Menu górne

REKLAMA

  • Reklama
Dziś jest 28 marca 2024 r., imieniny Anieli, Sykstusa



Przygoda na bagnach

(Zam: 28.09.2016 r., godz. 11.54)

Na koniec wakacji młodzież z grupy streetworkerskiej wzięła udział w wyprawie survivalowej na bagna.

Uczestniczyli w niej również zwolennicy takich atrakcji i sympatycy grupy. Idący pierwszy raz byli bardzo ciekawi i niecierpliwi. Pytaniom, gdzie te bagna i jak tam będzie, nie było końca. Szczególnie ciekawski był nasz najmłodszy uczestnik posiadający niespożytą energię. Tradycyjnie, po zaopatrzeniu się w długie i mocne kije do penetracji terenu oraz asekuracji, zsunęliśmy się ze skarpy i zanurzyliśmy w wysoką, kępiastą, kaleczącą ręce trawę, tatarak, sitowie, a także inną błotnistą roślinność. Wśród uczestników słychać było komentarze „ale Wietnam”, „o matko, jak fajnie”, „nie miałam pojęcia, że tu tak pięknie” itp. itd. Oczywiście co chwila musieliśmy forsować wijący się wodno-błotnisty potok, w którym zapadaliśmy się po pas. Kije i wzajemna pomoc przy wydostawaniu się na pewniejszy grunt w takich chwilach były bezcenne. Na niektórych odcinkach kijami przyciskaliśmy ową wysoką trawę i poruszaliśmy się na kolanach – to czasem najlepszy sposób. Słońce prażyło niemiłosiernie, z traw kurzyło się, a nogi grzęzły w błocie i zaczepiały o pogniecioną trawę. Co chwila musieliśmy gasić dokuczające pragnienie, ale humory dopisywały. Na wielu twarzach pojawił się błotny „makijaż” i to wcale nie zrobiony celowo. Doszliśmy w końcu do obszaru pływającej trawy, a za nią do błotnistego lasu, gdzie nawet sznurowane wysoko buty typu wojskowego mają tendencję do lekkiego zsuwania się z nóg. Było fajnie, ale też ciężko. Po trzech godzinach marszu w takim terenie wszyscy czuliśmy zmęczenie. Mając za sobą przeprawę przez grząski teren, na polnej drodze, po twardym gruncie szło się nam jakoś dziwnie. Byliśmy mokrzy od potu, wody, brudni od błota, obsypani jakimś pudrem z traw, ale śmialiśmy się wzajemnie z siebie. Na koniec umyliśmy buty i ubrania w Bugu i tak zakończyliśmy wyprawę. Wielokrotnie w takich momentach uczestnicy pytają o kolejny tego typu wypad. Tak było i tym razem. Szczególnie zainteresowani wyprawą byli ci, którzy szli pierwszy raz.
Andrzej Grajczyk,
oprac. J.P.

Napisz komentarz

Projekt witryny

Wykonanie: INFOSTRONY - Adam Podemski, e-mail: adam.podemski@infostrony.pl , Poczta