Menu górne

REKLAMA

  • Reklama
Dziś jest 28 marca 2024 r., imieniny Anieli, Sykstusa



Rozważanie o "wiecznej wachcie"

(Zam: 08.08.2018 r., godz. 17.53)

Marynarski zawód od swego zarania wymagał od żeglarzy sztuki nawigowania, która od prymitywnej przekształciła się w „naukową”. Największym wtajemniczeniem nawigatora była oczywiście astronawigacja.



Absolwenci szkół morskich, a więc przyszli oficerowie pokładowi i kapitanowie, przez wszystkie lata studiów uczyli się tego najtrudniejszego wtedy dla nas, ale też najpotrzebniejszego przedmiotu, czyli określania pozycji statku na pełnym morzu ze słońca, planet i gwiazd.
Już jako młodszy oficer nawigacyjny, gdy „łapałem” planety posługując się do tego sekstantem i odszukiwałem je na niebie – zastanawiałem się nad ich niewyobrażalną odległością, nad latami świetlnymi i nad tym, gdzie ja będę w tej niebieskiej otchłani po śmierci. Jestem chrześcijaninem, a więc, gdy będę żył według 10 boskich przykazań, powinienem znaleźć się w Niebie. Nie potrafiłem sobie tego wyobrazić. Zacząłem się amatorsko interesować kosmografią, która mi miała przybliżyć moje Niebo i religię, która mi miała w tym pomóc.
Uzmysłowiłem sobie, że w moją chrześcijańską religię wierzy 32% ludzkości, w muzułmańską 24%, hinduską 17%, żydowską zaledwie 0,2%, a ateistów jest aż 19%. Wśród tych 81 religii aż 66 wierzy w Raj, Niebo i Piekło. 17 uważa Biblię za świętą księgę, a 10 wierzy w reinkarnację i nirwanę. Religia chrześcijańska i muzułmańska wierzą w Sąd Ostateczny i koniec świata. Między nimi nie ma jednak zgody na to, czy tylko chrześcijanie wejdą do Nieba, a muzułmanie do Piekła, czy też odwrotnie. Za to wiadomo, że w wojnach religijnych zginęło w świecie więcej ludzi niż w „normalnych”. Czy z tego faktu można wyprowadzić jakieś wnioski? Nie wiem. Kosmos przerasta moją wyobraźnię, a mnogość wierzeń – moją pewność.
Odchodzą moi koledzy na „wieczną wachtę”. Mam 88 lat, więc i ja wyląduję też wkrótce na „wiecznej wachcie”. Tylko gdzie? Nasz Kosmos i Droga Mleczna jest olbrzymia. Posiada średnicę około 100 000 lat świetlnych. Obraca się jak zegar z szybkością od 15 do 50 milionów lat świetlnych. Nie potrafię sobie tego wyobrazić i moja „astronawigacja” mi w tym nie pomaga. Droga Mleczna zawiera w sobie aż 300 bilionów gwiazd. Gdyby nasz Pan Bóg rozdawał gwiazdy ludziom, każdy z nas miałby „na własność” ponad 40 gwiazd licząc, że jest nas obecnie około 7,5 biliona i ciągle przybywa. Każda z tych gwiazd byłaby większa od Słońca. Uczeni zabierający głos na temat życia Ziemi obliczyli, że Słońce będzie służyć naszej planecie „jedynie” przez następne 500 milionów lat. A więc wszelkie przepowiednie końca świata są mało prawdopodobne. Za to przeróżne kataklizmy z wybuchami wulkanów i trzęsieniami ziemi będą się powtarzać.
Urodziny Ziemi nastąpiły 4 500 milionów lat temu, ale Ziemia ponoć potrzebowała aż 4 000 milionów lat, aby całkowicie się ustabilizować i ochłodzić, żeby na Ziemi mogło rozwijać się życie. Potrzebnych było następne 200 milionów lat, aby pojawiły się bakterie i na stworzenie pierwszych organizmów posiadających DNA. Te organizmy były w stanie się rozmnażać, w morzach pojawiły się algi, a niektórym gatunkom udało się opuścić morza i osiedlić się na lądzie. Ziemia zazieleniła się. Pojawiły się trawy, krzaki i lasy. Rośliny zaczęły wytwarzać tlen, tworząc w ten sposób ziemską atmosferę zawierającą coraz więcej potrzebnego do życia tlenu. Struktura mózgu pojawiła się na Ziemi dopiero 5 milionów lat temu, a to pozwoliło organizmom na podejmowanie własnych decyzji. Pojawiły się gady, płazy, ryby, dinozaury i inne skomplikowane organizmy. Ludzka rasa pojawiła się „dopiero” milion lat temu. Tak to wykazał kobiecy szkielet Lucy odkryty w 1974 roku w Afryce. Opisuje ten fakt noblowski laureat Christian de Duve w książce „Vital Dust”.
Ludzka cywilizacja pojawiła się dopiero 10 000 lat temu. Urodziny Jezusa Chrystusa, od których prowadzimy nasz współczesny kalendarz, miały miejsce 2018 lat temu. Jako „cywilizację” uważa się naszą zdolność do zapisywania doświadczeń i przekazywania ich kolejnym pokoleniom. Możliwość przekazywania ich następującym po sobie pokoleniom stworzyła niesamowity rozkwit w sposobie życia ludzi na Ziemi. Trzysta lat temu nikt nie wyobrażał sobie lokomotywy na szynach. 200 lat temu nie było samolotów, a 80 lat temu pisałem metalowym piórem umoczonym w kałamarzu, obserwując wyścigi jarmarcznych wozów zaprzężonych w konie na ulicy Kościuszki. Nie wyobrażałem sobie, że wkrótce telefony zastąpią „komórki”, a cały glob pokryje siatka internetowa i w szkołach podstawowych komputery staną się zwyczajną pomocą do nauki, jak kiedyś kreda i tablica. Postęp przerasta zwykłą wyobraźnię i jest ludzkim wytworem. Dzisiaj dysponujemy już energią nuklearną i zastanawiamy się, czy aby prezydent USA razem z Kim Dzong Unem nie rozwalą w pył tego świetnie urządzonego świata, doprowadzając naszą cywilizację do agonii.
Moi koledzy z PSM-ki w większości już „pełnią wieczną wachtę” i pewnie dziwią się, że jeszcze żyję. A ja zastanawiam się, którą gwiazdę wybierze dla mnie Pan Bóg, abym razem z nimi spoglądał z Nieba na Ziemię, gdyż żyję uczciwie i Piekła nie biorę pod uwagę.
Eugeniusz A. Daszkowski

Napisz komentarz

Projekt witryny

Wykonanie: INFOSTRONY - Adam Podemski, e-mail: adam.podemski@infostrony.pl , Poczta