrzebuje adwokata i laudacji, zwłaszcza po śmierci, kiedy już sam nie może zabrać głosu, a już krytyka obecnej władzy miejskiej i powiatowej, skąd inąd dosyć marnej i niewydolnej, i posądzanie o bierność jest kolejnym kuriozum w pana wydaniu bo jeszcze niedawno sam pan tę władzę dzierżył i w przedstawionym temacie niewiele zmienił
ola
Dodane przez Anonim, w dniu 25.07.2020 r., godz. 11.12
Skądinąd oczywiście
Dodane przez Anonim, w dniu 25.07.2020 r., godz. 16.12
ola dobrze, że się zabrałaś za sprzątanie wydm.
ola
Dodane przez Anonim, w dniu 25.07.2020 r., godz. 20.59
nie zwykłam sprzątać cudze śmieci, i też nikt za mnie nie musi tego robić - przykład idzie z góry: Wyszków jaki jest "czysty" każdy widzi

Napisz komentarz

Projekt witryny

Wykonanie: INFOSTRONY - Adam Podemski, e-mail: adam.podemski@infostrony.pl , Poczta