Menu górne

REKLAMA

  • Reklama
Dziś jest 19 kwietnia 2024 r., imieniny Adolfa, Leona



Niech pamięć o nich wiecznie trwa

(Zam: 06.11.2018 r., godz. 17.47)

Wrzesień to miesiąc szczególny. Miesiąc pamięci, zadumy, miesiąc powrotu do przeszłości. Myśli nasze przenoszą się do czasów wojny i okupacji, wspominamy tych, którzy walczyli za naszą ojczyznę i często oddali za nią życie.

I właśnie wydarzenia w Jurgach są od wielu lat trwałą cząstką powojennej, często pogmatwanej historii. W tym miejscu w wrześniowy dzień spotyka się rodzina, przyjaciele, znajomi żołnierzy niezłomnych oraz osoby badające tamte wydarzenia. Z każdym rokiem rodzina się powiększa, przyjeżdża na spotkanie coraz więcej osób. Coraz więcej faktów jest przywracanych pamięci.

Jurgi – miejsce dawnej leśniczówki – i pomnik, który tu powstał, to miejsce symboliczne, miejsce pamięci o tych, którzy walczyli nie tylko w czasie wojny, ale też po jej zakończeniu. Ciał wielu z nich nie udało się znaleźć do tej pory. Nadal pozostają bezimiennymi bohaterami. I dlatego takie międzypokoleniowe spotkania są bardzo ważne. To właśnie dzięki takim ludziom jak Mirosław Powierza czy Dorota Cywińska pamięć o tamtych wydarzeniach została szeroko odkryta i ciągle trwa. Spotkanie rozpoczęła msza święta w kościele w Kuninie. Modlitwie przewodniczyli ks. kan. Józef Kacperski – proboszcz parafii i ks. Tomasz Trzaska, wicedyrektor Radia Nadzieja i kapelan Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL w Warszawie. Proboszcz rozpoczął wspólną mszę od powitania zgromadzonych i wypominków za poległych żołnierzy podziemia antykomunistycznego. Przewodniczył też modlitwie przy pomniku w lesie, gdzie polegli trzej członkowie oddziału. Homilię wygłosił ks. Tomasz Trzaska. Nawiązał w niej do wydarzeń sprzed lat, do bezimiennych bohaterów, którzy spoczywają w nieznanych miejscach i których do dnia dzisiejszego wspominają rodziny. Tak jak trzej bohaterowie z Jurg, których ciał do tej pory nie znaleziono. Wierzyli, że służą dobrej sprawie. Przeciwko trzem ostatnim leśnym członkom partyzanckiego oddziału Jana Kmiołka bezpieka wystawiła kilkadziesiąt razy większe siły. Polegli w walce 16 września 1951 r.
Od ponad 20 lat, w miejscu obławy, spotykają się rodziny poległych żołnierzy: Franciszka Kmiołka ps. Mundek, Juliana Nasiadki ps. Ostry i Franciszka Ampulskiego ps. Skra. Dołączają do nich przyjaciele, członkowie stowarzyszeń historycznych, poczty sztandarowe oraz badacze historii oddziału. W tym roku obecny był prof. Krzysztof Szwagrzyk, wiceprezes IPN. W 2012 r. ekipa IPN pod jego kierownictwem rozpoczęła prace ekshumacyjne w kwaterze „Ł” na warszawskich Powązkach Wojskowych. Tam, w masowych grobach w latach 40. i 50. ubiegłego wieku były chowane szczątki bohaterów polskiego podziemia niepodległościowego, zamordowanych przez komunistyczne władze. Wśród szczątków odnalezionych na „Łączce” udało się zidentyfikować dowódcę oddziału Jana Kmiołka, ps. Wir. Profesor przypomniał ostatnie dni życia Jana Kmiołka przed wykonaniem wyroku 7 sierpnia 1952 r. Jedna z 9. kul, które wystrzelono tego dnia trafiła Jana Kmiołka. Jego ciało wrzucono pod cmentarnym murem i pozostało tam bezimienne przez wiele lat. Wreszcie 1 lutergo 2018 r. podczas konferencji identyfikacyjnej w Pałacu Prezydenckim ogłoszono, że został zidentyfikowany. Można o tym przeczytać w okolicznościowej „jednodniówce”, którą przygotował i rozdawał (jak co roku) Mirosław Powierza. To był dzień zwycięstwa nad oprawcami. Pamięć o żołnierzach niezłomnych będzie trwała wiecznie, dopóki żyją w naszych sercach. I dlatego takie spotkania jak w Jurgach są ważne i mają sens.
Śmiało można powiedzieć, że Jurgi to takie mazowieckie Westerplatte. Każdy z nas ma w sobie takie swoje Westerplatte – system prawd i wartości, o które walczy także w czasie pokoju. Każdy z nas powinien zadać sobie pytanie „Jakie jest moje Westerplatte?”.
Przed pomnikiem w Jurgach złożono kwiaty, zapalono znicze. A potem był czas na długie rozmowy i wspomnienia przy leśnym ognisku. I znów to miejsce ożyło i na kilka godzin powróciły wydarzenia z tamtych lat. Szkoda, że nie ma już wśród żywych uczestników tamtych wydarzeń albo choroba nie pozwoliła im uczestniczyć w tym spotkaniu. W tym roku nie przyjechał kpt. Marian Czajkowski ps. Dym. Życzenia od niego przekazała córka Teresa.
T. P.

Napisz komentarz

Projekt witryny

Wykonanie: INFOSTRONY - Adam Podemski, e-mail: adam.podemski@infostrony.pl , Poczta